Opętana. Tajemnice życia Marii Magdaleny

Tajemnicza kobieta z przeszłością, której wybaczyć może tylko jeden Człowiek. Prawdziwa opowieść o miłości, która zmieniła bieg historii. (fragmenty)

Opętana. Tajemnice życia Marii Magdaleny

Angela Hunt

Opętana. Tajemnice życia Marii Magdaleny

ISBN: 978-83-7580-171-2
wyd.: Wydawnictwo Salwator 2010

Wybrane fragmenty
Cisza ciężka jak wyrok... (rozdział 1)
Powinnam była wcześniej wyjść... (rozdział 2)
Atticus Aureliusz... (rozdział 3)
Gdy popołudniowa bryza... (rozdział 4)
Przy świetle lampy... (rozdział 5)
Atticus bezwiednie zaciska dłoń... (rozdział 6)
Co ta historia ma wspólnego... (rozdział 7)
Coś z nim jest nie tak... (rozdział 8)

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Cisza ciężka jak wyrok otula mnie swoim płaszczem, kiedy w asyście dwóch strażników zbliżam się do sali sądowej położonej w podziemiach. Gdy składam ręce, rozlega się cichy brzęk kajdan.

Sędzia, Flawiusz Gemellus, starszy setnik Cohors Secunda Italica Civium Romanorum, rzuca mi krótkie, wściekłe spojrzenie znad rozłożonych na stole pergaminowych zwojów. Nie dziwię się jego irytacji. Nie mam rzymskiego obywatelstwa, a zatem nie przysługuje mi prawo do procesu. Poza tym przyznałam się już do stawianych mi zarzutów i jestem gotowa na śmierć.

Moja obecność w tej ciemnej, kamiennej komnacie to tylko formalność, spełnienie wymogów rzymskiego porządku, zanim stanie się zadość rzymskiej sprawiedliwości.

Wzrok setnika machinalnie kieruje się w moją stronę, rejestruje skromną tunikę i welon, po czym wraca na pergaminowy arkusz.

— Podaj swoje imię do protokołu.

— Maria — używam formy greckiej, by ułatwić zadanie sekretarzowi. — Ale moi rodacy nazywają mnie Miriam. Miriam z Magdali.

Sędzia rzuca mi badawcze spojrzenie:

— Jesteś Syryjką?

— Jestem córką Isra'ela. Z ziemi Galil, czyli Galilei.

Sędzia kiwa głową:

— Galilea leży w prowincji syryjskiej. Podaj szczegóły zarzutów, jakie ci postawiono.

— Mam zacząć od początku?

Gburowaty setnik najwyraźniej nie jest w nastroju do pogawędki:

— Gdybym ja o tym decydował, dawno trafiłabyś na arenę. Skoro jednak cesarz wymaga spisywania zarzutów ciążących na każdym skazańcu, przedstaw nam swoją sprawę.

Opuszczam wzrok, by zebrać myśli. Kamienna posadzka jest wilgotna i zabłocona. Pod ścianą przemyka szczur, który zaraz znika w cieniu za stołem sekretarza. Obywatele rzymscy zapewne sądzeni są w lepszych warunkach, ale nie mam powodów do narzekań. Znalazłam się tutaj z własnej woli... i jestem gotowa na spotkanie z Panem.

Na myśl o tym, że wkrótce przekroczę bramę wieczności, nie potrafię powstrzymać uśmiechu.

— Nie masz się z czego śmiać.

Strażnik z prawej obraca się do mnie z biczem w dłoni, ale nie sądzę, by chciał mnie uderzyć. Jestem stara i wycieńczona długą podróżą do Rzymu.

— Różnie na mnie mówią — odpowiadam, oddając się wspomnieniom — ale ponieważ Miriam to takie powszechne imię, wielu nazywa mnie Magdaleną. Wychowałam się nad Jeziorem Kinneret, które wy nazywacie Morzem Galilejskim. Ojciec wydał mnie za mąż za Jaakowa, bardzo zacnego człowieka. Ha-Szem obdarzył nas dwoma synami...

Setnik ruchem dłoni każe sekretarzowi przerwać pisanie.

— Nigdy nie słyszałem o tym bogu. Kto to jest Ha-Szem?

Szacunek — choć nie wobec rzymskiego sędziego — każe mi znów opuścić wzrok.

— To Bóg Isra'ela, którego imię jest zbyt święte, by je wymawiać. Ha-Szem znaczy tyle co Imię.

— Dobrze. Nie interesuje nas jednak historia twojego życia. Mów o swoim przewinieniu. Protokół nie wymaga niczego więcej.

Wytrzymuję jego spojrzenie:

— Żeby zrozumieć moją winę, trzeba znać moją historię.

Sekretarz odkłada rysik i marszczy brwi. Wolałby pewnie rzucić mnie lwom, niż spisywać moją opowieść, ale ja mam świadomość jej wagi. Apostołowie od lat głoszą swoje przesłanie; dziś ja mam szansę zaświadczyć o tym, co wydarzyło się w Erec-Isra'el w czasach, gdy Judeą rządził Piłat.

Zwracam się w stronę setnika. Na krawędzi stołu leży jego hełm, który w mroku wygląda jak wielkie otwarte oko, ozdobione rzęsami czerwonego pióropusza. Ponure oczy oficera wpatrują się we mnie spod krótko obciętych, ciemnych włosów, poprzeplatanych nitkami siwizny. Nawet nie zaczęłam wyjaśniać powodów swojej obecności w tej wstrętnej celi, a on już patrzy na mnie niczym anioł pomsty.

Zastanawiam się, co jest powodem jego złości: nienawiść do mnie czy może do całego mojego ludu?

Barczysty strażnik rusza w moją stronę.

— Ta kobieta gra na zwłokę ze strachu przed śmiercią na arenie.

— Nie boję się tego, co mnie czeka — czuję, że znów mimowolnie się uśmiecham. — Boję się o was.

Setnik parska, tłumiąc rozbawienie, jak człowiek, który rzadko się śmieje:

— Niby dlaczego? Przecież nie złamaliśmy prawa.

— Rzym i Rzymianie złamali prawa jedynego prawdziwego Boga, stwórcy nieba i ziemi. Ale nie tylko wy — ja również je złamałam.

Strażnik otwiera usta, by znów zaprotestować, ale setnik ucisza go spojrzeniem. Patrzy w stronę wyjścia, krzyżuje ręce na piersiach i sadowi się wygodniej.

— Wróćcie na stanowiska przy drzwiach. Posłuchamy jej. Może powie coś ciekawego.

Dziękując w myśli za ten mały cud, zamykam oczy:

— Moja historia zaczyna się w Magdali, nadmorskim mieście...

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama