Święci władcy. Leksykon (wstęp)

Fragmenty książki krakowskiego filozofa i teologa, zawierająca biogramy poszczególnych świętych, które oparto na fundamencie historyczno-geograficznym

Jerzy Świdziński

Święci władcy
Leksykon

Święci władcy. Leksykon (wstęp)

ISBN: 978-83-7580-131-6
wyd.: Wydawnictwo Salwator 2010

Wybrane fragmenty
Wstęp
Święta Helena - cesarzowa imperium rzymskiego
Święta Teodora - cesarzowa imperium bizantyjskiego
Święty Ludwik IX - król Francji
Święta Małgorzata - królowa Szkocji
Święty Kanut Lavard - książę Jutlandii
Święta Jadwiga - księżna Śląska
Święta Kinga - księżna krakowsko-sandomierska
Błogosławiona Jolanta - księżna Wielkopolski
Święta Jadwiga - królowa Polski
Święty Kazimierz - królewicz Polski i Litwy

Wstęp

ładza i polityka w czasach współczesnych kojarzą się niemalże powszechnie z prywatą, korupcją, ciemnymi interesami i zbrodnią, a to ludzi o czystych sumieniach odpycha od zajmowania się działalnością publiczną. Tymczasem Ojciec Święty Jan Paweł II w posynodalnej adhortacji apostolskiej Christifideles laici, omawiającej problem powołania i misji świeckich katolików w Kościele i w świecie, we fragmencie dotyczącym zaangażowania politycznego napisał:

„Aby ożywiać duchem chrześcijańskim doczesną rzeczywistość, służąc [...] osobie i społeczeństwu, świeccy nie mogą rezygnować z udziału w «polityce», czyli w różnego rodzaju działalności gospodarczej, społecznej i prawodawczej, która w sposób organiczny służy wzrastaniu wspólnego dobra; Ojcowie synodalni stwierdzali wielokrotnie, że prawo i obowiązek uczestniczenia w polityce dotyczy wszystkich i każdego; formy tego udziału, płaszczyzny, na jakich on się dokonuje, zadania i odpowiedzialność mogą być bardzo różne i wzajemnie się uzupełniać. Ani oskarżenia o karierowiczostwo, o kult władzy, o egoizm i korupcję, które nierzadko są kierowane pod adresem ludzi wchodzących w skład rządu, parlamentu, klasy panującej czy partii politycznej, ani dość rozpowszechniony pogląd, że polityka musi być terenem moralnego zagrożenia, bynajmniej nie usprawiedliwiają sceptycyzmu i nieobecności chrześcijan w sprawach publicznych” (CL 42).

Dalej, w tym samym punkcie, papież uściślił, czym powinien się konkretnie kierować polityk chrześcijański w działalności społecznej:

Podstawowym kryterium polityki uprawianej na rzecz osoby i społeczeństwa jest dążenie do wspólnego dobra jako dobra wszystkich ludzi i całego człowieka, dobra, które jest dane i które gwarantuje, że jego przyjęcie jest sprawą wolnego i odpowiedzialnego wyboru poszczególnych osób czy stowarzyszeń. [...] Ponadto polityka na rzecz osoby i społeczeństwa przyjmuje jako stały kierunek postępowania obronę i promocję sprawiedliwości, rozumiane jako «cnota», w której wszyscy winni być wychowywani, i jako «siła» moralna, która wspiera zaangażowanie na rzecz praw i obowiązków każdego i wszystkich, mając za podstawę osobistą godność ludzkiej istoty. Sprawowanie władzy politycznej winno mieć za podstawę ducha służby, gdyż tylko on, w połączeniu z konieczną kompetencją i skutecznością działania, decyduje o tym, czy poczynania polityków są «jawne» i «czyste», zgodnie z tym, czego — zresztą słusznie — ludzie od nich wymagają. Pobudza to do otwartej walki i zdecydowanego przezwyciężania takich pokus, jak nieuczciwość, kłamstwo, wykorzystywanie dóbr publicznych do wzbogacenia niewielkiej grupy osób lub w celu zdobywania popleczników, stosowanie dwuznacznych lub niedozwolonych środków dla zdobycia, utrzymania bądź powiększenia władzy za wszelką cenę”.

Współcześni katolicy, a także ich następcy, mają więc w słowach Ojca Świętego pewną wskazówkę, jak postępować w działalności publicznej. Nie są to jednak tylko wskazania teoretyczne, bowiem każdy chrześcijanin, zaangażowany społecznie czy to na szczeblu najbardziej lokalnym, czy też ogólnopaństwowym, może obejrzeć się wstecz i przekonać, że w przeszłości wielu polityków nie tylko sprawowało władzę według wskazań Ewangelii, ale realizując swoje powołanie w rządzeniu państwami, potrafiło osiągnąć świętość — a dążenie do niej jest przecież zobowiązaniem każdego chrześcijanina, co przypomniał ostatnio Sobór Watykański II w V rozdziale Konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium.

* * *

W niniejszej książce chcielibyśmy przypomnieć postaci świętych władców, aby jeszcze raz zaświecili swoim przykładem i wskazali katolikom aspirującym do najwyższych urzędów państwowych drogę postępowania. Postanowiliśmy zebrać ich biogramy w jednej publikacji głównie z tego właśnie powodu, jednakże były i inne przesłanki. Chodziło również o przypomnienie wydawałoby się prostego i oczywistego faktu, choć ostatnio niestety coraz częściej podważanego i umniejszanego, iż dziedzictwo Europy zasadza się w ogromnej mierze — żeby nie powiedzieć głównie — na chrześcijaństwie i że bez niego nie sposób zrozumieć dziejów naszego kontynentu.

Niniejsza książka winna, jak sądzimy, uzupełnić pewną lukę w literaturze hagiograficznej, która oprócz dzieł całościowych, prezentujących w sposób zwięzły pełną gamę świętych Pańskich, proponuje również opracowania bardziej szczegółowe, przedstawiające pewne grupy świętych w jakiś sposób ze sobą powiązanych. Powstały więc w ostatnich latach tomy koncentrujące się między innymi na świętych poszczególnych krajów, na mistyczkach Kościoła, świętych małżonkach czy świętych świeckich, nie mówiąc już o pozycjach traktujących o wyniesionych na ołtarze przedstawicielach różnych zakonów lub świętych żyjących w tym samym okresie historycznym. Zabrakło natomiast dotychczas odrębnego zbioru beatyfikowanych i kanonizowanych władców — choć oczywiście była o nich mowa przy różnych innych okazjach — których przecież w historii nie brakowało.

Chcielibyśmy zatem przypomnieć wielu świętych, błogosławionych oraz kandydatów na ołtarze, którzy potrafili w swoim życiu połączyć sprawowanie władzy doczesnej z osobistą doskonałością chrześcijańską. Zajmiemy się jednak tylko tymi, którzy rządzili bezpośrednio jakimś terytorium — hrabstwem, księstwem, królestwem czy cesarstwem, a więc jedynie władcami mającymi rzeczywisty i najwyższy wpływ na bieg zdarzeń politycznych. W sferze naszych zainteresowań znajdą się także małżonki monarchów, które często oddziaływały znacząco na sprawy państwowe, tym bardziej iż nieraz same były inicjatorkami wielu społecznych i gospodarczych przedsięwzięć, nie mówiąc o przypadkach, kiedy jako monarchinie sprawowały bezpośrednią władzę polityczną w państwie. Nie będziemy się natomiast zajmować dziećmi panujących, chociaż wiele z nich osiągnęło świętość w powołaniu zakonnym (lub innym), ale nigdy samodzielnie nie sprawowało rządów.

Warto zwrócić uwagę, że święci, na których skoncentrujemy swoją uwagę, to we wszystkich omówionych przypadkach osoby koronowane czy to diademem książęcym, czy też koroną królewską lub cesarską. Pozostając w nadziei, że i w państwach o ustroju republikańskim — jakie zdecydowanie przeważają obecnie na świecie — doczekamy się kiedyś kanonizowanego władcy, trzeba jednak podkreślić, iż w przeszłości, w tak zwanym ancien regime, czyli świecie opartym na ustroju monarchii z Bożej łaski, o świętość osób piastujących najwyższe urzędy państwowe było — jeśli można tak powiedzieć — łatwiej. Działo się tak między innymi z tego powodu, iż w średniowieczu, jak również jeszcze w dobie renesansu i baroku nie było tak ścisłego jak współcześnie rozdziału Kościoła od państwa, a władcy chrześcijańscy byli zobowiązani do obrony wiary i Kościoła w ramach działalności politycznej. Z jednej strony rodziło to oczywiście wiele problemów (na przykład spór o inwestyturę), z drugiej jednak umożliwiało politykom pozostawanie w zgodzie z samym sobą i swoją wiarą, bowiem sprawując władzę doczesną, nie musieli — jak to się dziś dzieje — prowadzić pod względem moralnym jakby podwójnej gry, to znaczy w życiu prywatnym być katolikiem, a na forum publicznym pozostawać areligijnym przywódcą, któremu nie wolno narzucać swoich własnych przekonań całemu społeczeństwu. W życiu publicznym rządził bowiem przez wieki Chrystus Król i Jemu wszystko było podporządkowane.

Książę, król czy cesarz miał ponadto kroczyć śladami tego właśnie Króla królów, czyli Jezusa Chrystusa, który dla wszystkich monarchów był wzorem cnoty pokory, ducha służby i sprawiedliwości, gotowym do pójścia nawet na śmierć za swoich ludzi. Król w koronie cierniowej był niedoścignionym, acz koniecznym do naśladowania ideałem każdego chrześcijańskiego władcy, będącego ziemskim namiestnikiem Boga. Prawda ta, pochodząca już ze Starego Testamentu, gdzie dowiadujemy się, iż królowie Izraela otrzymywali swoją władzę za pośrednictwem proroków, została jeszcze bardziej uwypuklona przez Kościół średniowieczny, który wypracował na tej biblijnej podstawie rytuał sakry królewskiej, czyli namaszczenia olejami świętymi, które nie tylko podkreślały zawartą w Piśmie Świętym prawdę, że władza doczesna pochodzi od Boga, a nie od ludu, ale również uzdatniały monarchę do bycia swoistym stróżem ołtarza i obrońcą wiary na niwie państwowej. Kościół i państwo, strzegące, lepiej lub gorzej, swojej suwerenności, pozostawały mimo wszystko w ścisłej ze sobą współpracy, a nawet swoistej jedności.

Zanim przejdziemy do omówienia biogramów poszczególnych władców, musimy jeszcze powiedzieć parę słów o historii procedur kanonizacyjnych, aby nie powracać do tego tematu na dalszych kartach książki, choć w niektórych przypadkach będzie okazja dopowiedzieć parę słów w tej kwestii. Otóż pierwotnym kultem publicznym, oddawanym świętym w Kościele, była cześć dla męczenników, czyli tych, którzy ponieśli śmierć za Chrystusa. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa, choć w kult ten zaangażowana była władza kościelna, na przykład wpisanie imienia do wykazu męczenników nie mogło się odbyć bez aprobaty miejscowego biskupa, a jednak żadnego dochodzenia czy postępowania ze strony hierarchów, a tym bardziej papieża, nie było.

Gdy ustały prześladowania chrześcijan na masową skalę (IV wiek), pojawili się też nowi święci, którzy zapisali się w historii Kościoła męczeństwem duchowym, to znaczy doskonałym wypełnianiem Ewangelii dali pełne świadectwo Chrystusowi, a przez to zasłużyli na cześć wiernych. Dla odróżnienia takich świętych od męczenników zaczęto zwać ich wyznawcami. Przy kanonizacji wyznawcy większą rolę spełniał lud, który uznawał, iż całe jego życie było godne naśladowania, a cześć, oddawana często jeszcze za życia, po jego śmierci była kontynuowana poprzez nawiedzanie grobu, do którego ściągały pielgrzymki, przy którym się modlono, obchodzono rocznice śmierci i gdzie najczęściej działy się cuda będące najlepszym dowodem rzeczywistej świętości. Pierwsze kanonizacje wyznawców pochodziły więc niejako z aklamacji ludu, którą lokalny biskup aprobował swoim autorytetem.

Jeszcze w okresie (cały czas mamy na myśli pierwsze tysiąclecie) pierwotnych zwyczajów kanonizacji pojawiły się bardziej rozwinięte formy, do których należały: przeniesienie relikwii Sługi Bożego oraz dekret papieski. Ta pierwsza forma polegała na przeniesieniu (translacji) lub wyniesieniu (elewacji) ciała zmarłego i umieszczeniu go w miejscu odpowiednim do odprawiania Mszy świętej. Była to więc wznowiona ceremonia pogrzebowa, z tym że sprawowana bardzo uroczyście, z udziałem biskupów z sąsiednich diecezji, i mająca wartość kanonizacji. W dalszym ciągu akt tego typu należał do ordynariusza miejsca, który działał często w porozumieniu z synodem lub innymi biskupami, ale nie był zobowiązany do uzyskania zgody wprost ze Stolicy Apostolskiej. Tak było aż do drugiej połowy XII wieku, choć już około stu lat wcześniej istniała opinia, że jedynie papież ma prawo ogłaszać kogoś świętym.

Różne formy wyniesienia kandydata na ołtarze mieszały się ze sobą, dlatego już w X stuleciu wiele kanonizacji było dokonywanych autorytetem papieskim. Sytuacja zmieniła się diametralnie za pontyfikatu Aleksandra III, który w roku 1171 wydał dekret Audivimus, zastrzegający prawo udzielania pozwolenia na oddawanie kultu publicznego w Kościele jedynie Rzymowi. Odtąd kanonizacji dokonywano bądź to przez przeniesienie, bądź specjalnym dekretem papieskim, ale zawsze za zgodą następcy Piotra. W międzyczasie jednak zwyczajna translacja zatracała powoli swój charakter kanonizacji i stawała się niejako etapem wstępnym, po którym oczekiwano uroczystego aktu papieskiego. Równocześnie też pojawiły się wówczas pierwsze beatyfikacje, to znaczy kulty publiczne kościelne o ograniczonym zasięgu, które zostały zarezerwowane dla Stolicy Apostolskiej przez papieża Leona X w 1515 roku.

W procedurze kanonizacyjnej lub beatyfikacyjnej konieczne było udowodnienie świętości życia i cudów uczynionych przez zmarłego Sługę Bożego, a do zebrania dowodów papież delegował duchownych wchodzących w skład komisji, której zadaniem było przeprowadzenie procesu, czyli dochodzenia, zebranie zeznań świadków, analiza materiałów pisemnych, szczególnie jeśli chodziło o osobę zmarłą wiele lat wcześniej, i wysłanie całej dokumentacji do Rzymu. W 1588 roku papież Sykstus V utworzył szereg kongregacji, wśród których jedna zajmowała się również sprawami kanonizacyjnymi — mowa o Kongregacji Obrzędów. Udoskonaleniem całej procedury zajął się w XVII wieku papież Urban VIII, którego ustawodawstwo w tej kwestii — oczywiście nie raz jeszcze modyfikowane — przetrwało w głównych zrębach do XX wieku. Aktualnie postępowanie kanonizacyjne normuje konstytucja apostolska Divinus perfectionis Magister Jana Pawła II z 1983 roku.

Nie będziemy w tym miejscu wchodzić w szczegóły prawa kanonizacyjnego, obowiązującego od czasów reformy urbaniańskiej, dla jasności wypada jednak powiedzieć, że Urban VIII zakazał oddawania kultu publicznego tym, którzy dotychczas nie zostali kanonizowani lub beatyfikowani, z wyjątkiem zmarłych, którzy odbierali go na podstawie ogólnej zgody Kościoła. Ich kult wynikał z pism Ojców Kościoła i pisarzy świętych, czczono ich za wiedzą i przyzwoleniem Stolicy Apostolskiej lub ordynariuszy. Wreszcie ostatnim uściśleniem był zakaz oddawania kultu, z pominięciem osób, które ołtarzową cześć odbierały od niepamiętnych czasów, to znaczy co najmniej od stu lat przed wydaniem konstytucji Caelestis Hierusalem cives z 1634 roku, normującej sprawy dotyczące ustawodawstwa kanonizacyjnego. W tym wypadku można było poprzestać na stwierdzeniu legalności kultu z mocy samego prawa lub starać się o uzyskanie papieskiej uroczystej konfirmacji.

Święci, co wydaje się oczywiste, nie są ludźmi bez skazy i takie ich przedstawianie byłoby jedynie separowaniem ich od ludzkiej rzeczywistości. Przy omawianiu władców jest to tym ważniejsze, iż doskonałość chrześcijańską osiągnęli oni w działalności najbardziej ziemskiej i świeckiej, a przez to ukazywanie ich świętości w oderwaniu od uwarunkowań historycznych i społecznych byłoby pozbawione sensu. Z tego właśnie względu naszym zamiarem będzie jak najgłębsze osadzenie tych postaci na fundamencie politycznych zmagań, a osiągniemy to poprzez w miarę szerokie ukazywanie tła historycznego. Z drugiej strony szczęście w Panu, jakiego zażywają już teraz, nie zostało przez nich osiągnięte jedynie dzięki sprawiedliwemu i miłosiernemu rządzeniu, ale również przez duchowy rozwój własnej osobowości. Postaramy się, aby nie zabrakło także i tego wymiaru ich ewangelicznej doskonałości. Wreszcie, jak już mówiliśmy wcześniej, do kanonizacji potrzebne było od najdawniejszych czasów udowodnienie cudów zdziałanych za wstawiennictwem kandydatów na ołtarze, dlatego w wielu przypadkach wspomnimy i o tym aspekcie.

W pracy nad książką została wykorzystana dość spora literatura, zarówno historyczna, teologiczna, jak i hagiograficzna, którą w całości umieszczamy w bibliografii. Nie obawialiśmy się również sięgać do Internetu, który daje coraz większe możliwości dotarcia do źródeł niedostępnych w krajowych bibliotekach, a które w sposób wymierny przyczyniły się do ubogacenia treści niniejszego opracowania.

Układ książki oparty został na podziale zgodnym z kluczem geograficznym. I tak pierwszy rozdział poświęcimy wielkim cesarzowym (rzymskim i bizantyjskim). Następnie przyjrzymy się władcom centralno-zachodniej Europy z okresu najgłębszego średniowiecza, nazywając ich umownie przywódcami ludów barbarzyńskich, po czym w dwu kolejnych rozdziałach przypomnimy postaci monarchów z tej samej części kontynentu, jednakże już z czasów nieco późniejszych, w których ukształtowały się wielkie mocarstwa katolickie: Niemcy i Francja. W rozdziale piątym odwiedzimy Półwysep Iberyjski, a w kolejnym Wyspy Brytyjskie, żeby wreszcie zatoczyć pewien łuk po północnych obrzeżach Europy — czyli krajach skandynawskich, i trafić znów w centralne i wschodnie rejony kontynentu. Ostatnią część poświęcimy dwóm monarchom, którzy mogliby wprawdzie znaleźć się w którymś z poprzednich rozdziałów, jednakże z racji, iż są oni ostatnimi reprezentantami tej znakomitej plejady świętych władców, postanowiliśmy poświęcić im końcowe strony książki.

Na koniec autor nie odmówi sobie niezwykle przyjemnego obowiązku podziękowania wszystkim osobom, które dobrą radą i wsparciem przyczyniły się do powstania niniejszego tomu. Na pierwszym miejscu wypada wymienić ks. prof. dra hab. Andrzeja Witko, któremu jestem niezwykle wdzięczny nie tylko za napisanie przedmowy do książki, ale również za przekazanie podstawowego warsztatu naukowego, z którego korzystałem podczas pracy nad tekstem. Ogromnym wsparciem obdarzyły mnie dwie najbliższe mi osoby: siostra Ewa oraz mama Barbara, które stały się pierwszymi recenzentkami powstającej książki, za co bardzo, z całego serca, im dziękuję. Cenną pomoc w przekładzie kilku tekstów otrzymałem od przybranej siostry Ani Gaetani, jak również pani Ewy Małolepszy. W końcu chciałbym również podziękować Szanownemu Kierownictwu Wydawnictwa Salwator za przychylność i życzliwość wobec autora oraz wszystkim osobom, które swoją pracą przyczyniły się do redakcji i publikacji książki.

Jerzy Adam Świdziński

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama