Iść za Barankiem (III)

Rekolekcje o Ewangelii wg św. Jana (tom III) - fragment książki Wydawnictwa Księży Marianów (Wyd. I, 2007)

Iść za Barankiem (III)

Marie-Dominique Philippe

Iść za Barankiem

Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa, luty 2007
Wydanie 1
ISBN 978-83-7502-065-6


Spis treści
Słowo wstępne5
Wprowadzenie. Wielkie walki i siedem przejawów obecności7
Kościół żyje tajemnicą Chrystusa8
Tajemnice walki10
Przejawy obecności Jezusa13
Wejście w ostatni tydzień16
I. Rozmnożenie chleba21
„Szedł za Nim wielki tłum...”22
Jezus rozmnaża chleb24
Pokusa doczesnego mesjanizmu26
Jezus kroczy po jeziorze30
Jezus karci nasze intencje32
Pracować dla Eucharystii34
II. Mowa o Chlebie życia (I)38
Jezus nas wychowuje do dziękczynienia38
„Ja jestem chlebem życia”40
Jak Żydzi przyjmują to objawienie?42
„Nie szemrajcie między sobą!”45
III. Mowa o Chlebie życia (II)47
Przyciąganie nas przez Ojca47
Jezus chlebem żywym49
IV. Mowa o Chlebie życia (III)53
Eucharystia — obietnica Zmartwychwstania54
Symbolika chleba i wina57
Jezus wydaje siebie w milczeniu59
Słowo, które gorszy61
Tajemnica wiary i jedności64
V. Święto Namiotów (I)67
„Królestwo moje nie jest z tego świata”67
Jezus sam wstąpił do Jerozolimy72
Jezus zaczyna nauczać73
Braterskie napomnienie76
Prawdziwy sens szabatu: adoracja78
Wiedza historyczna czy tajemnica wiary81
VI. Święto Namiotów (II)86
Adoracja źródłem wolności86
Wołanie Jezusa: „Jeśli ktoś jest spragniony...”88
Rzeki wody żywej90
Kapłaństwo Chrystusa i dar Ducha Świętego93
Wiarą przezwyciężyć zwątpienie96
VII. Kobieta cudzołożna101
Oskarżenie103
Odpowiedź miłości i miłosierdzia106
W świetle Krzyża110
VIII. „Ja jestem światłością świata” — „JA JESTEM” (I)113
Światło i miłość115
Jezus jest światłością128
Kroczyć w światłości120
Jezus daje świadectwo o sobie samym122
„JA JESTEM”126
IX. „Ja jestem światłością świata” — „JA JESTEM” (II)129
„Prawda was wyzwoli”130
Jezus piętnuje fałszywe synostwo133
„Nie możecie słuchać mojej nauki”136
X. Tradycje religijne a wiara140
Wiara — dar od Boga144
Wiara wymaga wyjścia poza tradycje religijne146
XI. Uzdrowienie niewidomego od urodzenia (I)150
Dlaczego zło?151
Odpowiedź Chrystusa153
Tajemnica grzechu pierworodnego155
Tajemnica wiary161
Gest, który wprowadza nas w teologię sakramentów165
XII. Uzdrowienie niewidomego od urodzenia (II)170
Nowe narodziny173
Spojrzenie faryzeuszy177
Niedowiarstwo Żydów182
Łaska urzeczywistnia więź osobową z Jezusem187
Jezus przyszedł, aby dokonać rozeznania188
XIII. „Ja jestem bramą” — „Ja jestem dobrym pasterzem” — „Jestem Synem Bożym”192
„Ja jestem bramą”: tajemnica Baranka192
Chrystus naszą nadzieją198
„Ja jestem dobrym pasterzem”: kapłaństwo Chrystusa200
Zapowiedź Krzyża i Zmartwychwstania204
Słuchać głosu dobrego pasterza208
„Jestem Synem Bożym”211
Łaska i tajemnica Wcielenia214
XIV. „Ja jestem zmartwychwstaniem”220
„Był pewien chory, Łazarz z Betanii...”220
„Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł”225
Wskrzeszenie Łazarza227
XV. Żyć obecnością Jezusa234
„Ja jestem chlebem życia”234
„Ja jestem światłością świata”239
„JA JESTEM”242
„Ja jestem bramą”244
„Ja jestem dobrym pasterzem”245
„Jestem Synem Bożym”246
„Ja jestem zmartwychwstaniem”248
Plan Ewangelii św. Jana258

fragment książki

SŁOWO WSTĘPNE

 

Ewangelia św. Jana przekazuje nam porządek mądrości w życiu apostolskim Chrystusa. W niniejszych rozważaniach o tej Ewangelii teologia mądrościowa (sapiencjalna) próbuje odsłonić ten porządek, aby pomóc nam pełniej żyć miłością Chrystusa do Ojca i do ludzi. Po wielkim rozkwicie apostolskiego życia Jezusa — tajemnicach radosnych — w rozdziale 6. Ewangelii św. Jana wchodzimy w ”wielkie walki” — w tajemnice rozłąki. Tutaj porządek jest o wiele bardziej ukryty, gdyż podczas walk zawsze panuje chaos! W rzeczywistości jednak Jezus posługuje się tymi rozłąkami, aby pełniej dawać siebie i bardziej się dla nas uobecniać. W ten sposób przyciąga nas do siebie i łączy ze sobą w tajemnicy jedności.

Siedem ważnych stwierdzeń Jezusa wypowiedzianych pośród zmagań — „Ja jestem chlebem życia”; „Ja jestem światłością świata”; „JA JESTEM”; „Ja jestem bramą”; „Ja jestem dobrym pasterzem”; „Jestem Synem Bożym”; „Ja jestem zmartwychwstaniem” — które przyjmujemy w wierze, pomaga nam odsłonić tajemnicę naszej jedności z Jezusem. Chrystus posługuje się nimi, aby Jego miłość do nas mogła się pełniej udzielać i abyśmy wzrastali w Bożej miłości. W ten sposób coraz pełniej żyjemy tym, o czym św. Jan mówi nam w swoim Pierwszym Liście, a co znajduje się w samym sercu tajemnicy Kościoła: „Napisałem do was, młodzi, że jesteście mocni i że nauka Boża trwa w was, a zwyciężyliście Złego” (1 J 2,14). Przez wszelki ucisk Jezus trwa w nas coraz głębiej w miłości. Otrzymujemy Jego słowo, abyśmy w wierze żyli Jego miłością — ponad wszelkimi walkami i wstrząsami.

 

 

WPROWADZENIE

Wielkie walki i siedem przejawów obecności

 

Zanim przystąpimy do 6. rozdziału Ewangelii św. Jana, od którego zaczyna się drugi etap apostolskiego życia Jezusa, popatrzmy na ten etap jako na całość. Pierwszy etap podaje nam pierwociny apostolskiego życia Jezusa — tajemnice radosne. Już w nich jest obecna walka, jednak góruje nad nią radość. Ten pierwszy etap (od Kany Galilejskiej do cudu rozmnożenia chleba), w którym przeżywamy cykl Baranka, cykl Oblubieńca i tajemnicę Syna, jest idealnie zharmonizowany: Baranek — tajemnica miłosierdzia; Oblubieniec — tajemnica zazdrosnej miłości; i Syn — całkowicie zależny od Ojca i dający świadectwo jako Syn.

Rozdziały od 6. do 11. wprowadzają nas w wielkie walki. To już nie są tajemnice radosne — to są tajemnice walki! Później, od rozdziału 12., wejdziemy w tydzień ostatni — w Wielki Tydzień. W tajemnicach walki Jezus jeszcze podejmuje inicjatywy, ale już toczy walkę. Od rozdziału 12. Jezus poddaje się wydarzeniom. Z pewnością właśnie to chce nam powiedzieć św. Jan, dzieląc w ten sposób apostolskie życie Jezusa. Tylko bowiem on tak rozmieszcza akcenty: tajemnice radosne, tajemnice walki, tajemnice męki (ziarno, które zostaje rzucone w ziemię i obumiera), a potem tajemnica Zmartwychwstania, kiedy Jezus już nie jest z tego świata. Całe pielgrzymowanie Kościoła na ziemi należy rozumieć w świetle apostolskiego życia Jezusa. Po Zmartwychwstaniu Jezus mówi to wprost: „Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam”.

 

Kościół żyje tajemnicą Chrystusa

Kościół jest posłany przez Chrystusa, a zatem ma żyć tą samą tajemnicą co On. Ale żyje tą tajemnicą inaczej, gdyż we wspólnocie: dla Chrystusa miała ona charakter osobisty, a dla nas wspólnotowy. Cechą Kościoła jest życie tajemnicą Chrystusa w miłości braterskiej.

Jeśli chcemy żyć tą samą tajemnicą co Jezus, jest rzeczą normalną, że pielgrzymowanie Kościoła (właściwie rozumiane) jest podzielone tak samo, jak apostolskie życie Jezusa. Kościół przeżył tajemnice radosne: pierwociny młodego Kościoła. Przeżył wielkie tajemnice walki, o czym świadczą anatemy rzucane przez sobory. Wielkie walki nieuchronnie pociągają za sobą sąd — rozeznanie sięgające bardzo daleko, na podstawie którego niektórzy zostają uznani za wykluczonych z Kościoła. I wreszcie możemy się zastanawiać, czy wraz z II Soborem Watykańskim nie wchodzimy w ostatni tydzień. Ten ostatni tydzień (skoro jest to tydzień Boga) może trwać kilkaset lat, ale może również upłynąć bardzo szybko. Nic o tym nie wiemy. I bardzo dobrze: mamy tylko poddać się rozeznaniu Ducha Świętego. Jest pewne, że II Sobór Watykański, postanawiając nikogo nie potępić, wprowadza nas w tajemnicę miłości braterskiej w zupełnie nowy sposób. Sam Kościół decyduje się na to, by zawisnąć na Krzyżu, zgadza się przeżyć tajemnicę Konania, zgadza się być ziarnem rzuconym w ziemię, które obumiera, aby ocalić dzisiejszą ludzkość. Aby zrozumieć Kościół, trzeba zawsze patrzeć na niego przez ludzi, którzy żyją tajemnicą Jezusa najintensywniej. Trzeba patrzeć na wielkich świętych, których Bóg stawia obok nas: żyją oni tajemnicą ziarna, które pada w ziemię i obumiera dla tajemnicy płodności. Żyją tą tajemnicą bardziej niż kiedykolwiek, a dla nas jest to wyraźny znak, czym i my powinniśmy żyć. Święci stanowią tajemnicę odnowy w czasie ostatniego tygodnia, kiedy Jezus, aby stać się źródłem zbawienia, zgadza się na to, by wydarzenia Go przerosły. Ostatnim tygodniem dla nas jest Kościół, który poddaje się wydarzeniom. To prawda: Kościół już nie przewodzi kulturze, już nie przeżywa triumfu. Wydarzenia go przerastają, współczesna kultura już nie jest kulturą chrześcijańską. Dzisiaj Kościół nie ma już znaczącego głosu w polityce. Wystarczy popatrzeć, jak są przyjmowane słowa Ojca Świętego...

Jeśli wydarzenia nas przerastają, nie znaczy to, że powinniśmy popaść w rozpacz. Ostatni tydzień jest Wielkim Tygodniem, w którym Jezus staje się źródłem zbawienia. Kościół w sposób wspólnotowy musi stać się tym źródłem zbawienia w Chrystusie, wraz z Maryją. Musi rozwinąć w sobie małe wspólnoty, które będą oazami światła, miłości, miłosierdzia, w jedności z tajemnicą Współcierpienia. W Kościele powinno się przeżywać tajemnicę Współcierpienia! Każda chrześcijańska rodzina powinna być oazą w świecie coraz bardziej zmaterializowanym i już nie wiedzącym, dokąd zmierza. Dzisiejszy świat już nie wie, dokąd podąża, nikt już go nie prowadzi. Jest wydany na pastwę anonimowości i rywalizacji. Wielcy finansiści mówią: „To my rządzimy światem”, i to prawda. Wielcy uczeni i politycy mówią to samo. Odnosi się to do tych trzech grup ludzi, a jednocześnie nie odnosi się do nikogo. Zawiązują się przymierza (nie bardzo wiadomo, w jaki sposób): przymierze z pieniędzmi, przymierze z techniką i skutecznością, z nauką, z prestiżem. Ta fałszywa równowaga, w której żyjemy, ten fałszywy pokój, to bardzo ciekawe zjawisko. Podczas II wojny światowej był czas nazywany „wojną nerwów”. Dzisiaj przeżywamy swoistą równowagę nerwów. Wisi nad nami miecz Damoklesa i w każdej chwili może nam spaść na głowę. Przeżywamy to bardzo głęboko i czujemy, że to jeszcze może trwać, nawet jeśli jednocześnie dokładnie nie rozumiemy, jak to się dzieje. To trwa, chociaż nikt nie chce, żeby trwało. Dzisiaj panoszą się rekiny, a mają ostre zęby i będą kąsać, gdyż nie są ochrzczone we Krwi Chrystusa. Chcą panować i na swój sposób robią to bardzo dobrze.

Jeśli żyjemy w ostatnim tygodniu, tak jak to pokazuje św. Jan, to bardzo ważne jest, abyśmy powrócili do św. Jana. Czyż to nie on jedynie pozwala nam ostatecznie zrozumieć apokaliptyczne czasy, w których żyjemy? Kościół zawsze żył Apokalipsą, ale w ostatnim tygodniu będzie nią żyć w sposób bardzo szczególny. W Apokalipsie należy właściwie zrozumieć szóstą pieczęć i szóstą trąbę; Kościół będzie bowiem przeżywał ostatni tydzień pod znakiem szóstej pieczęci i szóstej trąby, a ukrytym źródłem będzie wówczas tajemnica Maryi. Duch Święty zawsze jest ukryty, robi On (jeśli tak mi wolno powiedzieć), „krecią” robotę, a Maryja także jest ukryta. Duch Święty wykonuje wspaniałą pracę; dzisiaj działa w zadziwiający, ale bardzo ukryty sposób. Jest to wielka tajemnica ostatniego tygodnia. Charakteryzuje go zarówno radość, jak i walki. Nie mówimy, że zanikło to wszystko, co istniało kiedyś. Nie, to jest dzieło Ducha Świętego, toteż wszystkie tajemnice radosne pozostają obecne. Właśnie w ostatnim tygodniu Jezus doznał w sercu największych radości. I również w ostatnim tygodniu doświadczył najbardziej zaciętej walki. Obecne są wszystkie tajemnice radosne i wszystkie tajemnice walki; są obecne w nowy, szczególny sposób, sposób Baranka, który godzi się, by Go poprowadzono na rzeź, by umarł, aby zbawić ludzi.

 

Tajemnice walki

Wejdźmy zatem w tajemnice walki, obecne w rozdziałach 6-11. Panuje tu całkowity chaos. Jan pokazuje nam Jezusa, zwłaszcza w rozdziale 8., wystawionego na podstępne i gwałtowne ataki szatana: Jezus zostaje przeciwstawiony Abrahamowi, a takie przeciwstawienie jest ze strony szatana wielką opozycją dialektyczną. Jezus musi wówczas stwierdzić: „Zanim Abraham stał się JA JESTEM”. To jest Boska odpowiedź Jezusa. W chaosie i zamęcie walk mielibyśmy chęć powiedzieć: „Nie szukajmy ładu”. Jest to zresztą nieustanna pokusa, by w Ewangelii św. Jana nie doszukiwać się porządku, podczas gdy istnieje w niej ład mądrości. To prawda, że podczas wielkich walk, na zewnątrz, pozornie nie ma porządku, ale Jezus mówi nam: „Nie sądźcie z zewnętrznych pozorów”. Chodzi natomiast o dostrzeżenie za pozornym chaosem porządku mądrości.

Ten porządek ukazują nam przejawy obecności Jezusa; sam Jezus ukazuje się bardzo blisko. Możemy powiedzieć, że właśnie w decydujących chwilach walki Jezus objawia nam swoją obecność; należałoby przedstawić tutaj teologię przejawów obecności Jezusa. To ważne, gdyż to uświadamia nam, dlaczego Bóg dopuszcza walki: dopuszcza je, aby Jezus mógł być pełniej obecny. Kiedy nie ma walki, kiedy wojsko odpoczywa, najważniejszy wydaje się porządek hierarchiczny: zwykły szeregowiec jest bardzo daleko od generała. I przeciwnie, kiedy toczy się zacięta bitwa, jest bardzo blisko generała, co wyraźnie pokazuje, że walki pozwalają miłości wyjść poza ustalony porządek.

Są ludzie o mentalności bardzo uporządkowanej, dla których porządek jest najważniejszy; nie rozumieją oni, czym jest walka, kiedy to miłość wykracza poza porządek, kiedy nade wszystko liczy się obecność miłości. Czyż nie to właśnie przeżywamy w dzisiejszym Kościele? W ostatnim tygodniu walki są najważniejsze, gdyż jest to ostatnia walka! Jest faktem, że walka posuwa się dzisiaj bardzo daleko. Papież Paweł VI mówił o ”apokaliptycznych wstrząsach”, a wstrząsy te dosięgają nawet słowa Bożego: jest ono relatywizowane i nie przyjmuje się już fundamentu naszej wiary. Musimy więc wyjść poza obszar walki. Ale musimy dobrze zrozumieć, w jakim sensie: nie chodzi o powrót do przeszłości — Duch Święty nigdy nie każe nam wracać do przeszłości. Kiedy widzimy ludzi, którzy cofają się w przeszłość mówiąc: „Trzydzieści lat temu było dużo lepiej niż teraz; wróćmy do tego, co było trzydzieści lat temu”, jest to z gruntu fałszywe. Nie możemy cofnąć się do spraw sprzed trzydziestu lat. To są nostalgie kreowane przez naszą wyobraźnię: ponieważ pięćdziesiąt lat temu przeżyliśmy coś dobrego, mówimy sobie: „Trzeba przeżyć to jeszcze raz”. Nie. Powtórzę raz jeszcze: Duch Święty nigdy nie każe nam wracać do przeszłości. Pozwala nam odkrywać podziemne pokłady Tradycji (wielkiej Tradycji, a nie małych tradycji), aby ją odnowić. Duch Święty chce odnowić tę Tradycję i pozwolić nam odkryć źródła, a nie kanalizację. Powrót do tego, co było pięćdziesiąt lat temu, to powrót do kanalizacji, do małych tradycji, tymczasem trzeba nam na nowo odkryć głębokie źródła.

Tymi głębokimi źródłami są przejawy obecności Jezusa. Jest On dzisiaj obecny w swoim Kościele bardziej niż kiedykolwiek. Duch Święty również. Możemy to stwierdzić z mocą i pewnością, w związku z tym, co nam mówi Apokalipsa: im bardziej zbliżamy się do kresu, tym bardziej Duch Święty będzie obecny, tym pełniej będzie dawany, i tym bardziej zacięte będą walki. Kościół potępił millenaryzm, który utrzymywał, że na ziemi nastanie czas cudownego pokoju, kiedy wszystko będzie się świetnie układać, a szatana już tu nie będzie. To prawda, że trudno jest zrozumieć te tysiąc lat, o których mówi Apokalipsa, kiedy to szatan jest w Czeluści. Ale być może te tysiąc lat nam pokazuje, że w Kościele zawsze będzie istnieć tajemnica Jana, błogosławieństwo czyniących pokój, które jest błogosławieństwem osobistej modlitwy. Szatan nie może tu wejść, to jest pustynia Niewiasty... nie może wejść, ale się sroży. Dopóki jesteśmy wierni adoracji i kontemplacji, szatan nie może nas dosięgnąć; kiedy tylko jednak wychodzimy do naszej pracy, do wspólnego życia, sroży się. I wtedy wiemy, że pośród wielkich walk obecność Jezusa jest najsilniejsza.

 

Przejawy obecności Jezusa

Przyjrzyjmy się porządkowi tych tajemnic walki — a dokładniej, popatrzmy, jak w tajemnicach walki (rozdziały 6-11) odkrywamy siedem wielkich przejawów obecności Jezusa.

„Ja jestem chlebem życia”; „Ja jestem światłością świata”; „JA JESTEM” — to trzy pierwsze stwierdzenia Jezusa pośród tych walk (rozdziały 6-8). A w rozdziale 10: „Ja jestem bramą”; „Ja jestem dobrym pasterzem”; „Jestem Synem Bożym”. I w końcu, w rozdziale 11, siódme stwierdzenie: „Ja jestem zmartwychwstaniem”. Tak więc pośród tajemnic walki, gdzie panuje jeden wielki chaos, gdzie patrząc z zewnątrz nie widać żadnego ładu, mamy te wielkie, bardzo głębokie światła od Jezusa, który daje nam siebie. Kiedy Jezus mówi: „Ja jestem chlebem życia”, daje nam siebie jako chleb. Czyż symbolika chleba nie jest nadzwyczajną obecnością? Kiedy Jezus mówi: „Ja jestem światłością świata”, jest to symbolika światła, i Jezus staje się niczym wielka latarnia morska, która oświeca nas od wewnątrz. Nosimy w sobie światło Chrystusa, gdyż jesteśmy „synami światłości”. Stwierdzając, że jest „JA JESTEM”, Jezus nawiązuje do objawienia z góry Horeb, które rządzi całym objawieniem Starego Testamentu. Jest „JA JESTEM” to znaczy Bogiem z nami, jest Jahwe obecnym dla nas.

„Ja jestem bramą”: tutaj należy zestawić ze sobą chleb i bramę, gdyż między tymi dwoma pojęciami istnieje wielkie podobieństwo. Brama to schronienie, a chleb to pokarm. Ludzie pozbawieni schronienia, bezdomni, i ludzie nie mający jedzenia: oto obraz nędzy człowieka. Człowiek jest nędznikiem, kiedy nie ma chleba i kiedy nie ma schronienia. „Nie zostawię was sierotami”: Jezus jest naszym chlebem i jest naszą bramą, a więc schronieniem (w Palestynie, gdzie są groty, wystarczyła brama, by powstał dom). On sam jest dla nas miejscem schronienia i jest pożywnym pokarmem. Istnieje między nimi bardzo silna więź, tak jak między Dobrym Pasterzem i Światłością świata, jak między „JA JESTEM” i ”Jestem Synem Bożym”.

Nad tymi sześcioma stwierdzeniami dominuje ostatnie: „Ja jestem zmartwychwstaniem”. Jezus stwierdza to tuż przed rozpoczęciem Wielkiego Tygodnia, aby nam uświadomić, że całą tajemnicę Krzyża przeżywa w świetle Zmartwychwstania. Ten, który cierpi, który zgodzi się być ziarnem, które pada w ziemię i obumiera, to Ten, który jest Zmartwychwstaniem. Kiedy Jezus mówi: „Ja jestem zmartwychwstaniem”, to Słowo Boże przyjmuje ciało, Słowo Boże pozwala ciału być wiecznym. To właśnie jest Zmartwychwstanie: ludzkie ciało, serce ciała Chrystusa, które jest wieczne, jest uwielbione przez Słowo: „Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie wpierw, zanim świat powstał”. Chwałą, o którą prosi Jezus, jest chwała Słowa. To jest tajemnica Zmartwychwstania. Zbyt wiele rozmyślamy o cudzie Zmartwychwstania, a nie wchodzimy w misterium Zmartwychwstania. Jezus wyraża to misterium słowami: „Ja jestem zmartwychwstaniem”.

Mamy zatem siedem ważnych stwierdzeń. Wykraczając poza chaotyczny wymiar tajemnic walki, musimy odkryć te siedem przejawów obecności, przez które Jezus otacza nas swoją miłością.

Warto byłoby zestawić trzy pierwsze etapy apostolskiego życia Jezusa z siedmioma przejawami Jego obecności. Nie należy przesadzać z teologią liczb, ale jest ona obecna w Ewangelii Jana, nic na to nie poradzimy. Są pierwsze trzy etapy: Baranek, Oblubieniec, Syn, i siedem przejawów obecności, nad którą dominuje tajemnica Baranka, tajemnica Oblubieńca i tajemnica Syna. Widzimy tu głęboki rytm Ewangelii Jana: w siedmiu przejawach obecności odkrywamy na nowo Baranka, Oblubieńca, Syna. Baranek to tajemnica Chleba, tajemnica Bramy; Oblubieniec to tajemnica Światłości i Dobrego Pasterza; Syn to „JA JESTEM”, „Jestem Synem Bożym”. I wreszcie wszystko jest zawarte w ”Ja jestem zmartwychwstaniem”. Kiedy możemy powiedzieć w całej prawdzie, jak św. Paweł, „teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus”, wówczas możemy powiedzieć z Jezusem: „Ja jestem zmartwychwstaniem”. To prawda, jesteśmy zmartwychwstaniem, gdyż łaska jest nasieniem chwały. W dzisiejszym świecie, który pogrążony w lęku kona, możemy powiedzieć w całej prawdzie, z Jezusem i w Jezusie: „Ja jestem zmartwychwstaniem”. W dzisiejszym świecie musimy być tajemnicą Zmartwychwstania, czyli tajemnicą zwycięstwa miłości.

Zmartwychwstanie bowiem to nic innego jak zwycięstwo miłości. Miłość zwycięża śmierć, walkę, grzech; miłość odnosi zwycięstwo nad szatanem, Lucyferem; miłość zwycięża wszelkie błędy. Tym właśnie jest tajemnica Zmartwych- wstania: miłość Ojca, udzielona Synowi, bierze w posiadanie ludzkie ciało. Ciało zepsute przez grzech zostało całkowicie ogarnięte przez miłość. Jest to nowe przymierze — przymierze zmartwychwstania, i wszystko się wypełnia w tajemnicy Zmartwychwstania. Całe kapłaństwo Chrystusa jest dla Zmartwychwstania; osiąga pełnię znaczenia dopiero w tajemnicy Zmartwychwstania. Inaczej nie zrozumiemy kapłaństwa Jezusa; zatrzymamy się na środkach i zapomnimy o celu: „Ja jestem zmartwychwstaniem”. Tylko Jezus jako arcykapłan — gdyż Jego kapłaństwo jest kapłaństwem życia, kapłaństwem arcykapłana zjednoczonego z Ojcem jako Syn — może powiedzieć: „Ja jestem zmartwychwstaniem”. Być Zmartwychwstaniem — być może właśnie to najlepiej określa tajemnicę kapłaństwa Chrystusa. I potrzebne były wielkie walki — aż po śmierć Łazarza — aby Jezus mógł powiedzieć Marcie: „Ja jestem zmartwychwstaniem”. Nie zapominajmy, że mówi to Marcie, a nie Marii, siostrze Łazarza. Wobec Marty i Marii, zjednoczonych w tej ostatniej chwili wielkich walk, która wprowadza nas w ostatni tydzień, Jezus mówi właśnie Marcie: „Ja jestem zmartwychwstaniem”. Maria płacze i jej płacz wzrusza serce Jezusa; wskrzesi On Łazarza z powodu płaczu Marii. Ale tajemnicę Zmartwychwstania objawia Marcie. A ponieważ stwierdził: „Ja jestem zmartwychwstaniem”, może wejść w ostatni tydzień.

 

Wejście w ostatni tydzień

Gdyby Jezus nie powiedział: „Ja jestem zmartwychwstaniem”, nie moglibyśmy wkroczyć w ostatni tydzień, gdyż nie wiedzielibyśmy, że tajemnicę tego ostatniego tygodnia trzeba przeżywać od wewnątrz, w zwycięstwie miłości. Życie Krzyżem z zewnątrz jest straszne, nie do wytrzymania dla naszej ludzkiej natury, dla naszej wrażliwości. Krzyż jest „głupstwem” dla naszego umysłu i ”zgorszeniem” dla naszej wrażliwości, ale przeżywany od wewnątrz jest mądrością, gdyż jest Zmartwychwstaniem. Nigdy nie przeciwstawiajmy dialektycznie Krzyża i Zmartwychwstania: czyńmy jedność w miłości; a jedność w miłości — to tajemnica Zmartwychwstania. Właśnie to powinny nam uświadomić wielkie tajemnice walki, które nas przygotowują na Wielki Tydzień. Nie możemy wejść w Wielki Tydzień, jeśli nie przeżyliśmy tych tajemnic walki, i w tym ostatnim tygodniu pozostają one obecne. Kościół jest Kościołem walczącym, i każdy z nas musi być dla Chrystusa Kościołem walczącym. Nie mamy prawa rezygnować, musimy walczyć do końca. Musimy walczyć w miłości, przez tajemnicę Zmartwychwstania, na wzór Baranka.

Jeśli jesteśmy w ostatnim tygodniu, to musimy zrozumieć, że walka będzie się toczyć do samego końca, tak jak to było u Chrystusa. Zaś ostatni moment walki to akt wolności Jezusa: oddaje On dobrowolnie swojego ducha w ręce Ojca. Kościół musi strzec swojej wolności aż do końca, aby dobrowolnie złożyć siebie w ofierze i uwielbić Ojca. A Kościół to my, i musimy pośród tych walk zachować wolność, która nieustannie ma wzrastać: wolność wewnętrzna, wolność chwały dzieci Bożych. II Sobór Watykański kładł wielki nacisk na wolność. Zresztą są to fragmenty trudne do zrozumienia. Patrząc na to z zewnątrz, niektórzy powiedzą, że Kościół zaraził się dzisiejszym liberalizmem. Nie mamy prawa tak mówić. Powinniśmy mówić, że Duch Święty chce nam przez to uświadomić, iż w dzisiejszej walce (a jest ona zacięta i sięga głęboko) musimy mieć coraz większą wolność — wolność dzieci Bożych.

Dzisiaj Kościół (i prawo kanoniczne) zostawia każdemu wiele swobody. Dlaczego? Abyśmy mieli większą świadomość osobiście dokonywanych wyborów. Wielu ludziom w Kościele groziło, że ograniczą się do podążania za stadem, nie podążając naprawdę za Chrystusem. Iść za stadem i iść za Chrystusem to nie to samo! Kiedy idziemy za stadem, to podążamy za baranem, który jest przed nami. Może być głupi, to nieważne: idziemy za nim, nie stawiając sobie pytań. W rzeczywistości mamy iść za Chrystusem! Każda owca idzie za Chrystusem, a nie za stadem. Jeśli Kościół daje dzisiaj znacznie więcej wolności, to po to, aby każdy z nas lepiej zrozumiał, że całe jego życie jest wolnym wyborem miłości; aby każdy, związany z Jezusem bardziej bezpośrednio, w wolnym wyborze miłości, mógł głębiej żyć ostatnią chwilą życia Chrystusa, kiedy oddaje On swojego ducha w ręce Ojca — najwyższy akt adoracji Jego ludzkiego serca, ostatni akt miłości. Właśnie dlatego wspólnoty w Kościele powinny przeżywać w całej czystości powrót do tego, co w Ewangelii najgłębsze: ponad walkami, ponad pozorami, Jezus oddaje swego ducha w ręce Ojca.

Trzeba próbować to wszystko zrozumieć, a Ewangelia Jana pokazuje nam to, jeśli chcemy to zobaczyć. To, czym żyjemy, jest więc wspaniałe (nawet kiedy jest trudne), ponieważ zobowiązuje nas do pójścia dalej w wyborze miłości i w bardziej osobistym dokonywaniu tego wyboru. Zobowiązuje nas do bardziej bezpośredniej więzi z Jezusem i bardziej bezpośredniej więzi z braćmi. Ilekroć bowiem bardziej bezpośrednio wiążemy się z Jezusem w coraz większej miłującej wolności, tym bardziej bezpośrednio wiążemy się też z naszymi braćmi w wyborze większej miłości, gdyż wybieramy naszych braci w takiej mierze, w jakiej wybieramy Jezusa. Kiedy oddajemy ducha w ręce Ojca, to kochanie sąsiada staje się łatwe. W miłości zawsze trudne jest jutro; trwanie w wieczności jest łatwe. A kiedy oddajemy ducha w ręce Ojca, jesteśmy w wieczności, w wieczności przeżywanej aktualnie, w chwili obecnej. I wtedy zawierzenie staje się łatwe w sposób nadprzyrodzony. To nie usuwa trudności, ale staje się łatwe w sposób nadprzyrodzony, gdyż sam Jezus bierze nas w posiadanie.

Jest zatem bardzo ważne, byśmy starali się (w osobistej modlitwie, w życiu kontemplacyjnym, w naszych codziennych zmaganiach) żyć tajemnicą siedmiu przejawów obecności Chrystusa. Ojciec daje nam swojego Syna, a Duch Święty, Gołębica, prowadzi Baranka, prowadzi Oblubieńca. Gołębica, która stanowi jedno z Synem, jest nam dana i daje nam Syna, Oblubieńca, Baranka. Mamy więc żyć siedmioma przejawami obecności poprzez Ducha Świętego i zrozumieć, że to On uczy nas patrzeć na Jezusa jako na Chleb, Światłość, „JA JESTEM”, Bramę, Dobrego Pasterza, Syna, Zmartwychwstanie. Przywyknijmy do tego siedmiorakiego spojrzenia, które składa w nas Duch Święty; nie pozwoli ono popaść w utarte koleiny. To spojrzenie nieustannie odnawia nas w miłości i pozwala nam patrzeć na naszych braci w świetle Jezusa. Jeśli bowiem Jezus jest obecny w walce, to nasi bracia też są tu obecni, a zatem istnieje tu wymaganie miłości braterskiej, która ma być przeżywana z coraz większą mocą.

(...)

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama