Mężczyzną i kobietą stworzył ich

Wstęp do książki poświęconej seksualności osób niepełnosprawnych intelektualnie

Droga Claire,
Pragnę zadedykować tę książkę Tobie. To ty byłaś na jej początku... Ośmielę się nawet stwierdzić, że jej pierwsze wydanie, to z 1984 roku, napisaliśmy wspólnie. Poprawiałaś mój francuski1, nanosiłaś tysiące poprawek merytorycznych, korygowałaś formę i styl. Wspierałaś mnie i niosłaś pomoc — od zaistnienia idei, po narodziny książki. Tak bardzo pragnąłem, abyś i tym razem mogła być przy mnie, pomagając mi w przygotowaniu także tego — nowego, uaktualnionego wydania. Nie mogłaś.
Jednak najważniejsze jest to, że byłaś — i nadal jesteś — wzorem kobiety szczęśliwej, spełnionej, radosnej i mądrej. Oddanej Jezusowi, oddanej chorym, oddanej Arce i przyjaciołom. Pewnego razu, na jednej z prowadzonych przez Ciebie konferencji ktoś zapytał:
„Czy można być szczęśliwym, żyjąc w bezżeństwie?”
Odpowiedziałaś: „Proszę spojrzeć na mnie: ja jestem szczęśliwa!”
Spojrzeliśmy na Ciebie z radością i wdzięcznością.

WSTĘP

Pierwsze wydanie niniejszej książki ukazało się dwadzieścia pięć lat temu, w czasie, kiedy osoby z niepełnosprawnością intelektualną dopiero zaczynały wychodzić z cienia. Do tej pory, w naszym zachodnim społeczeństwie, pozostawały ukryte w domach rodzinnych lub za murami zakładów opieki dla osób niepełnosprawnych lub szpitali psychiatrycznych. W najlepszym przypadku wszyscy przyznawali zgodnie, że są one wiecznymi dziećmi. W najgorszym zaś razie nazywano je „podludźmi” lub „wybrykami natury”. Ten sposób myślenia do dziś pokutuje w niektórych zakątkach naszego globu. Na szczęście w naszym społeczeństwie i Kościele zaistniał pewien nurt, którego celem jest niesienie pomocy osobom niepełnosprawnym intelektualnie, wspieranie ich na drodze samodzielności i rozwoju. Dzięki temu wiele z nich może nabyć kompetencji i umiejętności niezbędnych do podjęcia pracy i wkroczenia w samodzielne, niezależne życie. Rozwijają się, otwierają się na otaczający je świat, a ich postępy są niezwykle obiecujące. Społeczeństwo nareszcie uświadamia sobie i przyznaje to coraz częściej, że osoby niepełnosprawne są przede wszystkim istotami ludzkimi: mają prawo do tego, by zajmować wśród nas należne im miejsca. Do tego, by żyć pełnią życia.

Ustawa przyjęta we Francji w 2005 roku2 zmierza właśnie w tym kierunku: promuje niezależność osób niepełnosprawnych, ich równość wobec prawa i równość praw obywatelskich... Oczywiście fakt, iż osoby z niepełnosprawnością intelektualną odnajdą w społeczeństwie należne im miejsce, jest niezwykle radosny, jednak niesie ze sobą pewne ryzyko: jeżeli osobom tym nie zapewnimy odpowiednich warunków, nie udzielimy im pomocy, może się okazać, że będą dotkliwie cierpiały z powodu odrzucenia, samotności i izolacji. Generalnie, ilekroć znajdują zatrudnienie na odpowiednim dla nich stanowisku pracy, muszą być „takie jak inni”, to znaczy — tak jak my wszyscy — muszą radzić sobie same. Tymczasem osoby te nie są „takie jak inni”, choć jest rzeczą oczywistą, że w niektórych przypadkach można, a nawet należy, zapomnieć o ich odmienności. Bolączki fizyczne i intelektualne, z jakimi się borykają, mogą stanowić prawdziwe źródło obaw czy niepokoju u osób, które ich nie znają. Z tego powodu osoby niepełnosprawne intelektualnie mogą mieć trudności ze znalezieniem przyjaciół. Na przykład nie są zapraszane „na kawę”, co jest normalną praktyką wśród znajomych czy nowych sąsiadów. Zatem, aby osoby dotknięte niepełnosprawnością rzeczywiście mogły zaistnieć w społeczeństwie, należy im pomóc, udzielić im wsparcia, zwłaszcza w kwestii dotyczącej zawierania nowych znajomości i nawiązywania przyjaźni. Ich serca, zupełnie tak jak nasze, są podatne na zranienie, kruche i delikatne. Jednak my dysponujemy mechanizmami obronnymi oraz zdolnościami dokonywania wyborów. Tymczasem osoby pozbawione tych mechanizmów są niezwykle podatne na manipulację. Bardzo łatwo wywołać w nich poczucie zranienia i odrzucenia.

W ostatnim ćwierćwieczu media i Internet wyprodukowały całą masę filmów promujących spłyconą, powierzchowną wizję seksualności czy wręcz pornografię. Filmy te bynajmniej nie ukazują erotyzmu jako wzajemnego daru, który jest ożywiany, wzmacniany i pogłębiany trwałą relacją dwojga osób. Takie ujęcie spraw może być dla osób niepełnosprawnych niezwykle dezorientujące, bowiem odkrywając uroki własnej seksualności, nie są gotowe na poniesienie wszystkich związanych z nią konsekwencji i nie potrafią wziąć na siebie odpowiedzialności wynikającej z faktu posiadania partnera.

Po swoim wyjściu z cienia znalazły się w otoczeniu koedukacyjnym — w warsztatach pracy czy domach stałego pobytu. Jest więc rzeczą jak najbardziej naturalną, że bywają zainteresowane nawiązywaniem relacji seksualnych. Z tego powodu z łatwością mogą paść ofiarą seksualnych nadużyć. Fakt, iż najpierw traktowano je jak dzieci, a potem natychmiast, niejako automatycznie, nadano im status osób dorosłych, może je stawiać w niezręcznych i trudnych sytuacjach życiowych. Jest to powód, dla którego bardziej niż kiedykolwiek jestem zdania, że powinny znaleźć swoje miejsce na ziemi w ramach konkretnej wspólnoty. Z jednej strony, udzieli im ona wsparcia i pomocy, której te osoby tak bardzo potrzebują, będąc jednocześnie miejscem, gdzie znajdą przyjaźń i poczucie przynależności do grupy. Z drugiej zaś strony, w pełni szanując ich intymność, da im niezbędny czas na osiągnięcie dojrzałości duchowej i uczuciowej oraz rozbudzenie w sobie pragnienia i gotowości do nawiązania relacji z drugą osobą.

Mimo iż w najbogatszych krajach dokonał się pewien postęp, skutkujący podjęciem działań na rzecz pomocy osobom z niepełnosprawnością intelektualną w dostępie do oświaty, samodzielnego mieszkania czy zatrudnienia, wciąż jeszcze w tej dziedzinie pozostaje wiele do zrobienia. Wciąż jeszcze rodzice, którzy w okresie oczekiwania na narodziny dziecka dowiadują się, że cierpi ono na poważny niedorozwój, z miejsca myślą o aborcji. Dla wielu z nich posiadanie upośledzonego dziecka jest zbyt wielkim ciężarem. Osoby z niepełnosprawnością intelektualną wciąż jeszcze są usuwane na margines życia społecznego; mają niewielu przyjaciół, nie są akceptowane przez najbliższe otoczenie, nie mają możliwości pełnego zintegrowania się z nim. Wciąż jeszcze wielu ludzi po prostu się ich boi. Celem niniejszej książki jest podkreślenie znaczenia więzi międzyludzkich i życia we wspólnocie: to właśnie w niej osoby z niepełnosprawnością intelektualną mogą dojrzewać tak w sferze ludzkiej, jak i duchowej. Mogą dojrzewać w atmosferze miłości, bowiem wspólnota jest szkołą miłości. Sfera związków międzyludzkich jest rzeczywistością skomplikowaną. Każdy z nas jest obciążony najprzeróżniejszymi urazami z dzieciństwa i każdy z nas ma tendencję do zwracania się przeciwko innym. Powinniśmy robić wszystko, by uzdrawiać międzyludzkie relacje, tak aby mogły rozwijać się i osiągać całą swą głębię i piękno. Książka ta została napisana z perspektywy chrześcijańskiej, ponieważ podobnie jak święty Paweł uważam, że „Bóg wybrał to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał, co niemocne, aby mocnych poniżyć” (por. 1 Kor 1,27). Jako że osoby z niepełnosprawnością intelektualną żyją na poziomie serca, są niezwykle dysponowane do przyjęcia orędzia Jezusowego. Jezus, który odwoływał się przede wszystkim do ludzkiego serca, nadaje życiu osób niepełnosprawnych intelektualnie fundamentalny sens.

Być może zaskoczy czytelnika kolejność rozdziałów. Z chwilą, kiedy zamieszkałem z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie, natychmiast spostrzegłem ich głębokie, wewnętrzne traumy. Zrozumiałem, że przede wszystkim potrzebują miłości, pokoju i spokoju. Po czym — krok po kroku — zacząłem pisać tę książkę tak, jak pisało ją życie. Jej zwieńczeniem jest pieśń pochwalna na cześć jedności, jakiej doświadczamy w naszej wspólnocie, w której każda z osób ma szansę dojrzewać, rozwijać się i dorastać do wolności.

Niniejsza książka porusza jedynie kwestie związane z relacjami pomiędzy kobietą i mężczyzną. Postanowiłem nie podnosić w niej tematu homoseksualności. Przed Bogiem wszyscy posiadamy tę samą ludzką naturę, wszyscy jesteśmy braćmi, jednak orientacja homoseksualna jest sprawą niezwykle delikatną. Osobę homoseksualną trzeba traktować z należnym jej szacunkiem, bez względu na jej odmienność. Należy okazać jej niezbędne wsparcie i pomoc, aby — jak każdy inna — mogła dążyć do pełni człowieczeństwa. Pomoc ta musi być niezwykle złożona i kompleksowa. Z jednej strony, z powodu cierpienia osób świadomych własnej odmienności, a z drugiej strony dlatego, że nasze społeczeństwo sprzyja niekiedy upowszechnianiu rozpasanej, bezładnej kultury gejowskiej3. I jeszcze jedno: zdecydowałem się używać sformułowania poprawnego politycznie, tzn. piszę o „osobach z niepełnosprawnością intelektualną”4. Słownictwo oczywiście się zmienia, w zależności od języka i kraju, jednak najważniejsze jest to, że osoby z niepełnosprawnością intelektualną są przede wszystkim istotami ludzkimi w pełnym tego słowa znaczeniu. Każda z nich jest ważna. Każda jest wyjątkowa. Potrzebują naszej pomocy, aby móc dojrzewać i rozwijać się — przy założeniu, że każda z nich ma jakiś dar, ale i swoje ograniczenia.


1 Autor jest Kanadyjczykiem i prawdopodobnie jego ojczystym językiem
jest język angielski (przypis tłumaczki).

2Ustawa nr 2005-102 z dnia 11 lutego 2005 r. dotycząca równości praw i szans, udziału w życiu społecznym i praw obywatelskich osób niepełnosprawnych (przypis tłumaczki).

3 Xavier Thévenot, Mój syn jest homoseksualny: jak reagować, jak pomagać, tłumaczenie Maria Żerańska, W Drodze, Poznań 2002 oraz tegoż Homosexualités masculines et morale chretienne, Cerf, 2006. Xavier Thévenot (Mój syn jest homoseksualny..., op. cit.) mówi wprost o „getcie homoseksualnym” jako „wylęgarni postaw nieprzemyślanych i wojowniczych” — s. 117, o „seksualności wielopostaciowej i rozpasanej” — s. 116 i „zachęcaniu do perwersji” — s. 117 (przypis tłumaczki).

4 Po konsultacji z przedstawicielami Wspólnoty Arki w Polsce dowiedzieliśmy się, że używają oni wyrażenia: „osoby niepełnosprawne intelektualnie”, „osoby niepełnosprawne”, lub po prostu: „osoby”, dlatego też w niniejszym przekładzie staramy się unikać sformułowania „osoby upośledzone”, które nagminnie występuje w innych przekładach książek Jeana Vanier (przypis tłumaczki).

opr. aw/aw





Mężczyzną i kobietą stworzył ich
Jean Vanier
Mężczyzną i kobietą
stworzył ich


Wydawnictwo Święty Wojciech 2010
wybrane fragmenty:

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama