Bóg miłości - jedyne źródło szczęścia człowieka

List Rektora KUL na Boże Narodzenie 2001

Drodzy Przyjaciele i Dobrodzieje Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego!

„Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom”. Tak rozpoczyna się przeczytany wczoraj fragment Listu św. Pawła Apostoła do Tytusa. Powracamy do niego także dzisiaj, chcemy bowiem jak najpełniej nasycić się radością i otuchą, jakie kryją się w tych prostych słowach.

„Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom”. Dobry Bóg wejrzał na utrapienie swojego ludu, zesłał światłość na naród kroczący w ciemnościach, na mieszkańców kraju mroków, którzy pobłądzili w swej wędrówce do Domu Ojca goniąc za tym, co niepewne i przemijające. Człowiek zawsze dokądś zmierza, czegoś poszukuje. To naturalne, że z troską myśli o tym, czym wypełnić swe życie - jedno jedyne, jakie mu dano. Zrozumiałe, że chciałby tę niepowtarzalną szansę wygrać, że pragnie gorąco, by mu się poszczęściło. Ciemność i mrok nastają wtedy, gdy zagubi on światłość przychodzącą z wysoka, w jej zaś miejsce celem swych dążeń uczyni to, co kolorowe wprawdzie i na pierwszy rzut oka pociągające, co jednak szczęścia trwałego mu nie da. Jakże sugestywnie i natarczywie podsuwa się dziś człowiekowi - zwłaszcza młodemu - taki właśnie zniekształcony model życiowego spełnienia! Po przełamaniu bariery oddzielającej nas od zachodniego dobrobytu, ze zdwojoną gorliwością stawia się przed młodymi perspektywę kariery politycznej lub zawodowej; organizuje coraz to nowe konkursy i testy, w których mogą oni wykazać swą wyższość nad innymi; otwiera się przed nimi możliwości szybkiego osiągnięcia bogactwa i wygody, władzy i sławy. Zapewnia się przy tym, że wtedy właśnie - i tylko wtedy - mogą swe życie uznać za udane. Oczywiście, kto chce taki sukces odnieść, ten musi spełnić wiele warunków i podjąć niemałe wyrzeczenia. Musi skończyć dobre studia, władać biegle obcymi językami, powinien też wykorzystać swe naturalne zalety, takie jak atut młodości, a także odpowiednie przymioty charakteru: przebojowość, umiejętność nawiązania korzystnych kontaktów, zdolność wykorzystania każdej okazji, by wspiąć się jeszcze wyżej.

Ale nawet ten, kto spełni te wymogi, nie może być pewien powodzenia. Pewne jest raczej to, że wszyscy kariery zrobić nie mogą; gdzie jeden wygrywa, tam inni muszą przegrać. Doświadczamy tego aż nazbyt boleśnie w naszym kraju. Bezrobocie osiąga dramatyczne rozmiary, przemiany ekonomiczno-społeczne, a także klęski żywiołowe pozbawiły wielu ludzi widoków na przyszłość. Wręcz skazani na porażkę wydają się ci, którzy młodość mają już za sobą, którzy nie wyróżniają się żadnymi wybitnymi uzdolnieniami, a niesprzyjające warunki społeczne nie pozwoliły im zdobyć rzetelnej edukacji. Czują się więc przegrani i pokrzywdzeni. Tworzy się atmosfera frustracji i wzajemnej wrogości: zwycięzcy pilnie bronią zdobytych pozycji, zaś tych, którym się nie powiodło, ogarnia smutek, rezygnacja i zazdrość. Wszechobecna rywalizacja sprawia, że chętnie chwytamy się nieuczciwych metod działania, zamykamy w egoizmie, a nasze wzajemne odniesienia naznaczone są obłudną uniżonością lub pogardą - zależnie od tego, jaki status materialny i społeczny osiągnęliśmy. Co więc ten nerwowy wyścig w końcu przynosi: obiecany raj czy piekło na ziemi?

W ten mrok naszych pomieszanych pojęć i aspiracji, w smutny świat pokrętnych planów i życiowych rozczarowań, wkracza dziś On: „Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju”. Przychodzi jak wielki znak sprzeciwu wobec tak płytko rozumianego życiowego powodzenia. Rodzi się z ubogiej Dziewicy z Nazaretu, wzrasta w domu cieśli Józefa, nie osiąga żadnych ziemskich zaszczytów. Wręcz przeciwnie: wedle kryteriów tego świata ponosi całkowitą klęskę, umierając na krzyżu śmiercią niewolnika, policzony pomiędzy złoczyńców. A przecież to właśnie w Nim „ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom”. On: Jezus Chrystus, swoim Narodzeniem, Śmiercią i Zmartwychwstaniem pokazuje, że wartości ludzkiej osoby i jej życia nie można sprowadzić do kategorii czysto ziemskiego powodzenia i materialnych korzyści. Przychodząc od Ojca i przyjmując ludzką naturę objawił nam, że powołaniem człowieka jest sam Bóg, który udziela swej łaski wszystkim, nie zaś tylko nielicznym uprzywilejowanym przez los.

Udziela jej wszystkim, którzy przyjmą Jego miłość i przejmą się Jego miłością. Ten jeden warunek Bóg stawia - ale ten stawia bezwzględnie. Jak On wziął na siebie nasze pragnienia i nasze słabości - tak wzywa nas, byśmy podobnie odnosili się do tych, wśród których nas Opatrzność postawiła: dobrych i złych, szczęśliwych i nieszczęśliwych. Byśmy traktowali ich nie jak rywali, ale jak braci i siostry, dzieci jednego Ojca. Tym, którzy idą za Chrystusem, daje Siebie - a wtedy otwiera się przed człowiekiem szczęście i pokój, o którym mu się nawet nie śniło, którego świat żadną miarą dać nie może. Każdy może tego szczęścia i pokoju zaznać, niezależnie od tego, czy i jak wielką zrobi w świecie karierę. Co więcej: tych, którzy z niej dla królestwa Bożego rezygnują, koronuje szczególną chwałą. Święty Szczepan, Patron dnia dzisiejszego, otwiera długi zastęp męczenników, którzy zrezygnowali z wszelkich zaszczytów tego świata i poszli najdosłowniej śladami Ukrzyżowanego, osiągając w Nim pełnię człowieczeństwa i pełnię radości.

Oczywiście, człowiek ma prawo korzystać z dóbr, które Stwórca w wielkiej obfitości nam pozostawił, byśmy w drodze do Domu Ojca z głodu nie pomarli. Mamy wręcz obowiązek zadbać o to, by nikomu nie zabrakło chleba; przeludnione i głodujące narody stanowią wielki wyrzut i wyzwanie dla potentatów, którzy dysponują ogromnymi środkami materialnymi. Także w naszym kraju nie możemy patrzeć obojętnie na liczną rzeszę tych, którym bieda boleśnie dokucza. Potrzeba nam mądrych polityków, dobrych ekonomistów, specjalistów z różnych dziedzin. Potrzeba nade wszystko wielu wykształconych i prawych obywateli. Nie wszyscy mogą pełnić funkcje kierownicze, nie wszyscy będą na świeczniku, ale wszyscy mogą służyć innym tymi darami, które otrzymali. Przed wszystkimi stoi też otworem ewangeliczna świętość. Dla Boga nie są przecież najważniejsze nasze dzieła, tym mniej osiągnięte stanowiska i honory. Jemu zależy na nas samych: na tym, by wzrosło w nas jak najwięcej zasianego przez Niego dobrego ziarna. Dlatego święty Paweł dodaje, że darowana nam wszystkim łaska Boga „poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie”.

Katolicki Uniwersytet Lubelski, obok hasła Deo et patriae, Bogu i Ojczyźnie, ma w swym godle także drugie zawołanie: Veritas in caritate, Prawda w miłości. Na dwudziestu czterech kierunkach i specjalnościach, prowadzonych w obrębie siedmiu wydziałów Uniwersytetu, studiuje ponad osiemnaście tysięcy studentów, stacjonarnych i zaocznych. Profesorowie i ich współpracownicy czynią wszystko, by po ukończeniu studiów mogli oni znaleźć dobrą pracę, która społeczeństwu przyniesie pożytek, a im samym satysfakcję. Cieszymy się bardzo, że wielu naszych absolwentów pełni odpowiedzialne funkcje społeczne - i że pełni je dobrze. Utwierdza nas to w przekonaniu, że czas im poświęcony nie poszedł na marne. Bardziej jeszcze cieszą nas jednak relacje mówiące o tym, że sprawują się oni godnie, że fachowo i z poświęceniem oddają się pracy katechetycznej, nauczycielskiej i wychowawczej, że aktywnie uczestniczą w życiu Kościoła. Zapewne nie wszystkim uda się osiągnąć szczyty marzeń. Jeśli jednak będą „rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie”, jeśli wszędzie, gdzie pójdą, będą „czynić prawdę w miłości”, to znajdą radość pełną, pomogą też innym zrozumieć, od czego naprawdę zależy udane lub nieudane życie.

Uniwersytet ze swej strony stara się zapewnić im warunki do takiego intelektualnego i moralnego dojrzewania. Prac jest wiele. Trwa remont i rozbudowa Biblioteki Uniwersyteckiej, która w dotychczasowych warunkach nie mogła pomieścić swych bogatych, prawie dwumilionowych zbiorów. Wiosną chcemy oddać do użytku halę sportową, która wreszcie pozwoli studentom odbywać w pełnym wymiarze zajęcia fizyczne, tak ważne dla pełnego rozwoju młodego człowieka. W dalszej przyszłości planujemy ukończyć kolejne elementy Kolegium Jana Pawła II, dotychczasowe bowiem sale nie są w stanie pomieścić studentów. Wszystko to, a także dopełnienie kosztów dydaktycznych, nie w pełni pokrywanych przez środki publiczne, jest możliwe dzięki Waszej, Drodzy Dobrodzieje, pomocy, za którą pragnę bardzo gorąco podziękować. Za Wasze modlitwy i ofiary dziękujemy zresztą stale. Codziennie odprawiana jest w kościele akademickim Msza święta w intencji wszystkich Przyjaciół i Ofiarodawców, żywych i zmarłych.

Z okazji Świąt Narodzenia Pańskiego przyjmijcie, proszę, najlepsze życzenia zdrowia i Bożego błogosławieństwa we wszelkich Waszych poczynaniach. Niech Dobry Bóg hojnie obdarza Was i Waszych Bliskich swymi łaskami, niech pozwoli w Nowym Roku przezwyciężyć wojny i tragiczne konflikty, których nam mijający rok nie szczędził, niech zwłaszcza pomoże zrozumieć, że miarą wielkości i szczęścia człowieka nie są ziemskie sukcesy, ale sam Bóg, na którego obraz i podobieństwo zostaliśmy stworzeni. Szczęść Boże!

Ks. Andrzej Szostek

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama