Zrozumieć wiarę

Rozważania o pragnieniu człowieka szukającego Boga i o "ukrywającym się" Bogu poszukującym człowieka

W  posłowiu do książki Każdy jest teologiem. Nieakademicki wstęp do teologii pisałem, że jest ona początkiem wędrówki po stromym górskim szlaku, wejściem na pierwsze trudne podejście, że po odpoczynku trzeba będzie ruszyć w dalszą drogę. Jej celem było bowiem określenie tego, czym jest teologia, i wskazanie konsekwencji proponowanego jej rozumienia. Zaproponowana definicja scientia fidei brzmiała tak: w ścisłym sensie to taka racjonalna ludzka rozmowa o spotkaniu z objawionym Bogiem, w której uczestniczy sam Bóg7. Dalsza droga — po wstępnym przygotowaniu celu i planu wyprawy, sprawdzeniu na pierwszym etapie słuszności przyjętych założeń — musi zatem oznaczać wykorzystanie przygotowanych narzędzi do właściwej rozmowy o Bogu.

Zrozumieć wiarę

Od czego jednak należałoby zacząć, nad jakim szczegółowym problemem się zastanowić? Teologia dogmatyczna, a więc ta dyscyplina teologiczna, która zajmuje się dogmatami pojmowanymi jako prawdy wiary, uważana za królową teologii, w  wersji szkolnej podzielona jest na przykład na następujące traktaty: wstęp do teologii (czyli jak uprawiać teologię), trynitologia (traktat o trójcy świętej), chrystologia (traktat o Jezusie chrystusie), pneumatologia (traktat o Duchu świętym), mariologia (traktat o Maryi), eklezjologia (traktat o Kościele), charytologia (traktat o łasce), kreatologia (traktat o stworzeniu), eschatologia (traktat o rzeczywistości ostatecznej). Czy więc właściwą drogą nie byłaby próba interpretacji w kategoriach rozmowy któregoś z tych traktatów? A może należałoby zająć się jeszcze bardziej szczegółowym problemem?

Jeden z  najwybitniejszych teologów XX wieku, Hans Urs von Balthasar, słusznie sprzeciwiał się dzieleniu teologii na traktaty i  uprawianiu jej w  sposób szkolny. Jeśli bowiem w  ten sposób ją traktujemy, to umyka nam całość, nie koncentrujemy się na samej istocie wiary. Właściwa metoda to ogląd całości wiary niejako z lotu ptaka, stałe powracanie do jej centrum i wychodzenie od niego do innych jej prawd. Dla Balthasara owym centrum był dogmat trynitarno-chrystologiczny.

Takie podejście coraz częściej można zaobserwować w  scientia fidei, a zwłaszcza dogmatyce. Niektórzy teologowie są przekonani, że potrzeba właśnie oglądu całości, nie zaś skupiania się na poszczególnych dogmatach, traktatach czy pojęciach. Robert J. WoŸniak pisze:

Dogmatyka i  cała teologia musi powrócić do swoich syntetycznych aspiracji i zdolności i ujęta jako nauka o objawieniu na nowo stać się drogą do syntezy różnych pojęć i różnych wymiarów dziejów zbawienia. w rzeczy samej dogmatyka możliwa jest, w całej swojej znaczeniowej pełni wyznaczonej przez służbę zbawieniu człowieka, jedynie jako teologiczna synteza pojęć. Na drodze dokonywania syntezy pojęciowej dogmatyka staje się zawsze hermeneutycznie twórcza, synteza taka bowiem pozwala — zgodnie z duchem Vaticanum II i wcześniejszej tradycji teologicznej o rozwoju dogmatów — na coraz głębsze wnikanie w prawdę zbawienia nieodwołalnie już obecnego w świecie8.

Jednak przekonanie o  słuszności tego postulatu nie powoduje, że jest on powszechnie realizowany. W teologii ciągle przeważa koncentracja na bardzo szczegółowych problemach. Niniejsza książka, przy zachowaniu wszelkich proporcji, jest próbą realizacji metody proponowanej przez H.U. von Balthasara, spojrzenia na pewien fragment naszej wiary w kontekście tego, co uznaję za jej centrum. Tym fragmentem, na którym będę się koncentrował — zgodnie z deklaracją, że to kolejny etap wędrówki po trudnym górskim szlaku — jest droga człowieka do Boga: od jego pojawienia się na świecie do spełnienia w Bogu. To kwestia dla nas najistotniejsza, bo w końcu nie od dziś zadajemy sobie pytanie, skąd jesteśmy i dokąd zmierzamy. Co jednak jest tym wspomnianym centrum, jaka jest podstawowa kategoria teologiczna pozwalająca na dokonanie syntezy naszej wiary?

Przytoczona definicja wskazuje na to, że podłożem scientia fidei jest spotkanie z Bogiem, ale jest nim również język, bo i to spotkanie najczęściej nie obywa się bez słów, i  rozmowa o  tym spotkaniu wymaga posłużenia się słowami. Czy jednak w ludzkie byciew-świecie-spotkania-z-Bogiem wpisana jest rozmowa? Czy pojęcie rozmowy, dialogu może być kategorią nie tylko metateologiczną (służącą do zdefiniowania teologii), ale teologiczną (opisującą świat i Boga)? Czy innymi słowy, da się pojęcie rozmowy uczynić podstawą uprawiania teologii? Czy Bóg i  człowiek prowadzą ze sobą dialog? Za kategorię pozwalającą syntetyzować naszą wiarę uznaję zatem dialog (rozmowę) Boga z  człowiekiem i  przez jej pryzmat przyglądam się naszej drodze do Boga. Wybór tej kategorii nie jest arbitralny, znajduje uzasadnienie w sformułowanej definicji teologii i jej konsekwencjach.

Chociaż wśród klasycznych traktatów dogmatycznych nie ma oratologii (traktat o modlitwie), a i problem modlitwy należy raczej do dziedziny duchowości niż teologii systematycznej, to właśnie pojęcie modlitwy będzie w wielu miejscach kluczowe dla opisania naszego zmierzania do pana. Jeżeli zaś chodzi o przyczynę takiego stanu rzeczy, na razie niech nam wystarczy przypomnienie, że zgodnie ze znanym stwierdzeniem Klemensa Aleksandryjskiego modlitwa jest rozmową z Bogiem. Nie sposób więc ją pominąć, gdy za pojęcie syntetyzujące teologię uznaje się pojęcie dialogu z Nim.

Zrozumieć wiarę
fragment pochodzi z książki:

Robert M. Rynkowski

ZROZUMIEĆ WIARĘ
Niecodzienne rozmowy z Bogiem

ISBN: 978-83-277-1027-7
wyd.: Wydawnictwo WAM 2015

Każdy jest teologiem pisałem, że jest to książka dla tych, którzy teologią zajmują się od lat, dla tych, którzy zaczynają przygodę z teologią, a także dla tych, którzy zastanawiają się nad swoją wiarą, żyją modlitwą. Wszystkich wymienionych miała ona zachęcić do tego, by chcieli być teologami, a nie tylko osobami piszącymi książki teologiczne dla zdobycia kolejnego stopnia kariery naukowej albo niemającymi odwagi, by wyrazić swoje refleksje teologiczne. Do podobnej grupy skierowana jest również ta książka; z pewnością nie została ona przeznaczona dla wąskiego grona specjalistów. Mam nadzieję, że tych, którzy nie mają zbyt wiele do czynienia z  teologią, nie zniechęci do lektury to, że dyskurs miejscami ma charakter dość specjalistyczny. Starałem się go możliwie uprościć i unikać nazbyt hermetycznego języka. Ufam też, że ci, którym taki dyskurs nie jest obcy, docenią przedstawienie po każdym rozdziale praktycznych konsekwencji ważnych dla życia wiary.

Podobnie jak Każdy jest teologiem (która stawiała fundamentalne pytanie klasycznych podręczników do wstępu do teologii), tak i ta książka podejmuje tematy mieszczące się schematach podręcznikowych i stawia podejmowane w nich pytania. ale jak poprzednią książkę trudno było uznać za klasyczny wstęp do teologii, tak i tej nie sposób zaliczyć do opracowań któregokolwiek z traktatów; na jej podstawie student teologii raczej nie zda egzaminu na uczelni. Mam jednak nadzieję, że i studenta, i profesora, a przede wszystkim każdego, kto zastanawia się nad tym, w co wierzy, zachęci do spojrzenia na teologię jako na refleksję mogącą przynieść odpowiedź na pytanie o kształt i istotę naszej wiary. Spełni ona swoje zadanie, jeśli stanie się zachętą do rozmowy o naszej drodze do Boga.

7 R.M. Rynkowski, Każdy jest teologiem. Nieakademicki wstęp do teologii, Kraków 2012, s. 20.

8 R.J. woźniak, Różnica i tajemnica. Objawienie jako teologiczne źródło ludzkiej sobości, poznań 2012, s. 513.

opr.ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama