Działanie i kontemplacja u Najświętszej Marii Panny

Każdy chrześcijanin nosi w sobie trzy powołania: Marii (do kontemplacji), Marty (do działania) i Łazarza (do pokuty). Jest jednak jeden wyjątek

Działanie i kontemplacja u Najświętszej Marii Panny

Jest jeden wyjątek od reguły św. Bernarda, że każda doskonała dusza łączy w sobie powołania Marty, Marii i Łazarza. Najwyższą doskonałością jest dusza Najświętszej Dziewicy Matki Boga, która nie miała żadnego powodu, by czynić pokutę, ponieważ była wolna od wszelkiego grzechu. Święty Bernard wyjaśnia, że powodem, dla którego ewangelia o Marcie i Marii została wybrana specjalnie na święto Wniebowzięcia, był fakt, że w Dziewicy Matce Boga działanie Marty i owocny odpoczynek Marii zostały zjednoczone w ich najwyższej doskonałości. Jednocześnie, w Ewangelii na to święto nie pojawiła się żadna wzmianka o Łazarzu, ponieważ w domu Dziewicy Matki nie było miejsca na pokutę. Nie potrzebowała ona miotły Łazarza tam, gdzie nie trzeba było zamiatać.

Dlatego też w małżeńskiej komnacie Dziewicy jedynie Marta i Maria potrzebne były, by otrzymać Słowo Boga. Jako przykład aktywnej doskonałości Maryi, św. Bernard przywołuje tajemnicę Nawiedzenia. Jej kontemplacja przejawia się w jej milczeniu, jej zachowywaniu wszystkich Bożych słów w swoim sercu. Napełniona łaską przez swego boskiego syna, Maryja była najmądrzejszą z dziewic, a lampa jej świętości świeci o wiele jaśniej niż świętość wszystkich innych, zarówno ludzi, jak i aniołów.

Pięćdziesiąta siódma mowa De diversis ukazuje siedem filarów domu mądrości jako pełnię cnót Maryi, Maryja zaś sama jest domem, który Boża mądrość, to jest Słowo Boga, zbudowała dla siebie. Te cnoty sprawiają, że Maryja jest modelem życia czynnego. Święty Bernard wielokrotnie nazywa ją mulier fortis i odnosi do niej ostatni rozdział Księgi Przysłów. A jakiegoż większego „czynu” dokonała Maryja ponad zmiażdżenie głowy węża i zniszczenie, przez siebie samą, wszystkich herezji? Ostatni paragraf tej mo­wy wskazuje, jak „czynne” życie cnoty przygotowało Maryję na przyjęcie do swego łona Słowa Boga, tak że prawdziwa „kontem­placja” samego Boga mogła przyjąć ciało z jej ciała. Jej najwyższa kontemplacyjna jedność z Bogiem została osiągnięta we Wcieleniu i nigdy później nie została utracona. Bowiem (Słowo) najpierw napełniło umysł niż łono i choć wyszło z łona, nie odeszło z umy­słu. Samo Wcielenie postrzegane jest więc przez Bernarda jako owoc kontemplacji Maryi i jej udzielenia nam pełni jej wewnętrznego życia w jedności z Bogiem. Dlatego w tajemnicy Wcielenia, Maryja jest modelem kaznodziejów i apostołów, ponieważ ten, kto głosi Ewangelię innym ludziom, przynosi ich duszom Chrystusa. Ten, kto innym głosi ewangelię, nosi Jezusa w łonie i rodzi Go dla innych, czy raczej innych dla Niego. Cytat ten został wzięty z niezwykłego fragmentu, w którym Najświętsza Dziewica Maryja porównana została do św. Józefa i starca Symeona w jednej z alegorycznych triad trzech żywotów św. Bernarda. Józef niesie Jezusa na swym ramieniu (w drodze do Egiptu) i jest symbolem pokutników. Symeon staje się figurą życia czynnego (bonos operatores), ponieważ trzyma Jezusa w ramionach. Błogosławiona Matka, nosząc go w swym łonie, jest figurą kaznodziejów. Można spytać, gdzie życie kontemplacyjne pojawia się w tych trzech postaciach? Wydaje się, że nie ma tu nic oprócz uczynków. Dzieła pokuty, cielesne uczynki miłosierdzia (Symeon) i uczynki apostolstwa (Maryja). Ale sama natura symbolu pokazuje, że w pojęciu św. Bernarda, jak wszędzie indziej, powołanie do głoszenia Ewangelii zakłada pełnię kontemplacji i najbardziej intymne zjednoczenie ze Słowem. Kaznodzieja, który nosi Słowo w łonie, jest oczywiście kontemplatykiem.

Nie trzeba dodawać, że nie brakuje u św. Bernarda miejsc, w których opisana została doskonała kontemplacja Maryi i jej niewysłowione zjednoczenie z Bogiem.

Słusznie Maryja ukazuje się nam jako odziana w słońce, ponieważ w sposób niewiarygodny, dosięgła najgłębszej otchłani boskiej Mądrości, i w ten sposób wydała mi się zanurzona w niedostępnej światłości tak dalece, jak dalece stworzenie może to osiągnąć poza osobistym (hipostatycznym) zjednoczeniem.

Boski ogień, który ledwie dotknął ust proroka, by je oczyścić i któ­ry rozpala miłość serafinów, nie tylko dotknął Maryję, ale przeniknął i otoczył jej istotę ze wszystkich stron, tak że została przemieniona w tym płomieniu. Jej zjednoczenie z miłością Boga jest tak doskonałe, że nie można w niej znaleźć żadnej ciemności, najmniejszego cienia, najmniejszego podejrzenia, że ogień jej własnej miłości może przestać płonąć najgorętszym żarem Nie wolno podejrzewać w Niej nic — nie powiem — ciemnego, ale choćby tylko przyćmionego czy mniej jasnego, ani też nic letniego czy mniej gorącego.

Widzimy tu znowu, że kontemplacja Maryi dochodzi do szczy­tu doskonałości w zjednoczeniu Maryi ze Słowem w Jego Wcieleniu. „Światło”, w które jest odziana, teraz odziewa się w nią, i widzimy misterium swego rodzaju circumincessio, w którym Maryja jest w Bogu, a On jest w niej.

Odziewasz słońce w obłok, a sama odziana jesteś w światło przez słońce. On pozostaje w Tobie, a Ty w Nim; i sama Go przyoblekasz i przez Niego stajesz się obleczoną! Ty Go przyoblekasz substancją ciała, a On Cię obleka chwałą swojego majestatu. Słońce oblekasz obłokiem, Sama zaś oblekasz się w słońce.

Tradycja chrześcijańska zawsze widziała bardzo bliski związek między życiem kontemplacyjnym a poświęceniem się Bogu w dziewictwie. A więc także w Maryi, i przede wszystkim w Maryi, widzimy przenikanie się tych dwu tajemnic. Święty Bernard rozważa fakt, że Maryja wiedziała, przez jakieś sekretne objawienie, że dziewictwo jest miłe Bogu, choć konsekrowane dziewictwo nie było w Izraelu znane. O, Panno roztropna! O, Panno pobożna! Kto Cię nauczył, iż dziewictwo podoba się Bogu? Bernard zapytuje ją, gdzie przeczytała, że dziewice będą śpiewać nową pieśń, ponieważ podążą za Oblubieńcem, dokądkolwiek by poszedł? Nie było takiego nakazu, żadnej rady, żadnego przykładu, za którym mogłaby pójść. Pouczona została przez łaskę Ducha Świętego, który nauczył ją wszystkiego. Żywe i skuteczne Słowo Boże, było twoim Mistrzem, zanim zostało twoim Synem i pouczało twój umysł, zanim przyjęło ciało Boć Słowo Boże żywe i skuteczne. Ono Ci się wpierw stało mistrzem niż Synem, pierwej oświeciło Ci duszę, niż wzięło na się ciało.

Dziewictwo Maryi i jej podniosła kontemplacja są zatem blisko zjednoczone w ich zwykłym porządku z jej jedynym i najwyższym powołaniem, by być Matką Boga. Jednym z głównych tematów homilii na temat Missus est, które są swego rodzaju traktatem mariologicznym (jednym z pierwszych tego rodzaju) jest pokazanie, w jaki sposób Bóg przygotował dla siebie, w Maryi, najdoskonalszą matkę dla swego boskiego Syna, a potem pozostawił w jej rękach końcową decyzję, od której ostatecznie zależało Wcielenie. Uzdolnił ją do najdoskonalszego aktu miłości wobec siebie, a następnie pozostawił dokonanie tego jej wolnej woli. Fiat Maryi, które było jej największym dziełem i w ten sposób kulminacją wszystkiego, co możemy nazwać jej życiem „czynnym”, jest także koroną jej kontemplacji. Możemy dostrzec, że jest to, nade wszystko, samo serce jej „apostolatu”. Jest Królową Apostołów, ponieważ bez niej nie byłoby żadnej Ewangelii i nikogo, kto by Ewangelię głosił.

Jeśli jednak czynne przygotowanie cnoty, które uczyniło Maryję doskonałą w oczach Boga, prowadziło do Wcielenia, jeśli „apostolskim” owocem tej tajemnicy była obecność Słowa na świecie i nasze odkupienie przez Jego śmierć na krzyżu, to jednak pozostaje prawdą, że samo Wcielenie dokonało się w skrytości kontemplacyjnej samotności Maryi. Rzeczywiście, Nasza Pani Zwiastowania jest Naszą Panią Samotności. Święty Bernard przekonany jest, że anioł znalazł ją w skrytości jej izdebki, przy drzwiach zamkniętych, kiedy modliła się do Ojca w ukryciu. Kontynuuje: Zamknęła więc i tej godziny za sobą Panna roztropna mieszkanko swoje, ale zamknęła je przed ludźmi, nie przed aniołami. I znów: Nie ma zatem potrzeby przypuszczać, że Anioł znalazł otwarte drzwi do Dziewicy, która przecież postanowiła sobie strzec się częstych nawiedzin ludzkich i unikać rozmów, aby ani w czasie modlitwy nie naruszać milczenia, ani czystości nie wystawiać na pokusy.

Dlatego — mówi św. Bernard — anioł pozdrawia ją słowami: Pan z Tobą. Pan rzeczywiście był już z nią. Była rzeczywiście pełna łaski, ponieważ Bóg był obecny w niej i wypełniał jej niepokalaną i pokorną duszę. Ponieważ woń jej cnót i jej modlitwy wznosząca się jak kadzidło do tajemniczego miejsca spoczynku Słowa w łonie Ojca zbudziła Go jak olbrzyma gotowego do biegu, który wychodząc z wysokości nieba, wyprzedził swego posłańca i sam był obecny w sercu Dziewicy, którą wybrał, zanim anielski posłaniec mógł wejść w ciszę jej komnaty.

W mowie o Akwedukcie św. Bernard ukazuje, że to właśnie duchowe pragnienia, modlitwa i wewnętrzne oddanie Błogosławionej Dziewicy przyniosły Słowo na świat. Jej pragnienie łaski było tak wielkie, że, choć sama była jej pełna, zasługą jej było (w szerokim tego słowa znaczeniu) że niewyczerpana pełnia wszelkiej łaski została wylana przez nią w Jezusie Chrystusie na cały świat.

Raz jeszcze św. Bernard przekonuje nas do tego, by w kontemplacji Maryi kontemplować jedną z największych tajemnic Bożej Opatrzności. Przyjrzyj się, człowiecze, wyrokowi Bożemu; rozważ wyrok mądrości, wyrok łaskawości. Mając zwilżyć całe bojowisko rosą niebieską, najpierw zrasza całe runo. Mając odkupić rodzaj ludzki, cały okup wkłada na Maryję. Najważniejsze jest tutaj to, że my sami jesteśmy pożywiani przez owoc kontemplacji Maryi. Ewa dała Adamowi skosztować owoc zakazany, ale możemy powiedzieć w całej prawdzie: Niewiasta, którą mi dałeś, nakarmiła nas owocem błogosławieństwa. Obecność Boga w Błogosławionej Dziewicy jest czymś zupełnie niezwykłym w historii mistycyzmu. Bóg jest wszędzie przez samą swą naturę. Jest obecny w swych rozumnych stworzeniach jako przedmiot wiedzy, oraz w tych, którzy Go kochają jako przedmiot miłości. Terminy takie są wszakże zbyt abstrakcyjne i zbyt blade, by dać wyobrażenie o intymności zjednoczenia duszy z Bogiem w Chrystusie przez miłość, która czyni z dwojga „jednego ducha”. Święci dlatego są tak zjednoczeni z Bogiem, że chcą tego, czego chce On, a On chce tego, czego chcą oni. Ta identyczność woli jest mistycznym uściskiem bardziej niż zjednoczenie duchowe. Za mało powiedziałem — umowa, to uścisk. Zjednoczenie Maryi ze Słowem było jednak tak doskonałe, że jeden Chrystus został stworzony z jej substancji i z Jego. Oprócz samego zjednoczenia hipostatycznego nigdy wcześniej nie widziano zjednoczenia z Bogiem tak bliskiego i tak doskonałego, jak zjednoczenie Maryi ze Słowem Wcielonym. Widzimy tu bowiem tajemnicę osoby ludzkiej, która staje się „jednym ciałem” z samym Bogiem.

Przez pełnię łaski Maryi i z jej doskonałego zjednoczenia z Bogiem, my wszyscy otrzymaliśmy boskie życie. To przez jej zjednoczenie możemy być z Nim zjednoczeni i stać się „jednym duchem” ze Słowem, które było „jednym ciałem” z Maryją. Kiedy mówimy o „apostolstwie” Maryi, używamy tego terminu w sensie przekraczającym jego zwykłe znaczenie. Maryja była kimś daleko większym niż apostoł, a przez przyniesienie nam Boga przez swoje fiat, jest Pośredniczką wszelkiej łaski. Jej praca „apostolska” nie leży w polu subiektywnego odkupienia, jak nasza. Z samym Jezusem, podporządkowana Mu całkowicie jak Jego narzędzie, Maryja ma udział w obiektywnym odkupieniu całego rodzaju ludzkiego. Ona bowiem jest Pośredniczką naszą; Ona jest Tą, przez którą otrzymaliśmy miłosierdzie Twe Panie; Ona jest Tą, przez którą i myśmy przyjęli Pana Jezusa do domów naszych. Wszystkim rozwarła łono miłosierdzia, aby wszyscy mogli czerpać z jej pełności. Miłość Boga do rodzaju ludzkiego jest jak strzała, która nie tylko przeszyła serce Maryi, ale przeszła przez jej serce na wylot, nie pozostawiając w nim śladu jej samej, napełniając ją sobą i sięgając nawet do naszych biednych serc. To przez nią Chrystus napełnia nas swą miłością, a ponieważ otrzymujemy Jego łaskę jedynie przez jej matczyne serce, jest ona naprawdę i w ścisłym znaczeniu słowa mater caritatis — matką tej Miłości, której Ojcem jest Bóg i która sama jest Bogiem.

Święty Bernard, mówiąc o Maryi „zranionej miłością”, dotyka tematu, który stanie się bardzo ważny w twórczości jego następców — tematu mistycznych cierpień Matki Bolesnej.

Temat Matki Bolesnej jest jednak mniej podkreślany przez samego św. Bernarda niż chwała Maryi, przyczyna naszej radości. Kontemplując chwalebne Wniebowzięcie Matki Bożej i jej przyjęcie do nieba, gdzie słusznie zasiadła na tronie jako Królowa Aniołów, Bernard nie może powstrzymać się od przypomnienia, że nawet na ziemi, kiedy była całkowicie nieznana i ukryta, Maryja była w stanie, przez swoje pozdrowienie, przynieść chwałę i radość do duszy nienarodzonego dziecka w łonie jej krewnej Elżbiety. Ale, pyta św. Bernard, jeśli dusza nienarodzonego wzruszyła się na dźwięk głosu Maryi, jaka, waszym zdaniem, była radość mieszkańców niebios, kiedy zasłużyli na to, by słyszeć jej głos, widzieć jej twarz i cieszyć się jej błogosławioną obecnością? Rzeczywiście, Maryja nie tylko wysłużyła radość i zbawienie dla ludzi, ale jej obecność dodaje także coś do radości i chwały aniołów i świę­tych w niebie. Jasność nieba zwiększyła się przez wielkie światło jej miłości i gdy wciąż wylewa ona na ziemię światło i szczęście, w szczególny sposób wzmaga wdzięczność i pocieszenie tych, którzy weszli już do swej nagrody. Obecność Marii uświetnia cały krąg ziemi tak dalece, że sama nawet niebieska ojczyzna, opromieniona światłem lampy dziewiczej, płonie jaśniej złotym blaskiem... (Maria) dziś tak hojnie uwesela królestwo niebieskie, ażebyśmy i my sami uczuli krople kapiące na ziemię.

Dlatego Maryja staje się centrum historii, ponieważ jest Matką, przez którą Bóg schodzi z wieczności w czas, aby wyprowadzić nas z czasu do wieczności. Stając się ciałem w jej błogosławionym łonie, Bóg „realizuje nasze zbawienie w środku ziemi”. Bernard odnosi te słowa psalmu do Dziewiczej Matki i mówi, że wszystkie pokolenia i wszystkie stulecia, aniołowie i ludzie, święci i grzesznicy, patrzą na Maryję jak na arkę Boga i centrum wszystkiego — tak jak na arkę Boga, przyczynę rzeczy, wydarzenie wieków. Wszystkie pokolenia — woła Bernard — powinny nazwać cię błogosławioną, ponieważ przyniosłaś życie i chwałę wszystkim pokoleniom. W tobie aniołowie odnajdują swoją radość, sprawiedliwi odnajdują łaskę, a grzesznicy odnajdują przebaczenie na wieki.

Jeśli więc Maryja wchodzi w środek największego z dzieł Bożych i ma w nim najgłębszą część, św. Bernard mówi nam, że bardziej niż przez co innego, czyni to przez swoją wiarę. To znaczy — używając języka naszej obecnej pracy — przez życie kontemplacyjne. Wynika to jasno z drugiej mowy na Boże Narodzenie opata z Clairvaux. Mówi on tu o zjednoczeniu Słowa z duszą i ciałem Chrystusa we Wcieleniu. W charakterystycznej alegorii Bernard porównuje te trzy wymiany do trzech miar mąki z przypowieści, zaś wiara Maryi staje się zaczynem, który się do nich dodaje. Łono Maryi jest piecem, w którym wypieka się dla nas chleb życia przez ogień Ducha Świętego. Szczęśliwa niewiasta, która do tych trzech miar dodała zaczyn swojej wiary  Święty Bernard dodaje od razu: Przez wiarę poczęła, przez wiarę porodziła... Błogosławiona, która uwierzyła, ponieważ to, co Pan jej powiedział, doszło w niej do doskonałości.

Jeśli dobrze rozumiemy tę doktrynę, jasne jest, że najważniejszym czynnikiem w uczestnictwie Maryi w dziele odkupienia jest jej kontemplacyjne zjednoczenie z Bogiem. Ale rozdzielenie w Maryi „działania” od „kontemplacji” jest w rzeczywistości jedynie teoretyczne. Jej doskonałość była tak wielka, że w rzeczywistości dla niej nie istniało żadne rozdzielenie. Jej kontemplacja i jej działanie były jednym i tym samym. Były doskonale zjednoczone w tajemnicy jej boskiego macierzyństwa, które tak dalece góruje nad wszystkimi drogami, na jakich ludzie dzielili Chrystusowe dzieło odkupienia, że porównywanie do niego nie przynosi wiele korzyści. Ale, jako że błogosławiona Matka Boża jest modelem życia czynnego, kontemplacyjnego i apostolskiego, konieczne jest, byśmy zobaczyli jak te formy życia w niej istniały. Zajrzeliśmy do tej tajemnicy. Teraz pozostaje nam szukać przez modlitwę i żarliwe pragnienie miłości, która przywiedzie nas do duchowej dojrzałości w Chrystusie, która zjednoczy do pewnego stopnia działanie i kontemplację w naszej duszy.

W ostatnich mowach na temat Pieśni nad pieśniami św. Bernard, osiągnąwszy tę wielką doskonałość, mówił o „zwycięstwie mądrości”, którego doświadczył w ostatecznym zjednoczeniu swojej własnej duszy. Mądrość jest domem, który został zbudowany na fundamencie czynnej cnoty. To jest prawdziwa dojrzałość duszy — in sapientia postremo maturitas. Dusza, która osiągnęła mądrość „nie znajduje już w sobie niczego, co sprawiałoby, że rumieniłaby się w obecności prawdy, niczego, co zmuszałoby ją do odwrócenia twarzy, jakby zmieszana i odrzucona przez światło Boga”. Ale to wewnętrzny blask duszy musi przeświecać przez jej uczynki — prodeat foris necesse est. Przede wszystkim dusza, która tak we wszystkim jest zjednoczona ze Słowem, w jak najbardziej możliwym sensie poślubiła Je, a zaślubiny są owocne zarówno w głoszeniu, jak i w kontemplacji jednocześnie: cum sanctae matres aut praedicando animas, aut meditando intelligentias pariunt spirituales.

Oto więc jest owa najwyższa mądrość, owa doskonała dojrzałość w Chrystusie, w której kontemplacja nie odziera człowieka z jego zmysłów ani nie przeszkadza mu w prowadzeniu zwykłego życia i w której działanie nie zakłóca spokoju boskiego zjednoczenia, ani nie powoduje samolubstwa, które mogłoby sprawić, że dusza odwróci się od Boga, chociaż Mu służy. Dojrzałość doskonałego kontemplatyka, który jest zawsze godny wydać apostolski owoc dla Ojca w winorośli Chrystusa, podobna jest najbardziej do dojrzałości błogosławionej Matki Boga. I to dzięki Maryi taka mądrość jest w ogóle możliwa na świecie. Nie tylko zostawiła nam ona przykład takiej doskonałości, ale jej własna doskonałość dowiodła niezawodności [łaski] w doprowadzeniu do odnowienia zeszpeconego obrazu Boga w człowieku — boskiego podobieństwa. To przez jej mądrość, w zjednoczeniu z mądrością Ojca, Syna i Ducha Świętego, zło zostało pokonane na świecie. Zobaczcie, jeszcze raz mądrość napełniła serce i ciało kobiety, żebyśmy my, którzy zostaliśmy zepsuci przez kobietę i staliśmy się niemądrzy, mogli zostać odnowieni i uzdrowieni w mądrości przez kobietę.

Thomas Merton OCSO,  O świętym Bernardzie. Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama