Z tą wędliną do kosza?

Czy Polska jest tak bogata, że stać nas na wyrzucanie jedzenia? Nie każdy towar "po terminie przydatności" jest niejadalny

Z tą wędliną do kosza?

Z jednej strony Polska jest jednym z liderów w Europie pod względem ilości wyrzucanego jedzenia. Z drugiej — otrzymujemy największą pomoc na dożywianie najuboższych.

Stokrotne dzięki za starego banana!

Pani Dorota zgłosiła się do nas po tym, jak otrzymała wypowiedzenie z pracy w jednym ze sklepów sieci Stokrotka w Radomiu. W sierpniu tego roku za wiedzą i zgodą swoich przełożonych zjadała psujące się owoce i skrawki wędlin, które i tak miały wylądować w śmietniku. Miesiąc później z „centrali” otrzymała pismo, w którym wyjaśniono, że „ze względu na procedury” nie może dalej współpracować z firmą, w której zatrudniona była od dwunastu lat. Okazało się, że jej stanowisko pracy było dodatkowo monitorowane, mimo że sama zainteresowana twierdzi, że kamer nigdy w tym miejscu nie było. Przyznaje, że gdyby wiedziała, jakie nieprzyjemności ją spotkają, nie zjadłaby psującego się banana. Sprawę oczywiście nagłośniły lokalne media.

Radomscy politycy, a nawet „Solidarność” uznali niemal jednogłośnie, że pani Dorota została potraktowana niewspółmiernie do winy. Zamieszania zapewne by nie było, gdyby nie prawo obowiązujące w Polsce. Obecnie, co oczywiste, nie można wprowadzać do obrotu produktów spożywczych po upływie terminu przydatności. Jednak pewnym paradoksem była konieczność płacenia podatku VAT za żywność przekazaną na cele charytatywne. Na szczęście 1 października ten kuriozalny zapis zniknął. Zapewne gdyby nie prawo, pani Dorota, jak miliony osób w Polsce, mogłaby otrzymać żywność z upływającym terminem przydatności do spożycia.

Bez podatku oddam żywność

To dobra wiadomość szczególnie dla organizacji pozarządowych, którym łatwiej teraz będzie organizować jadłodajnie dla potrzebujących. Codziennie setki osób ustawiają się w kolejkach po taką pomoc, nawet w tak wielkich metropoliach, jak Warszawa (systematyczne wsparcie tego typu udzielane jest m.in. w pobliżu Pałacu Kultury i Nauki czy przy ul. Miodowej).

Do tej pory piekarz, który nie sprzedał świeżego pieczywa, zmuszony był do sprzedawania go następnego dnia (niekiedy informując, że chleb czy bułki pieczone były wczoraj, i obniżając cenę). Nie chcąc narażać się na utratę renomy, decydował się na wyrzucenie pieczywa do śmietnika. Rodziło to szereg patologii, a przede wszystkim uczyło niewłaściwych postaw społecznych.

Nowe przepisy to efekt silnych reakcji uczciwych sprzedawców, którym nie udało się w odpowiednim czasie sprzedać swoich towarów, a także organizacji charytatywnych, dla których takie wsparcie jest niezbędne. Te, które będą odbierały żywność od darczyńców, muszą od października prowadzić dokumentację w taki sposób, aby można było bez problemu ustalić, czy pomoc rzeczywiście trafia do osób potrzebujących. Z kolei firmy sprzedające żywność nie będą musiały płacić za utylizację niesprzedanych produktów.

Dlaczego wyrzucamy jedzenie?

Marnowanie żywności w Polsce to prawdziwa plaga. Według różnych szacunków co roku polskie gospodarstwa domowe wyrzucają do śmieci co najmniej 2 mln t jedzenia. Na każdego z nas przypada z tego ponad 50 kg. Dane Eurostatu są jeszcze bardziej przerażające. Raport Komisji Europejskiej opublikowany w październiku 2010 r. wskazuje na to, że w naszym kraju każdego roku marnuje się łącznie blisko 9 mln t jedzenia. Dzięki temu plasujemy się w ścisłej czołówce państw Unii Europejskiej. Więcej żywności niż Polacy wyrzucają tylko mieszkańcy Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji i Holandii. To niestety nie może napawać optymizmem.

Co więcej, w Polsce do wyrzucania nie spożytej żywności jeszcze rok temu przyznawało się 30 proc. badanych przez Federację Polskich Banków Żywności. Było to o 6 proc. więcej niż w 2011 r. Zapewne w przyszłym roku dane te będą zupełnie inne. Dopiero wtedy się dowiemy, na jaką skalę duże sklepy (supermarkety, dyskonty) marnowały niesprzedaną żywność.

Unia dopłaca

Warto pamiętać, że z pieniędzy asygnowanych przez Komisję Europejską w ubiegłym roku ponad 500 mln zł wydano na wsparcie programu PEAD. Uczestniczą w nim polscy przedsiębiorcy, którzy w ramach unijnych dotacji produkują artykuły spożywcze. To największy program pomocy żywnościowej w naszym kraju. Jedzenie przekazywane jest do banków żywności, które rozdysponowują je pomiędzy 3 tys. instytucji. Te zaś rozdają je osobom najbardziej potrzebującym. W Polsce z takiej formy wsparcia systematycznie korzysta nawet 4 mln osób.

W tym przypadku także jesteśmy liderem. Polska jest na trzecim miejscu w grupie państw, które na realizację programu PEAD dostają najwięcej pieniędzy. Przed nami są tylko Włochy oraz Hiszpania. Jaki jest sens takiej pomocy, gdy w tym samym czasie żywność warta o wiele więcej trafia do śmietnika?

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama