Bohaterowie potrzebni od zaraz

Artykuł z tygodnika Echo katolickie 07 (711)


Bohaterowie potrzebni od zaraz

Z Mirkiem Kirczukiem z zespołu Full Power Spirit rozmawia Agnieszka Wawryniuk.

Opowiedz w kilku słowach o historii zespołu.

Zespół Full Power Spirit powstał w 2001 r. Pretekstem był Festiwal Piosenki Religijnej w Siedlcach - Hosanna Festival. Wcześniej jeździliśmy na tę imprezę w charakterze widzów. Wśród wykonawców, którzy tam występowali, mieliśmy wielu znajomych. Zechcieliśmy spróbować własnych sił. W efekcie zostaliśmy laureatami przeglądu.

Potrzeba ewangelizacji tkwiła w nas bardzo głęboko. Uwydatniła się na kursach Filip i Paweł prowadzonych w ramach Szkoły Nowej Ewangelizacji, ale wynikała przede wszystkim z osobistego doświadczenia prawdy słów zapisanych w Piśmie świętym. Wszyscy pochodziliśmy z rodzin katolickich, gdzie wiarę praktykowało się czynnie.

Co uważasz za największy dotychczasowy sukces Full Power Spirit?

Sukcesem jest już to, że zespół istnieje ponad 7 lat i przez cały czas działa. Wciąż coś się u nas dzieje. Braliśmy udział w wielu akcjach, koncertowaliśmy nie tylko w Polsce, ale i za granicą, np. podczas Światowych Dniach Młodzieży w Niemczech, w Austrii - na spotkaniu młodych w Mariacel, na festiwalu w Bułgarii czy dla Polonii w Belgii. W Polsce zagraliśmy łącznie prawie 600 koncertów. Nagraliśmy też dwie płyty: HIP-HOP DEKALOG i 8 BŁOGOSŁAWIEŃSTW. Współpracowaliśmy m.in. z Caritasem, nagrywając dwie piosenki promujące Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom (do jednej z nich powstał także teledyski), i fundacją Anny Dymnej.

Ostatnio nagraliśmy piosenkę promującą film „Popiełuszko”. Od jakiegoś czasu mam również przyjemność współtworzyć magazyn młodzieżowy „Raj” emitowany w każdą środę w TVP1. Bardzo ważnym wydarzeniem był dla mnie koncert z okazji urodzin Jana Pawła II (ostatnich urodzin) - pierwszy telewizyjny koncert, w jakim braliśmy udział. Zaprosił nas Marcin Pospieszalski. Z tym koncertem kojarzeni jesteśmy do dzisiaj. Zagraliśmy wtedy piosenkę „Wojownik”. Dalej poszło lawinowo, posypały się propozycje.

Jaka jest wasza ostatnia płyta - 8 BŁOGOSŁAWIEŃSTW?

Wyszła ona całkiem niedawno - 10 grudnia i jest kontynuacją płyty HIP-HOP DEKALOG. Wcześniejszy projekt dotyczył 10 przykazań. Chcieliśmy pociągnąć ten wątek i wzięliśmy na warsztat ewangeliczne błogosławieństwa. Dekalog był łatwiejszy w interpretacji. Przykazania są bliskie nie tylko ludziom wierzącym; bywa, że także dla niewierzących stają się one wyznacznikiem kodeksu moralnego, którego należy przestrzegać. Z błogosławieństwami poszło znacznie trudniej - tu pole działania zawęża się bardzo mocno. Długo mierzyłem się z tym, żeby zrozumieć te ewangeliczne paradoksy, a potem przekazywać je dalej.

Do pracy przy płycie zaprosiliśmy wiele ciekawych osób, przez co nie jest ona naszym autorskim projektem. My staliśmy się koordynatorami działań. Pomysłodawcami byli salezjanie (tak jak w przypadku DEKALOGU). Oni podsunęli nam pomysł, stworzyli środowisko do pracy przy płycie, postarali się o zaplecze organizacyjne i są też wydawcami. Nam zostawili pomysł i wolną rękę, jeśli chodzi o artystyczne działania.

Płyta jest oparta na rapie, ale można na niej znaleźć wiele muzycznych kolorów, m.in. chór gospelowy (Gospel Rain) i zespół dziecięcy ze Śląska „Trąbki Jerycha”. Zaśpiewali na niej także Darek „Maleo” Malejonek - czołowa postać polskiej sceny reggae i Andżelika Korszyńska-Górny z zespołu 2TM 2,3, która wykonuje wokalizy staro-cerkiewno-słowiańskie i węgierskie. Naszą cechą charakterystyczną jest to, że staramy się robić rzeczy, których do tej pory nikt nie robił. Nie chcemy powielać cudzych wzorców. Pragniemy pracować nad własnym stylem. Przy ostatniej płycie udało się nam połączyć rap z innymi stylami muzycznymi, co w większości przypadków było zupełnie nowatorskie, przynajmniej u nas, w Polsce. Płyta 8 BŁOGOSŁAWIEŃSTW dołączona jest do pierwszego numeru czasopisma „Drakka”.

A skąd wziął się pomysł napisania piosenki do filmu „Popiełuszko”?

Patrycja Michońska, która swego czasu prowadziła telewizyjny magazyn „Raj”, powiedziała nam, że ogłoszono konkurs na napisanie piosenki do tego filmu. Postanowiliśmy spróbować sił i wzięliśmy udział w konkursie. Wiem, że zgłoszono bardzo dużo piosenek. Wybrano 5 utworów, w tym również naszą kompozycję. Wśród oceniających był reżyser filmu, Rafał Wieczyński. Po zakończeniu prac nad piosenką powstał do niej teledysk. Utwór nosi tytuł „Nieśmiertelni”. Obecnie można usłyszeć go w wielu stacjach radiowych, a teledysk zobaczyć na internetowych portalach. Premiera filmu przewidziana jest na 27 lutego.

Nie ukrywam, że temat, z którym przyszło nam się zmierzyć, był trudny. Ksiądz Jerzy Popiełuszko nie stał mi się tak bliski, jak np. Jan Paweł II. Nigdy go nie spotkałem i mogłem poznać jedynie z zapisków. Żeby napisać o nim piosenkę, musiałem się dobrze przygotować. Okazało się, że ten kapłan to prawdziwy bohater; człowiek, który nie dał sobie wmówić, że czarne jest białe i na odwrót. Był do tego stopnia przekonany o słuszności tego, co robi, że nie bał się męczeńskiej śmierci. On liczył się z tym, że może stracić życie...

Dziś także potrzebni są tacy ludzie. Nie każdy musi być męczennikiem, ale potrzeba ludzi, którzy będą w stanie pokazać dobitnie, w co wierzą; którzy nie boją się okazywać swojej wiary. Obecnie dużo się mówi, a mało robi.

Olga Szomańska-Radwan często koncertuje z zespołem, czy raczej piosenka „Nieśmiertelni” była tylko okazją do gościnnego występu?

Z Olgą pracujemy już od 3 lat. Wspólnie koncertujemy, nagraliśmy piosenkę do programu „Raj”, która jest jego czołówką. Praca nad piosenką „Nieśmiertelni” nie była okazyjną sytuacją.

Jak dużo koncertujecie?

Rocznie gramy po około 100 koncertów. Występujemy m.in. w szkołach w ramach autorskiego programu „Znajdź pomysł na siebie”, który nastawiony jest na działanie profilaktyczne. W ciągu roku odwiedzamy około 50 szkół. Poza tym można nas zobaczyć i usłyszeć w wielu innych miejscach, przy różnych okazjach.

Jak na Wasz słowno-muzyczny przekaz reaguje młodzież?

Założeniem zespołu jest to, żeby wychodzić na zewnątrz, by spotykać się z ludźmi także spoza środowiska chrześcijan. To sprawia, że gdy staję na scenie, nigdy nie wiem, jak zostanę odebrany. Gramy nie tylko na festiwalach muzyki chrześcijańskiej czy w ramach diecezjalnych spotkań młodzieży, gdzie z góry wiem, że będę zrozumiany, że zobaczę uśmiechnięte twarze i doświadczę otwartości ludzi. Inaczej jest, gdy koncertujemy w szkole czy w klubie. Tu jestem obcy dla słuchaczy - oni mnie nie znają, jestem dla nich zagadką.

Trudno dziś mówić o Chrystusie. To nie jest modne. W prowadzonych co roku badaniach wciąż blisko 90 procent Polaków deklaruje, że są chrześcijanami. Mam jednak wrażenie, że prawda jest inna. Wracając do koncertów, jednym podoba się to, o czym mówimy, innym nie. Jedni przychodzą, żeby porozmawiać, dziękują za dobre słowo, inni wyrażają dezaprobatę dla naszych działań. Ilu ludzi, tyle reakcji... Jesteśmy świadomi, że słuchacze nas oceniają. To skłania do ciągłego rozwoju tak, by to, co robimy, przynosiło chwałę Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu, a nie było chałą.

Dziękuję za rozmowę.

opr. aw/aw



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama