Z Maryją wybrać życie

Co to znaczy "spotkać Maryję"?

Każdy z nas wolałby być zdrowy, bogaty i szczęśliwy niż chory, ubogi i nieszczęśliwy. Zadziwiajace jest to, że ci, którzy w jakiś sposób spotkali Maryję i - jak Ona oddali swe życie Jezusowi, zachowują się tak, jakby byli zdrowi, bogaci i szczęśliwi, niezależnie od tego, jak ich sytuacja wygląda dla kogoś patrzącego z boku.
Co to znaczy "spotkać Maryję"? Dziś często myślimy o Niej jako o Kimś, do Kogo się modlimy, jesteśmy świadkami wielu objawień, przypominających nam o obecności Maryi w Kościele: La Salett, Lourdes, Fatima, być może Medziugorje, słynące łaskami figurki i obrazy. Jednak cześć, którą oddajemy Maryi, to nie jest przede wszystkim modlitwa do Maryi, ale modlitwa z Maryją

Apostołowie trwali na modlitwie razem z Maryją, Matką Pana.

WEDŁUG ŚW. ŁUKASZA

Gdy prześledzimy tzw. Ewangelię dzieciństwa Jezusa, czyli pierwsze rozdziały Ewangelii wg św. Łukasza, zauważymy, że jest ona napisana niezwykle kobieco, emocjonalnie, jest pełna szczegółów. Zapewne od kobiet właśnie Łukasz słyszał przekaz opowieści z dzieciństwa Jezusa. Być może oznacza to, że wokół Maryi gromadziła się wspólnota kobiet, o których Łukasz pisze, że "szły za Jezusem" i - jak to kobiety - opowiadały sobie nawzajem o dzieciach. Maryja pewnie opowiedziała im kiedyś o swoim Dziecku. Co ważne, w Ewangelii Łukasza jest opis Zwiastowania, kiedy Anioł zapowiada Maryi: "Staniesz się Matką Pana, staniesz się matką Mesjasza". W tamtych czasach każda żydowska kobieta mogła mieć taką pobożną nadzieję i takie pragnienie - że z niej narodzi się ten, który jest obiecany jako Mesjasz. Ta obietnica skierowana przez Anioła do Maryi oznacza, że oto w Niej spełni się największe pragnienie człowieka - Bóg stanie się mu bliski.

Anioł nazywa Maryję "pełną łaski", czyli pełną Ducha Świętego, napełnioną Bogiem. Cóż to oznacza? Aby to lepiej zrozumieć popatrzmy na kilka dobrze nam znanych osób. Gdziekolwiek pojawia się Matka Teresa, ludzie są oczarowani jej obecnością, jakby z niej wręcz rozlewało się ciepło miłości. Jean Vaniere założyciel wspólnot "Arki": życie jakże wielu osób zmieniło się pod wpływem spotkania z nim. Gdy Jan Paweł II zwraca się do jakiegoś człowieka, wydaje się całkowicie skoncentrowany na tym wydarzeniu, na tej chwili. Maryja wypełniona łaską to właśnie Ktoś taki - obecny w tej chwili całą mocą swojej miłości, bo jest napełniona Duchem Świętym, Duchem miłości, Duchem, który wnosi jedność i pokój.

Odpowiedź Maryi na zapowiedź przekazaną Jej przez Anioła przetrwała w opowieściach kobiet z Jej wspólnoty i została zapisana przez Łukasza: Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie... (Łk 1,38). Całe późniejsze życie Matki Bożej było formowane przez tę jedną chwilę. Temu wydarzeniu Maryja pozostała wierna.

PROGRAM DUCHOWY

W Ewangeliach odnajdujemy jeszcze kilka wydarzeń z życia Maryi: narodziny Pana Jezusa, odnalezienie Go w świątyni, życie w Nazarecie... A także, wesele w Kanie Galilejskiej, podczas którego powiedziała te znamienne słowa: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie (J 2,5). Mogą one wyznaczać program duchowy dla wszystkich, którzy dzisiaj szukają Jezusa i pragną za Nim iść. Droga towarzyszenia Jezusowi jest drogą duchowego wzrostu. Najbardziej widoczne jest to w życiu Maryi, w Której dokonywała się przemiana z Matki naturalnej Jezusa, w Matkę Mesjasza, Matkę Wspólnoty Chrześcijan.

NOWE MACIERZYŃSTWO

Przełomowym momentem na tej drodze było spotkanie pod Krzyżem, kiedy Jezus powiedział do Maryi: "To jest twój syn", do Jana zaś: "To jest twoja Matka" (por. J 10,26-27). Dokonało się wówczas jakieś nowe Macierzyństwo, którego sens wciąż na nowo odkrywamy. Opisując tamto wydarzenie pod Krzyżem Jan używa słów najprostszych: uczeń wziął ją do siebie. A przecież tamta chwila zmieniła całe jego życie: Maryja, którą wziął do siebie, nauczyła go miłości. Z chłopca, który towarzyszył Jezusowi, stał się Apostołem miłości. Związał się z Jezusem w zupełnie nowy sposób.

W innym wydarzeniu opisanym w Dziejach Apostolskich Łukasz pisze, że Duch Święty zstąpił na Apostołów wówczas, gdy trwali oni z Matką Jezusa na modlitwie. "Trwali z Matką Jezusa", a może trwali dzięki Niej? Gdy wkrótce potem kolegium Apostołów w miejsce Judasza wybrało do swego grona Macieja, niektórzy interpretatorzy Pisma Świętego tłumaczą, że dokonało się to z inspiracji Maryi, aby było tak, jak Jezus powiedział.

STRAŻNICZKA WIERNOŚCI

To Maryja przypominała pierwszej wspólnocie rodzącego się Kościoła: postępujcie tak, jakby tego chciał Jezus. Była strażniczką wierności przekazu tradycji. Pilnowała, aby wspólnota nie utraciła tego, czym Jezus chciał ją uczynić. Może to dzięki Maryi Kościół nie stał się instytucją społeczną czy charytatywną, ustalającą szlachetne, wysokie etycznie prawa, ale pozostał wspólnotą miłości i modlitwy, która potrafi bezustannie się zmieniać i stara się być wierna Bogu. Tak po kobiecemu, "wbrew nadziei", wbrew pragmatycznej logice, wbrew wszystkim wydarzeniom, które, wydawałoby się, miłość tę zakwestionowały. Jest we wspólnocie Kościoła wrażliwość macierzyńska, element kobiecy i mistyczny.

Każdy z nas wolałby być zdrowy, bogaty i szczęśliwy niż ubogi, chory i nieszczęśliwy. Zadziwiające jest to, że że ci, którzy w jakikolwiek sposób spotkali Maryję i - jak Ona - oddali swe życie Jezusowi zachowują się tak, jakby byli zdrowi, bogaci i szczęśliwi niezależnie od tego, jak to wygląda dla kogoś patrzącego z boku. Innymi słowy są tacy ludzie, którzy zdrowie, bogactwo i szczęście znaleźli w miłości i wierności Jezusowi. Ta miłość i wierność stała się dla nich cenniejsza niż życie. Albo byli szaleni, albo naprawdę istnieje taka miłość i wierność, która jest cenniejsza niż ludzkie życie. Myślę, że każdy człowiek chciałby znaleźć taką miłość. Problem w tym, że odnaleźć ją można wtedy, jeśli przetrwa się straszliwą, chociaż wyzwalającą próbę. Jest to próba wytrwania wobec milczenia Boga.

BÓG TAJEMNICY

Bóg jest Bogiem milczącym, jest Bogiem tajemnicy. Gdy po pospiesznej modlitwie wychodzę z kaplicy, biegnąc do jakichś spraw - jak mi się zdaje - pilniejszych i ważniejszych niż to "siedzenie przed Bogiem", Bóg milczy. On nie woła za mną: "Gdzie się spieszysz? Zostań!" Ale gdy nie ulegnę pośpiechowi i pozostanę jeszcze na modlitwie, Bóg także milczy. Nie mówi nowych słów, ale za to daje swój pokój, mówimy, że obdarowuje Sobą. W otaczającym nas świecie możemy odkrywać ślady Boga, ale Jego samego zobaczyć nie możemy. On jednak towarzyszy nam i często daje nam zadania. Niejednokrotnie przekraczają one nasze aktualne możliwości. Ale równocześnie Bóg zawsze udziela nam tyle pomocy, ile potrzeba. Podobnie było w życiu Maryi.

NIECH MI SIĘ STANIE WSZYSTKO

Wszystko, co Bóg miał Jej do powiedzenia, przekazał w chwili Zwiastowania: "Bądź pozdrowiona, pełna łaski, staniesz się Matką Mesjasza i Pana". Później Bóg nie wypowiedział już do Maryi nowych słów, ale też nie odwołał tych, które usłyszała. Potem w Jej życiu pojawiały się tylko kłopoty. Ona jednak pozostawała wierna swojej pierwszej odpowiedzi danej Bogu: "Niech mi się stanie". Niech mi się stanie wszystko to, co ma się stać. Pewnego dnia Maryja spotkała Jezusa między nauczycielami, którzy mówili do Niej: "Twój syn stał się nauczycielem w świątyni", albo: "mówi rzeczy dziwne, może odszedł od zmysłów...". Zapewne rodziło się w Niej wówczas takie pytanie: "Kim On naprawdę jest? Może rzeczywiście odszedł od zmysłów? Czy także i to musi się stać?" Pozostała jednak wierna odpowiedzi, której udzieliła raz na zawsze: "Niech mi się stanie wszystko". Tak było przez te 30 lat, kiedy towarzyszyła Jezusowi.

WBREW LOGICE

Kto dzisiaj potrafi wytrwać przez 30 lat wobec tajemniczego milczenia drugiej strony dialogu? Kto potrafi wytrwać w małżeństwie czy w zakonie, gdy po pewnym czasie zmieniają się motywacje, zatraca się pierwszą fascynację? Warto wtedy pamiętać o Maryi, która trwała w wierności i "zachowywała wszystko w swoim sercu". To trwanie chrześcijan w wierności na wzór Maryi jest obecne od samego początku istnienia Kościoła. Wspomina o tym chociażby List do Hebrajczyków, gdy wymienia litanię ludzi niezwykłych, niepokonanych w spotkaniu z lwami, z ogniem, z kamienowaniem. Taka litania mogłaby być pisana przez wieki, przez dzieje chrześcijan wygnanych na tułaczkę, uznawanych za bezbożników, po dzień dzisiejszy, gdy chrześcijan często uważa się za ludzi nietolerancyjnych lub nieżyciowych, a ich wierność rozumiana jest jako brak mądrości czy zaradności. Ta litania chrześcijan, którzy pozostali wierni Bogu "wbrew logice", jest echem tej jednej, może najważniejszej wierności Maryi wobec obietnicy Boga.

Cześć, którą oddajemy Maryi, to nie jest przede wszystkim modlitwa do Maryi, ale modlitwa z Maryją. To pozostawanie z kimś, kto towarzyszy Jezusowi i kto potrafi wytrwać w ogniu milczenia. Maryja we wspólnocie Kościoła to ktoś, kto ciągnie za rękę, kto prowadzi poprzez ciemności, ponieważ Ona potrafiła przez 30 lat ciemności pozostać wierna Bogu. Maryja jest Tą, która prowadzi poprzez doświadczenie wiary. Jest obecna tam, gdzie ktoś potrafi uwierzyć, że Bóg składa człowiekowi obietnicę i tam, gdzie ktoś potrafi tę obietnicę przyjąć. Maryja jest tam, gdzie ktoś gotów jest zrobić wszystko, czego Jezus oczekuje, tam, gdzie tworzą się wspólnoty, gdzie ktoś uczy się miłości i gdzie ktoś staje wobec pokusy odrzucenia miłości. Maryja jest tam, gdzie zostają pokonane przychodzące nie wiadomo skąd, często niezrozumiałe pokusy. Ona pomaga wytrwać wobec milczenia Boga.

JAK DZIŚ NAUCZYĆ SIĘ WIERNOŚCI?

Znakomitą szkołą, która prowadzi do wierności jest modlitwa i to najlepiej modlitwa powtarzalna, zwana modlitwą Jezusową. Niektórzy różaniec nazywają: Jezusową modlitwą Zachodu. Mówić różaniec to tak, jakby iść krok po kroku, powtarzając te same słowa, podobnie, jak robiła to Maryja, gdy przez 30 lat towarzyszenia Jezusowi powtarzała: "Niech mi się stanie". Powtarzanie tych samych słów w modlitwie różańca podobne jest do trwania w milczeniu tak długo, aż stanę się podobny do Maryi mocą Ducha Świętego, który działa i jest w Niej obecny. Ten, kto potrafi modlić się w ten sposób i trwać w wierności, stanie się podobny do Niej.

Takiego szczęśliwego życia jakiego bym chciał nie osiąga się, rzecz jasna, łatwo. Trzeba za nie wiele dać, bo właśnie tyle jest warte. Maryja osiągnęła szczeście przez wybór wierności wobec obietnic Boga. A potem trwała w tym wyborze. To trwanie oznaczało kolejne wybory wierności, aż do czasu, gdy stała się Matką Pana i Matką wspólnoty. Tak, jak miało to miejsce w życiu Maryi mówiącej: "Niech mi się stanie", tak w życiu każdego człowieka dokonuje się kiedyś ten pierwszy wybór, będący fundamentem pozostałych wyborów naszego życia.

W życiorysach ludzi świętych z łatwością można odnaleźć zdarzenia będące tym "pierwszym wyborem" dobra. Św. Augustyn pisze w swoich "Wyznaniach", że kiedy był dzieckiem kradł gruszki i to nie dlatego, że był głodny czy że były one szczególnie piękne, ale po to tylko, żeby je ukraść. Później postanowił, że nigdy nie będzie kradł dla samego czynienia zła. Świętego Dominika głęboko wzruszyła gorliwość katarów oraz to, że ta ich gorliwość jest na darmo, ponieważ oni błądzą w wierze, więc nie osiągną ani szczęścia, ani wyzwolenia. Ze współczesnych: wspominany już Jean Vaniere zamieszkał wraz z dwoma upośledzonymi chłopcami, którymi chciał się opiekować. Dziś jest on duchowym ojcem wielu wspólnot osób tzw. upośledzonych i ich przyjaciół-opiekunów. Matka Teresa znalazła kiedyś na ulicy umierającego człowieka, zaopiekowała się nim i taki był początek zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłosierdzia Bożego. Maksymilian Kolbe jako chłopiec podjął decyzję, że będzie świętym męczennikiem. Dziś jest wzorem kogoś, kto potrafi docenić wartość każdego ludzkiego życia, świętym i męczennikiem. Jeden spośród naszych braci dominikanów wstąpił do zakonu, bo chciał spróbować, czy mu się uda wytrwać - jest już w nim 70 lat! Francuskie małżeństwo K.J. Ficheveux zdecydowało, że w swym związku będą otwarci na siebie i gotowi na przyjęcie dzieci. Z czasem, gdy mieli już kilkoro własnych, adoptowali dziecko upośledzone, a później zaczęli jeszcze wspierać samotne matki. Kard. Lustiger pochodził z rodziny żydowskiej. Przez całe dzieciństwo chrześcijanie, których znał tylko z opowiadań rodziców, kojarzyli mu się z ludźmi organizującymi pogromy żydowskie. Tymczasem w szkole średniej spotkał chłopców chrześcijan, którzy go nie bili! Bardzo się tym zdziwił i był to w jego życiu moment przełomowy, pozwolił mu uwierzyć w Chrystusa.

Proste decyzje tych kilku osób stały się decyzjami fundamentalnymi, stopniowo prowadziły ich do realizacji Bożego dzieła. Takich osób są miliony. Ja sam pamiętam, jak w szkole średniej, podczas meczu, w ferworze walki świadomie podłożyłem nogę chłopakowi z przeciwnej drużyny, który akurat miał strzelić kosza. Pamiętam, jak w ułamku sekundy zobaczyłem jego nogę i swoją, która o tamtą zahacza. Był to sposób na pokonanie przeciwnika. Odtąd postanowiłem, że już nigdy tak nie będę robił. Innym razem, gdy wraz z przyjacielem wspinałem się w górach odkryłem, że stosujemy bardzo prostą zasadę postępowania: tak się wspinać, na tyle kompetentnie asekurować siebie nawzajem, żeby ochronić życie partnera. I chyba do dziś staram się tak postępować, aby ochronić życie tego, kto jest obok mnie.

SZKOŁA WIELKICH DZIEŁ

Szkoła wielkich dzieł jest podobna do tej, w jakiej była i jaką nam pokazuje Maryja: wytrwać przez tyle lat, ile będzie potrzeba w wierności wobec tego pierwszego wyboru, niekiedy bardzo prostego, wypowiedzianego wobec Pana Boga: "Niech mi się stanie". Tak Maryja odpowiedziała na propozycję Boga, który wybrał Ją na Matkę Mesjasza. Okazało się, że stała się Matką Syna Bożego, Matką Kościoła, Matką wierzących, Przewodniczką w wierze. Podejmować wielkie dzieła Boże to znaczy wytrwać w tym pierwszym, prostym wyborze dobra i powtarzać ten wybór, wierzyć, że można zacząć raz jeszcze od nowa, czasami w samotności, która przy okazji się pojawia. Pragnąć dobra i wybierać to dobro krok po kroku. Jest to podobne do modlitwy na różańcu, która jest taką chrześcijańską "szkołą przetrwania". Powtarzanie tych prostych słów jest jak pójście w drogę razem z Maryją, aby także przez nas wypełniały się dzieła Boże. To właśnie znaczy być z Maryją w jednej Wspólnocie, czyli z Maryją wybrać życie: prawdziwe i prowadzące do szczęścia.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama