Pokora odejścia

Po pontyfikacie Papieża Polaka Duch Święty wprowadził Kościół w pontyfikat niemieckiego Papieża

Po pontyfikacie Papieża Polaka Duch Święty wprowadził Kościół w pontyfikat niemieckiego Papieża. Antagonizmy polityczne i kulturowe między dwoma narodami, których obaj Papieże doświadczyli, nie stały się przeszkodą w budowaniu jedności Kościoła, wręcz przeciwnie – ukazały, jak można razem modlić się do jednego Boga.

Ośmioletni pontyfikat Benedykta XVI był kontynuacją pasterskich pomysłów bł. Jana Pawła II. Światowe Dni Młodzieży, inicjatywa Roku Wiary, maryjne akcenty, pielgrzymki do Kościołów lokalnych, a także aktywność medialna – to szczególne znamię nowego sposobu posługi na Stolicy Piotrowej. Niezłomne trwanie przy fundamentalnych prawdach wiary – zwłaszcza chrystologicznych i antropologicznych – stanowiło odpowiedź Papieża dogmatyka na wyzwania liberalnej i konsumpcjonistycznej współczesności. Na audiencjach i w dokumentach doktrynalnych przemawiał klarownie i jasno. Wiadomo było, że takim będzie już wówczas, gdy jako Dziekan Kolegium Kardynalskiego – a wcześniej Prefekt Kongregacji Nauki Wiary – wspólnie z ówczesnym Sekretarzem, kard. Tarcisio Bertone, obecnym Sekretarzem Stanu, opublikował zaaprobowaną przez Jana Pawła II Dominus Iesus. Zawarta w tej deklaracji interpretacja zasady „poza Kościołem nie ma zbawienia” zdawała się wycofywać dialog ekumeniczny na pozycje sprzed Soboru Watykańskiego II. Tymczasem Benedyktowi XVI nie zabrakło w okresie papieskiego pontyfikatu aktów braterskiego dialogu z innymi wspólnotami kościelnymi. Wręcz przeciwnie, we wspólnotę Kościoła katolickiego włączono wiele wspólnot anglikańskich, a dialog z prawosławiem zaowocował w 2012 r. m.in. porozumieniem moskiewskiego patriarchatu z Konferencją Episkopatu Polski.

Decyzja o przekazaniu władzy prymatu w ręce kardynała wybranego przez nowe konklawe stała się elementem charakteryzującym cały pontyfikat Benedykta XVI. Przez ten osobisty akt, „podjęty po gruntownym namyśle”, ośmioletnie trwanie na Stolicy Piotrowej zostało ukazane światu jako trudny i wymagający sposób służenia Kościołowi. Troska o to, by ludzka słabość nie powodowała szkód i zagrożeń, legła u podstaw odpowiedzialnej decyzji Benedykta XVI, podjętej nawet za cenę łatwego do przewidzenia niezrozumienia, fałszywych ocen i posądzeń. Od ponad siedmiuset lat żaden z papieży nie skorzystał z tego rozwiązania. Historia Kościoła wskazuje raczej, ilu antypapieży w tym czasie ubiegało się o tę godność i posługę, niekiedy z bardzo przyziemnych pobudek. W tym przypadku Benedykt XVI odważył się na oczach świata „zejść z krzyża” obowiązku. Czy to rzeczywiście ucieczka przed ogromem wyzwań współczesnego dialogu Kościoła ze światem? Czy rację mają ci, którzy opowiadają się za korzystaniem z tego modelu zachowań na przyszłość? Zdecydowanie nie! Odejście Benedykta XVI to bez wątpienia wydarzenie wyjątkowe, spersonalizowane. Ma ono uzasadnienie i sens jedynie w zestawieniu z autorytetem i poczuciem odpowiedzialności za Kościół, jakie reprezentuje Joseph Ratzinger – Benedykt XVI – ten autorytet wiedzy, postawy i wrażliwości eklezjalnej. Decyzją tą nie tyle porzucił krzyż, co raczej wziął go na ramiona – to krzyż odejścia od splendoru władzy i godności, by mocą ducha i modlitwą wspierać rozwiązywanie trudnych spraw Kościoła. W pokorze klasztoru, ciszy modlitewnego trwania przy Chrystusie, z niezatartym znamieniem wyboru z 19 kwietnia 2005 r. na Biskupa Rzymu dokonanym w Duchu Świętym. Abdykacja Benedykta XVI to zaskakujący przejaw kreatywności Ducha Świętego prowadzącego dzieje Kościoła pośród historii współczesnej. Trzeba nam dziś uczyć się Kościoła – bogatego świadomością posiadania byłego i aktualnego Ojca Świętego – jak nauczyliśmy się posiadania byłych i aktualnych prymasów czy byłych i aktualnych biskupów diecezji.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama