Czyściec istnieje naprawdę

Z s. Kingą Szczurek ze Zgromadzenia Sióstr Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych, krajową animatorką Apostolskiego Dzieła Pomocy dla Czyśćca, rozmawia Jolanta Krasnowska-Dyńka

Kościół katolicki wierzy, że po śmierci dusza ludzka trafia do nieba lub do piekła. Przejściowo może też znaleźć się w czyśćcu, czyli miejscu, gdzie musi odpokutować grzechy. Skąd wiemy, że czyściec istnieje?

Katolicka nauka o czyśćcu kształtowała się przez wiele wieków. Korzeniami sięga Starego Testamentu, zwłaszcza Drugiej Księgi Machabejskiej, która zawiera ważny aspekt ofiary zadośćuczynnej, złożonej za grzech bałwochwalstwa poległych w boju żołnierzy (por. 2 Mach 12, 36-37; 41-45). Nowy Testament, chociaż brak w nim tekstów traktujących bezpośrednio o czyśćcu, zawiera wiele fragmentów odnoszących się do odpowiedzialności człowieka po śmierci za popełnione czyny i ponoszenie za nie konsekwencji (por. m.in. 1 Kor 3, 11-15;.Mt 5, 25-26;Łk 12, 58-59). Perykopy te podsuwają myśl o możliwości oczyszczenia po śmierci dla tych, których życie ziemskie miało braki, chociaż nie było tak złe, by mieli być wyłączeni z radości życia wiecznego. Chociaż nie świadczą one bezpośrednio o istnieniu czyśćca, to naprowadzają na jego istnienie. Zwłaszcza tekst św. Pawła odegrał istotną rolę w późniejszym dogmatycznym orzeczeniu na temat czyśćca.

Prawda o nim, zanim została zdefiniowana przez Kościół dogmatycznie, była najpierw, i to przez wiele wieków, przedmiotem wiary chrześcijan. Czyściec „rodził się” z wewnętrznej potrzeby człowieka, który miał świadomość, że nie zawsze jego życie na ziemi zasługuje na nagrodę w niebie. Potrzeba istnienia możliwości poprawienia swojej sytuacji były obecne i w innych kulturach oraz religiach, z którymi stykało się chrześcijaństwo. Rodziła się również solidarność żyjących z tymi, którzy przeszli do wieczności. Przejawiała się ona w modlitwie za zmarłych. Z czasem włączono ją do Eucharystii i pojawił się zwyczaj odprawiania za nich Mszy św. Duży wkład w rozwój nauki na temat czyśćca mieli św. Augustyn i św. Grzegorz Wielki.

Jaka jest natura czyśćca?

Najczęściej wyrażany jest on przez symbol ognia, jednak nie ma nic wspólnego z ogniem fizycznym. To ogień duchowy, ogień Bożej miłości utożsamiany z Duchem Świętym. To on zapala w duszy ludzkiej wielkie pragnienie Boga, które staje się w niej bolesną tęsknotą. Dzięki niemu jest ona całkowicie zwrócona ku Ojcu, który ją przyciąga, i rozpalona pragnieniem uszczęśliwiającej wizji. To ogień z jednej strony przerażający, a z drugiej - łagodny, wywołujący w duszy czyśćcowej, podobnie jak w duszy bliskiej zjednoczenia z Bogiem na ziemi, niewyobrażalne pragnienie samego Pana.

Ogień czyśćcowy przenika duszę do głębi, wypala w niej brudy, oczyszcza z wszelkich śladów grzechu i uzdalnia do miłości doskonałej. Tak jak ogień fizyczny trawi wszystko, co spotka w swoim zasięgu, tak Boski pochłania to, co sprzeciwia się Bogu, czyli pozostałości grzechów, które niczym rdza przywarły do duszy i utrudniają połączenie się ze Stwórcą.

Z tego wniosek, że cierpienia czyśćcowe, jakiekolwiek by one nie były, przenika radość. Dla nas, żyjących na ziemi, jest to trudne do zrozumienia.

Cierpienia czyśćcowe, choćby największe, nie miałyby żadnej wartości, gdyby nie były zanurzone w odkupieńczym cierpieniu Chrystusa. To On jest Odkupicielem i Wybawcą. „W Jego ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53,5), nasze ocalenie. On także jest z duszami czyśćcowymi. One mają udział w Jego Męce, włączają się w Jego zadośćuczynienie, jakie złożył Ojcu za wszystkich ludzi. Dopełniają w ten sposób „braki udręk Chrystusa” (Ef 5,27) i przygotowują się, by stawić się przed Bogiem „bez skazy i zmarszczki”. Przez cierpienia czyśćcowe dokonuje się przemiana człowieka, kształtuje się w nim nowe serce zdolne do przyjęcia nowego życia.

Czyściec jest nie tylko cierpieniem oczyszczającym, ale również procesem dojrzewania i wewnętrznej przemiany. Aktualizuje się w nim dojrzałość i zdolność człowieka do współżycia z Bogiem w wieczności. Ten ogień, który pali i oczyszcza, przemienia również duszę w naczynie bez skazy, które może zostać wypełnione wieczną radością. Dzieje się tak dzięki miłosierdziu Boga. Człowiek sam z siebie nie byłby zdolny ani oczyścić się, ani przemienić. To łaska Boża, przyjęta przez ludzi, oczyszcza i przekształca ich wnętrza.

Dusze w czyśćcu są już zbawione, należą do Mistycznego Ciała Chrystusa i działa w nich Duch Święty, który jest duchem miłości i ogniem oczyszczającym. Chociaż nie mogą jeszcze oglądać Boga twarzą w twarz, to mają pewność nadziei, że stanie się to ich udziałem. Są one na zawsze utwierdzone w miłości i tylko jej pragną. Nie mogą już grzeszyć, a nawet popełnić najmniejszej niedoskonałości, są całkowicie pogrążone w woli Bożej. Czyściec jest stanem przejściowym. Nie będzie on istniał po Sądzie Ostatecznym.

Czy o czyśćcu można powiedzieć, że jest to „druga szansa” człowieka?

Nie każdy człowiek, który umiera pojednany z Panem Bogiem, jest przygotowany do nieba. Zwykle w czasie sądu szczegółowego dostrzega w sobie różne braki, nienaprawione krzywdy, które wyrządził innym, pychę, egoizm, oziębłość w Bożej służbie, niewdzięczność. Słowem to wszystko, co spowodowało, że brak mu czystości serca, która umożliwia oglądanie Boga. Ojciec i w tej sytuacji nie pozostawia człowieka samemu sobie, ale na granicy śmierci i wieczności ofiaruje mu możliwość pośmiertnego oczyszczenia. Czyściec jest zatem darem Bożego miłosierdzia, a nie karą. To dusza, poznając stan, w jakim się znajduje, z akceptacją i wdzięcznością przyjmuje daną jej możliwość oczyszczenia. Największym i najbardziej istotnym cierpieniem dusz jest czasowe pozbawienie oglądania Boga. Są one w pełni świadome, że to opóźnienie nastąpiło wyłącznie z ich winy. Ta niemożność oglądania Boga staje się dla dusz czyśćcowych niewyobrażalnym cierpieniem.

Św. o. Pio, który z jednej strony sam przechodził wielkie cierpienia duchowe natury mistycznej, z drugiej zaś dane mu było wniknąć w cierpienia dusz czyśćcowych, powiedział, że największe cierpienie na ziemi jest nieporównywalne z najmniejszym cierpieniem czyśćca. Natomiast św. s. Faustyna podczas wizji zapytała dusze czyśćcowe, jakie jest ich największe cierpienie. Odpowiedziały, że tęsknota za Bogiem, która wzrasta, a nie może być spełniona.

Czy to możliwe, aby umarli mogli ukazywać się żywym? O kontaktach z duszami czyśćcowymi opowiadała m.in. Maria Simma. Pod jaką postacią się one ukazują?

Zdarzały się przypadki, że pewne osoby, których wiarygodność nie jest kwestionowana, doświadczały spotkań ze zmarłymi będącymi w stanie czyśćca. Należą do nich wspomniana Maria Simma, a także o. Pio, św. s. Faustyna, św. Małgorzata Maria Alacoque czy sługa Boża Anna Lindmayr. W każdym przypadku dzieje się tak za specjalnym Bożym pozwoleniem. Zmarli, będący w czyśćcu, nie mogą sami podejmować decyzji. Pogrążeni są całkowicie w woli Bożej i nie mają pragnień różnych od tego, czego chce Bóg. Stąd nie możemy pragnąć takich spotkań ani tym bardziej dążyć do nich np. przez seanse spirytystyczne, wywoływanie duchów. Te praktyki są grzechem. Ci, o których mowa, widzieli zmarłych, którzy przychodzili do nich tak, jak wyglądali w życiu ziemskim. Najczęściej prosili o konkretną pomoc, np. Mszę św., modlitwę, post, jałmużnę. Wyjątek stanowi Anna Lindmayr, która niejednokrotnie widziała ich w postaci zwierząt.

Jak możemy pomóc duszom czyśćcowym?

Pierwszym krokiem jest przebaczenie zmarłemu krzywd i niesprawiedliwości. Kościół, nauczając o potrzebie niesienia pomocy tym, którzy cierpią w czyśćcu, wymienia Eucharystię, modlitwę, post, jałmużnę oraz odpusty. Największy i najcenniejszy dar to Msza św. Jest ona bowiem ofiarą samego Chrystusa. Istnieje piękny zwyczaj zamawiania Mszy św. nie tylko z okazji pogrzebu, ale także w 30 dzień po śmierci i jej kolejne rocznice. Są też „gregorianki” czy „wypominki”. Za zmarłych możemy ofiarować dowolną modlitwę. Specjalną jest np. akt strzelisty: „Wieczny odpoczynek...”. Wiele praktyk religijnych obdarzonych jest odpustami częściowymi lub zupełnymi, np. modlitwa różańcowa, nabożeństwo Drogi Krzyżowej, półgodzinne czytanie Pisma Świętego połączone z rozważaniem tekstu, półgodzinna adoracja Najświętszego Sakramentu. Przez pierwsze osiem dni listopada odpust zupełny dla zmarłych możemy uzyskać za nawiedzenie cmentarza połączone chociażby z krótką modlitwą w ich intencji.

Ważne jest też uporządkowanie spraw po zmarłym, np. wypełnienie testamentu, wyrównanie, o ile to jest w naszej mocy, ewentualnych krzywd, o których wiemy, że się dopuścił. Zmarłemu, tak jak żyjącemu, należy się szacunek i miłość. Jeżeli wydaje się nam, że nie mamy powodów, by mówić o nim dobrze, to przynajmniej nie mówmy źle. On jest już w rękach Boga i przez Niego został osądzony. Pomoc zmarłym to wyraz naszej solidarności i miłości. W jednym z prywatnych objawień czytamy, że każdy uczynek miłości ofiarowany zmarłym jest jak szklanka wody podana spragnionemu.

Dziękuję za rozmowę.

Termin „czyściec”

Po raz pierwszy użyto go w drugiej połowie XII w. we Francji. Grunt pod orzeczenia doktrynalne na temat czyśćca przygotowała tradycja chrześcijańska. W dekrecie soboru trydenckiego (1545-63) czytamy: „Kościół katolicki pouczony przez Ducha Świętego na podstawie Pisma Świętego i starożytnej Tradycji Ojców na świętych soborach, a ostatnio na tym soborze (trydenckim) podał naukę, że istnieje czyściec, a dusze tam zatrzymane są wspomagane wstawiennictwem wiernych, zwłaszcza zaś miłą (Bogu) ofiarą Ołtarza - święty sobór nakazuje biskupom pilnie starać się, ażeby w zdrową naukę o czyśćcu przekazaną przez świętych Ojców i święte sobory wierni wierzyli, by jej przestrzegano, nauczano i ją wszędzie głoszono”.

Prawda o czyśćcu została zamieszczona w „Trydenckim wyznaniu wiary katolickiej”, opublikowanym przez papieża Piusa IV w 1564 r.: „Wierzę niezachwianie, że istnieje czyściec i że duszom tam zatrzymanym pomagać może wstawiennictwo wiernych”. Zawarto ją także w dokumentach soboru watykańskiego II, zwłaszcza w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele (nr 49 i 50).

opr. ab/ab



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama