Teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen!

Zdrowaś Mario - część II , rozdział XIII - Komentarza do codziennego pacierza

 

1. Teraz czyli przez całą doczesność

Cała doczesność jest człowiekowi dana po to, by mógł się dobrze przygotować do wieczności. Doczesność - to jedynie mały epizod w długim procesie istnienia człowieka. Ale to bardzo ważny epizod. Gdy przeminie, nic już nie będzie w stanie odmienić losu, na jaki człowiek sobie zasłużył. Doczesność to nasze "teraz", za nasz "póki czas".

Nie tylko nad wiekiem dziecięcym, ale nad całą doczesnością człowieka zwykła czuwać, dopóki żyje, każda dobra matka. Maria jest najlepszą Matką. Czy to nie naturalne, że Jej właśnie powierzamy naszą codzienność, każdą mijającą chwilę naszego życia?

"Teraz" może mieć różne wymiary: całe doczesne życie, grzeszna przeszłość, dzień dzisiejszy, obecna chwila, jutro i cała czekająca nas, a nikomu nieznana co do długości trwania, przyszłość.

2. Godzina śmierci jako godzina doczesności

Granicę doczesności stanowi godzina naszej śmierci, moment najbardziej krytyczny. Ale to jeszcze ciągle nasze ludzkie "teraz", to jeszcze "czas zbawienia", owa godzina śmierci naszej. Wtedy jeszcze jest czas, jeszcze może zdarzyć się wszystko. Ale to już rzeczywiście ostatni moment. Nic dziwnego, że polecamy go szczególnej trosce Matko Bożej. Bo jeszcze w tej ostatniej chwili nasze grzechy, jak szkarłat czerwone, mogą się stać bielsze od śniegu. Rzecz w tym, żeby ktoś pomógł nam wejść do owej sadzawki Bożej Łaski, kiedy poruszy się woda (J 5, &).

Ta prośba skierowana do Marii o szczególną opiekę nad nami w godzinę naszej śmierci - znów liczba mnoga: chodzi o los nie tylko mój indywidualny, osobisty, ale o śmierć jakby całej wspólnoty ludzkiej - może dotyczyć samego sposobu naszego "przejścia na drugą stronę". Wiadomo, że to przejście jest powodem niepewności i różnych lęków. Wszystkie te doświadczenia były zaoszczędzone Matce Bożej. Więc może w tej prośbie o modlitwę w godzinę naszej śmierci chodzi także o łaskę dobrej, spokojnej śmierci, niejako pod osłoną matczynego płaszcza Wniebowziętej?

3. Amen

Kończy się "Pozdrowienie anielskie", tak jak zresztą większość naszych modlitw, słowem "Amen". "Amen" jest wyrazem zgody, zatwierdzenia czegoś, a najbardziej chyba życzenia, pragnienia. Znaczy tyle, co polskie "tak", "niech się tak stanie". Odnosi się, rzecz jasna, do treści tekstu modlitewnego, którego stanowi zakończenie. Warto pamiętać, że ostatnie słowa Pisma św., całej Biblii kończą się w ten sposób:

"Mówi ten, który o tym świadczy: Zaiste przyjdę niebawem" (Ap 21, 2).

Jakby w imieniu całej ludzkości odpowiada na to autor Apokalipsy:

"Amen, przyjdź, Panie Jezu! Łaska Pana Jezusa ze wszystkimi" (Ap 21, 20).

"Amen", pojawiające się na końcu tekstów czytanego Pisma św., jest jakby formą deklaracji, że zrozumieliśmy to, co Bóg do nas mówił, że się z tym zgadzamy (por. np. 1 Kor 14, 16; Ap 5, 14; 19, 4).

Nie zawsze sobie może jednak uświadamiamy tak do końca, że "Amen", wypowiadane zazwyczaj ochoczo, nakłada na nas określone zobowiązanie. W tym celu pojawiało się ono na przykład w zakończeniach formuł zawierania przymierzy starotestamentalnych (por. Pwt 27, 15-26; Ne 5, 13), albo w indywidualnych przyrzeczeniach, obietnicach składanych zwłaszcza Bogu. Mamy w tym zresztą naśladować Boga samego, którego prorok Izajasz nazywa nie tylko Bogiem Prawdy, lecz po prostu "Bogiem - Amen" (Iz 65, 16), do czego zdaje się dość wyraźnie nawiązywać św. Paweł, kiedy tak oto wypowiada się o Chrystusie:

"Albowiem ile tylko obietnic Bożych, w Nim wszystkie są « tak» . Dlatego też przez Niego wypowiada się nasze « Amen» Bogu na chwałę" (2 Kor 1, 20).

Jezus Chrystus też często używał tego słówka - jednego z niewielu w ich prawie nigdy nie tłumaczonym aramejsko-hebrajskim brzmieniu - ale umieszczał je zazwyczaj nie na końcu lecz na początku swojej wypowiedzi. Mawiał: "Amen, Amen, mówię wam!" Ponieważ słówko to pochodzi od rdzenia, który wyraża ideę stałości, solidności, pewności, takie wprowadzenie miało nadać wypowiedzi Jezusa charakter bardziej uroczysty, nie mający budzić wątpliwości.

Ale owo "Amen" powinno nam przypominać nade wszystko zakończenie modlitwy Jezusa w Ogrójcu. A Jezus tak się wówczas modlił:

"Ojcze, jeśli chcesz zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola lecz Twoja niech się stanie" (Łk 22, 42).

Wynika z tego, że w każdym "Amen" chodzi o zrealizowanie się nie tyle naszych pragnień, co woli Boga. Tak więc we wszystkich naszych modlitwach, we wszystkim zresztą także, co czynimy, powinna się powtarzać ta jedna prośba, sformułowana też przez samego Jezusa:

"Bądź wola Twoja jak w niebie, tak i na ziemi" (Mt 6, 10).

Trudno nie wspomnieć na koniec o skojarzeniu tego Jezusowego "Amen" z maryjnym "Niech mi się tak stanie" z opisu zwiastowania Pańskiego. Tamten dialog z aniołem to w gruncie rzeczy też modlitwa Matki Bożej, bo przecież każda modlitwa jest rozmową z Bogiem.

Wspominaliśmy już o tym, że mamy w ewangeliach "Modlitwę Pańską", czyli wskazany nam przez samego Jezusa sposób prowadzenia rozmowy z Bogiem, mamy także "Pozdrowienie anielskie", czyli modlitwę Matki Pana naszego. Obydwie - to inaczej modlitwy o wypełnienie woli Bożej.

 

*

* *

 

Nasze rozważania chyba wykazały, jak bardzo biblijne - nawet w swojej części niebiblijnej - jest "Pozdrowienie anielskie". Pojawiają się tam bowiem w tej drugiej części takie wielkie tematy biblijne, jak modlitwa wstawiennicza czyli szeroko pojęte orędownictwo, grzech, śmierć itp.

O "Modlitwie Pańskiej" już Ojcowie Kościoła mówili, że jest "streszczeniem ewangelii" (Tertulian). Otóż o "Pozdrowieniu anielskim", które nazwaliśmy "Modlitwą Matki Pana", można śmiało powiedzieć, że jest streszczeniem całej mariologii teologicznej, ze szczególnym uwydatnieniem roli Boskiego macierzyństwa Marii.

Codzienne odmawianie "Pozdrowienia anielskiego", rozważanie w chrześcijańskim sercu tego, co zostało powiedziane w Piśmie św. O Marii - to nasz udział w kulcie maryjnym, zapoczątkowanym przez Elżbietę, wypowiadającą swoje "Błogosławionaś ty między niewiastami", i zatwierdzonym niejako przez Marię w Jej słowach "Błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia". Jako przedstawiciele tego pokolenia, powinniśmy się poczuwać do odpowiedzialności za "błogosławienie" Matki Zbawiciela. Może szczególnie mamy się poczuwać do tej odpowiedzialności my, Polacy, których Maria jest szczególną i Matką i Królową.

Artykuł jest fragmentem publikacji "Wydawnictwa m" - Komentarz do codziennego pacierza Spis treści - Komentarz do codziennego pacierza

Teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen!
Copyright © by Wydawnictwo "m"

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama