Ja, Faryzeusz

Tak już żeśmy się przyzwyczaili, że faryzeusze to ci źli, podejrzani, którzy przeciwko Jezusowi knują, próbują Go zniszczyć i faktycznie ostatecznie doprowadzają do ukrzyżowania.

Faryzeusze odeszli i naradzali się, jak by podchwycić Jezusa w mowie.

Tak już żeśmy się przyzwyczaili, że faryzeusze to ci źli, podejrzani, którzy przeciwko Jezusowi knują, próbują Go zniszczyć i faktycznie ostatecznie doprowadzają do ukrzyżowania.

Czy my jednak dziś nie jesteśmy do nich podobni?

Dobrze, będę mówił tylko za siebie. Czy ja nie jestem do nich podobny? Teoretycznie to ja wiem o Jezusie
że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci też nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką.

W praktyce zaś zamiast bezgranicznie ufać Bogu, pytam:

Powiedz nam więc, jak ci się zdaje?

Bogu się nie zdaje. Bóg wie na pewno. To mnie się różne rzeczy mogą wydawać. To ja tu jestem tym niepewnym ogniwem. To ja czasem wątpię, czy Bóg istnieje, czy się o mnie troszczy, czy mnie kocha.

Bóg jest pewny:

Ja jestem Pan, i nie ma innego. Poza Mną nie ma boga.

Boże pozwól mi uczyć się od Ciebie Twojej mądrości. Gdy zrozumiem sercem i umysłem – całym sobą, że Ty jesteś Panem i nie ma innego, dylematy co oddać Bogu, a co cezarowi przestaną mieć znaczenie.

Szczęść Boże

Andrzej Cichoń

Rozważanie napisane na 22 października 2017 roku

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama