Symbol nadziei poprzez wiarę

O roli duchowieństwa w powstaniu warszawskim

W pańskim dorobku naukowym publikacje na temat powstania warszawskiego zajmują bardzo ważne miejsce. Podjął się Pan również przygotowania indeksu nazwisk kapelanów posługujących powstańcom, stanowiącego element publikacji Muzeum Powstania Warszawskiego. Ta lista jest już zamknięta?

Nigdy do końca nie zostanie zamknięta. Oprócz sześćdziesięciu kilku kapelanów powstańczych ugrupowań, posługę duszpasterską wojsku i ludności cywilnej nieśli duchowni diecezjalni wielu kościołów i kaplic oraz zakonnice i zakonnicy licznych klasztorów. Żaden z historyków, ani kościelnych, ani cywilnych, nie policzył jeszcze wszystkich duchownych i sióstr w walczącej Warszawie. Jest to już niemożliwe, gdyż w klasztorach i kościołach przebywali także duchowni i siostry ukrywający się przed niemieckimi, a wcześniej również sowieckimi okupantami z ziem polskich włączonych do III Rzeszy i Rosji. Po wojnie powstańczy kapelani w większości ukrywali przed komunistycznymi władzami swój udział, gdyż byli więzieni, torturowani na równi z powstańcami. W zbiorowym opracowaniu „Gdy zaczniemy walczyć miłością... Portrety kapelanów powstania warszawskiego”, wydanym kilka lat temu przez Muzeum Powstania Warszawskiego, zamieściłem długą listę kapelanów, księży, zakonników i zakonnic, w której są jeszcze białe plamy. Szczególnie wśród kapelanów. Do dzisiaj znamy tylko ich pseudonimy i stopnie wojskowe z rozkazów, nominacji oraz wniosków odznaczeniowych. Oni wszyscy byli oficerami od stopnia porucznika do pułkownika.

Po wojnie znaleźli się na listach UB, a później SB, komunistycznych służb bezpieczeństwa, które ich ścigały i więziły. Po 1989 r. wielu już nie żyło, niektórzy nie chcieli wracać do dni powstania, nie bardzo wierzyli, że komuna odeszła bezpowrotnie. Nie było lustracji, komuniści, wyprowadzając stare sztandary, wprowadzali nowe pod nowymi nazwami partii. Z tych powodów nie uda się historykom wypełnić wszystkich białych plam udziału kapelanów, księży, zakonników i zakonnic w sierpniu i we wrześniu 1944 r. Ale zrobiono w tym zakresie już bardzo dużo.

Czy tuż przed godziną W struktury duszpasterstwa polowego stolicy były dopracowane w szczegółach?

Naturalnie. Duszpasterstwo wojskowe podlegało takim samym rygorom i rozkazom jak w regularnej armii, a taka była podziemna Armia Krajowa. Naczelnym kapelanem Sił Zbrojnych w Kraju był ks. prałat płk dr Tadeusz Joachimowski „Budwicz”. Przed wybuchem wojny piastował on stanowisko kanclerza Kurii Polowej. Naukowo zajmował się historią filozofii, był pisarzem i poetą. Niemcy zastrzelili go na Woli 8 sierpnia. Po jego śmierci obowiązki szefa duszpasterstwa AK przejął ks. płk Stefan Kowalczyk „Biblia”. W homiliach i apelach do powstańców podkreślał zawsze, że „bez wartości duchowych o zwycięstwie nawet i marzyć nie można”. Po kapitulacji wyznaczył kapelanów, przydzielając ich do pułków Armii Krajowej wychodzących do niewoli. Książa kapelani przeszli przez obozy jenieckie, będąc w nich podporą duchową i moralną dla współtowarzyszy niewoli i świadcząc im posługi duszpasterskie.

Poległych i rannych kapelanów zastępowali księża z warszawskich kościołów i zakonnicy. W ten sposób w żadnym powstańczym zgrupowaniu nie zabrakło kapelana.

W jednym z wydań podziemnego pisma „Walka”, które ukazywało się podczas powstania warszawskiego, napisano: „Są dwa symbole Powstania: biały orzeł i ksiądz katolicki z biało-czerwoną opaską, który wśród bomb śpieszy na kapłański posterunek...”. Jakie obowiązki brali na siebie kapelani pełniący służbę duszpasterską w walczącej Warszawie?

W cytowanym przez panią piśmie „Walka” znalazło się też zdanie: „Warszawa trwa w walce, w pracy i na modlitwach”. Oprócz posług duszpasterskich, spowiadania, udzielania Komunii św. i odprawiania Mszy księża kapelani zajmowali się grzebaniem zmarłych na cmentarzach urządzanych w podwórkach, na skwerach, czasami na chodnikach wzdłuż domów. W drugiej połowie sierpnia dowódca powstania, pułkownik „Monter” Antoni Chruściel, wydał rozkaz dotyczący zawierania związków małżeńskich, zarówno osób wojskowych, jak i cywilów. W meldunku o osobach zawierających ślub należało podać nazwisko kapelana uprawnionego do udzielenia sakramentu. Rozkaz nakazywał także uzyskiwanie zgody na zawarcie małżeństwa od szefa duszpasterstwa, ale było to w warunkach powstańczych i rozdzielonych w walce dzielnic praktycznie niemożliwe do spełnienia.

Sam ks. płk „Biblia” udzielił w czasie powstania kilkunastu ślubów. Najczęściej księża sami podejmowali decyzję o ich udzielaniu.

W jakich warunkach przebiegało codzienne sprawowanie Mszy św. i udzielanie sakramentów, skoro księża nie zawsze mieli dostęp np. do naczyń liturgicznych?

Nie było z tym większych problemów. W każdej walczącej dzielnicy znajdowało się wiele kościołów dobrze wyposażonych w naczynia liturgiczne, oleje święte i hostie. Każdy kapelan powstańczy nosił je zawsze ze sobą, podobnie jak stułę.

Może mało znany jest fakt, że Ojciec Święty udzielił kapłanom wojskowym w czasie II wojny światowej zezwolenia na odprawianie w ciągu doby trzech Mszy. Kapelani mieli także prawo zbiorowych rozgrzeszeń in articulo mortis. W powstaniu przyjęła się taka patriotyczna, narodowa forma zakończenia każdej Mszy św. odśpiewaniem hymnu polskiego i „Boże coś Polskę”.

Duchowni w czerwono-białych opaskach „walczyli miłością”. Czy zdarzało się, że chwytali za broń?

Znany jest jeden przypadek - ks. Antoniego Czajkowskiego „Badura”. Pisałem o nim. Po latach jestem przekonany, że jego decyzja była odruchem emocjonalnym, a nie racjonalnym. Ks. Czajkowski w pierwszych godzinach powstania został odcięty przy ulicy Koszykowej i nie mógł przedostać się do sądów przy Lesznie, gdzie miał wyznaczone miejsce oczekiwania jako kapelan oddziału, który miał je zająć. Przyłączył się z konieczności do oddziału nacierającego na gmach Wojskowego Instytutu Geograficznego w Alejach Jerozolimskich. Tam był świadkiem, jak młody chłopak, powstaniec o pseudonimie „Rola”, nie umiejąc posługiwać się karabinem, przestrzelił sobie klatkę piersiową. Ksiądz był przekonany, że umrze, udzielił mu ostatniego namaszczenia. Chłopak został przeniesiony do pobliskiego Szpitala Dzieciątka Jezus, gdzie natychmiast operował go znakomity chirurg, prof. Jerzy Rutkowski. Ksiądz pod emocjonalnym wpływem tego wydarzenia zmienił pseudonim z „Badura” na „Rola II” i przejął po chłopaku karabin, z którym walczył, a nawet po zranieniu dowódcy przejął dowództwo nad kilkunastoma powstańcami.

W kilkanaście dni później ks. Czajkowski zameldował się u ks. płk. „Biblii”, który kazał mu odłożyć karabin i skierował go jako kapelana do zgrupowania „Chrobry II”. Ta historia miała nieoczekiwane zakończenie po wojnie. Ks. Czajkowski w Milanówku pod Warszawą spotkał na ulicy powstańca „Rolę”. Nie wierzył własnym oczom, bardzo się ucieszył, że chłopak przeżył. Chłopak był komendantem miejscowego posterunku Milicji Obywatelskiej.

Jak Pan Profesor ocenia rolę duchowieństwa - zarówno polowego, jak i parafialnego w powstaniu?

Ksiądz i kapelan stali się symbolem nadziei poprzez wiarę. Spełnili ważną, ogromną rolę, podtrzymując duchowo, posługami kapłańskimi i własnym bohaterskim przykładem, ludność i wojsko powstańczej Warszawy. W Śródmieściu prawie na każdym podwórku była kapliczka. Na starej Pradze zostało ich jeszcze do dzisiaj kilkanaście.

Czy Niemcy zdawali sobie sprawę z roli i siły oddziaływania duchownych?

Naturalnie, ale nie mieli praktycznie żadnego wpływu na przeciwdziałanie poza systematycznym, barbarzyńskim niszczeniem dzielnic kwartał po kwartale, dom po domu, z ziemi i z powietrza. Ale gwoli prawdzie to Niemcy uratowali i wynieśli z kościoła św. Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu urnę z sercem Chopina. Przekazali ją jeszcze w czasie trwania walk, 9 września, w budynku spółdzielni „Społem” na Woli ks. bp. prof. Antoniemu Władysławowi Szlagowskiemu, który nie brał czynnego udziału w powstaniu.

Jak wyglądały losy powstańczych kapelanów?

Kapelani poszli wraz z wojskiem do niewoli. Księża parafialni, zakonnice i zakonnicy, którzy przeżyli powstanie, wyszli z ludnością cywilną. I natychmiast przystąpili do działania w sferze duszpasterstwa.

Panie Profesorze, dyskusje na temat powstania warszawskiego nie milkną. Nie kończą się również próby oceny sensu tego zrywu - czy Pan się w nie włącza?

Włączam się. Świadczą o tym chociażby dwie moje ostatnie książki: „Rzeczpospolita powstańcza. 1 sierpnia - 2 października 1944” i „Rzeczpospolita podzielona”. W tej ostatniej piszę o działaniach Stalina na podstawie najnowszych, ujawnionych przez Rosjan dokumentów. Najtajniejsze dokumenty, także te dotyczące powstania w Warszawie, spoczywają w tajnym archiwum na Kremlu, do którego klucz i dostęp ma prezydent Rosji. Nie wiemy, jak długo Putin będzie prezydentem, ale na pewno w czasie swojej kadencji nie udostępni nam tych dokumentów.

Dziękuję za rozmowę.
Echo Katolickie 30/2012

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama