Kto nie jest przeciw nam, ten jest z nami

Homilia na 26 Niedzielę zwykłą roku B

Pierwsze czytanie Lb 11,25-29

A Pan zstąpił w obłoku i mówił z Mojżeszem. Wziął z ducha, który był w nim, i przekazał go owym siedemdziesięciu starszym. A gdy spoczął na nich duch, wpadli w uniesienie prorockie. Nie powtórzyło się to jednak.

Dwóch mężów pozostało w obozie. Jeden nazywał się Eldad, a drugi Medad. Na nich też zstąpił duch, bo należeli do wezwanych, tylko nie przyszli do namiotu. Wpadli więc w obozie w uniesienie prorockie. Przybiegł młodzieniec i doniósł Mojżeszowi: «Eldad i Medad wpadli w obozie w uniesienie prorockie». Jozue, syn Nuna, który od młodości swojej był w służbie Mojżesza, zabrał głos i rzekł: «Mojżeszu, panie mój, zabroń im!» Ale Mojżesz odparł: «Czyż zazdrosny jesteś o mnie? Oby tak cały lud Pana prorokował, oby mu dał Pan swego ducha!»

Mojżesz w pierwszym czytaniu liturgicznym dał dowód prawdziwej wielkoduszności. Nie bał się konkurencji odnośnie spraw Bożych. Wyraził zadowolenie, że również inni mężowie przyczyniają się do chwały Bożej, nie tylko on.

Zazdrość jest źródłem wielu grzechów i zbrodni. Przestrzega przed nią Talmud żydowski, przypominając, że Jakub wyróżniając Józefa wzbudził zazdrość u jego braci, która stała się źródłem całego pasma tragicznych następstw dla Józefa i całego narodu żydowskiego. Czytamy w Talmudzie:

„Nigdy nie należy wyróżniać jednego dziecka spośród innych. Jakub dał Józefowi o dwa łokcie materiału na szatę więcej niż innym synom, a oni mu pozazdrościli i sprawy potoczyły się tak, jak się potoczyły, a ojcowie nasi poszli do Egiptu”.

Z mądrości Talmudu, Warszawa 1992, s. 262—263.

Drugie czytanie Jk 5,1-6

A teraz wy, bogacze, zapłaczcie wśród narzekań na utrapienia, jakie was czekają. Bogactwo wasze zbutwiało, szaty wasze stały się żerem dla moli, złoto wasze i srebro zardzewiało, a rdza ich będzie świadectwem przeciw wam i toczyć będzie ciała wasze niby ogień. Zebraliście w dniach ostatecznych skarby. Oto woła zapłata robotników, żniwiarzy pól waszych, którą zatrzymaliście, a krzyk ich doszedł do uszu Pana Zastępów. Żyliście beztrosko na ziemi i wśród dostatków tuczyliście serca wasze w dniu rzezi. Potępiliście i zabili sprawiedliwego: nie stawia wam oporu.

Św. Jakub, w drugim czytaniu, piętnuje postawę bogaczy: ich egoizm, zaślepienie, krzywdzenie ubogich. Nie szczędzi im twardych słów.

My, Polacy, też mamy powody, by krytycznie patrzeć na postawę naszych bogaczy: magnatów i szlachty. To oni przez stulecia rządzili Rzeczpospolitą i doprowadzili ją do upadku swoim egoizmem. Bronisław Trentowski († 1869) tak charakteryzuje zgubną rolę magnatów w naszych dziejach:

„Magnaci polscy byli przeto sternikami ojczystego okrętu. I byliż do tego usposobieni? Uchowaj Boże! Ani wyobrażenia nie mieli o polityce, o dyplomacji, o stanie europejskich narodów, o duchu czasu, o ekonomii politycznej. Ciemno było w ich głowach, jak w rogu, ale za to ambicja niesłychana i miłość prywaty. Ich charakterem: łatwowierność, niepolityczność, otwartość względem dworów sąsiednich i jezuitów, a chytrość, nieludzkość i podejrzliwość względem ludu; ubieganie się na wyścigi o łaski europejskich mocarzów, a ścieśnianie władzy własnego króla: szukanie u papieża hrabiowskich tytułów za gorliwość w rzymsko-katolickiej wierze, a deptanie najzuchwalsze i zupełnie niechrześcijańskie praw człowieczeństwa w dysydencie, dyzunicie i kmieciu. Galanteria względem obcych dworów szła tak daleko, że Stanisław Poniatowski, który zostawszy nawet królem, narowów polskiego panka nie stracił, że więc panek ten ukoronowany, wbrew woli sejmu i z nikczemnym jego podejściem, odstąpił Austrii Wieliczkę, chcąc jej dowieść swej kawalerskiej grzeczności.

Panowie nasi jeździli za granicę i rozsypywali złoto, krwią i potem wieśniaczego ludu zgromadzone, a uciskali lud ten pracowity, najgłówniejszą ojczyzny potęgę. Gdyby sławna Konstytucja 3 Maja zapewniła była chłopom własność i zabezpieczyła i prawa człowieczeństwa, gdyby przypuściła ich do swobód obywatelskich, innego kształtu i wypadku nabrałoby powstanie narodowe pod Kościuszką. Ale o rzeczach takich panowie nasi samolubni ani marzyli. Nawet za ostatniej walki o niepodległość, która w roku 1830 się zaczęła, sejm nasz nie oświadczył dobitnie i głośno, że przynajmniej myśli o oswobodzeniu ludu, nie dowiódł Europie, że przestaliśmy być Azjatami, zaczynamy cenić człowieczeństwo! Słowem, aż do dni ostatnich mieli panowie nasi wszystkie wady narodów nowszej Europy, ale nie mieli żadnej ich cnoty, nie mieli ich światła. Jako ślepych powiedziono na krawędź przepaści i strącono bez najmniejszego trudu”.

B. Trentowski, Chowanna..., Wrocław 1970, t. II, s. 644—645.

Ewangelia Mk 9,38-43.45.47-48

Jan powiedział do Jezusa: «Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami». Lecz Jezus odrzekł: «Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami. Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody.

Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze. Jeśli twoja ręka dla ciebie jest powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie.

W dzisiejszej Ewangelii Chrystus Pan piętnuje uczucie zazdrości, któremu dali wyraz apostołowie. Oni, jako apostołowie, czuli się powołani przez Chrystusa, by głosić Jego naukę i wyrzucać złe duchy z ludzi. Tymczasem ktoś zaczął im odbierać pracę. Poczuli się zagrożeni w swym powołaniu. Ich ambicja została urażona.

Historia się powtarza. Zdarzają się wypadki, że wielkich dzieł dokonują prości ludzie, podczas gdy wielcy fachowcy pozostają z boku, nie mogąc stłumić uczucia zazdrości. Tak było z Domem Ulgi w Cierpieniu, wzniesionym w San Giovanni Rotondo z inicjatywy Ojca Pio. Dom jest uważany za jeden z cudów świata. Zewnętrzny obserwator jest przekonany, że jest to dzieło wielu architektów i inżynierów. Tymczasem do tych zadań Ojciec Pio wybrał niekwalifikowanego robotnika, a przy tym człowieka z okropnym charakterem. Był nim Angiolino Lupi, wywodził się z biednej rodziny, wykształcenie skończył na piątej klasie szkoły podstawowej. Nigdy nie wyuczył się konkretnego fachu. Gdy posłyszał o możliwości jakiejś pracy, zgłaszał się podając się za fachowca w danej dziedzinie. Był obieżyświatem: pracował jako fotograf zmarłych, jako stolarz, malarz, tokarz, scenograf itd.

Zanim Ojciec Pio przystąpił do budowy Domu Ulgi w Cierpieniu, wpierw zapoznał się z nadesłanymi projektami. Spośród wielu wybrał jeden, podpisany przez inżyniera Candeloro z Pescary. Gdy wezwano autora projektu, okazało się, że jest nim Angiolino Lupi.

Kapucyni z San Giovanni Rotondo byli oburzeni, widzieli w tym oszustwo i autora projektu chcieli podać do sądu. Pewien inżynier z Foggii faktycznie zaskarżył go do sądu o nielegalne wykonywanie zawodu. Ale Ojciec Pio postawił na swoim, projekt Lupiego uznał za najlepszy i on został głównym kierownikiem budowy olbrzymiego obiektu, jakim jest Dom Ulgi w Cierpieniu, uchodzący za jeden z najnowocześniejszych szpitali w Europie. — Wykształconym architektom i inżynierom pozostało tylko zazdrościć Lupiemu tak wielkiego osiągnięcia.


opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama