Cztery drogi

Jezuicki przewodnik po prawie wszystkim (fragmenty)

Cztery drogi

James Martin SJ

tłumacz: Łukasz Malczak
JEZUICKI PRZEWODNIK
PO PRAWIE WSZYSTKIM

ISBN: 978-83-277-0020-9
wyd.: Wydawnictwo WAM 2014

Wybrane fragmenty
Sposób postępowania
Cztery drogi
(Bardzo krótkie) życie św. Ignacego Loyoli

CZTERY DROGI

Jak to dawniej zwykło się mówić, jezuickie kształcenie było tak uschematyzowane, że gdyby zadać to samo pytanie pięciu jezuitom pochodzącym z różnych krańców świata, każda odpowiedź brzmiałaby tak samo. Dzisiaj jezuici stanowią grono cechujące się nieco większą niezależnością opinii, dlatego uzyskalibyśmy pięć różnych odpowiedzi. Albo sześć. Wśród włoskich jezuitów krąży nawet powiedzenie: Tre gesuiti, quattro opinioni! Trzech jezuitów — cztery opinie!

Jest jednak jedno pytanie, na które tych pięciu hipotetycznych jezuitów odpowiedziałoby podobnie. Gdyby ich poprosić o zdefiniowanie ignacjańskiej duchowości, pierwszą rzeczą, jaką byśmy najprawdopodobniej usłyszeli, byłoby: odnajdywanie Boga we wszystkich rzeczach.

To pozornie oczywiste stwierdzenie uchodziło niegdyś za rewolucyjne. Sugeruje ono, że nie należy niczego rozważać w oderwaniu od życia duchowego. Duchowość ignacjańska nie pozostaje zamknięta w murach kościoła, gdyż nie jest to duchowość, która za część życia duchowego człowieka uznawałaby jedynie takie „religijne” tematy, jak modlitwa lub święte teksty. Co jednak najważniejsze, nie jest to duchowość, która stwierdza: „No cóż, rozmawiając o życiu duchowym, takich tematów, jak praca, pieniądze, seksualność, depresja czy choroba, po prostu unikamy”.

Duchowość ignacjańska uważa wszystko za ważny element życia. I tak to „wszystko” obejmuje nie tylko nabożeństwa, Pismo Święte, modlitwę, działalność dobroczynną, lecz także przyjaciół, rodzinę, pracę, związki, seks, cierpienie, radość oraz świat przyrody, muzykę i kulturę popularną.

Dobrą tego ilustracją może być pewna historia związana z jezuickim kapłanem Davidem Donovanem, który często będzie gościł na kartach niniejszej książki. Zanim w wieku trzydziestu dziewięciu lat został jezuitą, był proboszczem w Bostonie i — jak lubił siebie określać — dumnym bostończykiem „z urodzenia i wyboru”.

Po wstąpieniu do zakonu jezuitów David przez dziesiątki lat studiował duchową tradycję św. Ignacego Loyoli; przez wiele lat był też odpowiedzialny za szkolenie młodych jezuitów. Ten wysoki mężczyzna z wiekiem dorobił się siwej brody. Pracował jako kierownik duchowy, czyli ktoś, kto pomaga innym w ich życiu modlitewnym oraz relacji z Bogiem.

Po raz pierwszy spotkaliśmy się w dniu mojego przyjęcia do nowicjatu w Bostonie. Przez dwa kolejne lata David był moim osobistym kierownikiem duchowym, prowadził mnie nadrodzedo Boga poprzez rozmowy, w których śmiech pojawiał się równie często jak łzy.

Dzięki wszechstronnemu wykształceniu David miał zawsze wzięcie w domach rekolekcyjnych, seminariach, parafiach i zakonach na całym świecie. Po zakończeniu pracy w jezuickim nowicjacie przez cztery lata był kierownikiem duchowym w prestiżowym North American College— miejscu, w którym rezydują obiecujący amerykańscy księża diecezjalni w trakcie studiów teologicznych w Rzymie. Kilka lat temu, mając sześćdziesiąt pięć lat, David zmarł na zawał serca — nagle i niespodziewanie. Jak obliczyła jego siostra, w momencie śmierci pod jego kierownictwem duchowym pozostawało około sześćdziesięciu osób. Znaczną część wiedzy, jaką posiadam na temat modlitwy, zdobyłem właśnie od niego.

Pewnego popołudnia zamartwiałem się problemami rodzinnymi, ale za wszelką cenę starałem się ten temat ominąć, ponieważ nie miał on nic wspólnego z moim „życiem duchowym”. David siedział w bujanym fotelu. Uważnie słuchał, popijając kawę z wiecznie towarzyszącego mu kubka. Po kilku minutach odstawił kubek i powiedział: „Czy jest coś, czego mi nie mówisz?”.

Zmieszany, przyznałem, że bardzo martwię się o swoją rodzinę. „Ale czy przypadkiem nie miałem mówić o rzeczach duchowych?”, zapytałem. „Jim — zwrócił się do mnie David — to wszystkojest częścią twojego duchowego życia. Nie możesz odłożyć fragmentu swojego życia do pudła, wstawić go na półkę, a następnie udawać, że go tam nie ma. Musisz to pudło otworzyć i ufać, że Bóg razem z tobą dokona przeglądu tego, co się w nim znajduje”.

Ta odmalowana przez Davida metafora pozostanie ze mną na zawsze. Istotnie, w duchowości ignacjańskiej nie ma niczego, co należałoby ukrywać, wkładając to do pudła. Nie trzeba się niczego obawiać. Nie trzeba niczego chować. Wszystko może zostać otwarte i wyłożone przed Bogiem.

Stąd też tytuł niniejszej książki brzmi: Jezuicki przewodnik po prawie wszystkim. Nie jest to przewodnik umożliwiający zrozumienie wszystkiego z wszystkich dziedzin (i dlatego pojawia się słowo „prawie”). Jest to raczej przewodnik pokazujący, jak odnaleźć Boga w każdym wymiarze swojego życia, jak dostrzec Go we wszystkich rzeczach, a także w każdej osobie.

Poniższa lista zawiera pytania właściwe dla duchowości ignacjańskiej, którymi zajmiemy się w kolejnych rozdziałach:
Skąd mam wiedzieć, co powinienem w życiu robić?
Skąd mam wiedzieć, kim być w życiu? 
Jak podejmować dobre decyzje? 
Jak uczynić moje życie prostym? 
Jak być dobrym przyjacielem? 
Jak zmierzyć się z cierpieniem? 
Jak być szczęśliwym? 
Jak odnaleźć Boga? 
Jak się modlić? 
Jak kochać?

Wszystkie kwestie poruszone w powyższych pytaniach są właściwe duchowości ignacjańskiej, ponieważ wszystkie są zgodne z prawdą o osobie ludzkiej.

Gdy już uzyskamy od tych pięciu hipotetycznych jezuitów odpowiedź na temat „odnajdywania Boga we wszystkich rzeczach”, w drugiej kolejności najprawdopodobniej usłyszymy, że duchowość ignacjańska związana jest z „byciem kontemplacyjnym w działaniu”.

Koncepcja ta znajduje dzisiaj wielu zwolenników. Czy chciałbyś, by w twoim życiu było więcej miejsca na kontemplację, a może po prostu chciałbyś w nie tchnąć więcej spokoju? Czy marzysz o tym, by oderwać się od tego, co burzy twój spokój i rozprasza twoją uwagę (sam wybierz od czego: telefonu komórkowego, faksu, poczty elektronicznej, komunikatorów, iPodów, iPhone'ów, smartfonów itp.), by choć na chwilę odetchnąć? Nawet jeśli te wszystkie odlotowe gadżety sprawiają ci frajdę, czy nie masz czasem ochoty po prostu „się wyłączyć”?

Jedna z prawd duchowości ignacjańskiej zwraca uwagę na fakt, że spokój i cisza są konieczne dla rozwoju życia duchowego, ponieważ to właśnie nimi ono się żywi. Ale przecież większość z nas nie jest w stanie porzucić swojej pracy i wstąpić do zakonu, by przez resztę swoich dni oddawać się nieustannej modlitwie. Na marginesie warto zauważyć, że mnisi też ciężko pracują, a niektórzy z nich obsługują nawet pocztę elektroniczną!

Co prawda Ignacy zalecał swoim podopiecznym, by zawsze starali się wygospodarować czas na modlitwę, ale oczekiwał też, że będą prowadzić aktywne życie. „Droga jest naszym domem”, mawiał Hieronim Nadal, jeden z pierwszych towarzyszy św. Ignacego. I tak jezuici mieli być ludźmi aktywnymi, przyjmującymi kontemplacyjną czy też medytacyjną postawę wobec świata. Mieli być „kontemplacyjni w działaniu”.

Większość z nas prowadzi aktywne życie, w którym brakuje czasu na modlitwę i medytację. Kiedy jednak postaramy się być świadomymi otaczającego nas świata — nawet wtedy, gdy znajdujemy się w samym środku naszych codziennych zajęć — możemy im nadać wymiar kontemplacyjny. Zamiast twierdzić, że życie duchowe można realizować jedynie za murami klasztoru, warto przyjąć radę św. Ignacego i zacząć traktować cały świat jak swój klasztor.

Trzecim aspektem sposobu Ignacego jest „duchowość wcielenia”. Zgodnie z teologią chrześcijańską Bóg stał się człowiekiem, czyli „wcielił się” w osobę Jezusa z Nazaretu. Mówiąc wprost: wszedł w ciało. W szerszej perspektywie duchowość wcielenia oznacza zatem wiarę, że Boga można znaleźć w zwyczajnych, codziennych wydarzeniach naszego życia. Bóg nie tylko przebywa „gdzieś tam”, lecz jest także tutaj, blisko. Jeśli szukasz Boga, rozejrzyj się wokół. Z takiej perspektywy jedną z najlepszych definicji modlitwy okazuje się ta, którą sformułował Walter Burghardt, dwudziestowieczny jezuicki teolog. W jego ujęciu modlitwa jest „długim, pełnym miłości spojrzeniem na rzeczywistość”. „Duchowość wcielenia” związana jest właśnie z rzeczywistością.

Nie potrafimy poznać Boga całkowicie, przynajmniej nie w tym życiu. Święty Augustyn, teolog żyjący w IV wieku, stwierdził, że jeśli jesteś w stanie cokolwiek pojąć, to na pewno nie jest „to” Bogiem, ponieważ Boga nie da się pojąć. Nie oznacza to jednak, że nie możemy zacząć Boga poznawać. Zatem z jednej strony duchowość ignacjańska uznaje transcendencję czy też inność Boga, z drugiej — jest ona również „duchowością wcielenia”, uznającą immanencję, czyli bliskość Boga w naszym życiu.

Ostatecznie duchowość ignacjańska dotyczy „wolności i obojętności”. Ignacy doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co jemu samemu i innym nie pozwalało żyć w wolności i radości. Zdecydowana część jego arcydzieła zatytułowanego Ćwiczenia duchowne, napisanego w latach 1522-1548, została pomyślana jako pomoc ludziom w odnajdywaniu wolności umożliwiającejpodejmowanie dobrych decyzji. Oryginalny tytuł brzmiał: Ćwiczenia duchowne pozwalające przezwyciężyć siebie samego, uporządkować swoje życie, nie podejmując decyzji na podstawie jakiegoś nieuporządkowanego uczucia. Wskrócie większość jezuitów nazywa tę książkę Ćwiczeniami duchownymi lub po prostu Ćwiczeniami.

W tym nieco niezgrabnym tytule kryje się kilka ważnych idei. Jedna z nich pojawia się na końcu: „nieuporządkowane uczucie” jest sposobem Ignacego na opisanie wszystkiego, co odbiera nam wolność. Mówiąc, że powinniśmy być „obojętni”, Ignacy ma na myśli to, że nie możemy dać się skrępować przez rzeczy nieistotne.

Posłużmy się prostym przykładem. Co się dzieje, jeśli nadrzędną troską w twoim życiu staje się zarabianie pieniędzy? W takim wypadku możesz przestać wykazywać się wystarczającą otwartością na spędzanie czasu z ludźmi, którzy w żaden sposób nie przyczyniają się do twojej kariery. Być może czas wolny straci dla ciebie swój urok albo zaczniesz postrzegać inne osoby jedynie jako narzędzia do swojej zawodowej kariery lub, co gorsze, jako przeszkody na prowadzącej do niej drodze. Stopniowo wszystko zacznie się kręcić wokół pracy, kariery i żądzy zarabiania.

Praca jest częścią powołania w życiu każdego człowieka, ale jeśli z biegiem czasu zaczynasz dostrzegać, że na ołtarzu tego jedynego celu składasz wszystko inne, może to oznaczać, że praca stała się dla ciebie bożkiem.

Gdy ludzie pytają mnie, czy można kiedykolwiek złamać pierwsze przykazanie (Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną), często odpowiadam, że choć niewielu jest dzisiaj politeistów — co nie należało do rzadkości w przeszłości — to jednak znacznie więcej ludzi zaczyna wierzyć w nowych „bogów”. Dla niektórych takim „bogiem” jest kariera. Dla innych — pieniądze lub status.

Co na to wszystko powiedziałby św.Ignacy? Najprawdopodobniej zmarszczyłby brwi i odparł (ma się rozumieć w języku baskijskim, hiszpańskim lub po łacinie), że co prawda trzeba zarabiać na życie, ale należy uważać, by kariera nie stała się „nieuporządkowanym uczuciem”, odbierającym wolność poznawania nowych ludzi, spędzania czasu z ukochanymi osobami oraz patrzenia na osoby jako cel, a nie środek. Nazywamy to „uczuciem”, gdyż wpływa na człowieka. Jest „nieuporządkowane”, ponieważ nie ma swojego miejsca w życiodajnym porządku. Ignacy zachęca do przyjęcia postawy „obojętności”. Jeśli tak zrobisz, doznasz większej wolności i szczęścia. Radzi również, by unikać nieuporządkowanych uczuć, gdyż blokują one drogę prowadzącą do obojętności, wzrastania w wolności, rozwoju osobowego i przybliżania się do Boga. Jeśli pobrzmiewa w tym zaskakująca nuta buddyzmu, nie jest to przypadek: ten konkretny cel od dawna stanowi element wielu duchowych tradycji.

Zatem jeśli ktokolwiek zwróciłby się do ciebie z prośbą o ujęcie duchowości ignacjańskiej w kilku słowach, możesz wymienić następujące jej aspekty:

1. Odnajdywanie Boga we wszystkich rzeczach. 
2. Bycie kontemplacyjnym w działaniu. 
3. Spoglądanie na świat przez pryzmat wcielenia. 
4. Poszukiwanie wolności i obojętności.

Co ciekawe, nie popełnisz błędu, jeśli przytoczysz którykolwiek z powyższych punktów lub wszystkie. Wniniejszej książce dogłębnie omówimy każdą z tych odpowiedzi oraz rozważymy, w jaki sposób wiąże się ona — no cóż — ze wszystkim.

Warto też wiedzieć coś o samym Ignacym, by móc lepiej zrozumieć jego wizję. Jak to często bywa z mistrzami duchowymi, na światopogląd i duchowe praktyki Ignacego wpłynęły jego życiowe doświadczenia. Co więcej, historia św. Ignacego Loyoli w doskonały sposób przypomina nam, że życie każdego — czy to szesnastowiecznego mistyka, czy współcześnie żyjącej osoby poszukującej — jest w głównej mierze duchową podróżą.

W pierwszej kolejności przedstawię krótki szkic jego życia. Następnie w całej książce będę wracał do niektórych jego epizodów, by za ich pomocą rzucić nieco światła na poszczególne wątki i odkryte prawdy. Być może ze zdziwieniem stwierdzisz, że Ignacy — jak wielu ludzi w dzisiejszych czasach — nie zawsze był osobą „religijną”, a nawet „uduchowioną”, by użyć bardziej popularnego określenia.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama