Znajdując Boga, znajduję sam siebie

Fragmenty książki "Kim jesteś Boże?", w której autorzy mówią o swojej drodze do Boga

Znajdując Boga, znajduję sam siebie

Wunibald Müller,
Anselm Grün OSB

KIM JESTEŚ BOŻE?

ISBN: 978-83-7505-866-6
wyd.: Wydawnictwo WAM 2012

Wybrane fragmenty
Przedmowa
Mówić o Bogu po cichu
Więcej możemy powiedzieć o Bogu, kim On nie jest, niż kim jest
Znajdując Boga, znajduję sam siebie

Znajdując Boga, znajduję sam siebie

WUNIBALD MÜLLER: Muszę jeszcze powiedzieć o pewnym moim zastrzeżeniu. Otóż jest dla mnie problemem mówienie „o” Bogu. Czuję się pod tym względem bliski Martinowi Buberowi, dla którego Bóg nigdy nie może być jakimś obiektem, jakimś przedmiotem rozmowy. Protestancki teolog Paul Tillich (1965, s. 52) opowiada, że przy rozmowach, jakie prowadził z Buberem, działo się coś, co w gruncie rzeczy było ważniejsze niż sam dialog: było to spotkanie z człowiekiem, „którego całe istnienie nosiło na sobie piętno doświadczenia Bożej obecności. Był on, można by powiedzieć, «opanowany przez Boga». W obecności Bubera Bóg nigdy nie stawał się «przedmiotem»”.

Tutaj zarysowują się wyraźnie możliwości, ale także granice naszej rozmowy. Nie wiem, kim Bóg jest. Ale jestem pewien, że jest. Zakładam Jego istnienie. To, że jestem ja, implikuje dla mnie istnienie Boga. Dlatego nie mogę mówić o Nim obiektywnie, abstrakcyjnie. Nie jest On dla mnie przedmiotem wątpliwości, lecz podobnie jak dla Martina Bubera, założeniem — i to nawet dla wątpliwości w Niego. W tym zaś zawiera się też szansa dialogu z tymi Czytelnikami, którzy w Boga wątpią albo Go negują.

ANSELM GRÜN:Dla mnie pytanie o Boga wiąże się zawsze z pytaniem o mnie samego. Jezuita Anthony de Mello powiedział kiedyś, że mistyka nie oznacza tylko pytania, kim jest Bóg, lecz także pytanie, kim jestem ja sam. Jeśli stale będę zadawał sobie pytanie, kim jestem, to doprowadzi mnie ono w końcu do Boga, podstawy mojego życia.

Jestem jak najgłębiej przekonany, że nie dotrę do swego prawdziwego „ja”, jeśli w poszukiwaniu go nie uwzględnię Boga jako jego podstawy i źródła. Przekonany otym był także C.G. Jung. Według niego, „ja” zawiera w sobie zawsze również obraz Boga. swoje „ja” znajdzie tylko ten, kto dopuszcza w sobie także ów obraz.

WUNIBALD MÜLLER: Przypomina mi to Thomasa Mertona (1951, s. 28), który mówił, że wtedy dopiero będę mógł siebie rzeczywiście poznać — również jeśli chodzi o moje najgłębsze powołanie i przeznaczenie — kiedy poznam Boga: „Znajdując Go, znajduję samego siebie, a znajdując swoje prawdziwe «ja», znajduję Jego”. To zaś oznacza również, że ostatecznie nigdy nie poznam w pełni siebie, podobnie jak nigdy nie poznam w pełni Boga.

Zarazem jednak oznacza to również, że ludzie, których Bóg nie interesuje, nie mówiąc już o tym, że nie znają Jego, nie znają też tego, co istotne w nich samych. Ale czy nie posuwam się zbyt daleko? Czy nie ma wtym pewnej arogancji? Czy też może jest w tym jakieś wyzwanie, wobec którego mogą stanąć ludzie niezainteresowani Bogiem?

ANSELM GRÜN:słowa Thomasa Mertona uważam za ważne. Jestem jednak ostrożny, jeśli chodzi o podział ludzi na tych, którzy się Bogiem interesują, i tych, którzy się Nim nie interesują. ewentualnego zainteresowania jakiegoś człowieka Bogiem nie możemy bezbłędnie odczytać z jego wyznania wiary.

Istotnym kryterium tego, czy kogoś obchodzi Bóg, jest dla mnie to, czy ma on poczucie tajemnicy, która jest większa niż on sam, czy poszukuje stale prawdy. Jeśli nawet swego poszukiwania prawdy nie wyraża naszymi słowami mówiącymi o Bogu, to jednak jest na drodze do Boga, wgruncie rzeczy Bóg go obchodzi. Ten jednak, kogo interesują tylko pieniądze i sukces, i seks, naprawdę rozmija się ze swoją istotą. Materialistyczny ateizm jest także zaprzeczeniem godności człowieka.

opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama