To nie twoja wina (wprowadzenie)

Fragmenty książki o separacji, rozwodzie rodziców z serii "Historyjki terapeutyczne"

To nie twoja wina (wprowadzenie)

Maria Adele Garavaglia

TO NIE TWOJA WINA

Historyjki terapeutyczne

ISBN: 978-83-7505-649-5

wyd.: WAM 2010


wybrane fragmenty
Wprowadzenie
Rozdział I

Wprowadzenie

To nie twoja wina (wprowadzenie)

— Cześć! — krzyknął Marek, wpadając do domu jak huragan. Trzasnął drzwiami tak, że omal nie wyleciały z futryny.

— Co jest dobrego do jedzenia? — spytał, pędząc do kuchni. Po drodze zderzył się z mamą, która zaskoczona upuściła miseczkę z majonezem na podłogę.

— Uważaj, Marek! Popatrz, co zrobiłeś! — zdenerwowała się.

Jej słynny specjał rozbryznął się na płytkach ku uciesze kota. Marek schował się za tatę, zapadniętego w fotelu przed telewizorem.

— Obejrzymy mecz? — zaproponował z nadzieją. Ale ojciec parsknął i wyłączył ekran.

To nie twoja wina (wprowadzenie)

Marek zamknął się w pokoju: znowu zepsuł całe popołudnie. Teraz rodzice się przez niego pokłócą, ponieważ nigdy nie zachowuje się spokojnie i rozdrażnia wszystkich dookoła. A tak by pragnął, żeby mama była z niego dumna, żeby tata czasem go posłuchał i żeby śmiali się razem i gawędzili, siedząc przy obiedzie. Dlaczego w domu nie ma nigdy chwili spokoju?

To z pewnością jego wina, ponieważ jest głupcem, niezgrabiaszem i bałaganiarzem. I pomyśleć, że na boisku ma takiego farta! Trener chwali jego celne podania, nauczycielki są zachwycone... Czy to możliwe, żeby w domu tak się wszystko odmieniało?

Pełen smutnych myśli położył się spać. Nie chciało mu się jeść. Nie mógłby nawet przełknąć okruszka chleba.

Nazajutrz zebrał się na odwagę i postanowił porozmawiać z Mario, kolegą z ławki.

— Czy twoi rodzice się kłócą? — spytał nieco speszony.

— Często, ale potem się godzą — przyznał Mario. Nie wydawał się niczym zaniepokojony.

— O, jakie smutne buźki! — przerwała im pani Klara, nauczycielka angielskiego.

— Dzisiaj obejrzymy sobie mecz piłki nożnej komentowany... po angielsku!

Marka to jednak wcale nie ucieszyło.

Podniósł oczy na nauczycielkę i dostrzegł na sobie jej ciepłe spojrzenie. Może zrozumiała, że jest dzisiaj bardzo smutny i nie ma na nic ochoty. W tym momencie entuzjazm pani Klary spłynął na niego jak jasny promyk słońca. — Marku, spróbuj się tak bardzo nie przejmować — poradziła zaskoczona jego obojętnością. Puściła do niego oko.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama