Elektrownia Powiśle – cichy bohater Powstania Warszawskiego

Wspominając z wdzięcznością gorący patriotyzm i odwagę warszawskich powstańców 1944 r. nie powinniśmy zapominać o niezwykłym oddziale, związanym z Elektrownią Powiśle. To dzięki niemu mogła funkcjonować powstańcza łączność i radiostacja i tu też powstał jedyny w swoim rodzaju wóz pancerny, który wziął udział w walkach w Śródmieściu.

Z czym kojarzy nam się warszawska Elektrownia Powiśle? Być może z istniejącym dziś w tej lokalizacji centrum handlowym o takiej właśnie nazwie lub z pobliskim Centrum Nauki Kopernik. Historia tego miejsca jest niezwykle ciekawa, związana jest bowiem z bohaterską walką pracowników Elektrowni w czasie Powstania Warszawskiego, którzy zapłacili za swą odwagę wielką cenę.

Warszawska Elektrownia, zlokalizowana na terenie o kształcie trójkąta między Wybrzeżem Kościuszkowskim, ul. Leszczyńską i Tamką, uruchomiona została w 1904 r. Początkowo jej właścicielem była francuska firma Compagne d’Electricite de Varsovie, później firma przeszła pod zarząd miejski, a następnie państwowy. Przez cały okres II Rzeczpospolitej oraz wojennej okupacji dostarczała prąd mieszkańcom Warszawy. Jej rola jako zakładu energetycznego oraz strategiczne położenie zadecydowały o włączeniu jej do planów przygotowywanego powstania przeciwko Niemcom. W szeregach powstańczego oddziału WSOP „Elektrownia” zaprzysiężonych było ponad 100 osób.

Ze znaczenia Elektrowni zdawali sobie sprawę także Niemcy. Zakład chroniony był przez trzy odrębne oddziały: pluton Wehrmachtu, pluton volksdeutschów i funkcjonariuszy SA oraz kompanię Werkschutzu. Ich koszary znajdowały się w budynku technicznym. Powstańcy nie mogli liczyć na przewagę zbrojną. Szczególnie groźne były trzy stanowiska ciężkich karabinów maszynowych, rozlokowane w różnych miejscach zakładu. Jedynym atutem Polaków mogło być zaskoczenie i szybkość działania. Aby to osiągnąć, zaplanowano dokonanie wybuchu w budynku technicznym, a ponadto wypuszczenie pary z kotłów, co miało spowodować dezorientację obrońców. W tym samym czasie inne oddziały miały zająć się odbiciem kluczowych miejsc Elektrowni z rąk Niemców. Całością dowodził kpt. „Cubryna”.

Rozkazy dotarły do dowództwa oddziału 1 sierpnia o siódmej rano. Czasu było niewiele. Należało wnieść na teren zakładu materiały wybuchowe i broń, tak aby nie wzbudzić podejrzeń Niemców. Było to zadanie karkołomne, ale sprawę ułatwił nieco fakt, że akurat pierwszego dnia miesiąca pracownicy otrzymywali deputaty żywnościowe. Materiał wybuchowy udało się ukryć między paczkami z jedzeniem. Wniesienie broni umożliwił natomiast padający od rana deszcz – konspiratorzy ukryli pistolety pod długimi płaszczami, które w tej sytuacji nie były niczym dziwnym.

Niemiecka załoga nie odkryła spisku na terenie zakładu, dostała jednak zapewne ostrzeżenie od dowództwa, ponieważ na trzy minuty przed godziną „W” (17.00) wszczęto alarm. Ostatecznie jednak efekt zaskoczenia udało się osiągnąć – detonacja w budynku technicznym zdezorientowała Niemców i pozwoliła nacierającym brawurowo powstańcom wyprzeć ich z górnych pięter koszar. Część żołnierzy schroniła się w piwnicy, skąd ostrzeliwali Polaków. Ostatecznie jednak i ich udało się stamtąd usunąć, najpierw poprzez detonacje granatów, później – przez zalanie piwnic wodą.

Pozostały jednak najgroźniejsze punkty obrony: stanowiska karabinów maszynowych. Jedno z nich udało się zdobyć dzięki wrzuceniu do wartowni granatów. Drugie, znajdujące się na dachu magazynów, nękało Polaków aż do następnego dnia, w końcu jednak zostało zlikwidowane ostrzałem z wieży kościoła św. Teresy. Najcięższe walki toczyły się o „serce” elektrowni – budynki nastawni, halę maszyn, kotłownię oraz doły węglowe. Dużym sukcesem było opanowanie ostatniego gniazda cekaemu na dwudziestometrowej wieży w rogu zbiornika węglowego. Około 10 rano 2 sierpnia Elektrownia była całkowicie w rękach Polaków. Poległo sześciu z nich, 24 było rannych. Oprócz trzech ciężkich karabinów maszynowych zdobyto także znaczną ilość innej broni, która miała się przydać w kolejnych dniach powstania, ponieważ Elektrownia stała się teraz ważnym punktem oporu i logistyki.

Na terenie Elektrowni powstało zgrupowanie, które miało bronić samego zakładu, ale także wspierać inne oddziały walczące w powstaniu. Najważniejsze było zapewnienie działania samej Elektrowni, która dostarczała prąd powstańcom – niezbędny do utrzymania całej powstańczej infrastruktury, działania szpitali polowych (było ich w sumie niemal 200), a także drukarni, montażowni filmowych i radiostacji „Błyskawica”. Ta ostatnia miała szczególne znaczenie, informując zarówno mieszkańców Warszawy, jak i cały świat o tym, co działo się w sierpniu i wrześniu 1944 r. w tym mieście.

Zapewnienie normalnego funkcjonowania elektrowni nie było łatwe. Niemcy stale podejmowali działania mające prowadzić do zdestabilizowania jej pracy czy też jej odbicia. Elektrownia ostrzeliwana była z stale wszystkich stron, a Niemcy podejmowali także próby zdobycia elektrowni przy pomocy czołgów i ciężarówek – nieskuteczne dzięki niezłomnej postawie polskich obrońców.

Szczególnym problemem – nie tylko dla energetyków, ale dla całego Śródmieścia – były niemieckie umocnienia znajdujące się na terenie Uniwersytetu. Elektrownia odegrała swoją rolę w próbie zlikwidowania tego zagrożenia. Na jej terenie powstał jedyny pojazd pancerny własnej produkcji użyty w powstaniu – „Kubuś”, który posłużył potem w akcji przeciw niemieckim umocnieniom. Był on dziełem por. inż. Waleriana Bieleckiego „Jana”, spawacza Antoniego Nowakowskiego „Gryfa” oraz ich pomocników. Obudowany pancerzem pojazd wziął udział w ataku na niemiecką twierdzę 23 sierpnia oraz ponownie 2 września. Choć nie udało się przemóc niemieckiej załogi twierdzy, okupanci uznali, że sama elektrownia i to, co dzieje się na jej terenie, są dla nich zbyt dużym zagrożeniem. Podjęli więc decyzję o jej likwidacji.

Jej skutkiem był zmasowany atak lotniczy na Elektrownię Warszawską dwa dni później. Pociski spadły na Elektrownię o siódmej rano 4 września. Jak relacjonował jeden z obrońców: „pierwsze bomby padły na nastawnię, serce Elektrowni, znosząc ją z powierzchni ziemi wraz z dwoma ludźmi, którzy ją obsługiwali. Następne trafiły w salę maszyn, niszcząc turbogeneratory. Parę bomb gruchnęło w kotłownię, jedna duża padła na plac”. Użyto także bomb zapalających, cała elektrownia stanęła w płomieniach. To był koniec. Infrastruktura zakładu została zniszczona, turbiny stanęły, uszkodzeń nie dało się naprawić. Powstańcy starali się bronić terenu Elektrowni jeszcze do następnego dnia, 5 września, ale wobec skali zniszczeń i strat własnych, była to walka beznadziejna. O 15.00 kpt. „Cubryna” dał żołnierzom rozkaz do wycofania się z obszaru Elektrowni, a następnego dnia Zgrupowanie „Elektrownia” zakończyło swe istnienie. Jego żołnierze walczyli jednak nadal w powstaniu – aż do samego końca.

Warto podkreślić, że trud związany z utrzymaniem przy życiu elektrowni i zapewnieniem jej sprawnego działania miał charakter nie tylko militarny. Była to codzienna praca inżynierów i pracowników, dokonywana w warunkach ciągłego ostrzału, nieustannych zniszczeń, naprawianych nadludzką pracą. Oprócz normalnych funkcji elektrowni pracownicy starali się także zapewnić powstańcom łączność, wykorzystując w kreatywny sposób istniejące połączenia kablowe, a nadto dostarczali wodę sąsiadującym budynkom, pozbawionym jej na skutek awarii wodociągów.

Elektrownia Powiśle doświadczyła takiego samego losu jak cała lewobrzeżna Warszawa – zniszczona została przez bombardowanie i doszczętnie ograbiona w kolejnych miesiącach przez Niemców. Natychmiast po wyzwoleniu rozpoczęła się jej odbudowa. Początkowo aktywowano elektrownię polową, następnie stopniowo usuwano zniszczenia i przywracano brakujące urządzenia. Już w okresie od 25 kwietnia do 6 września 1945 r. udało się uruchomić cztery generatory, a dzięki stopniowej rozbudowie w 1952 r. zakład osiągnął dwukrotnie większą produkcję niż przed wojną, przekształcając się w elektrociepłownię. Służył Warszawie jeszcze przez pół wieku, ostatecznie został zamknięty 2 kwietnia 2001 r. Obecnie fragmenty jego zabudowy stanowią część kompleksu biurowo-mieszkalnego oraz centrum handlowego Elektrownia Powiśle, otwartego 20 maja 2020 r.

W 2022 r. staraniem wydawnictwa Biały Kruk i PGE Polskiej Grupy Energetycznej wydana została bogato ilustrowana książka Michała Tomasza Wójcika „Obrońcy stolicy. Energetycy w Powstaniu Warszawskim”, z której zaczerpnięto treść do niniejszego artykułu. Gorąco zachęcamy do zapoznania się z całością publikacji, której wielkim atutem są nie tylko szczegółowe informacje historyczne, ale także bogactwo archiwalnych ilustracji, pozwalających wczuć się w niezwykłą atmosferę tych bohaterskich dni.

Elektrownia Powiśle – cichy bohater Powstania Warszawskiego   Fot. z książki „Obrońcy Stolicy"/Wydawnictwo Biały Kruk
« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama