Miłować jak Bóg



Codziennie i na wiele sposobów docierają do nas różne informacje. Są wśród nich dobre i złe, prawdziwe i fałszywe, ważne i mało istotne. Wiedza i życiowe doświadczenie oraz zdobyta dzięki nim mądrość pomagają odróżniać jedne od drugich. Choć w gąszczu medialnego szumu nie zawsze jest to łatwe, a niekiedy wręcz niemożliwe. Również to, co dotyczy spraw wiary i moralności musi być zweryfikowane, na ile pochodzi od Boga, a na ile od ludzi lub z naszego subiektywnego przekonania.

Miłość Boga i bliźniego to serce objawiania Starego i Nowego Testamentu. Nie dziwi nas więc pierwsza część wypowiedzi Jezusa: „Słyszeliście, że powiedziano: «Będziesz miłował swego bliźniego»”. Ale dodane słowa: „a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził” muszą zaskakiwać. Rodzi się pytanie o to, kto i gdzie dodał takie polecenie do objawionych słów. Nigdzie w Starym Testamencie ich nie znajdziemy. Trudno zlokalizować autora tego dodatku. Nie jest nim Bóg. Modyfikacja Bożego przykazania to skutek zranienia człowieka przez grzech i próba złagodzenia trudnego wyzwania.

Na pytanie o to, co znaczy prawdziwie miłować, odpowiedział nam najpełniej Jezus Chrystus oddając za nas życie. I dlatego jest On ekspertem w tej dziedzinie, nie tylko jako teoretyk. Miłość jest więc postawą, a nie tylko deklaracją lub uczuciem. Wynika z decyzji woli i rozumu, nawet jeśli emocje nie od razu za nimi nadążają. Jest ona – jak nauczał św. Tomasz z Akwinu – pragnieniem dobra dla osoby miłowanej. Dotyczy zatem spraw duchowych i materialnych, doczesnych i wiecznych, indywidualnych i społecznych. Pomocą w miłowaniu osób, które krzywdzą innych jest świadomość, że pierwszymi ofiarami zła są krzywdziciele.

Na końcu dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”. Być jak Bóg według nauczania Jezusa jest czym innym, niż być jak Bóg według szatańskiej pokusy. Ta pierwsza postawa to efekt otwarcia na dar i zaproszenie do udziału w Bożym życiu. Ta druga postawa, to uzurpacja i próba detronizacji Boga z jednoczesnym ubóstwieniem siebie. Być jak Ojciec, to miłować tak, jak On miłuje.
« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama