Przemieniać oblicze Kościoła

Relacja abpa Józefa Życińskiego z X Synodu Biskupów - część 3.

Kolejny tydzień obrad Synodu Biskupów wypełniły dyskusje w 12 grupach językowych, złożonych przeciętnie z 30 osób. Ich uczestnicy zebrali się na plenarnym posiedzeniu 16 października, w dniu rocznicy wyboru Jana Pawła II. Mimo iż pracownicy watykańscy mieli wtedy dzień wolny od zajęć, Ojciec Święty jak zwykle zjawił się na sali obrad tuż przed 9 rano, przywitany oklaskami gorętszymi niż w inne dni. Życzenia od uczestników Synodu złożył mu czarnoskóry arcybiskup Abidżanu, kard. Bernard Agre.

Zaczęły się długie i wnikliwe podsumowania wyników dyskusji w poszczególnych grupach. Rozmowy dotyczyły 10 szczegółowych pytań, które kilka dni wcześniej sformułował arcybiskup Buenos Aires kard. Jorge Bergoglio w podsumowaniu 300 wystąpień przedstawionych w auli synodalnej.

Krzyż i nadzieja

Dyskusje w grupach miały na celu wymianę doświadczeń lokalnych Kościołów z uwzględnieniem ich specyfiki i bogactwa. W dyskusjach powracały wątki, które wywarły na słuchaczach najsilniejsze wrażenie podczas wcześniejszych wspólnych obrad. Jako szczególnie doniosłe pozostało świadectwo Kościoła, który zmaga się z cierpieniem. Znalazło ono wyraz w wystąpieniu biskupa Emila Destombes z Kambodży. Przywołując okres politycznego terroru, zorganizowanego w jego kraju przez Czerwonych Khmerów, pokazał on krzyż biskupi swego poprzednika. W okresie fanatycznej walki z chrześcijaństwem był to jedyny krzyż, który udało się zachować w Kambodży. Dziś jego kopie pojawiają się na polach ryżowych, w które niedawno wsiąkła krew prześladowanych. Po latach szokuje nas, że prześladowanie wówczas niewinnych świat przyjmował z rezygnacją i milczeniem, jako nieuniknioną cenę płaconą przez bezbronne społeczeństwo samozwańczym reformatorom, którzy chcieli naprawiać świat, łącząc nienawiść, przemoc i komunistyczny slogan.

W zmienionych warunkach nie udało się także i dziś wyeliminować wszystkich ośrodków, w których cierpią niewinni. W synodalnych dyskusjach powracały wypowiedzi o dramatycznej sytuacji chrześcijan w Sudanie, prześladowanych przez sprawujących władzę zwolenników fundamentalizmu muzułmańskiego. Solidarność z cierpiącymi mogłaby dokonać się przez ustalenie wspólnych działań ekonomicznych, np. rezygnację z zakupu sudańskiej ropy, o której ktoś powiedział podczas obrad, że wymieszana jest z krwią ofiar. Można jedynie żywić nadzieję, że czas przyniesie rozwiązanie i pozwoli także katolikom w Sudanie czy w Chinach mówić własnym językiem.

Agencji informacyjnej „Fides” udało się nawiązać kontakt z biskupem Józefem Xu Zhixuan z Chin kontynentalnych. Przed trzema laty otrzymał on z Rzymu zaproszenie na Synod, komunistyczne władze odmówiły mu jednak wydania paszportu. Zapewniając o duchowej więzi z Ojcem Świętym i z uczestnikami Synodu, bp Józef przedstawił sytuację katolików w swej diecezji. Posługę pasterską prowadzi tam 8 kapłanów katolickich, którym pomaga 14 sióstr zakonnych. Obsługują oni 13 kościołów parafialnych. W planach budowy tamy na rzece Jang Tse przewiduje się jednak w bliskim czasie zatopienie pięciu świątyń, wśród nich katedry. Zapowiedziane przez władze odszkodowanie pozwoli na pokrycie zaledwie 8 proc. realnej wartości zniszczonych świątyń. Barbarzyństwo wprowadzane pod pozorem ekonomicznego rozwoju kraju, nadal bywa praktykowane jako normalna forma działania. Szczególnie bolesne jest to, że kraje prowadzące wymianę ekonomiczną z Chinami traktują tę formę barbarzyństwa jak zwyczajny, nieunikniony składnik kontaktów handlowych między cywilizowanymi krajami.

Wirus kulturowych schorzeń

Inne formy barbarzyńskich praktyk powracały w dyskusjach dotyczących współczesnych przemian kulturowych. W angielskojęzycznej grupie, do której należę, tylko kard. Francis George z Chicago i ja staramy się zwracać uwagę na pozytywne zjawiska towarzyszące globalizacji. Stanowiący u nas większość przedstawiciele Afryki, Azji i Oceanii, na podstawie własnych bolesnych doświadczeń, mówią natomiast o tych samych zjawiskach jako o formie nowej kolonizacji, w której ekonomiczne prawo zysku jest ważniejsze od ludzkich dramatów i najczęściej przyjmuje postać zwykłego wyzysku. Dlatego też gorzkie oceny kierowane są w stronę konkretnych form niesprawiedliwości społecznej, podporządkowanej zasadom ekonomii wypranej z etyki.

Przedstawicieli Południa boli zarówno eksploatacja, która doprowadziła do wyniszczenia bogactw naturalnych w wielu krajach, jak i obojętność bogatych państw na wielkie kontrasty ekonomiczne. Krytyka społeczeństwa konsumpcyjnego, w którym za pośrednictwem reklam manipuluje się sztucznie tworzonymi potrzebami, znajduje odbicie w dramatycznych przeciwstawieniach. Z jednej strony poznajemy obraz afrykańskich dzieci umierających z głodu, zaś z drugiej otrzymujemy informacje o kwitnących w Europie ośrodkach produkcji dziecięcej pornografii, chronionych przez wpływowych mecenasów. Dwa różne światy, które usiłuje się łączyć za pomocą patetycznych reklam o ludzkości trzeciego tysiąclecia. Można przekonywać naszych rozmówców, że bynajmniej nie musi tak być zawsze i że wspólnie możemy budować kulturę globalnego braterstwa i solidarności. Teoretyczne argumenty nie brzmią jednak przekonująco, dopóki odpowiadają im bolesne doświadczenia codziennego życia.

Te ostatnie, w innych postaciach, występują także w kulturze Zachodu. Arcybiskup Sydney George Pell ukazał dramat współczesnej cywilizacji, która przejęta reklamowymi sloganami, nie potrafi się otworzyć na podstawowe prawdy Ewangelii. W barwnej i sugestywnej postaci media oferują nam inwazję współczesnego pogaństwa, w której dominuje świat sztucznie wzmacnianych potrzeb ułatwiających manipulowanie człowiekiem. Dominacja zła na małym ekranie sprawia, że oswajamy się z jego telewizyjną postacią i stopniowo zaczynamy wątpić w realność zła w codziennym życiu. Dopiero nadzwyczajne wydarzenia, takie jak czarny wtorek 11 września, wyprowadzają nas z bezmyślnej rutyny i skłaniają do postawienia podstawowych pytań o etyczny fundament naszej cywilizacji.

W rozwodnionej kulturze, z której usunięto wielkie i piękne ideały, usiłuje się rozwijać rozmytą postać chrześcijaństwa. W perspektywie tej nawet Bóg jawi się wyłącznie jako istota tolerancyjna i nieograniczenie wyrozumiała, zaś Chrystus, kierujący do nas przesłanie zbawczej miłości, staje się podobny do przypadkowego znajomego, który niezobowiązująco zaprasza na posiłek, nie chce jednak sprawiać wrażenia, że Jego zaproszenie należy traktować priorytetowo. Tym bolesnym schematom kulturowym trzeba przeciwstawiać zarówno radykalizm ewangeliczny, jak i radosne świadectwo chrześcijańskiej nadziei, aby na szlaku pielgrzymowania w stronę „nowych niebios i nowej ziemi” być konsekwentnym świadkiem najwyższych wartości królestwa niebieskiego.

W przyjętej oklaskami przez wielu uczestników Synodu wypowiedzi kard. Ratzinger zwrócił uwagę na to, iż niepokojące zjawiska w kulturze współczesnej, takie jak fanatyzm, egoizm czy poczucie bezsilności i rozpaczy, pozostają w ścisłym związku z próbami usunięcia na margines naszej kultury zarówno odniesień do Boga, jak i wszelkich wzmianek o nadprzyrodzonym wymiarze życia. Usuwanie Boga na margines naszego życia może dokonywać się nie tylko w zlaicyzowanym społeczeństwie, lecz także w Kościele, gdy poszczególne środowiska będą narcystycznie celebrować własną doniosłość, natomiast cała rzeczywistość łaski zostanie zepchnięta na dalszy plan. Odpowiedzią na te wyzwania jest zarówno przyjęcie zmagań z przeciwnościami jako normalnego stanu biskupiej posługi, jak i obowiązek ukazywania chrześcijańskiej wizji sensu i piękna światu zagubionemu w gąszczu wartości pozornych. Naszym wielkim zadaniem jest ukazywanie rozczarowanej i cierpiącej ludzkości Boga z ludzkim obliczem. Chrystus i Jego doświadczenie — zarówno niepowodzeń, jak i radości Zmartwychwstania — wprowadza w tę perspektywę, ukazując najgłębsze i ostateczne źródło chrześcijańskiej nadziei.

Owoce dialogu

Powiewem optymizmu i nadziei były podczas Synodu wystąpienia delegatów bratnich Kościołów. Przybyły z Finlandii bp Ambrosius, przedstawiciel patriarchy ekumenicznego Bartłomieja I, z wielką aprobatą oceniał zatroskanie Synodu o przekaz Ewangelii w obecnych realiach kulturowych. Przedstawiciel prawosławnych Ormian mówił ze wzruszeniem o widocznych już w jego ojczyźnie duchowych owocach papieskiej pielgrzymki do Armenii. Zarówno bp Forster, reprezentujący Kościół anglikański, jak i bp Furberg, wyrażający przesłanie więzi od luterańskich wspólnot Skandynawii, nawiązywali do papieskiej encykliki Ut unum sint, szukając wartości, które jednoczą i dają nadzieję przyszłej współpracy ekumenicznej. Wspominając wcześniejsze synody, wracam pamięcią do poświęconego Europie synodu w 1991 r. i wspominam napięcie wywołane wtedy pełnym bólu i oskarżeń wystąpieniem przedstawiciela prawosławia. Tak wiele zmieniło się w ciągu tych 10 lat i, mimo kontrowersji, jakie niedawno przyniósł dokument Dominus Iesus, wyraźnie widać pozytywne przemiany kształtowane w konsekwentnym i wytrwałym dialogu ekumenicznym.

Konkretne propozycje wypracowane w 12 małych grupach zostały omówione podczas wspólnego posiedzenia wszystkich uczestników Synodu. Po dyskusji wypracowywane są na ich podstawie bloki tematycznych propozycji, które następnie zostaną poddane ocenie wszystkich ojców Synodu. Dotychczasowe dyskusje ukazują, jak bardzo głęboki jest związek między biskupią posługą a bolączkami i dramatami społecznymi lokalnych Kościołów. W wielu wystąpieniach posługa ta jest porównywana do roli Mojżesza, który prowadził swój lud pustynnym szlakiem, wśród rozczarowań i napięć ku celom wyznaczonym przez Boga. Ks. Robert Maloney, przełożony generalny Księży Misjonarzy, mówiąc o duchowości biskupa, łączącej świętość z talentem duchowego przywódcy, zaproponował jako napis na biskupim nagrobku słowa: „Przemienił oblicze lokalnego Kościoła”. Współpraca nad przemianą tego oblicza przez współdziałanie z łaską Ducha Świętego musi stać się wspólnym zadaniem zarówno duchownych, jak i świeckich zatroskanych o przekaz ewangelicznej nadziei wśród niepokojów świata.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama