Zawada czy pomoc?

Przemyślenia nad fragmentami Ewangelii o kuszeniu Jezusa (5)

„Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia. Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków” (Jk 1,2—4).

Kuszenie bywa różne. Może to być pokusa zmysłowa, a i te bywają rozmaite. Może to być sytuacja trudnego wyboru, od którego zależy bilans reszty życia. Może to być cierpienie wystawiające na próbę nie tylko odporność na ból, ale i wiarę. Może to być kataklizm, który zburzy ufność wobec Boga. Może to być bunt wobec narzuconych życiem obowiązków. Może to być zgorszenie wywołane błędami tych, którzy powinni byli być autorytetem. Ilu ludzi, ile przeróżnych sytuacji w życiu, ile zamętu wprowadzanego przez szatana (a on każdą sytuację skrzętnie wykorzystuje, a wiele sam tworzy) — tyle różnego kuszenia.

To nie Bóg nas kusi. Ale dlaczego na to pozwala? Trudne to nasze „dlaczego?”. Trudne, a czasem tak natarczywe, że zamienia się w oskarżanie Boga. O co? O sprzyjanie złu? Bywa, że ta pokusa nad pokusami budzi się w ludzkiej duszy. Oskarżać Boga o słabość i bezradność wobec zła? I takie myśli człowieka nawiedzają. W obu kryje się jednak sprzeczność, bo stawia się Boga przeciw dobru. Czy nie ma innej odpowiedzi?

Jest, choć nie wskazuje rozwiązań prostych. Pisze o tym św. Jakub: To, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków (zob. też Rz 5,1—5). Cierpienie, doświadczenia, pokusy, zwątpienia, bunt — wszystko to może stać się narzędziem dobra. Niełatwe to narzędzie, a droga trudna. Ale czy Jezus nie o tym właśnie mówił? Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! (Łk 9,23).

Czas postawić zdecydowane pytanie: pokusa — zawada to na drodze ku Bogu, czy pomoc? Chrześcijanin ma odpowiedź szczególną. Nie każdy człowiek, a właśnie chrześcijanin. Bo odpowiedź brzmi: każda pokusa jest pomocą w drodze do spełnienia się naszego człowieczeństwa. Jak chrześcijanin tak trudną i z pozoru nielogiczną odpowiedź uzasadnia? Wskazuje na krzyż Jezusa. Wokół tego wydarzenia nagromadziło się tak wiele zła, grzechu, a nawet zbrodni. A Bóg wszystko skierował ku zwycięstwu Zmartwychwstania. Tym bardziej każdy z nas — słaby, czasem przewrotny, a zawsze grzeszny, może mieć nadzieję, że nie zostanie pokonany przez szatana. Więcej: każdy może mieć nadzieję (a nadzieja zawieść nie może... Rz 5,5nn), że właśnie dzięki kuszeniu stanie się mocniejszy i utwierdzony w dobrym. Wszelako z jednym istotnym zastrzeżeniem: że nie sam, ale łaską Bożą umocniony zmagać się będzie ze złem, pokusą, szatanem. Apostoł Paweł wie o tym od samego Jezusa i upewnia nas: Pan mi powiedział: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali”. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny (2 Kor 12,9—10)

Jestem mocny... Nie swoją siłą, ale obecnością zwycięskiego Chrystusa. Wystarczy — tak, naprawdę wystarczy jedno: chcieć być blisko Jezusa, a każde kuszenie okaże się kolejnym stopniem ku tej doskonałości, do jakiej Bóg pragnie nas doprowadzić. Nie tylko do Apostoła, do każdego z nas mówi Pan: Wystarczy ci mojej łaski.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama