Spotkać Niewidzialnego

O odkrywaniu tajemnicy wielkanocnej

Zmartwychwstały powraca do ludzi,
by prowadzić nas na głębię miłości i mądrości.

Zmartwychwstanie Jezusa to ostateczne potwierdzenie, że Ten, który pozwolił się przybić do krzyża, nie był jednym z wielu męczenników, ale że jest Bogiem, który kocha nas nieodwołalnie i nad życie. Zmartwychwstały przychodzi do uczniów nie po to, by się „pochwalić” swoim zwycięstwem nad śmiercią ani po to, by wypominać im ich słabość czy ich tchórzliwość, lecz po to, by ich umacniać i uczynić nieustraszonymi świadkami miłości Boga do człowieka.

Zmartwychwstały wie o tym, że nikomu z uczniów nawet do głowy nie przyszła myśl, że On oddał życie zupełnie dobrowolnie i że ma moc swe życie odzyskać. Gdyby więc od razu po zmartwychwstaniu stanął żywy przed swymi uczniami, wtedy wpadliby oni w popłoch i mogliby sądzić, że postradali zmysły. Przecież nawet przy kolejnym już spotkaniu ze Zmartwychwstałym Piotr nadal odczuwał przerażenie, wyskoczył z łodzi „i rzucił się w morze” (J 21, 7). Tym większym szokiem dla uczniów musiałoby stać się zupełnie zaskakujące i niezapowiedziane spotkanie ze Zmartwychwstałym. Właśnie dlatego zmartwychwstały Jezus stopniowo przygotowywał swoich uczniów na spotkanie z Nim. Możemy wyróżnić trzy fazy tego przygotowania uczniów: odkrycie pustego grobu, zobaczenie Zmartwychwstałego i wreszcie osobiste spotkanie ze Zmartwychwstałym.

Faza pierwsza w doświadczeniu tajemnicy wielkanocnej to zatem odkrycie pustego grobu Jezusa. Odkrycia tego dokonuje najpierw Maria Magdalena i nie potrafi wytłumaczyć go sobie w inny sposób, jak tylko tak, że ktoś zabrał ciało Pana z grobu (por. J 20, 2). Na wieść o tym przybiega do pustego grobu także Piotr i Jan. Obydwaj wchodzą do środka, a umiłowany uczeń Jezusa napisze później krótko i stanowczo: „ujrzał i uwierzył” (J 20, 8). Obydwaj uczniowie Jezusa zobaczyli szaty leżące tak, jakby ktoś z nich wypromieniował, a nie tak, jakby ktoś rozwiązał te szaty i wyjął z nich zwłoki. Jan chyba zobaczył jeszcze coś więcej, skoro natychmiast uwierzył w zmartwychwstanie. Prawdopodobnie Jezus zostawił mu jakiś szczególny znak, na przykład przez sposób złożenia chusty, którą Jan dostrzegł leżącą osobno. Serdeczni przyjaciele potrafią przecież przekazać sobie jakiś nieomylny i niezawodny znak, którego nie mógłby zostawić nikt inny!

Faza druga w doświadczeniu tajemnicy wielkanocnej to kontakt z Jezusem, który ukazuje się uczniom. Zmartwychwstały staje przed nimi po to, by mogli Go zobaczyć. Ewangelia mocno podkreśla ten właśnie aspekt naoczności. Jezus pokazał im ręce i bok” (J 20, 20). Uczniowie uradowali się, „ujrzawszy Pana” (J 20, 20). Pierwszy kontakt ze Zmartwychwstałym to zatem głównie kontakt wzrokowy: uczniowie patrzą na Niego i widzą Jego rany, a jeden z nich — Tomasz — deklaruje wręcz: „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę” (J, 20, 25). Jezus rozumie potrzebę uczniów, by Go zobaczyć i by się upewnić, że On naprawdę żyje. Aby do końca przekonać ich o tym, że nie jest zjawą, spożywa nawet razem z nimi posiłek (por. Łk 24, 43). Druga faza w doświadczaniu tajemnicy wielkanocnej to zatem obserwowanie Zmartwychwstałego: „Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam” (Łk 24, 39).

Odkrycie pustego grobu oraz zobaczenie Zmartwychwstałego prowadzi do trzeciej, najważniejszej fazy: do osobistego i owocnego spotkania ze Zmartwychwstałym. W tej fazie uczniowie są już całkowicie pewni tego, że On żyje. Odtąd nie muszą skupiać się na obserwowaniu Zmartwychwstałego. Mogą pójść dalej, czyli odkryć sens Jego historii i doświadczyć Jego nieodwołalnej miłości. Teraz Zmartwychwstały może stawiać pytania uczniom: „Czy miłujesz mnie więcej aniżeli ci?” (J 21, 15). Może też zlecać im misję: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28, 19) oraz zapewnić ich o swojej obecności „aż do skończenia świata” (Mt 28, 20). W tej trzeciej fazie Zmartwychwstały prowadzi uczniów na duchową głębię rozumienia i kochania. Teraz są już oni zdolni do tego, by przyjąć Ducha Jezusa: Ducha prawdy, miłości, odwagi, roztropności, męstwa.

Dojrzały chrześcijanin to ktoś, kto znajduje się w tej trzeciej, duchowej fazie spotkania ze Zmartwychwstałym. Wzorem jest dla nas św. Paweł, który nie był przecież przy pustym grobie ani nie widział na własne oczy Zmartwychwstałego. Mimo to pod Damaszkiem naprawdę spotkał Jezusa i naprawdę z Nim rozmawiał. Olśniła wtedy Szawła światłość z nieba, a gdy upadł na ziemię, usłyszał głos: „Dlaczego mnie prześladujesz?” (Dz 9, 4). Po spotkaniu ze Zmartwychwstałym Szaweł „przez trzy dni nic nie widział i ani nie jadł, ani nie pił” (Dz 9, 9). Odtąd staje się człowiekiem duchowym i radykalnie zmienia swoje życie. Zaczyna widzieć to, co najważniejsze, a przecież niewidzialne dla oczu. Tylko w przekonaniu małych dzieci i ludzi powierzchownych istnieje jedynie to, co można zobaczyć i dotknąć. Dojrzałość polega na tym, że coraz mniej potrzebuję widzieć, słyszeć i dotykać, gdyż coraz więcej rozumiem i coraz mocniej kocham.

Kto dochodzi do tej trzeciej fazy w odkrywaniu tajemnicy wielkanocnej, czyli do osobistego spotkania z Niewidzialnym, ten staje się zdolny do przyjęcia daru Jego obecności w Eucharystii. Staje się też zdolny do kierowania się Jego Duchem, który uczy nas rozumieć i kochać. Naszym zadaniem nie jest patrzenie na Jezusa i dotykanie Jego ran, lecz spotykanie się z Niewidzialnym dzięki temu, co w nas duchowe i niewidzialne. Wtedy może w nas zmartwychwstawać to co, Boże i święte.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama