Cały lud Boży odpowiedzialny za powołania

Nie tylko duszpasterzy zależy to czy będzie "mało robotników na niwie Pańskiej"...

Kościół Chrystusowy od 2000 lat prowadzi działalność misyjną wśród ludów całego świata. W tej wielowiekowej historii doświadczał wielu prześladowań, podziałów i cierpień. Przetrwał jednak dzięki wytrwałemu i ufnemu zaangażowaniu kapłanów, którzy pełni wiary w moc Zmartwychwstałego byli świadkami dla tysięcy wiernych, którym w najtrudniejszych momentach życia dodawali otuchy i nadziei. Sytuacja Kościoła zmieniała się w zależności od zmian społecznych, politycznych, kulturowych. Jednak od dwóch tysięcy lat, jeden problem pozostał bardzo aktualny – nieustanna potrzeba nowych powołań duchownych. Z tą potrzebą – jak podkreśla Kongregacja do Spraw Duchowieństwa - weszliśmy także w trzecie tysiąclecie: „Za naszych czasów, podobnie jak w każdej epoce dziejów «potrzeba Kościołowi głosicieli Ewangelii, znawców ludzkiej natury; tych, którzy przenikają tajniki serca współczesnego człowieka, dzielą jego radości i nadzieje, niepokoje i smutki, a jednocześnie są oddani kontemplacji i rozmiłowani w Bogu. Dlatego – mówił Ojciec Święty, mając na uwadze konkretnie re-chrystianizację Europy, ale wypowiadając słowa o treści uniwersalnej – potrzebni są nowi święci. Wielkimi ewangelizatorami Europy stali się święci. Winniśmy prosić Pana, aby umocnił w Kościele ducha świętości i posłał nam nowych świętych, by głosili Ewangelię współczesnemu światu». Trzeba pamiętać, że niemało współczesnych ludzi wytwarza sobie obraz Chrystusa i Kościoła przede wszystkim pod wpływem wyświęconych szafarzy. Coraz bardziej więc konieczne jest, aby dzięki świadectwu prawdziwie ewangelicznego życia byli oni «żywym i przejrzystym obrazem Chrystusa Kapłana»”1

Kryzys powołań nie dotyczy – jak może się wydawać – Kościoła misyjnego w dalekiej Afryce i Azji. Przeciwnie, duchownych brakuje zwłaszcza w krajach Europy i obu Ameryk. Istnieją diecezje w krajach cywilizowanych i wysoko uprzemysłowionych, w których od kilku lat nie było święceń kapłańskich, a sytuacja przez następnych kilka lat na pewno nie ulegnie zmianie, bowiem w seminariach nie ma kandydatów do kapłaństwa.

W Polsce liczba powołań kapłańskich i zakonnych utrzymuje się na dobrym poziomie. Obecnie mamy jedną czwartą alumnów całej Europy. Nieco gorzej przedstawia się sytuacja z powołaniami żeńskimi, ale też jest względnie dobra na tle innych krajów. Same liczby nie są jednak kryterium dla oceny sytuacji powołaniowej. Ponadto niektóre dane liczbowe nie są zbyt korzystne dla Polski. Wystarczy tu choćby jedna obserwacja. Otóż w proporcji powołań kapłańskich do ilości katolików w danym kraju jesteśmy dopiero na trzynastym miejscu w Europie. Nie wolno oczywiście poprzestać na pytaniu o ilość powołań. Trzeba też pytać o jakość powołanych: o ich osobowość, stopień dojrzałości emocjonalnej, społecznej, duchowej i religijnej. W tej dziedzinie dostrzec można zjawiska, które niepokoją i wymagają wytrwałej pracy wychowawczo-powołaniowej. Budzenie i wspomaganie powołań duchownych było zawsze jednym z istotnych działań Kościoła. Źródłem tego działania stały się słowa Chrystusa: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, aby posłał robotników na swoje żniwo” (Łk 10,2). To ewangeliczne wezwanie nie jest skierowane do uprzywilejowanych grup społecznych, lecz do każdego wyznawcy Chrystusa - zarówno duchownego jak i świeckiego.

Potrzeba zatem spojrzeć na duszpasterstwo powołań w innym kontekście. Potrzeba w nim zaangażowania nie tylko duchownych i konsekrowanych, lecz przede wszystkim świeckich, którzy mogą stanowić ogromną armię walczącą o powołania głównie nieustanną modlitwą w tej intencji i przykładem prawdziwie chrześcijańskiego życia.

W Adhortacji Pastores Dabo Vobis Jan Paweł II podkreśla: „Ponieważ brak kapłanów jest niewątpliwie dla każdego Kościoła czymś bardzo smutnym, duszpasterstwo powołań winno zostać podjęte – szczególnie dzisiaj – przez wszystkich członków Kościoła z nowym zaangażowaniem, z większą energią i bardziej zdecydowanie”2.

Jak dalej stwierdza Ojciec Święty powołując się na ostatni Sobór: „Istnieje dziś szczególna konieczność, aby rozpowszechniało się i utrwalało przekonanie, że troska o powołania jest łaską i odpowiedzialnością powierzoną wszystkim bez wyjątku członkom Kościoła. Sobór Watykański II bardzo wyraźnie stwierdził, że «obowiązek budzenia powołań ciąży na całej społeczności chrześcijańskiej, która winna spełniać go przede wszystkim przez życie w pełni chrześcijańskie». Tylko dzięki takiemu przekonaniu duszpasterstwo powołań ukaże swe oblicze naprawdę kościelne, rozwinie jednolitą działalność, korzystając także ze specjalnych instytucji i odpowiednich środków służących budowaniu wspólnoty i współodpowiedzialności”3.

Słowa te przybierają na wartości, jeśli wspomnimy wszystkie inicjatywy, jakie podejmuje Kościół po ostatnim Soborze. Należy do nich przede wszystkim coroczny Światowy Dzień Modlitw o Powołania, który został zapoczątkowany przez Pawła VI jeszcze w 1964 roku. W pierwszym orędziu na tę okazję ówczesny Papież zachęcał: „Niech więc wzniesie się ku Niebu nasza modlitwa: z rodzin, z parafii, ze wspólnot zakonnych, ze szpitali, z wielu ust niewinnych dzieci, aby wzrastały powołania i aby odpowiadały one pragnieniom Chrystusa”4.

Jan Paweł II w pierwszym przez siebie wydanym orędziu na XVI Światowy Dzień Modlitw o Powołania dostrzega wkład Pawła VI w dzieło powołań: „Po raz pierwszy nowy Papież zwraca się do Was z okazji obchodu Światowego Dnia Modlitw o Powołania. Przede wszystkim moja i wasza czuła pamięć, pełna wdzięczności, zwraca się ku nieodżałowanemu papieżowi Pawłowi VI. Pełna wdzięczności, ponieważ on, w czasie Soboru, ustanowił ten dzień modlitw, o wszelkie powołania do szczególnego poświęcenia się Bogu i Kościołowi. Wdzięczności, ponieważ co roku, przez piętnaście lat, objaśniał ten Dzień swoim nauczycielskim słowem i zachęcał nas swoim pasterskim sercem”5.

W tym samym orędziu idąc za przykładem Pawła VI , Ojciec św. wzywa: „Przede wszystkim modlitwa. Jest to wielki cel, dla którego mamy się modlić, skoro sam Chrystus nakazał nam to czynić: „Proście Pana żniwa, aby wyprawił robotników na swoje żniwo” (Mt 9,38). Niech ten Dzień będzie publicznym świadectwem wiary i posłuszeństwa nakazowi Pana. Obchodźcie go zatem w waszych katedrach: biskupi razem z klerem, zakonnicy, zakonnice, misjonarze, kandydaci do kapłaństwa i do życia konsekrowanego, lud i młodzież, liczna młodzież. Obchodźcie go w parafiach, we wspólnotach, w sanktuariach, kolegiach i w miejscach, gdzie są ludzie, którzy cierpią. Niech w każdej części świata wznosi się szturm do nieba, aby prosić Ojca o to, o co Chrystus chciał abyśmy prosili. Niech to będzie dzień pełen nadziei. Niech znajdzie nas zgromadzonych, jakby w powszechnym wieczerniku: «Trwali na modlitwie razem z Maryją, Matką Jezusa» (por. Dz 1,14), w ufnym oczekiwaniu na dary Ducha Świętego”6.

Oficjalne listy, orędzia wyrażają wielką troskę Jana Pawła II o powołania do stanu duchownego. Jakby chciał w nich zarazić całe rzesze wiernych do troski i modlitwy w tej intencji. Ale nie tylko w oficjalnych dokumentach Papież wyraża swój niepokój o te regiony świata, gdzie w sposób szczególny brakuje ambasadorów Chrystusa. Dał temu wyraz podczas kolacji w dniu 4 lutego 1989 roku w Rzymskim Seminarium, mówił wówczas: „Wszędzie w Kościele, po czasach krytyki i kontestacji, widać zubożenie, szczególnie zaś na polu powołań kapłańskich. Brakuje kapłanów w wielu regionach świata i pociąga to za sobą różne konsekwencje. Na przykład w krajach Ameryki brak kapłanów daje miejsce wielkiej ofensywie różnorakich sekt: przychodzą tam, gdzie nie ma kapłanów; udaje im się zgromadzić ludzi na wspólną modlitwę, bo brakuje kapłanów. Ci ludzie pragną mieć księdza, a jeśli średnio w Ameryce Łacińskiej przypada jeden ksiądz na dziesięć tysięcy wiernych, to łatwo zrozumieć, jak trudno jest służyć takiej wspólnocie, służyć wszystkim duszom. Mówię to jako Biskup Rzymu. Biskup Rzymu nosi ze sobą znajomość tych problemów i podziela troskę różnych Kościołów na świecie. Pośród trosk i nadziei, te związane z powołaniami kapłańskimi zajmują pierwszorzędne miejsce. Dziękując za każde powołanie, które znalazło tu, w Seminarium Rzymskim środowisko swego wzrostu, chcę wraz z wami modlić się o powołania. Trzeba dużo modlić się, tak jak powiedział nam Jezus: «proście Pana żniwa»7.

Aż trudno sobie wyobrazić, jak ważna musi być troska o powołania duchowne, skoro Ojciec Święty stykający się na co dzień z wszelkimi problemami dotyczącymi całego Kościoła i świata, potrafi tak często i tak jednoznacznie kierować do wiernych gorącą zachętę, aby podjęli wszelkie staranie w celu budzenia nowych powołań. Staje się sam świadkiem modlitwy i przykładem człowieka sercem oddanego duszpasterstwu powołań.

Na Ogólnopolskiej Konferencji Duszpasterstwa Powołań w 2000 roku, podczas jubileuszowego spotkania na Jasnej Górze obecny kardynał Zenon Grocholewski, Prefekt Kongregacji Edukacji Katolickiej, zwracając się do odpowiedzialnych za duszpasterstwo powołań przypomniał wezwania papieskie: „Cały Kościół powinien troszczyć się o podejmowanie wysiłków na rzecz promocji powołań kapłańskich: Papież, Biskupi, Kapłani, Świeccy, parafie, zgromadzenia zakonne, ruchy, wspólnoty kościelne, itd. Troska ta winna przejawiać się we wszystkich sektorach życia chrześcijańskiego: w liturgii, katechezie, działalności grup, w różnych typach i formach działalności duszpasterskiej. Istotnie, chodzi tu o problem, który dotyczy życia i misji Kościoła”8.

Nie sposób nie wspomnieć w niniejszej pracy ogromnej roli osób chorych, cierpiących. Do nich to Jan Paweł II kieruje szczególne wezwanie: „Chorzy i wszyscy cierpiący na ciele i duchu powinni wiedzieć, że ich modlitwa złączona z krzyżem Chrystusa jest najpotężniejszą siłą apostolatu powołań”9.

Pisząc o konieczności modlitwy i zaangażowaniu każdego wiernego w dzieło powołań, trzeba dodać, że owoce tego działania spływają również na niego samego. Przecież kapłaństwo czy życie konsekrowane nie zostają nikomu dane na jego własny użytek. To są dary dane Kościołowi, dla dobra całego Kościoła, dla jego budowy i wzrostu, dla uświęcenia każdego członka wspólnoty Kościoła. Zatem modląc się o powołania duchowne, modlę się o dobro i zbawienia dla samego siebie. Może ten wniosek brzmi dość egoistycznie, ale odzwierciedla prawdę. Modląc się o nowych kapłanów, modlę się, aby nigdy nie zabrakło wokół mnie tego, który poda mi Eucharystyczny Chleb, rozgrzeszy w imieniu samego Chrystusa, przekaże i wyjaśni Słowo Boże.

Modlitwa jest najważniejszym elementem troski o powołania. Zaangażowanie w ruchy, dzieła powołaniowe – to kolejny pozytywny aspekt w duszpasterstwie powołaniowym. Pozostaje jednak jeszcze jedna forma pomocy. To bezpośrednia pomoc finansowa.

Wiele rodzin w Europie Zachodniej finansuje naukę chłopców w seminariach duchownych w krajach misyjnych. Inni finansują studia specjalistyczne księży, którzy po ich ukończeniu będą mogli zająć się formacją i wychowaniem młodych. Zapraszają ich także do siebie, starając się stworzyć im atmosferę domu rodzinnego i wyczuć ich potrzeby obecne i późniejsze, by przyjść im z pomocą. Pomoc materialna pozwala wielokrotnie tworzyć głównie w krajach misyjnych środowisko (oratoria, świetlice) sprzyjające budzeniu i kształtowaniu powołań.

W naszym kraju, w poszczególnych parafiach na terenie diecezji, alumni systematycznie uczestniczą w akcjach mających na celu zbiórkę funduszy na utrzymanie seminarium. Wielokrotnie, w wiejskich parafiach zamiast środków finansowych, zbierane są dary żywnościowe. Każda pomoc pozwala na kształcenie i formowanie setek kleryków w polskich seminariach.

Fryderyk Nietzsche napisał, że ilekroć usłyszał głos dzwonów bijących na chwałę Jezusa Chrystusa, przeżywał olbrzymie zdziwienie. Nie mógł pojąć, dlaczego ludzie czczą tego zamordowanego przed dwoma tysiącami lat rzemieślnika z Galilei. Skoro Bóg umarł, czyje ręce wprawiają w ruch dzwony? – pytał niemiecki projektant nowej ludzkości.

Kto przerywa ciszę ateistycznego milczenia? Możliwe są dwie odpowiedzi: czynią to albo najemnicy, albo świadkowie, ludzie czyniący tak dla pieniędzy lub też ci, którzy mienią się być heroldami nadziei płynącej z krzyża. To jest bardzo ważny problem. Okazuje się bowiem, że w Kościele są i jedni, i drudzy. Kościół powołany do dawania świadectwa ma w swoich szeregach świadków i najemników, lecz do skutecznego wypełniania swego zadania potrzebuje wzrostu ilości tych pierwszych i zaniku drugich. Czy są na to szanse? Oczywiście, zależy to od tysięcy ludzi, którzy muszą wznieść szturm do nieba i prosić Pana żniwa, aby na swoje żniwo wyprawił wielu gorliwych i świętych kapłanów.

1 Kongregacja ds. Duchowieństwa, Kapłan głosiciel słowa, szafasz sakramentów i przewodnik wspólnoty w drodze do trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa ( Watykan, 19 marca 1999 r.), Poznań 1999, s. 11

2 Jan Paweł II, Pastores dabo vobis, 34

3 Jan Paweł II, Pastores dabo vobis, 41.

4 Paweł VI, Przemówienie radiowe na I Światowy Dzień Modlitw o Powołania, Watykan, 11 kwietnia 1964

5 Jan Paweł II, Orędzie na XVI Światowy Dzień Modlitw o Powołania, Watykan, 6 stycznia 1979

6 tamże

7 D. Drążek, Powołanie i seminarium w wypowiedziach Jana Pawła II..., Pelplin 1995, str. 58

8 T. Mrowiec, Posłani w trzecie tysiąclecie, Materiały z Krajowego Kongresu Powołań 19-21.05.2000, Kraków 2000, s.25

9 Jan Paweł II, Orędzie na XXIII Światowy Dzień Modlitw o Powołania, Watykan, 6 stycznia 1986.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama