Kapłan i dzisiejszy świat

W jakiej epoce żyjemy lub w jakiej kulturze, naszym zdaniem, dziś się znajdujemy?

Kapłan i dzisiejszy świat

Amedeo Cencini

Kapłan i dzisiejszy świat

Od postchrześcijaństwa do prechrześcijaństwa

Wydawnictwo Homo Dei
Kraków 2010
stron 168
ISBN 978-83-62579-01-3


Spis treści
Wprowadzenie
I. Post- czy prechrześcijański?
1. Społeczeństwo postmortalne
2. Uzasadniona wątpliwość
3. Dzisiejszy paradoks kulturowy
4. Zmiana postawy
4.1. Od chronos do kairos
4.2. Od tęsknoty do proroctwa
4.3. „Wielka wiosna chrześcijaństwa”
II. Boży człowiek
1. Duchowość kapłańska
1.1. Wymiar symboliczno-funkcjonalny
1.2. Wymiar treściowo-doświadczeniowy
1.3. Wymiar relacyjno-braterski
1.4. Wymiar misyjno-świecki
2. Duchowość jako tożsamość
2.1. Tożsamość i przynależność
2.2. „Kim jestem?”
2.3. „Czyim jestem?”
2.4. Odmawiać modlitwy i nigdy się nie modlić
III. Człowiek doświadczony przez Boga
1. Duchowość jako doświadczenie Boga
2. Duchowość jako doświadczenie człowieka przez Boga
2.1. Poza świątynią (i zakrystią)
2.2. Duchowość mocna, a więc także świecka
2.3. Permanentna formacja duchowa
2.4. „Wszystko jest łaską” (ponieważ wszystko jest formacją)
2.5. Formacja ciągła do ducha modlitewnego (i do przenikliwego spojrzenia)
IV. Człowiek dla innych
1. Duchowość dzielenia się
1.1. W ramach prezbiterium
1.2. Wzajemny dar
1.3. Fundament relacji między księżmi
2. Dzielenie się duchowością
2.1. W obrębie Kościoła
2.2. Przykład… nieczysty
2.3. Zawłaszczenie czy dzielenie się?
V. Człowiek głoszenia
1. Duchowość głoszenia
1.1. Ten niewierzący, który jest w nas…
1.2. Słaby ateizm
1.3. Ateista… niepraktykujący
2. Od „dziedzińca pogan” do parafii niewierzących
2.1. „Dziedziniec pogan”
2.2. Parafia niewierzących
Zakończenie

fragment książki

Wprowadzenie

Tytuł albo raczej podtytuł książki brzmi nieco tajemniczo. Między innymi dlatego, że przywykliśmy rozumować wyłącznie w kategoriach post, patrząc ciągle za siebie i bez wielkich perspektyw na przyszłość. Dziś, jak błyskotliwie zauważa myśliciel i fi lozof Luigi Alici, „nie znajdujemy lepszego określenia naszych czasów niż mówienie o »pożegnaniu« z czymś, czego już nie ma. Nie mówimy natomiast o antycypacji czy obietnicy czegoś, co ma się dopiero urzeczywistnić. Czyż nie jest prawdą, że w epoce różnych »post« potrafi my mówić jedynie o kulturze postnowoczesnej, postsekularystycznej, postmetafi zycznej, postdemokratycznej, posthumanistycznej…?” – i oczywiście postchrześcijańskiej, tak jakby świat już całkowicie pożegnał się z epizodem, jakim było chrześcijaństwo, i z wszystkim, co z nim związane, od chrześcijańskich korzeni Europy (które przestano za takie uważać) po różne symbole chrześcijańskie (których już nie uznaje się za wyrazy wartości uniwersalnych).

Ale – jeśli chcemy być drobiazgowi – w tytule kryje się też inny tajemniczy element, ponieważ nie wiemy, do czego dokładnie odnoszą się oba rzeczowniki (postchrześcijaństwo i prechrześcijaństwo): do cech zmieniającego się świata czy do cech kapłana? Czytając tytuł całościowo, razem z podtytułem, można zrozumieć, że post- lub prechrześcijaństwo może być cechą zarówno kapłana, jak i świata, choć w tym drugim sensie mogłoby to wydawać się nielogiczne. Tymczasem my tak właśnie to rozumiemy.

To nade wszystko świat może być odczytywany w konfrontacji z przeszłością, jakby był czymś, co z niej pozostało, pewnego rodzaju reliktem lub przeżytkiem, któremu ledwie udaje się czasem jeszcze wyłonić spod jej gruzów. Ale z takiej perspektywy można patrzeć także na tego, kto żyje w tym świecie lub kto – jak kapłan – jest wezwany do zajęcia stanowiska wobec niego, do podjęcia dialogu z nim, do złożenia mu pewnej propozycji albo przekazania jakiegoś przesłania. Można by powiedzieć: sposób, w jaki ktoś odczytuje otaczającą go rzeczywistość, jest w gruncie rzeczy sposobem odczytania samego siebie, choćby nie zdawał sobie z tego sprawy, a w każdym razie ma to bez wątpienia nieuniknione konsekwencje w sposobie postrzegania siebie czy też sygnalizuje odpowiedni sposób rozumienia siebie. W naszym przypadku wszystko to może budzić pewien niepokój. Jeśli bowiem jakiś ksiądz odczytuje – po części ze smutkiem, po części ze złością – ten świat i charakteryzującą go kulturę jedynie jako coś, co następuje po epizodzie chrześcijańskim, to naraża się na ryzyko, że w jakiś sposób także on stanie się… postchrześcijaninem, choćby wydawało się to absurdalne lub nie do pomyślenia i przynosiło konsekwencje, które zobaczymy w dalszej części. Co więcej, ta pierwsza lektura (świata) staje się często przejawem drugiej (siebie).

Zwróćmy uwagę, że to pytanie nie jest czynnością jedynie intelektualną i nieco akademicką lub dotyczącą wyłącznie tego, kto działa bardziej bezpośrednio w sferze problemów społecznych, ponieważ jeśli nie postaramy się umieścić go w odpowiednim kontekście czasu, w jakim żyjemy, i relacji, jakie nas z nim łączą, zabraknie nam podstawowego elementu do precyzyjnego uchwycenia tożsamości tego, kto został posłany do tego świata w tym określonym momencie. Ksiądz bowiem, tak jak każda osoba konsekrowana, a nawet jeszcze bardziej, jest wezwany przez Boga „spoza świata, aby być do niego głębiej posłanym”, aby nawiązać z nim więź życiowo-przyjacielską, związek wzajemnej wymiany, zawarty w imię Boga. Jeśli zatem jesteśmy posłani do tego pokolenia, to – innymi słowy – chcemy także wierzyć, że ta rzeczywistość egzystencjalna, w jakiej jesteśmy zanurzeni, ma nam coś ważnego do powiedzenia w odniesieniu do nas samych i do naszej misji.

Jeśli nie podejmiemy tej próby – przynajmniej próby – narażamy się na niebezpieczeństwo unicestwienia wielu godnych pochwały i rozsądnych inicjatyw, to znaczy wszystkich tych zabiegów duchowych lub działań duszpasterskich o różnym zasięgu, takich jak Rok Kapłański czy wcześniej Rok Świętego Pawła lub synod poświęcony słowu Bożemu, lub choćby wizytacja duszpasterska w parafii bądź jakaś inna ważna inicjatywa diecezjalna mająca charakter formacji permanentnej… Nie wspominając już o codziennych działaniach, planach i projektach parafialnych, które się proponuje i przeprowadza (często w całkowitym osamotnieniu). Wszystkie te inicjatywy są bogatymi i cennymi doświadczeniami, ale często grozi im stanie się jakby czymś ujętym w nawias i zawieszonym w pustce, co zaczyna się i kończy, nie zostawiając po sobie żadnego śladu, albo będą jak pożywny pokarm, którego otyły i syty organizm nie potrafi już docenić. Krótko mówiąc, istnieje ryzyko mnożenia różnego rodzaju doświadczeń, które nie ubogacają księdza żadną nową mądrością lub które z trudem wkomponowują się w projekt mądrościowy, mocno zakotwiczony w konkrecie życia, mający korzenie w świecie i do niego powracający.

Dlatego – albo raczej: żeby tego uniknąć – musimy tę naszą refleksję usytuować kulturowo: w jakiej epoce żyjemy lub w jakiej kulturze, naszym zdaniem, dziś się znajdujemy?

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama