Młodość jest darem

O duszpasterstwie młodzieży

Młodość jest jak magnes,
bo przyciąga

Wsiadłem w samochód i przejechałem 300 km na spotkanie młodzieży archidiecezji przemyskiej, żeby być pośród tych, co wołają, śpiewają, modlą się tańcem, uderzają w bongosy, szukają i pytają. Nie stawiałem sobie innego celu, jak tylko ten, aby tam uczciwie być i uczestniczyć w spotkaniu. To znaczy — aby odkryć w sobie to, co jest owocem mojej młodości, która w każdym człowieku zostawia jakiś ślad, podobnie jak przeżycie pierwszej szalonej miłości.

Młodość to prostota

Przez trzy dni mogłem karmić się spontanicznością, która jest wyrazem najgłębszego pragnienia wolności. Nikt z nas przecież na co dzień nie podchodzi do młodych osób spotkanych na ulicy, aby zapytać, jak mają na imię, skąd przyjechali i czym się zajmują.

Młodość to bezinteresowność

Największą radością dla wszystkich było to, co wspólne: liturgia, śpiew, poczucie humoru (reagowanie śmiechem), trawa, na której można było wygodnie usiąść, a także wiosenne słońce — ono dotykało nas wszystkich. Mieliśmy w tym czasie wiele wspólnego ze sobą nawzajem.

Młodość jest darem dla całego Kościoła

Młodzi to najlepsza motywacja i inspiracja dla duszpasterza, który dopiero zaczyna swoją wędrówkę i przygodę kapłaństwa. Młodzi są nadzieją Kościoła i świata. Ufam, że mając kontakt z młodymi spojrzeniami, nie stracę nadziei. To szczere spojrzenie, które pragnie, oczekuje, poszukuje wielkości, znaczenia, porywającej wizji życia, wyzwań, świętości i Boga — tego Kościół bardzo dzisiaj potrzebuje. Oni noszą „coś” w sobie — to jest specyfika tego etapu życia, który nie jest łatwy. A dzisiaj może szczególnie trudno przeżywać młodość. Często jest tak, że młodzi noszą w sobie potencjał i twórcze pytania, ale nie mają z kim o tym porozmawiać. Nie chodzi nawet o to, żeby im coś nowego proponować, ale by pomóc im odkryć to, co sami w sobie niosą. Zobaczyłem też, jak bardzo potrzebują towarzysza drogi. Nam czasem łatwiej być nauczycielami niż towarzyszami wędrówki ku prawdzie, która jest jak ekstremalna wspinaczka. Tymczasem dla nich najcenniejsze jest to, co sami odkryją.

Młodość to czas pytań

Młodość to czas intensywnego poszukiwania i rozeznawania, po to, aby zobaczyć, czy życie to dar czy problem, wiara — przyzwyczajenie czy pragnienie, modlitwa — zaufanie czy zamówienie, obraz Boga — kontroler czy przyjaciel, sumienie — większość czy wartość, miłość — kaprys czy powołanie, marzenia — być czy mieć, radość — sukces czy istnienie, plany — entuzjazm czy desperacja, tajemnica — w sercu czy pod ubraniem, szczęście — ktoś czy coś. Zobaczyłem w tych dniach jeszcze raz, że młodość to czas wędrówki, podczas której odkrywam swoją siłę życia. Młodość to odkrycie, które mówi: jesteś piękny i zdolny do zakochania, masz serce uzbrojone do walki, do wspinaczki, do poszukiwań, serce wciąż głodne i pytające. Tak jak serce młodego Samuela. Podobnie jak on, każdy młody człowiek potrzebuje mistrza, który pokaże drogę. Żeby dokonać tego najważniejszego odkrycia w swoim życiu, potrzeba mądrego i doświadczonego przewodnika.

Młodość to czas nadziei

W rozmowach indywidualnych przekonałem się, jak bardzo wybory i motywacje kształtują młode serce. Warto więc nauczyć się patrzeć mądrze — czyli w perspektywie szukania nadziei. Dziś ogromną sztuką jest wznieść serce ponad zło. Droga często prowadzi przez mrok, a siły mają ci, którzy odnajdą swoje powołanie. Powołanie życia jest jak zakochanie, jak spotkanie dwóch pragnień (Bożego i ludzkiego). Zdolność do zakochania to jednocześnie zdolność do kontemplacji: do podziwiania.

Młodość to także samotność i rozczarowanie

Uświadomiłem sobie jednocześnie, że na ten czas każdemu jest dany ból rozczarowania, zraniona tęsknota i spotkanie z Bogiem, który milczy. To też jest potrzebne. Pozwolić sobie na ból rozczarowania i dojrzeć w końcu do wyboru nieidealnej kobiety, nieidealnego mężczyzny, nieidealnej wspólnoty zakonnej. Usłyszałem też piękną prawdę, którą wypowiedział starszy kapłan w trakcie „nabożeństwa otwartych drzwi”. Otóż dojrzała miłość wyraża się w pracy i solidności. W pracy nad sobą, w pracy dla kogoś (służba) i w zaangażowaniu do końca.

Młodość chce być odkryciem

Myślę, że warto pokazywać młodym ludziom, iż dobre rozeznanie własnej drogi to dla nich gwarancja osobistego szczęścia, które przechodzi przez sam środek Bożego planu — i że wchodząc na tę drogę, będą mogli także uszczęśliwiać innych.

W towarzyszeniu ludziom młodym osobiście nastawiam się na formację duchową: pokazywanie, jak mogą pielęgnować modlitwę i przeżywać swoją wiarę, jak budować relacje. W tym wszystkim najtrudniejszym wyzwaniem jest jednak to, aby pokazać im, jak w konkrecie życia realizować piękne pragnienia. Pan Bóg daje je każdemu człowiekowi, tylko my nie zawsze o tym wiemy.

Zapraszam wszystkich młodych, aby poznając tradycję karmelitańską i naszą szkołę duchowości, odkryli to, do czego człowiek jest wezwany; to, jak ogromne są przed nim horyzonty, jak bardzo atrakcyjne zaproszenie Pan Bóg do niego kieruje. Młodość mówi do ciebie z odwagą: Wyruszaj!!! Szczęśliwej drogi. Mapa życia jest zapisana w twoim sercu.

o. Paweł Porwit OCD



opr. mg/mg


« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama