Co się właściwie dzieje z moimi pieniędzmi?

Jak etycznie inwestować? (fragmenty)

Anselm Grün
Thomas Kohrs

Jak etycznie inwestować?

ISBN: 978-83-7580-148-4
wyd.: Wydawnictwo Salwator 2010

Co się właściwie dzieje z moimi pieniędzmi?
Wybrane fragmenty
Wstęp
RODZAJE LOKAT PIENIĘŻNYCH
Lokata długoterminowa i książeczka oszczędnościowa tracą na atrakcyjności
Inwestowanie w akcje jako model przyszłości
Czym są obligacje?
Fundusze inwestycyjne jako lokata kapitału
Instrumenty pochodne: opcje, kontrakty terminowe, certyfikaty depozytowe
Udziały
GIEŁDA — DIABELSKIE MIEJSCE?
Rynek spotkań
Podaż i popyt
Przewidywanie cen akcji
Oszustwo i manipulacja?
Co się właściwie dzieje z moimi pieniędzmi?

Co się właściwie dzieje
z moimi pieniędzmi?

Aby udzielić odpowiedzi na to pytanie, musimy wrócić do podstawowych zasad ekonomiki i organizacji przedsiębiorstwa. Jeśli coś ma być produktywne, produkt wychodzący musi przewyższać wielkością zasoby wejściowe. Formułę produktywności można przedstawić w następujący sposób:

 

 

 

Zasobami wejściowymi są tak zwane czynniki produkcyjne. Należy do nich po pierwsze praca, która zostaje wykorzystana w formie planowania, organizacji i kierowania przedsiębiorstwem. Po drugie — bezpośrednia praca nad produktem. Do tego dochodzą jeszcze środki produkcji, czyli ziemia, na której stoi zakład, budynek, maszyny i środki finansowe. Do tej kategorii zaliczamy także materiały bezpośrednio zaangażowane w wytwarzaniu produktu końcowego, czyli surowce, materiały pomocnicze oraz prefabrykowane półprodukty i gotowe elementy. Należy się tylko zastanowić, co jest nieodzowne do wyprodukowania gotowego samochodu. Poszczególne części, silnik, przekładnie, siedzenia, części karoserii produkowane są w najróżniejszych miejscach świata. Producent samochodów tylko wtedy wypracuje zysk i odniesie sukces, gdy potrafi sprzedać gotowy produkt za kwotę przewyższającą koszty wszystkich czynników produkcji. Osiągnie wówczas wartość dodatkową w formie swojego zysku.

Do tego momentu wszystko jest zrozumiałe. Jeśli jednak rozmawiamy o giełdzie, musimy zadać sobie pytanie: czy giełda jest miejscem produktywnym? Czy na giełdzie w ogóle się coś produkuje? Co stanowi wartość dodaną? Kto otrzymuje pieniądze, które sprzedający i nabywca wprowadzają na rynek? Wielu graczy sądzi, że kupując jakieś akcje, przyczyniają się do poprawy sytuacji wybranej firmy, a dzieje się tak tylko w nielicznych przypadkach. Przy normalnej transakcji zakupu akcji na giełdzie nabywca i sprzedający dogadują się między sobą. Przedsiębiorstwo, które jest emitentem akcji, wcale nie musi być w to zaangażowane. Zysk ze sprzedaży trafi bezpośrednio do sprzedającego i do nikogo innego.

Sama firma wypuszczająca akcje na rynek zyskuje tylko w nielicznych sytuacjach wynikających ze sprzedaży własnych akcji, na przykład w razie nowej emisji akcji. W takiej sytuacji pierwotni właściciele danej spółki akcyjnej decydują o tym, że część wartości przedsiębiorstwa zaoferują w publicznej sprzedaży. Firma rośnie, potrzebuje zatem więcej pieniędzy. Dopóki dotychczasowi akcjonariusze nie postanowią spieniężyć akcji, by resztę swoich dni spędzić gdzieś na jachcie, uwolniony kapitał zaangażowany jest w rozwój i poprawę produktywności przedsiębiorstwa.

Firma zyska również w wypadku podwyższenia kapitału spółki, której akcje są już na giełdzie. Przedsiębiorstwo potrzebuje dodatkowego kapitału, by się rozwijać bądź zaoferować swoje akcje w publicznej sprzedaży. Dotychczasowi akcjonariusze otrzymują prawo wyboru — mogą nowe akcje nabywać bezpośrednio od firmy, a wypracowany w ten sposób kapitał trafia do samej spółki akcyjnej.

Jeśli przedsiębiorstwo nadal dysponuje własnymi akcjami, a walne zgromadzenie akcjonariuszy wyraziło zgodę na wprowadzenie ich na rynek, można stopniowo wprowadzać akcje do obrotu na giełdzie. Również i w tym wypadku firma zyska bezpośrednio na wzroście kursu giełdowego akcji, gdyż przy ich sprzedaży może uzyskać wyższą cenę.

W każdym innym wypadku zmiany kursu giełdowego akcji nie mają żadnego wpływu na zainteresowane przedsiębiorstwo. Firma zyskuje pośrednio w razie wzrostu kursu jej akcji, gdyż świadczy to dobrze o jej kondycji. Jednak wtedy przedsiębiorstwo nie ma żadnego udziału w zyskach z obrotu jego akcjami. Firma nie ma również wpływu na to, czy poszczególni akcjonariusze przeznaczą swój zysk wynikający z obrotu akcjami na cele zgodne z filozofią firmy. Taki problem często dotyczy długoterminowych lokat pieniężnych. Może się zdarzyć, że akcjonariusz posiadający akcje słoneczne o wartości 10 euro za akcję, sprzeda je z doskonałym zyskiem w cenie 100 euro za akcję. Wypracowanym zyskiem może dysponować w dowolny sposób i po zapłaceniu należnych podatków może kupić sobie szybki samochód, który emituje do atmosfery więcej dwutlenku węgla, niż udało się ograniczyć za pomocą jego akcji słonecznych. Akcje na rynku pojawiają się tylko raz, a ich obecny właściciel ze swoim zyskiem może zrobić to, na co ma ochotę.

Jak się zarabia na giełdzie? Wzrost cen akcji jest realizowany tylko w wypadku, gdy sprzedający faktycznie znajdzie nabywcę, który będzie chciał odkupić od niego akcje po takim kursie. Dopóki zysk sprzedającego istnieje tylko w księgach, może wyparować w ciągu sekundy. Ostatnio często rozmawiałem z klientami, którzy stawiali przed sobą coraz ambitniejsze cele, nie myśląc przy tym o sobie. W pewnym momencie pogrążał ich drastycznie spadający kurs posiadanych przez nich akcji. Jeszcze nikomu nie zaszkodziło zrealizowanie zysku w odpowiednim czasie. Jest to taki sam truizm, jak pointa ulubionego dowcipu graczy giełdowych. W razie krachu, czyli silnego spadku kursów na giełdzie, mówią sobie na pocieszenie: „Twoje pieniądze nie przepadły. Po prostu teraz ma je ktoś inny”.

Może to dowcip, ale odpowiadający prawdzie. Moim zdaniem suma wprowadzonego i zyskanego kapitału zawsze wynosi zero. Na giełdzie nie można wypracować wartości dodanej. Dysponujemy określonym produktem, czyli na przykład akcjami, którym przypisana jest pewna wartość. Ta wartość może wzrosnąć lub zmaleć. Ostatni właściciel tych akcji zyska, o ile znajdzie na nie chętnego kupca. Jeśli nie znajdzie, nie będzie mógł akcji spieniężyć. W najgorszym wypadku akcje zupełnie stracą na wartości, czego byliśmy świadkami ostatnimi czasy. Za akcje wspomnianych spółek Enron i WorldCom akcjonariusze dostali tyle co nic.

Nie jest to nic innego, jak niszczenie pieniędzy na gigantyczną skalę. Nie do pozazdroszczenia jest sytuacja ludzi, którzy zabezpieczenie swojej starości oparli w 100% na takich wartościach. Stracili pracę, źródło utrzymania i fundusz zabezpieczenia starości. Niestety, takie sytuacje stale się zdarzają. O żadnym trwałym wzroście w sensie ekonomicznym nie może tu być mowy — a już na pewno nie wtedy, gdy chodzi o oszczędne gospodarowanie zasobami naturalnymi.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama