W kapłaństwie nie ma miejsca na przeciętność

Przemówienie do wspólnoty Papieskiego Kolegium "Leonianum" z Anagni, 14.04.2014

W kapłaństwie nie ma miejsca na przeciętność

W poniedziałek rano odbyło się w watykańskiej Sali Klementyńskiej spotkanie Ojca Świętego ze wspólnotą Papieskiego Kolegium «Leonianum» z Anagni, czyli regionalnego seminarium dla południowego Lacjum i rzymskich diecezji suburbikalnych. Do 1984 r. Kolegium prowadzili jezuici, a obecnie jego rektorem jest kapłan z diecezji Latina-Terracina-Sezze-Priverno, ks. Gianni Checchinato. Papież Franciszek pozdrowił szczególnie seminarzystów, którzy z Anagni przyszli pieszo, pokonując w ciągu 4 dni ok. 70 km; w swoim przemówieniu podjął problemy formacji do kapłaństwa, przypominając, że jej filarami są modlitwa, studia, braterstwo i życie apostolskie.

Drodzy Bracia Biskupi, Kapłani i Klerycy!

Witam was wszystkich, którzy stanowicie wspólnotę Papieskiego Kolegium Leonianum z Anagni. Dziękuję rektorowi za słowa, które skierował do mnie w imieniu wszystkich. Szczególnie witam was, drodzy klerycy, którzy postanowiliście przybyć do Rzymu pieszo! Jesteście odważni! Ta pielgrzymka jest bardzo pięknym symbolem waszej drogi formacyjnej, którą trzeba przebywać z entuzjazmem i wytrwałością, w miłości Chrystusa i w braterskiej jedności.

Leonianum jako seminarium regionalne pełni swoją posługę na rzecz paru diecezji w Lacjum. W myśl tradycji formacyjnej jego powołaniem jest proponowanie kandydatom do kapłaństwa w obecnych czasach Kościoła doświadczenia pozwalającego przemienić ich projekty powołaniowe w owocną rzeczywistość apostolską. Jak w przypadku każdego seminarium, również celem waszego jest przygotowywanie przyszłych kapłanów w klimacie modlitwy, nauki i braterstwa. Ta właśnie atmosfera ewangeliczna, to życie pełne Ducha Świętego i człowieczeństwa pozwala osobom, które się w niej zanurzają, przyswajać sobie dzień po dniu uczucia Jezusa Chrystusa, Jego miłość do Ojca i do Kościoła, Jego bezwarunkowe oddanie ludowi Bożemu. Modlitwa, studia, braterstwo, a także życie apostolskie — to cztery filary formacji, które na siebie oddziałują. Życie duchowe — mocne; życie intelektualne — poważne; życie wspólnotowe i, na koniec, życie apostolskie, ale nie w porządku ważności. Wszystkie cztery są ważne, jeżeli brakuje któregoś z nich, formacja nie jest dobra. I wszystkie cztery oddziałują na siebie. Cztery filary, cztery wymiary, na których winno opierać się życie seminarium.

Wy, drodzy klerycy, nie przygotowujecie się do wykonywania zawodu, do tego, by być pracownikami w przedsiębiorstwie czy w aparacie biurokratycznym. Mamy tak wielu, tak bardzo wielu księży w połowie drogi. Jest to bolesne, że nie zdołali dojść do pełni: jest w nich coś z urzędników, jakiś aspekt biurokratyczny, a to nie służy dobru Kościoła. Proszę was, uważajcie, żeby wam się to nie przydarzyło! Stajecie się pasterzami na wzór Jezusa Dobrego Pasterza, aby być jak On i in persona Christi pośród Jego owczarni, aby paść Jego owce.

W obliczu tego powołania możemy odpowiedzieć tak, jak Maryja odpowiedziała aniołowi: «Jak to możliwe?» (por. Łk 1, 34). Bycie «dobrymi pasterzami» na podobieństwo Jezusa jest sprawą zbyt wielką, a my jesteśmy tak mali... To prawda! Myślałem w tych dniach o Mszy św. Krzyżma z Wielkiego Czwartku i poczułem to, że przy tym darze, tak wielkim, który otrzymujemy, nasza małość jest silna: jesteśmy wśród najmniejszych z ludzi. To prawda, jest zbyt wielki; ale to nie jest nasze dzieło! To jest dzieło Ducha Świętego przy naszym współdziałaniu. Chodzi o to, by pokornie ofiarowywać samych siebie, jak glinę, którą się modeluje, aby Garncarz, którym jest Bóg, urabiał ją wodą i ogniem, Słowem i Duchem. Chodzi o to, aby zagłębić się w to, co mówi św. Paweł: «Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus» (Ga 2, 20). Dopiero dzięki temu można być diakonami i kapłanami w Kościele, dopiero wtedy można paść lud Boży i go prowadzić, nie naszymi drogami, ale drogą Jezusa, a wręcz Drogą, którą jest Jezus.

To prawda, że na początku nie zawsze jest pełna prawość intencji. A ja ośmieliłbym się powiedzieć: trudno o to, żeby była. My wszyscy zawsze mieliśmy te drobne sprawy, które nie mieściły się w prawości intencji, ale to z czasem się przezwycięża, przez nawracanie każdego dnia. Pomyślmy przecież o apostołach! Pomyślcie o Jakubie i Janie, którzy chcieli zostać jeden premierem, a drugi ministrem gospodarki, ponieważ był ważniejszy. Apostołowie nie mieli w sobie jeszcze tej prawości, myśleli o czymś innym, a Pan z tak wielką cierpliwością korygował ich intencje, i na koniec taka była szlachetność ich intencji, że oddali życie głoszeniu i ponosząc męczeństwo. Nie należy się lękać! «Ale ja nie jestem pewien, czy chcę być księdzem z promocji...». «A czy ty kochasz Jezusa?». «Tak». «Porozmawiaj ze swoim ojcem duchowym, porozmawiaj ze swoimi formatorami, módl się, módl się, módl się, a zobaczysz, że prawość intencji będzie się rozwijała».

A ta droga oznacza medytowanie każdego dnia Ewangelii, aby ją przekazywać życiem i przez głoszenie; oznacza doświadczanie miłosierdzia Bożego w sakramencie pojednania. I nigdy tego nie należy zaniechać! Spowiadać się, zawsze! W ten sposób staniecie się kapłanami wielkodusznymi i miłosiernymi, ponieważ poczujecie w stosunku do siebie miłosierdzie Boga. Oznacza — z wiarą i miłością karmić się Eucharystią, aby nią karmić lud chrześcijański; oznacza — być ludźmi modlitwy, aby stać się głosem Chrystusa, który chwali Ojca i nieustannie wstawia się za braćmi (por. Hbr 7, 25). Modlitwa wstawiennicza, taka, jaką była modlitwa tych wielkich ludzi — Mojżesza, Abrahama — którzy walczyli z Bogiem o lud, ta odważna modlitwa przed Bogiem. Jeżeli wy — a mówię to z serca, nie obrażając! — jeżeli wy, jeżeli ktoś z was, nie jesteście zdecydowani iść tą drogą, z takimi postawami i takimi doświadczeniami, lepiej, żebyście mieli odwagę poszukać innej drogi. W Kościele jest wiele sposobów na to, aby dawać chrześcijańskie świadectwo, i tak wiele jest dróg, prowadzących do świętości. W kapłańskim postępowaniu za Jezusem nie ma miejsca na przeciętność, tę przeciętność, która prowadzi zawsze do posługiwania się świętym ludem Bożym dla własnej korzyści. Biada złym pasterzom, którzy pasą samych siebie, a nie owczarnię! — wołali prorocy (por. Ez 34, 1-6), z jakże wielką mocą! A Augustyn przejmuje to profetyczne zdanie w swoim De Pastoribus, którego lekturę i rozważanie wam zalecam. Ale biada złym pasterzom, gdyż seminarium, powiedzmy prawdę, nie jest schroniskiem dla tak licznych ograniczeń, jakie może mamy, schroniskiem dla mankamentów psychologicznych czy schronieniem, ponieważ nie mam odwagi iść w życiu naprzód i tam szukam miejsca, które by mnie chroniło. Nie, nie jest tym. Gdyby tym było wasze seminarium, stałoby się hipoteką dla Kościoła! Nie, seminarium ma służyć właśnie temu, aby iść naprzód, dalej postępować tą drogą. A kiedy słyszymy, jak prorocy mówią «biada!», to niech to «biada!» skłoni was do zastanowienia się na poważnie nad waszą przyszłością. Pius XI pewnego razu powiedział, że lepiej jest stracić jakieś powołanie, niż ryzykować przyjęcie kandydata niepewnego. Był alpinistą, znał się na tym.

Moi drodzy, dziękuję wam za waszą wizytę. Dziękuję za to, że przybyliście pieszo. Towarzyszę wam moją modlitwą i moim błogosławieństwem i zawierzam was Dziewicy, która jest Matką. Nigdy o Niej nie zapominajcie! Rosyjscy mistycy mówili, że w chwili duchowych zamętów trzeba chronić się pod płaszcz Świętej Matki Boga. Nigdy spod niego nie wychodzić! Trwać pod osłoną tego płaszcza. I proszę, módlcie się za mnie!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama