Wracamy do Polski umocnieni w wierze

Homilia kard. Józefa Glempa w drugim dniu Narodowej Pielgrzymki Polaków do Rzymu 2000. 7.07.2000


Kard. Józef Glemp

WRACAMY DO POLSKI UMOCNIENI W WIERZE

7 VII 2000 — Msza św. dla wiernych z centralnych regionów Polski

W bazylice Matki Boskiej Większej Mszę św. dla wiernych z centralnych regionów Polski odprawił i homilię wygłosił Prymas, kard. Józef Glemp.

1. Cześć dla Maryi dobrym znakiem Jubileuszu

Jest dla nas wielkim szczęściem, że odpust jubileuszowy możemy uzyskać w podwojach bazyliki Matki Boskiej w Rzymie. Rzym, Wieczne Miasto, jest przede wszystkim miastem apostołów, szczególnie św. Piotra, który tu za czasów Nerona został ukrzyżowany na Wzgórzu Watykańskim, na cmentarzysku dla niewolników. W Rzymie przebywał także św. Paweł, Apostoł Narodów, on jednak jako obywatel rzymski został ścięty mieczem — nie wolno było bowiem obywatela krzyżować — w okolicy dzisiejszej bazyliki św. Pawła za Murami. Matka Boża nigdy w Rzymie nie była, ale Jej obecność w znakach jest rozmieszczona po całym świecie, a w sposób szczególny w Rzymie, tu, w tej bazylice. Ona pierwsza, podobnie jak po zwiastowaniu udała się w okolicę górzystą, aby odwiedzić św. Elżbietę i wyśpiewać hymn uwielbienia: «Wielbi dusza moja Pana» (Łk 1, 46), tak w ciągu wieków Kościoła nawiedza wszystkie kraje świata. Maryja z orędziem uwielbienia Boga idzie w świat. Tak jak rozpoznajemy Jej obecność na Jasnej Górze, w Licheniu, w Kodniu, w Kalwarii Zebrzydowskiej, w Gietrzwałdzie czy w Ludźmierzu, tak tym bardziej rozpoznajemy Ją w sanktuariach rzymskich. Ona przybyła tu w żywych wspomnieniach apostoła św. Piotra, razem z młodym Markiem, przyszłym ewangelistą. Mieli oni żywo w pamięci Maryję, która zachowywała w swoim Sercu wszystkie sprawy dotyczące Jej Syna Jezusa Chrystusa.

Znajomość Matki Chrystusa w Rzymie zaczęła się prawdopodobnie od Zatybrza, od miejsca, gdzie obecnie wznosi się bazylika Matki Bożej na Zatybrzu. Tam był port towarowy i tam dobijały statki handlowe przewożące oliwę, morze bowiem wcinało się wówczas głęboko w ląd. Takim handlowym statkiem zapewne przybył pierwszy apostoł Piotr i zaczął zakładać wspólnotę od biedoty Zatybrza, bo tam spotykał najwięcej swoich rodaków. Ta bazylika, przez dziwne zrządzenie Opatrzności Bożej, była tytularną bazyliką kard. Hozjusza, kard. Wyszyńskiego i jest moim kościołem tytularnym jako kardynała. Otóż w tej bazylice znajduje się prawdopodobnie najstarszy wizerunek Matki Najświętszej w Rzymie, otoczona czcią Jej ikona.

Pamięć o Maryi i Jej obecność w znakach przywieźli więc sami apostołowie. Ona w ich wspomnieniach i rozmowach przychodziła tu do zaczątkowych wspólnot, jak do św. Elżbiety, i mówiła o wielkich dziełach, których dokonał Bóg. Ona przybyła do Wiecznego Miasta, do «Romy», zwanej civitas aeterna — Wieczne Miasto. Dlaczego nazywamy Rzym Wiecznym Miastem? Dlatego, że właśnie tu trwa instytucja Kościoła widzialnego niezależnie od zmieniających się ustrojów politycznych. Rzym jest najstarszą stolicą świata, bo początki Rzymu sięgają VIII w. przed Chrystusem, kiedy to legendarni Romulus i Remus, wychowani przez wilczycę, zakreślili miejsce na pierwszą osadę, z której rozwinęło się miasto na siedmiu wzgórzach. Rzym w poprzednich stuleciach należał do papieży, dziś jest wielką stolicą państwa włoskiego i cieszy się wszystkimi zdobyczami nowoczesnego życia. Pod jednym wszakże względem zostaje wyjątkowy, pod tym mianowicie, że jest stolicą Kościoła katolickiego. Papież ma mały kawałeczek suwerennej ziemi, a jest nią Państwo Watykańskie, ale im mniejsze terytorium świeckie, tym szerszy wpływ na jednoczenie duchowe ludzi w jednej wierze w Jezusa Chrystusa. Rzym św. Piotra i założonego tu przezeń Kościoła istnieje obok świeckich instytucji światowych. Trzeba umieć do tego Kościoła wejść — zaczynając od katakumb, małych starożytnych kościołów aż po wielkie bazyliki, a w jednej z nich dziś się znajdujemy — aby zrozumieć ciągłość procesu zbawienia, który zaczął się od Betlejem.

Polacy byli zawsze zainteresowani Rzymem. Poczynając od św. Wojciecha, przez Rzym przechodziło wielu wybitnych ludzi, a wielu z nich zostało świętymi, jak św. Stanisław Kostka i św. Maksymilian Kolbe. Pisarzem, przez którego poznajemy czasy wchodzenia chrześcijaństwa w ginący świat pogański, jest Henryk Sienkiewicz ze swoim sławnym Quo vadis.

2. Niewidzialne łaski Jubileuszu

W takim mieście i w takich okolicznościach mamy uzyskać odpust jubileuszowy. Odpuszczenie win doczesnych może dokonać się w wielu miejscach świata, jednakże Rzym dodaje naszej wierze pełniejszego zrozumienia Kościoła, jego przeszłości i początków. To, co nas najlepiej usposabia do otwarcia się na łaski jubileuszowe, to przeżycia dnia wczorajszego, a szczególnie pouczenia Ojca Świętego. Uzyskanie odpustu, czyli niewidzialnej łaski darowania nam win, zaczerpniętej ze skarbca Kościoła, ma nas umocnić w wierze jako chrześcijan i zachęcić do pełnienia dobrych uczynków. Odwołanie się do wczorajszego dnia pielgrzymki narodowej jest bardzo ważne. Szczególnie Msza św. poranna z wezwaniem nas wszystkich, świeckich i duchownych, do głoszenia Ewangelii. Ewangelię, jak wiemy, głosić można także dobrymi uczynkami. Zaś dobre uczynki są potrzebne do uzyskania odpustu. Czymże są więc dobre uczynki? Dobre uczynki to albo poprawne i rzetelne wykonywanie swojej pracy zawodowej, a także w szkole czy pośród rodziny, albo planowanie i podjęcie się dzieła, które nie mieści się w obowiązkach. Tu otwiera się szczególnie wielki obszar dla posług charytatywnych.

3. Co zawieziemy z Rzymu do Polski?

W jubileuszowym Rzymie napełniamy się przez posługę Ojca Świętego duchem modlitwy i zrozumienia obowiązków, jakie przez chrzest zaciągnęliśmy, aby zmieniać oblicze ziemi. Czyż możemy bez wzruszenia, bez utrwalenia w pamięci, przejść nad tym wielkim wyznaniem wiary, jakiego dokonaliśmy wobec Ojca Świętego na placu św. Piotra, powtarzając głośno i uroczyście «wyrzekamy się», gdy idzie o obszar grzechu, a potem to potężne «wierzymy», gdy idzie o objawione prawdy. Z tym wyznaniem wiary wracamy do Polski, a owocem Jubileuszu, dojrzewającym w nadchodzącym wieku, winno być takie życie społeczne, w którym by nie było łamania praw Bożych.

Jednym z najlepszych sprawdzianów naszego życia chrześcijańskiego jest niedziela, dzień Pana, a nie nasz. Nasz na tyle, byśmy napełnili się radością chrześcijańską i odpoczynkiem. Niedziela jest spotkaniem się wiernych z Chrystusem we wspólnocie parafialnej, jak w Wieczerniku, przy ołtarzu, aby wysłuchać słowa Bożego i zjednoczyć się z Tym, który dla nas staje się Chlebem. Taka powinna być niedziela. A tymczasem? Czy niedziela nie zaczyna się od zaniedbania podstawowego bycia chrześcijaninem — od zaniedbania spotkania z Chrystusem w Eucharystii?

Uzyskane odpusty winny zaowocować praktycznie w naszym życiu chrześcijańskim w Polsce. Niech świeci światłość wasza — zachęca Chrystus. A jak może świecić, gdy my jako dobre lampy, tak zapewne o sobie mniemamy, nie jesteśmy podłączeni do tej wielkiej sieci energii łask, jaką jest Chrystus w swej Ofierze eucharystycznej właśnie w niedzielę?

Bracia i siostry! Niech udział w pielgrzymce narodowej wpisuje się głęboko w nasze życiorysy i niech staje się duchową własnością naszych rodzin jako umocnienie w Chrystusie. Amen.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama