Sacrum i profanum w Internecie

Analiza zasobów Internetu



Ciekawostki | Dvd,Mp3 | Ebiznes | Gry komputerowe | Internet | Kościół i Internet | Oprogramowanie | Sprzęt |

SACRUM I PROFANUM W INTERNECIE

Ks. Józef Kloch

Gdyby Luter nie skorzystał z drukarni jego słynne tezy miałyby najprawdopodobniej jedynie zasięg lokalny. Ówczesna nowa technika przyczyniła się do rozpowszechnienia poglądów teologa z Wittembergi. Dziś Internet pełni podobną rolę jak niegdyś wynalazek druku - jest nośnikiem informacji, dotyczącej również religii.

W Internecie ma miejsce interesujące spotkanie - sacrum i profanum. Znaczenie obydwu wyrażeń traktuję bardzo szeroko. Pierwsze słowo rozumiem jako wszystko to, co jest specyficzne dla jakiejkolwiek religii; drugie obejmuje sferę tego, co świeckie. W wielu czasopismach komputerowych można znaleźć mnóstwo informacji o profanum; znacznie mniej miejsca zajmują odnośniki do stron religijnych, również dlatego, że jest ich po prostu mniej. W niniejszym artykule piszę w przeważającej części o sacrum w Internecie - z racji mojej profesji niemal wyłącznie w odniesieniu do wyznania rzymsko-katolickiego. Powód jest prosty - w tej dziedzinie mogę się wypowiadać w miarę kompetentnie. Poza tym chcę przekazywać informacje z pierwszej ręki, ponieważ mam przyjemność brać udział w różnych gremiach zajmujących się zastosowaniami informatyki w pracach Kościoła katolickiego. Jak więc widać takim ukierunkowaniem zagadnienia nie powodują bynajmniej antyekumeniczne poglądy, ale chęć przekazania rzetelnej wiedzy w dobrze określonej dziedzinie. A propos - po raz pierwszy w ogóle o Internecie i religii rozmawiałem właśnie z pastorem chrześcijan baptystów. Nie wykluczone, że Redakcja ComputerWorlda zwróci się do innych wyznań z propozycją zapoznania czytelników z ich stronami WWW. Takie przedsięwzięcia zostały już zresztą poczynione; mam tu na myśli wywiad twórców Mateusza, chrześcijańskiego serwera będącego „inicjatywą społeczną, o korzeniach katolickich, otwartą na wszystkich chrześcijan”, jak mówią o nim autorzy tych stron.

Nowe medium - nowe narzędzie

Bardzo skrótowy przegląd historii związku religii i komunikowania się należy zacząć od Sumerów; ich pismo klinowe utrwalone na tabliczkach glinianych zawiera teksty odnoszące się do transcendencji. Kolejnymi narzędziami były kolejno pergamin, prymitywne książki zwane kodeksami, druk, prasa, radio oraz telewizja. Stosowanie coraz to nowocześniejszych środków przyczyniało się do coraz to szybszego i lepszego propagowania idei religijnych. Istnieje też teoria mówiąca o tym, że jednym z istotnych czynników, jakie przyczyniły się do dominacji myśli chrześcijańskiej nad pogańską było zastosowanie przez pisarzy chrześcijańskich kodeksów, jako bardziej użytecznych os zwojów.

W jednym z grudniowych numerów Time'a publicysta Joshua Cooper Ramo twierdzi, iż Kościół katolicki, jak mało która wspólnota religijna, szybko zrozumiał możliwości Internetu, nowego środka komunikacji masowej. Dziś światowa sieć komputerowa w erze Jana Pawła II jest stosowana jako narzędzie w komunikowaniu się, informowaniu oraz formowaniu współczesnego człowieka. Najszybciej Internet znalazł zastosowanie jako szybka poczta; od kilku lat uczeni z kręgów kościelnych przesyłają e-mailem listy oraz korzystają z bibliotek i zbiorów artykułów w wersji elektronicznej. Dla cenionego filozofa, obecnego metropolity lubelskiego abpa Józefa Życińskiego czy światowej sławy astrofizyka ks. prof. Michała Hellera e-mail jest chlebem powszednim już od wielu lat. Upowszechnienie poczty internetowej w Kościele polskim jako środka komunikacji między kuriami diecezjalnymi to sprawa kilkunastu ostatnich miesięcy. Zasadniczą rolę odegrała tu Katolicka Agencja Informacyjna (KAI) pracująca od samego początku na komputerach i korzystająca z wszelkich współczesnych środków komunikacji z łącznością satelitarną włącznie.

Wspomniana KAI zapoczątkowała od 1993 roku nowy etap w Kościele w Polsce - szeroki nurt informowania o działalności tegoż Kościoła oraz wielu innych wyznań, także poza granicami kraju. Szereg diecezji otworzyło w Internecie swe strony WWW; jednym z zasadniczych ich zadań jest przekazywanie aktualnych informacji. World Wide Web ma zwłaszcza znaczenie dla osób z danego terenu, które wyemigrowały za granicę bądź przeprowadziły się do innej niż macierzysta diecezja. Każdy, kto wyjechał na dłuższy czas, zwłaszcza poza granice Polski wie doskonale, jak wielki jest głód informacji na temat swojej miejscowości czy Polski. Sytuacja taka potęguje się w wypadku milczenia zagranicznych mass mediów na temat Ojczyzny; wówczas najmniejsza nawet notatka staje się cenna. Taką rolę w odniesieniu do Polski w ogóle odgrywały elektroniczne „Donosy” na początku lat 90., jednostronicowa zwykle gazetka redagowana przez warszawskich studentów. Informacja jest bardzo istotna dla współczesnego człowieka; wiedzą o tym również ci, którzy manipulują informacjami.

Mówiłem o formowaniu współczesnego człowieka. W zależności od rodzaju podanej informacji można kształtować jej czytelnika. Strony WWW są wspaniałą do tego okazją. Aktualności z diecezji i poszczególnych parafii, informacje na temat danych administracyjnych, muzeów, chórów, prasy i książek, wywiady ze znanymi ludźmi oraz kultura krajów misyjnych znajdują poczesne miejsce w Światowej Pajęczynie. Działalność kościelnych wyższych uczelni, a co za tym idzie bibliotek, również uwidacznia się na WWW. Kolejnym zagadnieniem prezentowanym w Internecie są tematy religijne jak również społeczne: działalność charytatywna, bezrobocie, alkoholizm, narkomania, zagrożenia ze strony sekt. Szeroki jest strumień informacji, poprzez którą odbywa się kształtowanie osobowości czytelnika.

Internet - zagrożeniem?

Jeden z redaktorów ComputerWorlda zapytał mnie czy i jakie zagrożenia jakie niesie ze sobą Internet. Niebezpieczeństwa niewątpliwie są, ale według mnie nie należy wyolbrzymiać problemu. Typowym zarzutem pod adresem stron WWW jest umieszczanie na nich pornografii. Trzeba jednak pamiętać o tym, że to od danego człowieka zależy jaką stronę w Internecie czyta i ogląda oraz czego w ogóle szuka. Jeśli słyszę wysuwany na pierwsze miejsce ów problem, przypomina mi się szereg innych, nie wykluczone że istotniejszych zagadnień związanych z zagrożeniami ze strony Internetu.

Internet spowodował nie spotykany dotąd podział ludzkości; zaistniała przepaść między ludźmi mającymi dostęp do informacji i nie mającymi takiej możliwości. Nie chodzi tutaj jedynie o bogatą Północ i ubogie Południe - podział dokonał się także wewnątrz społeczeństw. Kolejny problem to swego rodzaju uzależnienia od Światowej Pajęczyny, coś na kształt choroby internetowej. Żeglowanie po oceanie wiadomości wciąga, długie godziny spędzone przed monitorem, także w oczekiwaniu na ściągnięcie się danych (!), może powodować osamotnienie internautów i zaprzestanie w mniejszym czy większym stopniu kontaktów z rodziną czy przyjaciółmi. Maszyna nie potrafi zastąpić kontaktu z żywym człowiekiem. Niezwykłe wprost możliwości znaleźli w Internecie osobnicy propagujący nienawiść, przemoc oraz wszelkiego rodzaju ekstremizmy polityczne i religijne. Wśród autorów i pomysłodawców stron WWW daje o sobie znać kompleks przywódców; uaktywnili się ludzie żądni mocnych doznań. Swego rodzaju przejaw irracjonalizmu stanowi problem innego typu, wywodzący się z badań nad sztuczną inteligencją - szereg naukowców pojmuje komputer jako świadomy byt myślący. Na gruncie zwykłego użytkownika sieci może wytworzyć się złudzenie dialogu między człowiekiem a komputerem; czasem można stracić właściwą perspektywę a przecież przed internautą jest tylko maszyna.

Jak poradzić sobie z wymienionymi powyżej zagrożeniami? Teoretycy szukają sposobów oznaczania poszczególnych stron WWW oraz pracują nad systemem zabezpieczeń i ostrzeżeń a nawet postulują swego rodzaju cenzurę. Poważny jest problem podziału na bogatą Północ i biedne Południe oraz na mających dostęp do informacji i nie posiadających takiej możliwości; podanie tu jakiegokolwiek rozwiązania jest naprawdę trudne. Stosunkowo najłatwiej, co nie znaczy że bez wysiłku, poradzić sobie z problemami związanymi z użytkowaniem Internetu. Trzeba wybierać odpowiednie strony a także w odpowiednim czasie przy najbardziej nawet interesujących zagadnieniach należy przełamać się i nacisnąć guzik wyłącznika w komputerze...

Pytanie nie czy ale jak?

Każde nowoczesne medium posługuje się specyficznym językiem; tego języka trzeba się uczyć. Tak było w wypadku Kościoła katolickiego z prasą i radiem; obecnie poznaje i uczy się języka telewizji i Internetu. Interesującym przyczynkiem do przyswojenia sobie sposobu komunikowania przy pomocy WWW było kwietniowe spotkanie w Gliwicach. W siedzibie tamtejszego ordynariusza zwołane zostało seminarium na temat „Kościół w Polsce a Internet. Możliwości i perspektywy”. Oddźwięk przedstawicieli poszczególnych diecezji przekroczył oczekiwania organizatorów - na spotkanie przyjechało 75 przedstawicieli z 36 na 39 diecezji; o Światowej Pajęczynie i Dobrej Nowinie rozmawiali ze sobą świeccy i duchowni w przeważającej mierze młodzi ludzie . Na gwałt trzeba było dodrukować solidnie opracowane materiały do dyskusji liczące 40 stron formatu A4. Głównym problemem było nie tyle czy lecz jak stosować Internet w pracach Kościoła. Uczestnicy seminarium określili, wspomniane już przeze mnie powyżej, trzy zasadnicze kierunki działania związane z zastosowaniem Internetu w służbie ewangelizacji. Są nimi formacja przez udostępnienie rzetelnych źródeł nauki Kościoła, informowanie o życiu poszczególnych diecezji i wspólnot oraz stosowanie poczty elektronicznej. Istotną sprawą była i jest potrzeba koordynacji działań między diecezjami. Czymś nieodzownym jest konieczność tworzenia katalogu tematycznego na specjalnym serwerze, podobnym do słynnego Mateusza.

Przy okazji wspomnianej potrzeby serwera dyskutowany był ważny problem bezprawnego przywłaszczania sobie w sieci określenia „katolicki” do stron WWW przez prywatne osoby a nawet sekty. Jeśli nawet strona jest podpisana przez Iksińską czy Brzęczyszczykiewicza z imienia i nazwiska nie mam gwarancji, że prezentowane tam poglądy na np. ogólnodostępnym serwerze zawierają poglądy mieszczące się w nauce Kościoła katolickiego. Nawet skrót ks. nie stanowi takiej gwarancji; jako ksiądz w Internecie może podpisać się każdy. Proszę mojej postawy nie utożsamiać z węszeniem wszędzie herezji oraz polowaniem na czarownice względnie z pilnym odkurzaniem inkwizycji. Każda wspólnota czy organizacja ma prawo do mówienia własnym głosem, bez zastępców i wyręczycieli, ot co. W jednej z sieci w katalogu Katolicyzm znalazłem niejeden link z treściami nie mającymi nic wspólnego z wyznaniem katolickim. Kuriozalnym jest miejsce z komentarzem: Historia katolicyzmu w Polsce. Ruch na rzecz tradycji katolickiej zawierające link do zwolenników abpa Lefebvre'a, którego postępowanie wykluczyło go poza nawias Kościoła katolickiego a postawa nie zjednała przychylności nawet prasy węszącej sensacje. Jak na ironię na stronach o podobnym wydźwięku umieszczona jest uwaga: Staraliśmy się, by strony, do których są bezpośrednie odnośniki wolne były od wszelkich błędów, herezji i schizm. Jeśli jednak ktoś zauważy heretyckie lub schizmatyckie treści - proszę natychmiast pisać na i tu następuje adres e-mail. Czytający niniejszy artykuł zrozumie zapewne dążenia uczestników spotkania w Gliwicach co do serwera gwarantującego solidne odnośniki do stron katolickich nie zaś „katolickich”. Osobną kwestią nadającą się nadal do dyskutowania jest jak uczynić strony WWW jak najbardziej interesującymi w dobie multimediów. Pewnymi próbami są Rozmowy na koniec wieku na Mateuszu czy felietony abp Życińskiego na stronach diecezji tarnowskiej. Długa jest jednak droga uczenia się przez Kościół języka Internetu. Wiele trzeba rozważań jak wykorzystać nowe medium do zwiększenia skuteczności głoszenia Dobrej Nowiny. Horyzont możliwości przesuwa się ukazując nowe możliwości...

Zagadnienie religia a Internet doczekało się szeregu opracowań publikowanych w poważnych czasopismach teologicznych m.in. austriackim kwartalniku Theologisch-Praktische Quartalschrift wydawanym w Linzu. Na gruncie polskim należy odnotować fakt zaistniały w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Na swoje kolokwium habilitacyjne ks. dr Stanisław Budzik z tarnowskiego Instytutu Teologicznego przygotował 3 wykłady; Rada Wydziału decyduje który z nich ma być wygłoszony. Wybór padł... na temat Internet i rzeczywistość wirtualna. Możliwości i granice nowych technik medialnych z teologicznego punktu widzenia. Zagadnienie wywołało wielkie zainteresowanie członków Rady i recenzentów rozprawy habilitacyjnej a zwłaszcza rektora PAT, ks. prof. Adama Kubisia.

Co wynika ze spotkania sacrum i profanum?

Językiem komunikacji współczesnego świata staje się Internet. W sieci spotyka się sacrum i profanum, co stanowi okazję do współpracy, zwłaszcza w dziedzinie informacji, kultury, nauki oraz w odniesieniu do problemów społecznych. Obecność treści religijnych w Internecie stała się podstawą do dialogu internautów; dyskusja odbywa się nad zagadnieniami, które przestały być przedmiotem dyskusji publicznych np. osobisty stosunek do wiary i religii. Profesor Uniwersytetu w Notre Dame Alvin Plantinga ma nadzieję, że elektroniczna wymiana myśli między przedstawicielami różnych religii pomoże w zrozumieniu drugiego człowieka i ukazaniu wspólnych idei łączących wszystkich wierzących.

Wspólnym zadaniem przedstawicieli tego co religijne i świeckie jest pomaganie uzależnionym od Internetu; jak nauczyć ich odpowiedniego dystansu do przedmiotów, by nie górowały nad ludźmi? Światowa Pajęczyna ma ogromne możliwości ale też niesie pewne niebezpieczeństwa. Jak im wspólnie zaradzić? To kolejna dziedzina godna wspólnego zastanawiania się. Problemy społeczne stanowią kolejny szeroki zakres współpracy na gruncie Internetu. Życie dopisało niespodziewanie zupełnie nowy rozdział w tym względzie. W czasie powodzi na stronach WWW zarówno instytucje świeckie jak i religijne zabiegały o pomoc dla mieszkańców zalanych miast i wsi. Zwłaszcza na stronach krapkowickiego Sonika widać to było dokładnie. Spotkało się tam ponownie sacrum i profanum...

opr. JK/PO

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama