Błogosławiony Rupert Mayer. Dzieciństwo i młodość

Biografia święteho

Błogosławiony Rupert Mayer. Dzieciństwo i młodość

Stanisław Cieślak SJ

BŁOGOSŁAWIONY RUPERT MAYER SJ

ISBN: 978-83-7505-485-9
wyd.: WAM 2010

Wybrane fragmenty


Dzieciństwo i młodość

Rupert Mayer urodził się w niedzielę 23 stycznia 1876 roku w Stuttgarcie, stolicy Księstwa Wirtembergii. Był drugim z sześciorga dzieci kupca Ruperta Mayera (1849-1927) i Emilii z d. Wehrle (1855-1947), którzy po ślubie w 1873 roku osiedlili się w Stuttgarcie i z powodzeniem prowadzili sklep z artykułami gospodarstwa domowego. Starszy od Ruperta brat Egon (1874- 1937) kontynuował rodzinne tradycje kupieckie w Stuttgarcie; Hermana (1877-1955) obrała życie zakonne w zgromadzeniu Najświętszego Serca Jezusa (Sacré Coeur), w 1908 roku wyjechała do Japonii i przez wiele lat kierowała żeńską szkołą średnią w Tokio; Inez (1879-1961) poślubiła lekarza Heinricha Schulera w Ravensburgu; Hildegarda (1888-1958) wyszła za mąż za kupca Franza Sperla w Stuttgarcie i tamże prowadziła z nim dom towarowy. Z kolei najmłodsza z rodzeństwa, Valeria (1897-1941), została żoną historyka i profesora uniwersytetu w Monachium Heinricha Güntera.

Mimo zaangażowania w prowadzenie działalności handlowej pracowici i głęboko religijni rodzice dali dzieciom szczęśliwe dzieciństwo. Mówili im: „Pozwalamy wam nauczyć się wszystkiego, czego chcecie, ale musicie stanąć na własnych nogach. Musicie nosić wasze bogactwo w sobie, ponieważ łatwo możecie stracić pieniądze i wszystko inne”. Dzieci wzrastały w katolickiej atmosferze oraz otrzymały głęboko chrześcijańskie wychowanie, a także wielostronne wykształcenie. Obok nauki, którą zaczynały pod okiem nauczyciela domowego, uprawiały sport oraz rozwijały zdolności muzyczne. Rupert nauczył się nie tylko tańczyć, ale także gry na skrzypcach, pływania, szermowania szablą i fl oretem oraz jazdy konnej. Ta ostatnia umiejętność okazała się później przydatna w życiu, natomiast w 1937 roku wyznał, że nie grał na skrzypcach od 38 lat.

Dnia 28 lutego 1876 roku przyszły jezuita otrzymał na chrzcie imię Rupert Emil. Sakrament bierzmowania przyjął w 1888 roku w kościele parafi alnym pw. św. Eberharda, który do 1879 roku był jedyną katolicką świątynią w zdominowanym przez protestantów Stuttgarcie. Dwa lata później, 13 kwietnia 1890 roku, wraz z siostrą Hermaną, przystąpił do pierwszej Komunii św. i był ministrantem w kościele parafi alnym pw. św. Eberharda. Odznaczał się otwartością umysłu, prawością charakteru i gotowością do pomocy zarówno wobec pobożnych i pracowitych rodziców, rodzeństwa, jak służących i biednych. Wiele lat później z wdzięcznością wspominał dom rodzinny, który był dla niego jak oaza, oraz wychowanie katolickie, jakie otrzymał od rodziców cieszących się w Stuttgarcie powszechnym szacunkiem. Kościelne święta obchodzono w rodzinie rzeczywiście jako święta.

W domu rodzinnym Rupert mógł rozmawiać z nauczycielką po francusku i angielsku. Pewne trudności sprawiały mu język niemiecki i matematyka. Czasami był zbyt sumienny i uczył się już wczesnym rankiem. Zdarzało się, że na lekcjach historii słyszał rzeczy trudne do uwierzenia na temat Kościoła i religii. W tej sytuacji, w środowisku zdominowanym przez protestantów oraz w klimacie, który odbierał jako indyferentny religijnie i zarazem antykatolicki, w sposób szczególny interesował się zagadnieniami religijnymi i problematyką apologetyczną. Od samego początku przywiązywał duże znaczenie do wiary i czuł się ściśle związany z Kościołem katolickim. Poźniej pojawiły się myśli o kapłaństwie. Początkowo Rupert chodził do Gimnazjum Eberhard-Ludwig w rodzinnym Stuttgarcie. Kiedy miał 16 lat, z powodu osłabienia zdrowia zalecono mu zmianę powietrza. Ojciec przeniósł go do Ravensburgu, gdzie Rupert uczył się w szesnastoosobowej klasie tamtejszego gimnazjum i dał się poznać m.in. jako dobry gimnastyk. Kiedy po raz pierwszy przyjechał do rodziców na ferie, zaskoczył ich wyznaniem: „Zostanę jezuitą”. Ojciec kategorycznie odmówił zgody. Sądził, że do tej decyzji nakłonili go uczniowie gimnazjum jezuickiego Stella Matutina z Feldkirch. Rupert zaprzeczył temu energicznie i podał trzy powody: 1. Zakon jezuitów jest wszędzie prześladowany, 2. jezuici dobrze kształcą swoją młodzież, 3. chcę być dobrze przygotowany do walki. W końcu ojciec i syn doszli do porozumienia: rok po święceniach kapłańskich syn powinien podjąć wolną decyzję. Później przyszły jezuita wypowiadał się z wdzięcznością o roztropnym załatwieniu sprawy przez ojca.

Kiedy Rupert przenosił się ze Sztuttgartu do Ravensburga, należał do uczniów ze średnimi ocenami. Natomiast na maturze, zdanej w 1894 roku w Ravensburgu, był jednym z pięciu najlepszych uczniów, którzy bardzo dobrze napisali egzaminy pisemne i przez to zostali zwolnieni z egzaminów ustnych. Po egzaminie dojrzałości na czas ferii pojechał z kilkoma maturzystami do Feldkirch i tam odprawił Ćwiczenia duchowne, czyli rekolekcje według metody założyciela Towarzystwa Jezusowego, św. Ignacego Loyoli.

Zgodnie z umową z ojcem i z myślą o kapłaństwie, jako człowiek świecki, podjął studia teologiczne, które odbył na trzech prestiżowych uczelniach: katolickim uniwersytecie we Fryburgu Szwajcarskim (1894/1895), gdzie poznał dominikanów, następnie w Monachium (1895/1896) i na koniec w Tybindze (1896/1898). W tym czasie zetknął się w Beuron z benedyktynami, którzy mieli nadzieję, że do nich wstąpi. Na studiach Rupert uczestniczył w życiu kilku organizacji. W Monachium był członkiem „Teutonii” i „Aenanii”, a w Tybindze „Guestfalii”. Program tych organizacji odpowiadał mu, albowiem głosiły one bliskie mu ideały: „religia, nauka, przyjaźń, miłość ojczyzny, moralność”, które usiłował urzeczywistniać w swoim życiu. Zdarzało się, że budził kolegów uniwersyteckich w niedzielę, aby mogli pójść z nim na Mszę św. W Tybindze zetknął się z policją. Z powodu zakłócania ciszy nocnej studenci zostali przyprowadzeni na posterunek policji. Każdy miał zapłacić trzy marki.

Rupert nie spowodował żadnego hałasu i odmawiał zapłacenia kary. Argumentował, że nie chodzi mu o trzy marki, chętnie je podaruje, ale nie zapłaci żadnej kary, ponieważ nic nie zawinił. Pozostał przy swoim i zwyciężył, a u kolegów zyskał przydomek „Hannibal”.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama