Spotykamy duszę, gdy zwalniamy tempo i słuchamy

Fragmenty książki "W poszukiwaniu duszy"

Spotykamy duszę, gdy zwalniamy tempo i słuchamy

Paul K. Fehrenbach

W POSZUKIWANIU DUSZY
Związek pomiędzy duchową
a psychologiczną dojrzałością

ISBN: 978-83-7505-008-0
wyd.: Wydawnictwo WAM 2008

Wybrane fragmenty
Przedmowa
Spotykamy duszę, gdy zwalniamy tempo i słuchamy
Udział w życiu wewnętrznym:
umiejętność, której można się nauczyć
Pierwsze dwa etapy samoświadomości:
W pułapce naszego świata zewnętrznego

Spotykamy duszę, gdy zwalniamy tempo i słuchamy

Kilka lat temu rozpocząłem psychoterapeutyczne spotkania z czterdziestodwuletnim mężczyzną imieniem Charlie. Charlie, choć z powodzeniem prowadził mały biznes, swoją karierę zawodową opisywał jako jedno wielkie nieszczęście. W ostatnim okresie doświadczył on ponadto serii znaczących strat. Dwa lata przed rozpoczęciem terapii jego ojciec zmarł po trzech latach zmagań z rakiem. Susan — kobieta, którą planował poślubić — oświadczyła mu niedawno, że nie jest już dłużej zainteresowana kontynuowaniem ich związku. Stwierdziła, że jest zmęczona jego zawodowymi nawykami i niedostępnością emocjonalną.

Charlie był zdruzgotany, uznając ostatnie wydarzenia za kolejny krok na drodze do stopniowej dezintegracji swego osobistego świata. Jego pierwsze małżeństwo rozpadło się mniej więcej z tych samych przyczyn. Śmierć ojca sprawiła, że znalazł się na skraju załamania. Odejście Susan, jak sam opisywał, złamało mu serce.

Co więcej, Charlie czuł, że praca nie stanowi już dlań żadnego oparcia. Chociaż osiągnął sukces, codzienne zarządzanie sklepem nie przynosiło mu najmniejszego zadowolenia. Podczas studiów pragnął zostać nauczycielem w szkole średniej, lecz ostatecznie poddał się presji ze strony ojca, który chciał, żeby Charlie przejął biznes rodzinny i prowadził sklep spożywczy. Czas, jaki spędzał z ojcem w sklepie, oraz pieniądze, które pozwalały zapewnić jego rodzinie wygodne życie, przez lata dawały mu pewne poczucie sensu i satysfakcji. Śmierć ojca i rozwód pozbawiły go głównych powodów do kontynuowania pracy. Odejście Susan przekreśliło nadzieje na rozpoczęcie nowego życia. Charlie tkwił pogrążony nie tylko w żalu nad przeszłością, lecz również w rosnącym poczuciu niepewności co do swojej przyszłości. Czuł, że stoi na rozdrożu.

Z punktu widzenia psychologii, ból i zamęt odczuwane w tym czasie przez Charliego dałoby się lepiej zrozumieć, gdyby spojrzeć na nie w szerszym kontekście, w odniesieniu do wcześniejszych etapów jego życia. Analizując żal z powodu strat, których doświadczył, i cofając się w przeszłość, aż do swego rozwodu, Charlie zaczął rozumieć, że nigdy całkiem nie pogodził się z pewną wcześniejszą stratą. Z perspektywy czasu pojął, że swoją drogę zaczął tracić w chwili, gdy porzucił marzenia o zostaniu nauczycielem. Przyczyną podjęcia tej decyzji była raczej presja ze strony rodziny niż pragnienia jego serca. Później poślubił Joyce i został ojcem dwóch synów. Zarówno swoje małżeństwo, jak i życie rodzinne Charlie zbudował na fałszywym założeniu, że powinien skupiać się wyłącznie na trosce o zabezpieczenie finansowe swych bliskich, lekceważąc tym samym chwile, które mógł spędzić z nimi w związku.

To, z czym obecnie zmaga się Charlie, spostrzegane w kontekście całego przebiegu dorosłego życia, okazuje się zgodne ze wzorami, jakie współcześni psychologowie łączą z rozwojem w środkowym okresie życia mężczyzny. Badanie tych zagadnień z owej rozwojowej perspektywy może pomóc nam dostrzec pewne doświadczenia, które są zbliżone do doświadczeń Charliego, i zapewne skłoni nas do zmierzenia się z tymi samymi wyzwaniami w naszym życiu.

Zbadajmy najpierw aspekt czasowy. Fakt, że Charlie doświadczył problemów, o których była mowa, po czterdziestce, nie kwalifikuje ich automatycznie jako zagadnień związanych w wiekiem średnim. Wiek metrykalny sam w sobie nie stanowi adekwatnego wyznacznika przemian połowy życia. Procesy zachodzące w wieku średnim zaliczyć należy do szeroko rozumianych zdarzeń rozwojowych, ponieważ występują mniej więcej w danym przedziale wiekowym. Przykładowo, w kulturze amerykańskiej większość mężczyzn, którzy dostrzegają u siebie przemiany połowy życia, zgłasza, że przechodzą przez nie pomiędzy końcem czwartej i początkiem szóstej dekady życia. Jednak w przypadku tak długiego okresu pojawia się oczywisty problem: rozpoznanie jednostkowej przemiany połowy życia stanowi bardzo trudne zadanie, jeśli za jedyny jej wyznacznik przyjmuje się wiek.

Identyfikacja przemiany połowy życia komplikuje się dodatkowo za sprawą błędnej, acz popularnej koncepcji, że proces ten nieodmiennie pociąga za sobą pewien rodzaj „kryzysu”. Faktycznie, termin „kryzys połowy życia” (midlife crisis) stał się popularnym zwrotem używanym do opisania wszelkiego rodzaju zamętu doświadczanego w tym okresie. To błędne utożsamienie przemiany z kryzysem powoduje zamieszanie, ponieważ skłania niektórych mężczyzn do umniejszania wagi swoich rzeczywistych doświadczeń, bowiem nie wszystkie z nich są na tyle dramatyczne, aby dać się zakwalifikować jako „kryzys”. Inni z kolei mylnie zakładają, że jakieś decydujące zdarzenie, które miało miejsce w tym okresie, musi być osobistym kryzysem połowy życia po prostu dlatego, że nastąpiło w tym czasie. Nawet kryzys, który zdarza się w wieku średnim, nie jest równoznaczny z rozwojowymi przemianami połowy życia.

Błędne założenia i odrzucenie subtelniejszych przejawów faktycznego doświadczenia mogą uniemożliwić niektórym mężczyznom czerpanie korzyści z potencjalnie bogatego procesu ich rozwoju.

Po przyjęciu powyższych uwag, ważne jest ustalenie, dlaczego właściwie doszło do tego popularnego połączenia pojęć połowy życia i kryzysu. Jedną z przyczyn jest zapewne to, że przemianę rozwojową przyspiesza czasami jakieś kluczowe zdarzenie. Wielu mężczyzn w wieku średnim staje wobec istotnych prób życiowych, jak rozpad małżeństwa lub utrata pracy, poważna choroba, odejście dzieci z domu lub śmierć rodziców. Zazwyczaj pierwszą reakcją na te tak ważne zdarzenia życiowe jest dokonanie wszelkich modyfikacji, które wydają się konieczne. Gdy jednak trzeba poradzić sobie z czymś tak znaczącym, jak utrata rodziny, zdrowia czy źródła utrzymania, „rozwiązanie” może polegać jedynie na dokonaniu pewnych praktycznych dostosowań w następstwie kryzysu.

Wcześniej czy później, po tym, jak życie ponownie się ustabilizuje, wielu mężczyzn przechodzi drugą fazę adaptacji, która jest o wiele mniej widoczna. Odkrywają, że pociąga ich introspekcja, psychologiczny świat własnego wnętrza, który nie jest ani praktyczny, ani racjonalny, a też niekoniecznie bywa gościnny. Jak zauważyła Emily Dickinson: „Wielki ból zastępuje rutyna cierpienia”1. Owa „rutyna cierpienia” to następny etap emocjonalnego zwrócenia się ku własnemu wnętrzu, przyspieszonego przez początkowe stresowe zdarzenie. W ten sposób, kryzys sam w sobie nie jest tożsamy z procesem rozwojowym zachodzącym w wieku średnim, lecz zazwyczaj stanowi jego zwiastun. Faktyczne przemiany połowy życia zaczynają się podczas drugiej, wewnętrznej fazy.

1 Emily Dickinson, 100 wierszy, tłum. Stanisław Barańczak, Kraków 1990, s. 61. Wszystkie przypisy pochodzą od tłumacza.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama