Zła przeszłość Apostoła Pawła

Z cyklu "Trud wolności"

Wzorcowym przykładem odcięcia się od swojej złej przeszłości jest Apostoł Paweł. Należał on do tych niebezpiecznych idealistów, którzy swoje zbrodnie popełniają w dobrej wierze. Był za młody i nie pozwolono mu czynnie przyłożyć się do zamordowania pierwszego męczennika, Szczepana, ale, jak czytamy w Dziejach Apostolskich, całym sercem był po stronie kamienujących. Jest dość prawdopodobne, że był główną sprężyną pierwszego w historii prześladowania Kościoła. W każdym razie tylko jego jednego autor Dziejów wspomina z imienia: "A Szaweł niszczył Kościół, wchodząc do domów porywał mężczyzn i kobiety i wtrącał do więzienia". Opis jego nawrócenia zaczyna się od informacji, że "Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich".

On sam, po wielu latach swojej ciężkiej służby w Kościele, napisał o sobie: "Nie jestem godzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży". W ogóle Paweł nie ukrywał swojego życiorysu. "Słyszeliście przecież - pisał w innym swoim liście - o moim postępowaniu ongiś, gdy jeszcze wyznawałem judaizm, jak z niezwykłą gorliwością prześladowałem Kościół Boży i usiłowałem go zniszczyć". I w jeszcze innym liście: "Ja, ongiś bluźnierca, prześladowca i oszczerca, dostąpiłem miłosierdzia i zostałem uznany za godnego zaufania, by mi powierzono posługiwanie, ponieważ działałem z nieświadomością w niewierze".

Zapewne dlatego, że nie ukrywał swojej złej przeszłości, inni mu jej nie wypominali. Nawet podczas Soboru Jerozolimskiego, kiedy Paweł był mocno zaangażowany po jednej stronie sporu, druga strona nie próbowała wykorzystywać przeciwko niemu jego przeszłości. Jedyna zapisana w Nowym Testamencie wątpliwość chrześcijan co do szczerości jego nawrócenia miała miejsce w trzy dni po wydarzeniu pod Damaszkiem. "Panie - spierał się ze zmartwychwstałym Chrystusem chrześcijanin, który otrzymał polecenie przygotowania Pawła do chrztu - słyszałem z wielu stron, jak wiele złego wyrządził ten człowiek świętym twoim w Jerozolimie; i również tutaj ma on władzę od arcykapłanów więzić wszystkich, którzy wzywają Twego imienia".

Postawmy proste pytanie: Dlaczego odczuwamy niesmak, kiedy na nawrócenie Apostoła Pawła powołują się ludzie, którzy zachowują się jak chorągiewki na dachu i zmieniają swe poglądy oraz postawy stosownie do tego, w którą stronę wiatr wieje?

Otóż najpierw zauważmy, że Paweł nie nawrócił się w momencie, kiedy dla chrześcijaństwa powiały dobre wiatry. Wręcz przeciwnie, dla niego przyjęcie wiary w Chrystusa oznaczało przemienienie się z prześladowcy w prześladowanego. Wystarczy przypomnieć sobie słynny fragment z Drugiego Listu do Koryntian: "Pięciokrotnie byłem bity po czterdzieści razów bez jednego. Trzy razy byłem sieczony rózgami, raz kamienowany, trzykrotnie byłem rozbitkiem na morzu, przez dzień i noc przebywałem na głębinie morskiej", itd. itd.

Zatrzymajmy się na wspomnianym ukamienowaniu. Wydarzenie to jest opisane bardziej szczegółowo w Dziejach Apostolskich. Miało ono miejsce w likaońskim miasteczku Listra, w Azji Mniejszej. "Podburzony tłum ukamienował Pawła i wywlókł go za miasto, sądząc, że nie żyje" - pisze święty Łukasz. Dopiero kiedy uczniowie Pawła przyszli zająć się ciałem, okazało się, że Apostoł tylko utracił przytomność. Oczywiście, po tym wydarzeniu nie zaniechał działalności narażającej na takie niebezpieczeństwa.

Chorągiewka na dachu zmienia się stosownie do zmieniającej się sytuacji, dla Pawła nawrócenie związane było najdosłowniej z zaparciem się samego siebie. Przecież on swoim wejściem do Kościoła przekreślał całą swoją dotychczasową biografię. Ma się rozumieć, do głoszenia Ewangelii nie przystąpił na własną rękę, samowolnie, ale został do tego upoważniony (warto zresztą wiedzieć, że dopiero w trzy lata po swoim nawróceniu, po odpowiednim do tego duchowym przygotowaniu).

On sam o tym pisze w niezwykle ciekawym fragmencie Listu do Galatów: "Natychmiast [ po nawróceniu] , nie radząc się ciała i krwi, ani nie udając się do Jerozolimy, do tych, którzy apostołami stali się wcześniej niż ja, skierowałem się do Arabii, a później znowu wróciłem do Damaszku. Następnie, trzy lata później, udałem się do Jerozolimy dla poznania się z Kefasem [ Apostołem Piotrem] , zatrzymując się u niego tylko piętnaście dni. A Bóg mi świadkiem, że w tym, co do was piszę, nie kłamię. Potem udałem się do krain Syrii i Cylicji. Kościołom zaś chrześcijańskim w Judei pozostawałem osobiście nieznany. Docierała do nich jedynie wieść: ten, co dawniej nas prześladował, teraz jako Dobrą Nowinę głosi wiarę, którą dawniej usiłował wytępić. I wielbili Boga z mego powodu. Dopiero po czternastu latach udałem się ponownie do Jerozolimy".

Mamy w polskiej kulturze analogiczny wzór głębokiego nawrócenia politycznego i patriotycznego. Jest to, rzecz jasna, Andrzej Kmicic. Trudno się nie domyślać, że Sienkiewicz, konstruując tę postać, bardzo uważnie przypatrywał się biografii Apostoła Pawła. I chyba nikogo nie dziwi, że postać Kmicica w ogóle nie pojawia się w uzasadnieniach postulatu, żeby puścić w niepamięć różne złe zaangażowania z czasów komunizmu.

Jednak osobiście nadziwić się nie mogę, jakim prawem przywoływane jest w tych uzasadnieniach imię Apostoła Pawła. Przecież zmiana chorągiewki to nie jest nawrócenie, zaś przepraszanie za dawne grzechy nie polega na ich tuszowaniu.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama