Pogoda na niedzielę

Statystyki wskazują, że z religijnością Polaków zaczyna być coraz gorzej

Od początku bieżącego roku powracają co jakiś czas informacje nt. religijności Polaków, o naszych praktykach religijnych i o stanie powołań. Coraz częściej zaczynamy przyznawać, że sytuacja rzeczywiście zaczyna się komplikować.

Od kilku już lat coroczne badania dotyczące udziału wiernych w niedzielnej Mszy Świętej są przedmiotem różnorakich analiz i komentarzy prasowych. Podobnie stawia się pytania o stan powołań do kapłaństwa i życia zakonnego. Chcemy wiedzieć, ilu kandydatów zgłosiło się do seminariów duchownych, ilu było rok temu, pięć i dziesięć lat wcześniej, wreszcie — ilu kończy seminaria przyjmując święcenia kapłańskie. Wszelkiego rodzaju statystyki mają to do siebie, że nas intrygują, a niektórych wręcz fascynują. Wraz z nimi pojawia się jednak również pytanie o przyszłość - jak obecny stan odbije się na naszym życiu za kilka lat.

Kiedy w ostatnich tygodniach pojawiły się wpierw oficjalne informacje nt. liczenia wiernych, które miało miejsce w minionym roku, a potem poinformowano o liczbie kandydatów przyjętych do seminariów duchownych w roku akademickim 2008/2009, mogliśmy usłyszeć wiele komentarzy, poszukiwań przyczyn takiego, a nie innego stanu rzeczy, postawiono też wiele pytań dotyczących właśnie perspektyw na najbliższe lata.

Wierzącemu wiatr w oczy

Przyznam, że poczułem się tym razem z lekka zaskoczony całą sytuacją. Mam wrażenie, iż po raz pierwszy od wielu lat, może jeszcze trochę nieśmiało - ale jednak! - zaczęliśmy przyznawać, że w kwestii naszej polskiej religijności widać jakiś problem. Coś się zmienia, są wyraźne tendencje spadkowe. Nawet ci, którzy mówili, że pogoda w czasie jesiennego liczenia wiernych była niesprzyjająca i mogła wpłynąć na liczbę uczestników niedzielnej Eucharystii, może z pewnymi oporami, ale mimo wszystko skłaniali się ku stwierdzeniu, że nie wszystko da się pogodą wytłumaczyć. Zwłaszcza że pogoda dla wierzących w gruncie rzeczy nigdy nie jest sprzyjająca. „Klimaty”, w których żyjemy w Polsce, a jeszcze bardziej te, z którymi mają do czynienia nasi bracia w innych krajach Europy, generalnie rzecz biorąc wierze raczej nie sprzyjały i nie sprzyjają. Chciałoby się powiedzieć: wierzącemu zawsze wiatr w oczy... przecież to właśnie jest klimat, w którym wiara się kształtuje i umacnia. Więc może ta pogoda to jednak nie najlepsze wytłumaczenie... co więcej, nawet potwierdzenie, że dobrze nie jest.

Pytania o duszpasterstwo

Jakikolwiek by nie był wpływ pogody na religijną aktywność Polaków w konkretną listopadową niedzielę, wiele mówią porównania ubiegłorocznego liczenia wiernych z obliczeniami, których dokonano dziesięć czy dwadzieścia lat temu. Spadek uczestnictwa w praktykach religijnych z takiej perspektywy musi rodzić pytania o duszpasterstwo dziś. Można oczywiście znaleźć pewne przyczyny zmian związane z emigracją czy innymi wprost od nas niezależnymi czynnikami, ale nie można też uciec od pytania o problemy, które dotyczą wprost naszej sytuacji społecznej, religijnej i duszpasterstwa. Stąd właśnie za najważniejszy efekt opublikowanych w ostatnich tygodniach i miesiącach wyników badań można uznać fakt, iż zaczęliśmy się im przyglądać z większą uwagą i bez budowania barykad oraz bez podważania ich sensu czy wiarygodności. To nowe spojrzenie pojawiało się tak w kwestii udziału w praktykach religijnych, jak i w temacie powołań do kapłaństwa i życia zakonnego.

Być może tegoroczny brak reakcji obronnej na publikację statystyk — który w moim przekonaniu jest czymś nowym na naszym kościelnym gruncie — da nam szansę na podjęcie głębszej refleksji na temat aktualnej sytuacji. Jest oczywistym, że badania statystyczne mają swoje ograniczenia, zwłaszcza w takiej materii jak wiara. Nie można sobie jednak pozwolić na to, by te ograniczenia prowadziły do usprawiedliwiania się lub trwania w przekonaniu, że nie jest przecież „aż” tak źle albo że na Zachodzie jest zdecydowanie gorzej. Jakimś dobrym znakiem, że tych liczb nie potraktowano z obojętnością, były zapewne kazania, które usłyszeliśmy w tegoroczną niedzielę Dobrego Pasterza, kiedy biskupi jasno i zdecydowanie podkreślali, że potrzeba nie tylko modlitwy w intencji powołań, ale również troski o młodych ludzi. Powołanie odkrywa się bowiem w konkretnym środowisku, wzrastając pod okiem rodziców, wychowawców i duszpasterzy. Odpowiedź na nie, gotowość do jego przyjęcia to nie tylko kwestia dobrej woli chłopaka czy dziewczyny, ale także długiego procesu dorastania w wierze i otwierania sie na Pana Boga. Bez odpowiedniego religijnego klimatu odkrywanie powołania będzie bardzo utrudnione.

Tarcza obronna

Systematyczne praktyki religijne są jednym z najistotniejszych elementów życia religijnego. I to niestety w tym względzie problemy są największe. Badania pokazują, że liczba praktykujących zasadniczo nie spada, ale duży procent z nich chodzi na Mszę św. lub modli się niesystematycznie, okazjonalnie bądź dlatego, że akurat tego potrzebuje. W gruncie rzeczy to człowiek i jego duchowe czy emocjonalne potrzeby staje się w ten sposób ważniejszy niż Bóg. Z tym problemem coraz bardziej się borykamy. Dobrze więc, że wreszcie udało się nam wysunąć spoza tarczy obronnej z hasłem „Nie jest źle”, bo na pewno może być lepiej...

 

Bp Edward Dajczak: - Niskiej frekwencji nie można tłumaczyć tylko złą pogodą, choć rzeczywiście tamta niedziela była wyjątkowo fatalna. Trzeba sobie postawić pytanie, dlaczego człowiek nie potrafi przerosnąć złej pogody mocą swojej wiary. Nie ma cienia wątpliwości, że współczesnemu człowiekowi przychodzi trudniej wierzyć i Kościół musi znaleźć odpowiedź na pytanie, jak dzisiaj głosić Ewangelię. Myślę, że już czas na nową ewangelizację (wypowiedź za KAI z 8.04.2009).

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama