Francja i laicki dżihad

Dlaczego Francja nie poszła w kierunku wskazanym przed laty przez Sarkozy'ego, a zamiast tego forsuje coraz silniejszą laicyzację?

Francja i laicki dżihad

WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: — Ksiądz Kardynał był obecny 20 grudnia 2007 r. w pałacu na Lateranie i mógł osobiście usłyszeć przemówienie prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego podczas ceremonii nadania mu tytułu Honorowego Kanonika Bazyliki św. Jana. Dzisiaj, z perspektywy minionych lat, rodzi się pytanie: dlaczego Francja nie poszła w kierunku wskazanym przez Sarkozy'ego i stała się znowu krajem walczącej laicyzacji?

KARD. PAUL POUPARD: — Spotkałem się z prezydentem Sarkozym kilka miesięcy przed uroczystością u św. Jana na Lateranie, podczas pogrzebu kard. Jeana-Marie Lustigera, który odbył się w katedrze Notre Dame w Paryżu 10 sierpnia 2007 r. 
Ponieważ mnie znał, po wygłoszeniu przemówienia podszedł do mnie i zapytał: „Co Eminencja sądzi o mojej wypowiedzi?”. Powiedziałem mu, że jako potomek ofiar z Wandei (Wandea — region w zachodniej Francji, nad Atlantykiem, w którym pod koniec XVIII wieku armia republikańska dokonała masakry miejscowej ludności — przyp. W. R.), jestem mu wdzięczny, iż publicznie przyznał, że moi przodkowie byli ofiarami Republiki Francuskiej. Jeśli chodzi o jego wypowiedź, chciałbym podkreślić jedną rzecz — uznano jej treść za nowość, ale tak nie było. Gdy Jan Paweł II przyjął Jacques'a Chiraca 20 stycznia 1996 r., prezydent powiedział: „Kiedy w obecności Jego Świątobliwości będziemy obchodzić 1500. rocznicę chrztu Chlodwiga, króla Franków (Papież miał odwiedzić Francję we wrześniu tego samego roku — przyp. W. R.), wydarzenie to pokaże siłę i bogactwo więzi między Stolicą Piotrową i Francją, najstarszą córką Kościoła”. Wcześniej jeszcze gen. de Gaulle mówił o tym związku, kiedy złożył wizytę papieżowi Janowi XXIII — 27 czerwca 1959 r.

— Dlaczego Francja nazywana jest najstarszą córką Kościoła?

Gdy papież Aleksander VI w 1495 r. przyjął Karola VIII, powitał go jako „króla Francji, pierworodnego syna Kościoła”. Przez wieki papieże zwracali się do królów Francji w ten właśnie sposób. A następnie od „pierworodnego syna” przeszliśmy do wyrażenia „najstarszej córki Kościoła”, które odnosiło się do Francji.

— Ale po prezydenturze Sarkozy'ego „najstarsza córka Kościoła” zaczęła wyraźnie walczyć z Kościołem i katolicyzmem, aby wyeliminować te wartości z przestrzeni publicznej...

W tym momencie trzeba by powiedzieć o skomplikowanej historii „dwóch Francji” (deux Frances): Francji o chrześcijańskich korzeniach i Francji oświecenia. Te dwie Francje walczyły ze sobą na przestrzeni wieków. Jan Paweł II podczas swojej wizyty w Parlamencie Europejskim 11 października 1988 r. powiedział: „Odkąd na jej (Europy) terenie rozwinęły się w epoce nowożytnej prądy myślowe czyniące Boga coraz bardziej niezrozumiałym dla świata i człowieka, dwie przeciwstawne sobie wizje podtrzymują napięcie między punktem widzenia wierzących i zwolenników humanizmu agnostycznego, a czasem wręcz ateistycznego. Pierwsi uważają, że posłuszeństwo Bogu stanowi źródło prawdziwej wolności, a ona, nie będąc nigdy ani arbitralna, ani bezcelowa, jest wolnością prowadzącą ku prawdzie i dobru, czyli dwóm wartościom, których całkowite przyswojenie nie leży w granicach czysto ludzkich możliwości. Ta zasadnicza postawa wyraża się na płaszczyźnie etycznej przez akceptację zasad i norm postępowania dyktowanych przez rozum lub płynących z powagi słowa Bożego, których człowiek — jako jednostka i jako zbiorowość — nie może dowolnie unieważnić pod wpływem mody czy zmiennych interesów. Druga postawa polega na tym, że odrzuciwszy wszelką zależność stworzenia od Boga czy od transcendentnego porządku dobra i prawdy, uważa się człowieka samego w sobie za początek i koniec wszystkich rzeczy, a społeczeństwo — z jego normami, prawami i praktycznymi rozwiązaniami — za absolutnie suwerenne dzieło tegoż człowieka. Etyka nie ma wówczas żadnego fundamentu poza umową społeczną, a wolność jednostki — innych hamulców niż te, które społeczeństwo uważa za potrzebne do ochrony wolności innych jednostek. Według pewnych opinii, swobody obywatelskie i polityczne wywalczone niegdyś w drodze obalenia starego porządku, opartego na wierze religijnej, i dziś wiążą się nieodłącznie z marginalizacją, tzn. zwalczaniem religii, w której chętnie widzi się system alienacji”. 
We Francji mamy wciąż do czynienia z tymi dwiema przeciwstawnymi wizjami świata i człowieka. A ponieważ do władzy dochodzą na przemian różne ugrupowania, po Sarkozym przybył nowy prezydent, Hollande, a wraz z nim ludzie, którzy mają inne poglądy na rzeczywistość.

— Dla tej ekipy rządzącej historia Francji rozpoczęła się od rewolucji francuskiej...

Ci ludzie zapominają, że nie można wymazać historii. Kto tak twierdzi, ma ideologiczną wizję historii. Niestety, pewne kręgi w imieniu laickości promowały i nadal promują laicyzm, a są to dwie różne rzeczy. Według mnie, laickość jest gwarancją prawną wolności sumienia wszystkich obywateli, a laicyzm jest przyjęciem ideologii i koncepcji życia, które wykluczają wszelkie inne. Niestety, ludzie, którzy są obecnie u władzy we Francji, zapominają również, że pierwszym zadaniem polityka jest działanie na rzecz jedności narodu, a nie podsycanie antagonizmów.

— Francja powstała jako świeckie państwo w wyniku rewolucji francuskiej, której hasłem i symbolem były słowa: wolność, równość, braterstwo („Liberté”, „Égalité”, „Fraternité”). Ale te górnolotne ideały kontrastowały z metodami ich wprowadzania w życie, a rewolucjoniści dopuścili się już na samym początku straszliwej zbrodni, która uważana jest za pierwsze ludobójstwo w czasach współczesnych. Robespierre i inni członkowie Komitetu Ocalenia Publicznego zaplanowali eksterminację Wandejczyków, postrzeganych jako katolików i monarchistów. Ponad 20 proc. mieszkańców Wandei — w tym kobiety w ciąży, dzieci, starcy i księża — zostało zgładzonych w bestialski sposób (np. byli masowo topieni w Loarze). Ksiądz Kardynał — jak wspomniał — jest potomkiem ofiar z Wandei, więc dobrze zna tę historię. Jak to ludobójstwo, grzech pierworodny rewolucji, a także słynne powiedzenie Robespierre'a: „Nie ma wolności dla jej wrogów”, zaważyły na losach laickiej Francji?

Do niedawna książki z historii ukazywały fakty związane z wojną w Wandei tylko w kategoriach politycznych i wojskowych. Ale ja, na 200. rocznicę tamtych wydarzeń, napisałem książki, w których udowadniam, że motywacje ludobójstwa Wandejczyków były zasadniczo religijne. Gdy badałem archiwa mojej rodziny, odkryłem, że moi przodkowie na początku, tak jak wielu innych ludzi, byli za rewolucją, ponieważ rolnicy chcieli niższych podatków i większej swobody. Ale sytuacja się zmieniła, gdy część księży „ugięła się”, złożyła przysięgę na konstytucję cywilną i przestała uznawać papieża. Ludzie nie chcieli tych kapłanów. Kobieta w mojej wsi została ścięta na gilotynie, ponieważ nie chciała „nowych księży, ale tych starych”, to znaczy, że nie chciała kapłanów, którzy zdradzili papieża. Jestem wdzięczny Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II za to, że beatyfikował tę kobietę. 
Dzieje Wandei to także historia mojej rodziny, bo Jacques Cathelineau, nazywany „świętym z Anjou”, który rozpoczął bunt przeciwko republikanom, był przodkiem mojej cioci. Zbuntowali się prości ludzie, którym brakowało broni, ale którzy mieli wielką wiarę. Napoleon nazwał wojnę w Wandei wojną gigantów; twierdził, że gdyby wojsko Wandejczyków nie zatrzymało się w Nantes i poszło na Paryż, obaliłoby Republikę.

— Nie przez przypadek przypomniałem historię rewolucji. Po Sarkozym doszedł do władzy Hollande, który wybrał na ministra edukacji Vincenta Peillona, autora książki „La Revolution française n'est pas terminée” (Rewolucja francuska nie jest zakończona), w której stwierdza m.in.: „Zrobiliśmy zasadniczo rewolucję polityczną, ale nie moralną i duchową. Dlatego zostawiliśmy moralność i duchowość Kościołowi katolickiemu. Musimy to zmienić (...). Musimy stworzyć religię republikańską, a ta nowa religia to laickość”. I kontynuuje: „Rewolucja oznacza zapomnienie tego wszystkiego, co ją poprzedza. Dlatego ważną rolę odgrywa szkoła, która musi wyrwać dziecko z jego wszystkich przedrepublikańskich więzi i nauczyć je, jak stać się obywatelem. To jest jak nowe narodzenie, jak transsubstancjacja, która dokonuje się w szkole, jak nowy Kościół z jego nowymi pasterzami, jego nową liturgią i nowymi Tablicami Prawa”. Czy nie niepokoi Księdza Kardynała ta idea „stworzenia obywatela” Republiki Francuskiej, która przypomina próbę stworzenia „homo sovieticus” w komunistycznym Związku Sowieckim?

Jednym z haseł rewolucji było: „W imię wolności można zabijać wrogów wolności”. To właśnie takie myślenie jest źródłem totalitaryzmu. Tak było później w przypadku gułagów — wszyscy historycy wskazują na związek między rewolucją francuską i rewolucją bolszewicką — ale także obozów koncentracyjnych. Niektórzy politycy uważają, że ponieważ naukowy pogląd na świat jest jedynym ważnym, ci, którzy tego nie akceptują, są chorzy i trzeba ich zmusić do milczenia. Zatem wybór ideologa Peillona na ministra edukacji był czymś strasznym. We Francji od 1905 r. obowiązuje słynne prawo rozdziału państwa i Kościoła, ale dla rewolucjonistów wszystkich czasów najważniejsze jest oddzielenie Kościoła od szkoły, dlatego że to szkoła ma uformować „nowego człowieka”. Tragiczne jest to, że po dwóch wiekach od rewolucji francuskiej, po dziesiątkach milionów ofiar tego błędnego poglądu na świat wraca laicki totalitaryzm. To, czego nie udało się zrealizować komunizmowi, próbuje ponownie osiągnąć laicyzm.

— Wielu obserwatorów francuskiej sceny politycznej wskazuje, że za „rewolucją kulturalną” socjalistów stoją loże masońskie. Dlaczego życie publiczne we Francji jest pod tak silnym wpływem masonerii?

Należy przypomnieć trochę historii. Masoneria powstała w Anglii i początkowo miała charakter duchowy — czczono Najwyższą Istotę. W krajach anglosaskich są też loże wierzących. Francuska masoneria jest natomiast w większości antyklerykalna, a także antychrześcijańska. Była kiedyś ukrytą władzą, ale teraz jest tak silna, że już się nie ukrywa — ministrowie Republiki otwarcie przedstawiają się jako masoni. Niektórzy z nich — wolałbym nie wymieniać nazwisk — są zdania, że trzeba wyeliminować wrogów wolności, czyli nas, katolików. Ale historia się nie skończyła i zobaczymy, co się stanie w przyszłości. Dzięki Bogu, naród francuski pozostał z dala od tych ideologii. Świadczą o tym manifestacje w obronie tradycyjnej rodziny, gdy na ulice francuskich miast wyszło ponad 2 mln ludzi.

— Ludzie są dalecy od ideologii laicyzmu, ale często są rządzeni właśnie przez laickie „elity”...

Tak często bywa. Są to perwersyjne skutki demokracji. Jak wytłumaczyć, że w kraju takim jak Malta Dom Mintoff, wybrany na premiera przez obywateli, z których 95 proc. to katolicy, prześladował Kościół? Nawet w katolickim Meksyku władze jeszcze do niedawna prześladowały ludzi wierzących. Pamiętam, że przed wizytą Jana Pawła II w Meksyku władze tego kraju poprosiły go o paszport, by przybić wizę. Papież, oczywiście, nie miał paszportu, a gdy przybył do Meksyku, prezydent wygłosił najkrótszą mowę powitalną, jaką kiedykolwiek słyszałem: „Dzień dobry panu. Życzę powodzenia wśród wyznawców pana religii”.

— W mieście Ploërmel został usunięty pomnik Jana Pawła II, ponieważ rzekomo naruszał prawo o świeckości państwa, a w miejscowości Publier w Górnej Sabaudii sąd administracyjny nakazał usunąć z publicznego parku statuę Madonny. Do tego rodzaju decyzji administracyjnych trzeba dodać akty wandalizmu wobec miejsc kultu, symboli chrześcijańskich, a także wobec księży. Teraz mówi się otwarcie o próbie wyeliminowania wszystkich symboli chrześcijańskich ze sfery publicznej. W artykule, który pojawił się na ten temat w dzienniku „Le Figaro”, Delphine de Mallevoüe nazwała to zjawisko „laickim dżihadem”. Co mamy myśleć o tym wszystkim?

Ludzie, którzy utożsamiają się z tą absurdalną ideologią, korzystają z każdej okazji, aby zamanifestować swój laicyzm, tzn. zabronić jakiegokolwiek ukazywania treści religijnych w sferze publicznej. Ale są też pozytywne sygnały. Gdy w niektórych miastach zabroniono wystawienia żłóbka, francuska Rada Państwa (Conseil d'État) uznała, że szopka jest częścią naszej kultury, dlatego może być wystawiona jako element kulturowy. Również we Włoszech były próby usunięcia krzyży ze szkół i szpitali, ale Trybunał w Strasburgu uznał, że krzyż jest elementem tradycji, która nie może nikogo razić. Wojna jednak toczy się nadal i musimy być tego świadomi!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama