Przyszłość czy przeżytek?

Mimo doświadczeń komunizmu, ciągle istnieją w świecie struktury i organizacje, które nie rezygnują z planów budowy utopijnego społeczeństwa

"Idziemy" nr 23/2012

Ks. Henryk Zieliński

Przyszłość czy przeżytek?

Rodzina znalazła się znowu w samym centrum cywilizacyjnego sporu. W Polsce jego najbardziej spektakularną odsłoną są organizowane właśnie w wielu miastach marsze dla życia i rodziny, a z drugiej strony hałaśliwe parady gejowskie. Szczególną wymowę ma to w Warszawie, gdzie obydwie manifestacje odbędą się dzień po dniu, praktycznie w tym samym miejscu. W obu przypadkach naprawdę chodzi o coś więcej niż tylko o beztroski happening. Dlatego szkoda, że w tak ważnej sprawie jak obrona życia i rodziny nie ma pełnego zjednoczenia wysiłków miedzy organizatorami niedzielnego marszu z marszem odbywającym się przy okazji Narodowego Dnia Życia 25 marca.

W tych dniach w Mediolanie odbywa się także VII Światowe Spotkanie Rodzin pod hasłem: „Rodzina: praca i święto”. Uczestniczy w nim kilkaset tysięcy osób z całego świata, a na kończącej je Mszy Świętej pod przewodnictwem Ojca Świętego Benedykta XVI spodziewanych jest ponad milion wiernych. Celem spotkań jest refleksja nad sytuacją rodziny w świecie, wspólna modlitwa, wymiana doświadczeń z różnych krajów i promocja praw rodziny we współczesnym świecie. Sprawa to wyjątkowo aktualna, rodzina bowiem jako otwarty na potomstwo trwały związek mężczyzny i kobiety znalazła się w poważnym niebezpieczeństwie. Jej wyjątkowy status społeczny został zakwestionowany w kolejnej rezolucji Parlamentu Europejskiego, który w ubiegłym tygodniu wezwał wszystkie kraje unijne do prawnego uznania związków homoseksualnych i do wykorzystania wszystkich instytucji, w tym szkoły, dla zwalczania tzw. homofobii. Zgodnie z duchem rezolucji negatywne oceny zachowań homoseksualnych powinny być karane. Chociaż w Polsce mimo konstytucyjnej ochrony rodziny nikt nie jest przecież ścigany za nazywanie rodziców normalnych rodzin „dzieciorobami”. Wbrew zapewnieniom towarzyszącym naszej akcesji do Unii, jej instytucje wywierają presję na rzecz uprzywilejowania i promocji homoseksualizmu kosztem tradycyjnej rodziny.

Mimo doświadczeń komunizmu, ciągle istnieją w świecie struktury i organizacje, które nie rezygnują z planów budowy utopijnego społeczeństwa. Pierwszy dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) George Brock Chrisholm mówił: „Jeśli chcemy powołać światowy rząd, musimy usunąć z umysłów ludzi pojęcie indywidualizmu, wykorzenić lojalność wobec tradycji rodzinnej, patriotyzmu i religijnych dogmatów”. Rodzinę uważał bowiem za „rozsadnik nacjonalizmów i uprzedzeń”. A za największe zagrożenie dla ludzkości uznawał tych, którzy „ślepo podążają za naukami swoich ojców i matek”. Te wypowiedzi pierwszego szefa WHO przypomniał niedawno w „Rzeczpospolitej” Marek Magierowski. Instrumentem nowej rewolucji wymierzonej w rodzinę są właśnie ideologia homoseksualna i ideologia gender, które mają uwolnić ludzi od tradycyjnych ról kobiet i mężczyzn, z macierzyństwem i ojcostwem na czele.

Od wyniku sporu o rodzinę zależeć będzie przyszłość Kościoła i świata. Jan Paweł II przed ponad 30 laty pisał w Familiaris consortio: „Przyszłość Kościoła idzie przez rodzinę”. Rodzina oparta na trwałym związku mężczyzny i kobiety jest bowiem nie tylko właściwym miejscem, gdzie przychodzą na świat nowi ludzie, ale również pierwszym środowiskiem formowania człowieka. I to właśnie jest solą w oku dla wszelkiej maści rewolucjonistów, którzy dla realizacji obłąkańczych idei roszczą sobie prawo do niepodzielnego rządu dusz.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama