Najbliżej obywatela

Mija 25 lat polskiej samorządności. Jakie są dziś zadania gmin i korzyści z ich funkcjonowania?

Dziś bez reformy samorządowej trudno sobie wyobrazić demokratyczną Polskę. Właśnie mija 25 lat od pierwszych wolnych wyborów do rad gmin. - Prawdziwy, realny i dobrze działający samorząd buduje się cały czas, bo zawsze można coś usprawnić - mówi Ludwik Węgrzyn, prezes Zarządu Związku Powiatów Polskich.

- Jeśli spojrzeć na nasze osiągnięcia ostatniego ćwierćwiecza, ta reforma jest niewątpliwie tym, co wyszło nam najlepiej. Gminy otrzymały możliwości rozwoju, których nie miały przez dziesiątki lat. Niektóre z nich są dziś nie do poznania - przyznaje prof. Jerzy Gieorgica z Instytutu Administracji Samorządu i Prawa Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego.

Najbliżej obywatela

Nadrobić zaległości

- Jesteśmy w zupełnie innym miejscu, jeśli chodzi o dostawę wody, odbiór ścieków czy budownictwo drogowe. Gdyby nie reforma, zostalibyśmy daleko w tyle - stwierdza Tadeusz Sawicki, wójt gminy Włodawa. - Nazwałbym ten czas nadrabianiem zapóźnień cywilizacyjnych - dodaje Krzysztof Iwaniuk, wójt gminy Terespol, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP oraz członek Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. - 25 lat temu utwardzona droga była w jednej na 26 miejscowości. Teraz jest we wszystkich. Zbudowaliśmy prawie 130 km wodociągów, mamy ponad 550 przyzagrodowych oczyszczalni. Wybudowaliśmy szkołę, przedszkole. Z najbiedniejszej, najbardziej zaniedbanej w byłym województwie bialskopodlaskim gminy staliśmy się taką, która sobie radzi. Dochód na mieszkańca przekroczył 150% średniej krajowej. Stworzyliśmy strefę aktywności gospodarczej. Pojawiły się firmy, zainwestowano ponad 600 mln zł prywatnego kapitału - wylicza wójt K. Iwaniuk.

Jedną z ostatnich inwestycji w gminie Włodawa był montaż pieców centralnego ogrzewania i instalacji solarnych. - W nowej perspektywie unijnej będziemy aplikować o środki na budowę infrastruktury turystycznej. Przyjeżdża do nas coraz więcej turystów, rozwijają się firmy, gospodarstwa agroturystyczne. Próbujemy z turystyki stworzyć źródło utrzymania i dochodu - mówi T. Sawicki.

Jak z młodymi małżonkami

Gminy stały się liderami w pozyskiwaniu środków unijnych. - Bez nich trudno byłoby rozwijać gminę i poprawiać jakość życia mieszkańców. To potężne wsparcie. Na nasz teren popłynęło lekko ponad 20 mln zł - przyznaje T. Sawicki. Dzięki dotacjom powstają drogi, kanalizacja czy obiekty sportowe.

Aby móc skorzystać z europejskich funduszy, trzeba mieć odpowiedni wkład własny. W związku z tym gminy, chcąc przystąpić do realizacji inwestycji, często sięgają po kredyty. A te, niestety, mogą powodować niebezpieczne zadłużenie. - Wszyscy już chyba zdobyliśmy trochę doświadczenia i wiemy, że nie wszystkie inwestycje, na które można dostać dofinansowanie, musimy realizować. Jeżeli któryś samorząd, nawet zadłużając się, rozwiązuje palące problemy, to nic strasznego. Bo jeśli mam mienie komunalne, które zbywam, a środki przeznaczam na budowę drogi, która jest potrzebna, to myślę, że działam właściwie - tłumaczy wójt Włodawy. I porównuje gminę do młodych małżonków stojących przed dylematem: czy wziąć kredyt na mieszkanie i go spłacać, czy oszczędzać na wymarzony dom, mieszkając kątem u rodziców. - Wydaję mi się, że pierwsze rozwiązanie jest bardziej logiczne. Można się nie zadłużać i robić drogę przez lata albo wziąć kredyt i szybko ją zbudować - przekonuje T. Sawicki.

Zdaniem J. Gieorgicy zadłużenie gmin wynika z przekonania, że „jak dają pieniądze, to trzeba brać i wyciągać rękę po więcej”. - To nie jest najlepsza strategia. Nie warto brać kredytów na przedsięwzięcia, które nie pasują do koncepcji rozwojowej. To muszą być inwestycje, które mają uzasadnienie i są elementem bardziej przemyślanego planu. A my mamy ciągle wrażenie, że musimy gonić zaległości - zwraca uwagę profesor.

Nie tylko jako kasjerzy

Jednostki samorządu terytorialnego posiadają coraz więcej uprawnień własnych oraz przejmują na zasadzie zadań zleconych coraz większą część sfery administracji publicznej. - Problem polega na tym, że władze centralne, zgadzając się na taką formułę, zapomniały o jednej drobnej rzeczy. Za uprawnieniami muszą iść odpowiednie środki, które będą gwarantowały sprawną realizację zadań przydzielanych przez kolejne lata samorządom, w związku ze słuszną ideą, żeby sprawy obywateli rozwiązywać najbliżej miejsca zamieszkania, czyli w praktyce w gminie - podkreśla prof. J. Gieorgica.

Włodarze zgodnie przyznają, że w wielu przypadkach fundusze przydzielane na realizację zadań są zbyt małe. - W żadnym roku subwencja oświatowa nie była tak wysoka, aby pokryć koszty funkcjonowania szkół. A wydatki na placówki oświatowe są duże i wciąż rosną - zauważa wójt Włodawy. K. Iwaniuk finansowanie oświaty nazywa wprost „wypaczeniem”. - Ktoś inny daje podwyżki nauczycielom, a ktoś inny musi je płacić. I nikt nie pyta, czy mamy pieniądze. Kiedy przekazywano nam oświatę, dopłacaliśmy do subwencji 15%. W ostatnim roku było to już 38%. Jesteśmy przymuszani do likwidacji szkół - stwierdza wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.

Kolejnym zadaniem własnym gmin stała się opieka społeczna. - Potrzeby w tym zakresie są duże. Domy pomocy społecznej będą nas kosztowały ok. 300 tys. zł - wylicza T. Sawicki. Wójt Terespola zauważa, że zadaniem własnym powinno być to, co postanowi rada gminy. - Tymczasem w przypadku oświaty czy opieki społecznej jesteśmy tylko kasjerami - zwraca uwagę K. Iwaniuk.

Bardziej suwerenny partner

Dodatkowo, co podkreślają włodarze, samorządność ograniczana jest przez prawo uchwalane przez struktury centralne. - Kiedyś mówiono, że można robić to, czego ustawa nie zabrania. Obecnie, że tylko to, na co pozwala. Najlepszym przykładem jest fundusz sołecki. Może być on przeznaczony na cel mieszczący się w zadaniach gminy - tłumaczy wójt Włodawy. - Wyobraźmy sobie, że doszło do tragedii: spalił się budynek, w którym mieszkała rodzina wielodzietna. I choć sąsiedzi, znajomi, cała miejscowość byłaby zgodna, żeby zrezygnować z remontu drogi czy organizacji jakiejś imprezy po to, żeby tej rodzinie pomóc, to nie można byłoby przeznaczyć na ten cel funduszu sołeckiego - zwraca uwagę T. Sawicki. I dodaje: - Cały budżet gminy to kasa lokalnej społeczności, ale o wydatkowaniu już niekoniecznie może ona decydować. Ludzie są zagubieni.

- Samorząd powinien być bardziej suwerenny i stać się partnerem dla państwa, a nie organem wykonawczym rządu - podsumowuje wójt Terespola.

Nikt dziś nie ma wątpliwości, że samorządy odmieniły Polskę. Wymagają jednak ciągłego udoskonalania, bo, jak podkreślają włodarze, społeczeństwo postrzega wiarygodność państwa właśnie przez pryzmat działania samorządu.

HAH

3 pytania

Ludwik Węgrzyn
prezes Zarządu Związku Powiatów Polskich

Jak reforma samorządowa zmieniła Polskę?

8 marca 1990 r. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej uchwalił ustawę o samorządzie terytorialnym - pierwszą z wielkich reform naprawy państwa. Z kolei 27 maja 1990 r. odbyły się pierwsze wolne wybory samorządowe po II wojnie światowej.

Pierwsze wolne wybory samorządowe to wielkie zwycięstwo i święto demokracji. Należy wspomnieć, że idea Polski samorządowej pojawiała się w działaniach demokratycznej opozycji lat 80. Nad założeniami samorządu pracowali wówczas profesorowie: Walerian Pańko, Michał Kulesza i Jerzy Regulski. Niestety wszyscy już nie żyją.

Zainicjowana idea samorządności znalazła swoje dopełnienie dopiero w 1998 r., kiedy to odbyły się wybory nie tylko do rad gmin, ale do rad nowo utworzonych powiatów i sejmików wojewódzkich. To była wielka euforia, bo Polska stawała się samorządowa i obywatelska. Ale samorządu nie można zadekretować żadną ustawą lub rozporządzeniem - prawdziwy, realny i dobrze działający samorząd buduje się cały czas, bo zawsze można coś usprawnić. Niemniej jednak reforma była dobrym przyczynkiem do koniecznych zmian, które wpłynęły na dzisiejszy obraz Polski, w tym tej lokalnej.

Z jakimi problemami borykają się samorządy?

Problemów niestety nie brakuje. O ile samorządy gminne zostały wyposażone w majątek, to samorząd powiatowy, reaktywowany kilka lat później, nie był już w tak dobrej pozycji. W początkowej fazie borykaliśmy się z problemami sieci drogowej, będącej w katastrofalnym stanie, szpitalami powiatowymi, które były kompletnie niedoinwestowane - z wręcz anachroniczną infrastrukturą i rosnącymi długami. Warto też wspomnieć o kulejącym wówczas systemie pomocy społecznej. Niemniej jednak powiaty pokazały, że są w stanie - nawet w tych trudnych realiach - stanąć na wysokości zadania i doprowadzić te obszary, którymi się zajmują, do stanu, który może jeszcze nie wszędzie zachwyca, ale jest już zadowalający.

Warto tu jednak dodać, że, niestety, w okresie wzmożonych działań naprawczych kolejne rządy nie pomagały samorządom. W kolejnych latach dodawano nam szereg zadań, na które nie kierowano odpowiednich środków finansowych. To była i jest główna przeszkoda w spokojnej i systematycznej pracy powiatów na rzecz wspólnot lokalnych. Sytuacja ta spowodowała, że wciąż jest nam ciężko. Niemniej jednak w odniesieniu do realiów staramy się realizować przypisane nam zadania najlepiej jak to jest możliwe.

Jak można jeszcze ulepszyć działanie lokalnych samorządów?

Z perspektywy czasu, w mojej ocenie, należałoby po pierwsze urealnić przekazywane środki do zadań, którymi zajmuje się samorząd. Byłoby to możliwe albo poprzez odpowiednią analizę kosztów i urealnienie finansowania, albo po prostu poprzez standaryzację realizowanych przez samorządy zadań. Dzięki temu mielibyśmy jasno sprecyzowane zadania z odpowiednim ich finansowaniem, a od tego momentu już tylko krok do sytuacji, w której od samorządu można byłoby wymagać realizacji przypisanych zadań na odpowiednio wysokim poziomie.

Ponadto trzeba dziś na bieżąco korygować istniejące już rozwiązania i tworzyć nowe - przystające do zmian, jakie zachodzą w naszym otoczeniu, aby wspólnoty samorządowe mogły skutecznie działać na swoim obszarze.

Not. HAH
Echo Katolickie 21/2015

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama