Co ty pleciesz?

Artykuł z tygodnika Echo katolickie 12 (716)


Agnieszka Warecka

CO TY PLECIESZ?

Moda na ustne gadu-gadu, owoce zabawy w głuchy telefon oraz przyczyny i skutki mówienia wszystkiego, co ślina na język przyniesie, czyli rzecz o... plotkowaniu!

W naukach społecznych plotkowanie bywa definiowane jako aktywność przyjemna sama w sobie czy gadanie dla gadania. Ma ono też ujemny odcień - oznacza złośliwe i płytkie obmawianie nieobecnych osób. Zaskakujący jest źródłosłów „plotki”. Po polsku znaczy ona tyle, co pleść, czyli mówić głupoty. Francuski odpowiednik pochodzi natomiast od słówka oznaczającego matkę chrzestną. Z kim więc najlepiej plotkować? Tymczasem okazuje się, że z... sąsiadką! Wergiliusz mawiał, iż plotka rośnie w miarę rozchodzenia się. Po co zatem puszczać w obieg coś, co często nie jest prawdą i czego się nie cofnie?

Głuchy kozioł

Mówiąc o przyczynach ludzkiej skłonności do plotkowania, niektórzy badacze sięgają do lat dzieciństwa i wskazują na jedną z ulubionych zabaw przedszkolaków - głuchy telefon. Dzieci robią krąg i pierwsza osoba szepce drugiej hasło: „witam wszystkich”. Ta przekazuje kolejnej... a ostatni uczestnik wykrzykuje: „szelest liści”. I niby finałowi towarzyszy wybuch wesołości (ewentualnie szukanie kozła ofiarnego, który dobrze usłyszał, ale przekręcił!), jednak zabawa uwrażliwia na fakt zniekształcania słowa czy na zawiniony obowiązek dbałości o nie. Za dziesięć lat te same dzieci będą bawiły się w bardziej wyrafinowaną formę zabawy - w plotkowanie! Dlaczego?

Zdaniem psychologów niebagatelną rolę odgrywa tu kojarzenie. Mówienie o innych przywołuje w pamięci obraz dawnej zabawy, śmiechu, a przy tym - o zgrozo! - integracji społecznej. I jak wytłumaczyć komuś, kto, dorastając, sukcesywnie dawkował sobie porcje mówienia o innych, że to dalece niestosowne? Mało tego. Są ludzie uważający, iż, oceniając życie sąsiadów, spełniają obowiązek miłości bliźniego, a tym samym oddalają się od najgorszego z zaniedbań: obojętności. Bo skoro zło nazywają złem, a dodatkowo posługują się nim jako przykładem, by inni też mieli się na baczności, to znaczy, że robią dobrze... (!). Dziwna logika miłości.

Wizerunek plotkarza

Plotkowanie, choć jest zjawiskiem postrzeganym negatywnie, ma się dobrze. Według badań podobno aż 70 procent prywatnych konwersacji jest poświęconych szerzeniu niepotwierdzonych wieści. Tymczasem analizy rozmów wskazują, że uczestnicy stosują wiele strategii zabezpieczających ich przed wizerunkiem plotkarza, zanim przejdą do oceny tego, kogo nie ma. A wśród „pożytecznych” funkcji nadmiernego skupiania uwagi na innych, obok rozrywki czy podtrzymywania grupowych więzi, wymieniają rolę wpływu społecznego i informacyjną...

Osoba, która zachowuje się w sposób niezgodny z powszechnymi oczekiwaniami jest ukarana przez otoczenie oplotkowaniem. Plotka staje się więc wymianą informacji, która służy kontroli działających wbrew regułom i przeciwko interesowi grupy. Wypytywanie znajomych o opiekunkę, która u nich pracowała, może uchronić nas przed błędną decyzją. Co ważne - plotkowaniem niszczy się też wrogów i rywali.

Gadka szmatka

Dlaczego zatem plotkujemy? Bo jesteśmy zazdrośni. Ponieważ nam nudno albo chcemy się zemścić. Kuriozum staje się fakt nie tyle powstawania, co popularności portali plotkarskich. Szacuje się, iż regularnie odwiedza je około 1/3 internautów. A najczęściej korzystają z nich nie budowlańcy, ale pracownicy biurowi. Tak więc w błędzie jest ten, kto łudzi się, że wykształcenie idzie w parze z negacją karmienia się czyimś życiem. Wręcz przeciwnie. A co na to sami zainteresowani? Ano nieraz słyszy się, że gwiazdy same dają cynk, kiedy i gdzie będą na spacerze z psem. Wszystko w myśl zasady: dobrze czy źle, ważne, by w ogóle. Bo dzięki temu jest się na topie!

Ale o co chodzi?

Przyznaję, że sama tylko raz byłam świadkiem sytuacji, kiedy ktoś z grona ujął się za nieobecnym. Podczas rodzinnego przyjęcia zaczęły się podśmiechy z gospodarza. Wówczas jego teściowa (!) grzecznie acz zdecydowanie przeprosiła obecnych, twierdząc, iż nie życzy sobie, aby w jej towarzystwie szargano dobrym imieniem kogokolwiek. Poza tym o nieobecnych się nie rozmawia. Dlaczego? Ponieważ nie mają ani możliwości obrony, ani wytłumaczenia. Tylko kto o tym pamięta... W skłonności do mówienia (niekoniecznie pozytywnego) o innych psychologowie doszukują się chęci ukazania siebie w lepszym świetle. Bo po pierwsze: samo zabranie głosu powoduje zwrócenie uwagi na mnie. Po drugie: zajmując stanowisko, uświadamiam innym to, czego być może jeszcze nie wiedzą. Poza tym: mówiąc o kimś, ratuję towarzystwo przed ciszą i nudą, a więc zapewniam rozrywkę. Dodatkowo - zapobiegam temu, by ktoś przypadkiem nie zaczął mówić o mnie.

Ciemna strona słowa

Tyle że los lubi być złośliwy i nigdy nie wiadomo, kiedy roznosiciel wieści sam stanie się kozłem ofiarnym. Opowiastka o chłopcu, który, mówiąc źle o innych, zasłużył na lekcję, nie traci na aktualności. W toku nauki ojciec podarował mu deskę i młotek, po czym polecił, by ilekroć przyjdzie mu chęć obmówienia kogoś, wbijał gwóźdź. Chłopiec szybko zorientował się, że łatwiej trzymać język na wodzy niż machać młotkiem. Aż nadszedł dzień, w którym nie wbił ani jednego gwoździa. Pobiegł do ojca, by pochwalić się. Wówczas mężczyzna polecił synowi wyjmować po jednym gwoździu, ilekroć wróci pokusa. Wkrótce chłopiec zameldował ojcu wykonania zadania. Wtedy ten wyjaśnił, w czym tkwi moc słowa. „Ile razy obmówisz kogoś, powodujesz ból przyrównywany do wbijanego gwoździa. Możesz go później wyciągnąć, czyli niejako przeprosić. Ale rana - tu wskazał na dziury - pozostanie na zawsze. Niczym jej nie załatasz”.

Tęsknota za prawdą

Pamiętam też rozmowę z kobietą, która płakała nad swoim losem. Jej szczęście stało się ością w gardle kuzynce. Rozpuściła plotki. Długo trwało podążanie po nitce do kłębka. W końcu odkryła prawdę. Poszła po wyjaśnienia. Zamiast skruchy i ludzkiego „przepraszam”, usłyszała urojone oskarżenia, że niby ona coś kiedyś komuś... Nienawiść ma to do siebie, że odchodzi daleko od źródła. Pozostaje tylko gorzki smak owoców. Kobieta nie załamuje się jednak. Mówi, że świat już taki jest i nie warto przejmować się ludzkim gadaniem. Że jak nie z uczciwości, to z zawiści powiedzą, co zechcą. Wierzy w Boga. - Gdyby nie to - przyznaje - nie miałabym sił, by wyjść z domu i uśmiechać się do wnuka. Jestem pewna, że po drugiej stronie będzie tylko prawda.

A wybaczenie? - pytam. - Muszę - odpowiada. - Pan Jezus umarł na krzyżu za moje grzechy i zaraz po Zmartwychwstaniu pokazał swoje miłosierne oblicze. On wybacza, a ja miałabym trwać w nienawiści? Nigdy.

I uświadamia coś, co często nam umyka. A mianowicie, że zamiast grzechu potępiamy człowieka. - Walcz ze słabością, ale człowiekowi przebacz - poucza.

Co ty pleciesz?

...plotę, haftuję, wyszywam... - wyjaśnia chłopakowi dziewczyna. W innym z dowcipów wypowiedź koleżanki dotyczącą tego, co niesie fama, blondynka kwituje stwierdzeniem: „powiedz tej famie, że jest głupia”. Tymczasem, choć na całym świecie „plotka” jest rodzaju żeńskiego, okazuje się, że plotkujemy wszyscy. Co prawda mężczyźni będą twierdzić, że przodują tu kobiety; przedstawicielki płci pięknej winą obarczą panów. Wtedy brzydsza połowa świata stwierdzi, że plotkują wyłącznie panie, zaś oni - co najwyżej - są niedyskretni...

A tym zamieszaniu umknęło ważne rozróżnienie: plotka dotyczy ludzi, natomiast pogłoska - zdarzeń (osób ewentualnie). Obie różnią się ponadto wiarygodnością. Pogłoska zazwyczaj jest prawdziwa, zaś plotka w dużej mierze stanowi produkt fantazji wysnutej z wątłych poszlak i zależnej od indywidualnych zainteresowań.

Czego pozostaje życzyć mi zatem na zakończenie? By plotkowanie, choćby dla sportu, nie przesłoniło wagi słowa! Odpowiedzialności bowiem nigdy zbyt wiele...

opr. aw/aw



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama