Dziedzictwo Katona

Cotygodniowy felieton z Gościa Niedzielnego (24/2000)

Postać Katona, wspomnianego w jednym z poprzednich felietonów, wzbudziła zainteresowanie, poświęcimy jej przeto trochę uwagi, bo chyba warto. Marek Porcjusz Katon Starszy żył w latach 234-149. Był kronikarzem, napisał historię Rzymu od założenia ("Początki"), sławił obyczaje przodków i wysoko cenił zawód rolnika. Posiadał kilka majątków ziemskich w Kampanii, jako pierwszy propagował w Rzymie gospodarkę intensywną, opracowując szczegółowe rady, np. ilu niewolników trzeba do pracy na określonym obszarze ziemi. Właśnie zapotrzebowanie na nowych niewolników było - jak się wydaje - przyczyną zaborczej polityki zewnętrznej, wyrażającej się w obsesyjnym dążeniu do zniszczenia - wcześniej przecież już pokonanej - Kartaginy. Kwitnące sady kartagińskie drażniły Katona. Chwalca osiągnięć ludu rzymskiego nie mógł ścierpieć, że inni radzą sobie lepiej. Jakoś godził Katon nawoływanie do odnowy obyczajów wedle tradycji przodków z natarczywym żądaniem zniszczenia (bezbronnego już wtedy) wroga ...

Kroniki Katona były dziełem zaprogramowanym. Chodziło mu o podkreślenie odrębności politycznej i przewagi etycznej Rzymian nad Grekami. Jego myślenie historyczne formowało się na zasadzie przeciwstawiania, głównie Grekom: "my, Rzymianie" i "oni, Grecy". Nie jest prawdą, co piszą niektórzy znawcy czasów starożytnych, że Katon nienawidził Greków. Przeciwnie, podziwiał ich po cichu, ale oni stanowili dlań problem; czuł, że zagrażają Rzymowi - temu dawnemu Rzymowi, który tak wychwalał. Zdawał sobie sprawę z wysokiej kultury intelektualnej Greków i właśnie z tego powodu zalecał ostrożność. Swojemu synowi kazał czytać literaturę grecką, ale zakazywał mu przyswajać ją sobie. Wpływy filozofów greckich uważał za zgubne, dosadnymi i pełnymi plastyki przemówieniami zwalczał nowinki, psujące - jak mniemał - ducha narodu.

W roku 195 został konsulem, a w roku 184 cenzorem. Sprawował te urzędy, dając przykład wyjątkowej surowości i fanatycznej walki ze wszystkim, co uważał za zbytki. Jako konsul przeprowadził czystkę senatu, usuwając senatorów, którzy naruszyli dobre obyczaje - obraza rzymskiej moralności i wykroczenie przeciw obyczajom przodków to zarzuty, pod jakimi rozprawiał się z przeciwnikami. Był przy tym mocny w słowach, dosadnością wyrażeń mało kto mu dorównywał. Wielu wolało nie wdawać się w potyczki słowne z Katonem, woleli schodzić mu z drogi. W ten sposób zdołał wielu szlachetnych, bezinteresownych ludzi skutecznie zniechęcić do działalności publicznej. Wprawdzie następcy Katona uchylili znaczną liczbę jego zarządzeń, ale brutalizacja życia okazała się trwałym dziedzictwem katońskim. Chcąc ratować stare fundamenty państwa, Katon sam wyzwolił jego krytykę. Swoje przemówienia głoszone w senacie i w sądach włączył do pisanych przez siebie kronik. W ten sposób to, co miało być apologią państwa, stało się jego krytyką, państwo pokazywane w kronikach to była po prostu rozprawa Katona z jego przeciwnikami. To tak, jakby historię państwa opracowywać na podstawie przemówień opozycji. W przypadku Katona efekt był jeszcze gorszy: państwo gromił człowiek, który przez jakiś czas sprawował w nim najwyższe urzędy.

Któż więc miał szanować to państwo? I rzeczywiście, nastała sytuacja, którą historyk Sallustiusz (86-34) tak opisywał: "Każdy usiłował zagarnąć dla siebie, wydrzeć, zrabować..., władza skumała się z nieopanowaną chciwością... Gdy tylko znaleźli się szlachetni mężczyźni, którym bardziej zależało na prawdziwej sławie niż na niesprawiedliwych wyobrażeniach o władzy, od razu zaczynał się ruch wśród obywateli i bunt jak trzęsienie ziemi". Problem Katonów polega na tym, że są ludźmi negacji. Historycy nie wątpią w dobre intencje Katona. Ale jego radykalizm polityczny doprowadził do trwającego ponad dwadzieścia lat głębokiego kryzysu państwa.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama