Mądrze i godnie

Uroczystość Objawienia Pańskiego jest jednym z najhuczniej świętowanych dni. Głównie za sprawą Orszaku Trzech Króli przechodzącego przez ponad 750 polskich miast.

Uroczystość Objawienia Pańskiego jest jednym z najhuczniej świętowanych dni. Głównie za sprawą Orszaku Trzech Króli przechodzącego przez ponad 750 polskich miast.

To najbardziej spektakularne wydarzenie, angażujące już grubo ponad milion ludzi. Ale i w świątyniach gromadzi się tego dnia więcej osób niż w zwykłe niedziele. Pewnie dlatego, że w tę uroczystość błogosławi się kredę i kadzidło. A ludzie potrzebują „religijnych rekwizytów” i zawsze liczniej uczestniczą w liturgii, kiedy łączy się ona z czymś, czego można dotknąć: błogosławieństwem palm, gromnic, popiołu czy kredy. I pomyśleć, że dzień ten, zwany świętem Trzech Króli przywrócono w Polsce jako wolny od pracy dopiero przed ośmiu laty!

W Kościele Uroczystość Objawienia Pańskiego ma jednak tradycję tak samo długą, jak Boże Narodzenie. Wspominamy tego dnia pokłon złożony Dziecięciu Jezus przez mędrców ze Wschodu, a tym samym objawienie się Chrystusa przedstawicielom narodów pogańskich. Nie wiemy dokładnie, kim byli, skąd i ilu ich przywędrowało za blaskiem gwiazdy. Bizantyjska mozaika na frontonie Bazyliki Narodzenia Pańskiego w Betlejem przedstawiała ich w taki sposób, że Persowie, którzy najechali Ziemię Świętą w 614 r., rozpoznali w nich swoich władców i to ich powstrzymało przed zburzeniem świątyni.

Ewangelia nazywa ich mędrcami albo magami. Może więc chodzić o ludzi, dla których obserwacja gwiazd była zawodowym zajęciem. Być może dzięki znajomości mapy nieba zajmowali się wytyczaniem szlaków przez pustynię dla kupieckich karawan? Wskazywałyby na to dary złożone Dziecięciu: złoto, kadzidło i mirra. Prócz ich symbolicznego znaczenia – złoto dla Króla, kadzidło dla Boga i mirra dla prawdziwego Człowieka, naznaczonego cierpieniem i śmiercią – można również wnioskować, że przynieśli to, co było dla nich zapłatą za ich pracę. Bo kupcy płacili im tym, co sami przewozili.

Trojakie dary stały się powodem, dla którego zaczęto mówić o trzech mędrcach. A nawet, począwszy od średniowiecza, o trzech królach. Tradycja chrześcijańska nadała im imiona Kacper, Melchior i Baltazar, stosownie do imion znanych w Persji, Babilonii i Syrii. Brzmieniowo nawiązują one także do słów oznaczających władcę w języku łacińskim (Cezar), w hebrajskim (Melech) i greckim (Basileus). Z tymi imionami niektórzy kojarzą zwyczaj oznaczania kredą drzwi naszych domów literami KMB lub, poprawniej, CMB i datą roczną. W rzeczywistości jest to pozostałość starego zwyczaju błogosławienia mieszkań w okresie Bożego Narodzenia, który u nas przetrwał w postaci wizyty duszpasterskiej. Podczas poświęcenia padała łacińska formuła: Christus mansionem benedicat, co potwierdzano wypisaniem jej pierwszych liter na drzwiach. Dla proboszcza był to znak, że ten dom już w danym roku odwiedził. Dla ludzi z zewnątrz było jasne, że za tymi drzwiami mieszkają chrześcijanie.

W naszych czasach zwyczaje związane z Uroczystością Objawienia Pańskiego zyskują nowe znaczenie. Oznaczenie kredą drzwi – od zewnątrz – jest publicznym wyznaniem wiary w Chrystusa. To szczególnie ważne w czasach anonimowości, rozmywania i ukrywania swojej tożsamości. Ktoś, kto jak mędrcy ze Wschodu szukałby dzisiaj Boga w mrokach świata, powinien wiedzieć, że za tymi drzwiami spotka Jego wyznawców. Podobne znaczenie mają rozwijające się Orszaki Trzech Króli. Są one nie tylko próbą przeniesienia do realiów miasta tego, co w tradycji ludowej było świątecznym kolędowaniem od domu do domu. To również szansa na publiczne wyznanie Chrystusa. Trzeba oczywiście uważać, żeby wszystkiego nie spłycić i nie sprowadzić chrześcijaństwa do folkloru. Ale to już zadanie dla duszpasterzy, żeby każdą okazję wykorzystywać do głębszej katechezy. Pasterz musi pozostać pasterzem.

Dzisiaj o wierze trzeba świadczyć godnie jak królowie i przemyślanie jak mędrcy. Chrystus wyniósł nas do godności królewskiej i nie wolno nam pozwolić się zapędzić w fałszywe kompleksy ani zamilknąć. Chrześcijanie muszą dzisiaj użyć całej mądrości, żeby Chrystus był niejako naturalnie obecny w szeroko rozumianej kulturze. To przestrzeń szczególnych zobowiązań dla wierzących reżyserów, dziennikarzy, pisarzy, muzyków, architektów, malarzy, prawników, polityków i innych „mędrców”. Ale i dla każdego z nas. Bo każdy przecież tworzy lub współtworzy jakąś kulturę w swoim sercu, w domu i na ulicy. Od nas zależy, czy będzie w niej miejsce dla Chrystusa.

"Idziemy" nr 1/2019

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama