Emotikon zamiast twarzy

Popularne obecnie formy komunikacji - portale społecznościowe, komunikatory internetowe, sms - coraz bardziej odbierają jej "twarz", czyli indywidualny, ludzki charakter. Jakie są tego konsekwencje?

W psychologii zachowań ukrycie twarzy jest synonimem zakłopotania, pewnej bezradności, nieumiejętności również podjęcia autentycznych relacji w otaczających wspólnotach: rodzinnych, zawodowych, przyjacielskich, sąsiedzkich czy też zupełnie przypadkowych: na ulicy, w czasie zajęć na uczelni itp. Psychologia komunikacji dotycząca zachowań niewerbalnych powie, że „ukrycie twarzy” niekoniecznie musi wiązać się z fizycznym jej osłonięciem. Może to być po prostu ucieczka spojrzenia. Bez względu jednak na formę „ukrycia naszej twarzy” zawsze jest ona wynikiem potrzeby człowieka, który wchodząc w jakąkolwiek interakcję nie chce odsłaniać wszystkiego, co należy do komunikowania niewerbalnego.

Nawet niewprawny obserwator może stwierdzić, że dotychczasowe formy komunikacji interpersonalnej są dzisiaj zajmowane przez quasi interpersonalne porozumiewanie. Coraz częściej w komunikacji używamy form kontaktu, gdzie postać interpersonalna jest nawiązywana w sposób sztuczny. Chodzi o używanie komunikatorów społecznościowych takich jak: gadu-gadu, facebook, twitter itp. Dzięki nim komunikujemy się z otaczającym nas światem. Wydawać by się mogło, iż komunikacją wspomagana sztucznie (vide internetowe komunikatory) nie może zakładać form ukrycia twarzy. Oczywiście wykluczam tutaj możliwość stosowania kamery internetowej używanej np. w komunikatorze skype. Okazuje się jednak, iż mimo, że bezpośrednio nie pokazujemy naszej twarzy, to jednak nasze stany, emocje, wrażenia tudzież doznania coraz częściej reprezentowane są przez komunikację obrazkową. To nie jest już kultura słowa pisanego, ale nowa cywilizacji komunikacji obrazkowej. Pozwalam ją sobie nazwać formalnym ukryciem twarzy. Nie ma to oczywiście bezpośrednich konotacji związanych z fizycznym osłonięciem oczu, ust, nie wiąże się to także z ucieczką spojrzenia (wyklucza to fizyczność samego zjawiska np. w gadu- gadu). Niemniej zastanawiająca jest wzrastająca popularność kultury obrazkowej w porozumiewaniu, która wypiera tradycyjne formy komunikacji tzn. używanie słów. To właśnie jest tytułowe „ukrycie twarzy – emotikon w miejsce twarzy” czyli przejaw bezradności komunikacyjnej, w której używamy coraz mniej słów na rzecz kolorowych obrazków, synonimów tego, co chcemy powiedzieć.

W nurt posługiwania się obrazkiem w miejsce kultury „słowa” z całą pewnością wpisuje się cała paleta komunikatorów społecznych, aż po najbardziej popularną formę komunikacji, jaką jest wysyłanie krótkich wiadomości sms. Niemniej bardzo często korzystający z nich (spostrzeżenie w oparciu o osobiste doświadczenie używania facebooka) sięgają po alternatywne formy komunikacji, w tym przypadku komunikacji obrazkowej. Buźki uśmiechnięte, buźki smutne, rekinki, słoneczka, gwiazdki, cały zastęp serduszek itp. Podejmując rozmowę na temat zasadności używania e-motikonów, spotkałem się z sugestią, że chodzi tutaj o zakomunikowanie czegoś „więcej”, czegoś, co wykracza poza słowa. Czy tak jest w rzeczywistości? Abstrahuję w tym momencie od pytania o trafność interpretacji używanych form komunikacji obrazkowej. Wydaje mi się jednak, że stosowanie tzw. e-motikonów nie jest przejawem mody, gustu, tym bardziej nie przynależy do dobrego tonu czy też formy uzupełnienia tego, co komunikujemy przez kulturę słowa. Nieuchronnie mam tutaj skojarzenie z przywołanym przez Mariana Golkę sposobem komunikacji za pomocą ulicznego graffiti, który jest przez badacza nazwany formą bezradności komunikacyjnej (por. M. Golka, Bariery w komunikowaniu i społeczeństwo (dez) informacyjne, Warszawa 2008). Dotykam tu myśli centralnej, czy stosowanie więc form komunikacji obrazkowej (graffiti niezaprzeczalnie do niej należy) nie jest przejawem bezradności komunikacyjnej uczestniczących w interakcji. Czy w ten sposób nie ukrywamy „naszej twarzy” za uśmiechniętą buźką, rekinkiem, słoneczkiem, dając w ten sposób upust nie naszej fantazji, ale braku predyspozycji do trafnego i umiejętnego porozumiewania się w ramach kultury „słowa”

Mentalność współczesnego człowieka bez wątpliwości jest coraz bardziej związana w komunikacji z kulturą obrazu. Człowiek jednak odkrył pismo w tym celu, aby komunikację ubogacić, czy w omówionym zjawisku nie spotykamy tendencji odwrotnej? Ukrycie własnej bezradności pozwalam sobie porównać do ukrywania twarzy w ramach interpersonalnego porozumiewania, gdzie jeden z uczestników interakcji ucieka ze swoim spojrzeniem. Kultura obrazu to wielkie bogactwo nie warto chyba jednak rezygnować z drugiego istotnego filaru porozumiewania, jakim jest kultura słowa pisanego, która akt porozumienia ma ubogacać i precyzować.



ks. Michał Klementowicz. Student KUL, Lublin 10.05.2012 r.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama