Módl się za nami grzesznymi

Zdrowaś Mario - część II , rozdział XII - Komentarza do codziennego pacierza

 

Skoro tak, to nic bardziej naturalnego, jak zwracać się o pośrednictwo i pomoc do Niej, Matki, gdy chcemy coś wyprosić u Jej Syna, albo u samego Ojca Niebieskiego. Stąd nasze błaganie zanoszone do Marii, żeby się za nami modliła.

1. Modlitwa jako forma orędownictwa

Ale o co w gruncie rzeczy nam chodzi, gdy mówimy: Módl się za nami? Chodzi o swoistą protekcję niebieską, o zabranie głosu w naszej sprawie, o wstawienie się za nami. Tak było prawie od początków ludzkich dziejów.

Za grzesznymi mieszkańcami Sodomy wstawiał się u Boga, czyli modlił się za nich, patriarcha Abraham (Rdz 18, 22-23).

Za całym narodem wybranym, zwłaszcza w czasie jego wędrówki z Egiptu do Ziemi Obiecanej, wstawiał się po wielokroć Mojżesz.

Maria zaś rolę modlącej się za ludźmi zaczęła spełniać wtedy, kiedy Jezus miał dokonać pierwszego ze swoich cudów: na godach weselnych w Kanie Galilejskiej Okazała się też wtedy niezwykła skuteczność Jej orędownictwa. Żeby uczynić zadość wstawienniczej prośbie swojej Matki, Jezus dokonuje cudu.

Wszelkie działania wstawiennicze, wszystkie modlitwy za nas, ludzi, są kierowane do Boga Ojca przez Jezusa Chrystusa, a niekiedy także do samego Jezusa, jako drugiej osoby Boskiej. Do Boga modlimy się, prosząc: zmiłuj się nad nami, zmiłuj się nade mną, natomiast do wszystkich świętych, z Matką Bożą włącznie, wołamy: módl się za nami!

Godne uwagi jest to, że prawie nigdy nie mówimy: "módl się za mną", a przeważnie "módl się za nami". Ma to chyba oznaczać, że pragnieniem szczęścia wiecznego powinniśmy dzielić się zawsze z naszymi bliźnimi. Bogu samemu jakby zostawiamy decyzję komu On indywidualnie zechce przydzielić owo szczęście wieczne.

W każdym zarówno zbiorowym wołaniu, jak też w osobistej prośbie o zmiłowanie, apelujemy do miłosierdzia Bożego. Taki sam apel, tyle że o wiele skuteczniejszy - mają wstawiennicze działania świętych, a zwłaszcza Matki Bożej. Mamy powody, by sądzić, że nikt nie jest w stanie tak łatwo i skutecznie trafić do serca syna, jak rodzona matka.

Czy można się zatem dziwić, że do Niej właśnie zwracamy się z prośbą o modlitwę? Istnieje przecież taki zwyczaj, że gdy spotykamy się z osobami świątobliwymi - czasem w ogóle w tym celu je nawiedzamy - polecamy się ich modlitwom, prosimy o modlitwy. Tę "nadprzyrodzoną" korzyść mają w ogóle na względzie nasze kontakty ze świętymi. Dlatego zabiegamy o to, żeby święci patronowali nam w niebie przez całe życie, poczynając od chwili chrztu świętego. Im możniejszy święty - a wiadomo, że w domu Ojca jest mieszkań wiele - tym więcej ma podopiecznych.

Jezus Chrystus powiedział wprawdzie, że:
"Ojciec Niebieski wie, czego nam potrzeba" (Mt 6, 8),
ale mimo to polecał nam całkiem wyraźnie zanosić do Boga nasze prośby. Mówił:
"Proście, a będzie wam dane" (Mt 7, 7);
albo na innym miejscu:
"O cokolwiek będziecie prosić w imię Moje, to uczynię" (J 14, 13);
lub wreszcie:
"Proście o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni" (J 15, 7).

Ponieważ jednak Bóg, wedle naszych przekonań, nie zawsze nas wysłuchuje, jesteśmy gotowi sądzić, że to zapewne z powodu naszej niegodności. Stąd zwracanie się do tak możnych orędowniczek jak sama Matka Boża. O roli Matki Bożej, jako naszej Orędowniczki, tak wypowiada się najnowszy Katechizm Kościoła Katolickiego:

"To macierzyństwo Maryi w ekonomii łaski trwa nieustannie, poczynając od aktu zgody, którą przy zwiastowaniu wiernie wyraziła i którą zachowała bez wahania pod krzyżem, aż do wiekuistego dopełnienia się zbawienia wszystkich wybranych. Albowiem, wzięta do nieba, nie zaprzestała tego zbawczego zadania, lecz poprzez wielorakie swoje wstawiennictwo ustawicznie zjednuje nam dary zbawienia wiecznego (...) Dlatego to do Błogosławionej Dziewicy stosuje się w Kościele tytuły: Orędowniczki, Wspomożycielki, Pomocnicy, Pośredniczki" (pkt. 969).

2. "Za nami grzesznymi"

Tym bardziej, że chodzi o rzecz niebłahą: jesteśmy świadkami naszych obciążeń wobec Boga, czujemy się grzesznikami. Jesteśmy świadomi naszej winy i dlatego towarzyszą nam poważne wątpliwości, czy zostaniemy wysłuchani. Bo któż to jest grzesznik? To jest marne stworzenie, które arogancko odwróciło się od swego Stwórcy; to istota, która wręcz wyraźnie odmówiła posłuszeństwa swemu jedynemu Panu i Władcy.

"W Biblii prawie na każdej stronie jest mowa o tej rzeczywistości, którą my potocznie nazywamy grzechem. Terminy używane w Starym Testamencie na oznaczenie tej rzeczywistości są zaczerpnięte na ogół ze stosunków ludzkich: uchybienie, niegodziwość, bunt, niesprawiedliwość itd.; judaizm dorzuci termin « dług» , którym będzie się posługiwał także Nowy Testament. Ogólnie rzecz biorąc, grzesznikiem nazywa się tego, który « czyni zło w oczach Bożych» ; ten zaś, który się przeciwstawia « sprawiedliwego» (saddiq), uchodzi normalnie za « niegodziwca» (rasa’). Lecz prawdziwe oblicze grzechu, jego złość i pełne rozmiary, ukazują się dopiero na przestrzeni dziejów. Z historii owej dowiadujemy się również, że to objawienie, mające za przedmiot człowieka, mówi równocześnie o Bogu, o miłości Bożej, której przeciwstawia się grzech, i o Jego miłosierdziu, któremu Bóg pozwala działać. Historia zbawienia bowiem to nic innego, jak jedno pasmo wysiłków niezmordowanie powtarzanych przez Boga Stwórcę pragnącego wyrwać człowieka z jego grzechu" (Słownik teologii biblijnej, 303).

Grzesznik - to człowiek, który całkiem i dobrowolnie usunął się sam z Bożych rejestrów, wobec czego Pan Bóg "ma prawo" nic o nim nie wiedzieć. Grzech, którego dopuszcza się człowiek, nie jest w stanie wyrządzić jakiejkolwiek krzywdy Bogu. Można natomiast przypuszczać, że sprawia Bogu przykrość: tak oto zachowuje się stworzenie, które Jemu Bogu, wszystko zawdzięcza i które jest przedmiotem szczególnej miłości Bożej. Tę swoją przykrość tak wyraża Bóg ustami proroka:

"Lud mój wymienił chwałę swoją na kogoś, kto pomóc nie może! (...) Opuścili Mnie, źródło wody żywej, by sobie wykopać cysterny dziurawe" (Jr 2, 11).

Jeszcze wyraźniej (Rdz 6, 5n):

"Kiedy zaś Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że usposobienie ich jest wciąż złe, żałował, że stworzył ludzi na ziemi, i zasmucił się".

Grzech jest w sumie gorzką niewdzięcznością dziecka względem jego kochającego ojca. Gdy grzesznik uświadomi sobie choć w nieznacznym stopniu to, że sprawia przykrość Bogu, a zwłaszcza, gdy zda sobie sprawę z powagi sytuacji, w jakiej sam się znalazł, zostaje mu jedno: prosić, kogo można, o modlitwę czyli o orędownictwo u Boga.

We francuskim tekście "Pozdrowienia anielskiego" jest w tym miejscu mowa nie po prostu o grzesznikach, lecz o "biednych" grzesznikach. Biednych czyli zasługujących na najwyższe współczucie. W pełni uzasadniony dodatek! Szkoda, że nie go w polskim tekście "Pozdrowienia anielskiego".

Więc jak tu w takiej sytuacji prosić Boga o pomoc? Zostaje jedno: szukać orędowników, najlepiej tak możnych, jak Święta Maria, Matka Boża. Słusznie Ją wielbimy, śpiewając:

"Cud to żywy nad podziwy Jej wielmożność u Boga. Pana Czysta, Matka Chrysta".

Artykuł jest fragmentem publikacji "Wydawnictwa m" - Komentarz do codziennego pacierza Spis treści - Komentarz do codziennego pacierza

Módl się za nami grzesznymi
Copyright © by Wydawnictwo "m"

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama