Baśń, która sprawia radość

Fragmenty książki "By życie nie było smutne. Cieszyć się każdą chwilą"

Baśń, która sprawia radość

Anselm Grün OSB

By życie nie było smutne. Cieszyć się każdą chwilą

ISBN: 978-83-60703-90-8

wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2008



Baśń, która sprawia radość

Kiedy w „Najpiękniejszych baśniach literatury światowej” szukałem testu, który mówiłby o radości, natknąłem się na baśń, której treść na pierwszy rzut oka nie jest zbyt głęboka i z pewnością nie można jej zinterpretować jako głęboko psychologicznej, która jednak we mnie samym wywołała radość. Śmiałem się, kiedy skończyłem czytać tę holenderską baśń o tym „Jak chłop sprzedał krowę świętemu Antoniemu”. A zaczyna się ona tak:

Dawno, dawno temu żył pewien bardzo głupi chłop Jaś, który miał mądrą żonę. Ona prowadziła dom, robiła zakupy, handlowała dobytkiem, rozdzielała pracę w gospodarstwie i troszczyła się o to, aby wszystko było w porządku. Ale pewnego dnia tak bardzo zraniła się w stopę, że nie mogła chodzić i musiała zostać w domu. I właśnie wtedy trzeba było sprzedać krowę. Na targ musiał pójść chłop, nie było rady.

Żona przykazała chłopu, że powinien sprzedać krowę za co najmniej 160 guldenów i wystrzegać się kupców, którzy za dużo mówią, bo tacy i tak niczego nie kupują. Żona potrzebowała koniecznie pieniędzy na czynsz dzierżawny. W innym przypadku chętnie przesunęłaby sprzedaż krowy, ponieważ nie wierzyła, że głupiemu mężowi uda się ją dobrze sprzedać. Na targu wielu kupców zagadywało chłopa. Ale ten myślał o tym, co powiedziała żona i nikomu nie oddał krowy. I tak wrócił ze zwierzęciem do domu. Już w drodze bał się, że żona wyzwie go od głupków.

Po drodze do domu przechodził przez wioskę koło kościoła, który właśnie był otwarty. No tak, pomyślał, zajrzę do środka, może tam znajdę jakiegoś kupca. Akurat tego dnia odbywała się pielgrzymka do św. Antoniego, którego figura stała przed kościołem i dlatego też drzwi kościoła były otwarte. Było już tak późno, że w kościele nie było nikogo. Chłop wszedł z krową do środka i przywiązał zwierzę do ławki. Sam podszedł jeszcze bliżej do przodu, ponieważ wydawało mu się, że zobaczył tam kogoś, kto stał zupełnie cicho i nie mówił ani słowa. Była to figura św. Antoniego.

Ponieważ postać Antoniego była tam przedstawiona ze świnią, chłop pomyślał, że jest on handlarzem świń. Spodobało mu się, że nic nie mówi i sam zaczął rozmowę z figurą. Zaproponował jej swoją krowę. Ale kiedy Antoni nic nie odpowiedział, zezłościł się i uderzył laską.

I nagle prosto pod nogi głupiego Jasia upadła sakiewka z pieniędzmi. «Pięknie! — powiedział — wiedziałem, że kupisz ode mnie krowę. Gdybyś się odezwał, to bym cię nie uderzył». Zadowolony podniósł pieniądze, wyszedł z kościoła i poszedł do domu.

Tam oddał żonie pieniądze i cieszył się, że już nigdy nie nazwie go głupkiem. Żona zdziwiła się, że dostał tak dużo pieniędzy. Jaś powiedział jej tylko, że sprzedał krowę handlarzowi świń, który rzucił mu sakiewkę z pieniędzmi, w ogóle się nie targując.

Wkrótce po tym, jak Jasio opuścił kościół, przyszedł kościelny, żeby zamknąć drzwi. Zobaczył krowę przywiązaną do ławki. Zauważył też, że znikły jego oszczędności, które chował za figurą św. Antoniego. Przyprowadził proboszcza i opowiedział mu o swoim nieszczęściu. Chował pieniądze za figurą św. Antoniego przed rozrzutną żoną, która szybko by je wydała. Proboszcz powiedział, że kościelny ma wziąć krowę ze sobą i powiedzieć żonie, że jest to prezent od proboszcza.

Kościelny przyszedł z krową do domu, a żona dziwiła się bardzo, że dostała tak duży prezent, zważywszy, że proboszcz był zawsze oszczędny i sam nie za bardzo miał skąd brać. Kościelny rozwiał jej wątpliwości, mówiąc, że jeśli mu nie wierzy, to sama może zapytać księdza. Krowa znalazła się w oborze, żona cieszyła się z niej i dobrze się nią opiekowała. Nagle praca zaczęła jej sprawiać przyjemność i zamiast spędzać czas na piciu kawy i plotkowaniu albo bieganiu od sąsiadki do sąsiadki, wciąż zajmowała się krową. Krowa dawała dużo mleka, ponieważ było to dobre zwierzę, a kobieta, która dawniej była lekkomyślna i rozrzutna, stała się oszczędna, bo zobaczyła, jak trudno jest coś zarobić. W ten sposób w krótkim czasie małżonkowie odłożyli wystarczająco dużo pieniędzy, by móc dokupić jeszcze jedną krowę i kawałek pola. Dzisiaj kościelny jest zamożnym człowiekiem, ma dużo bydła w oborze i rozległe włości.

Również gospodarstwo głupiego Jasia dobrze się rozwijało, od kiedy jego żona mogła dysponować większą ilością pieniędzy. Od tej pory nie miała już odwagi zarzucać mu, że jest głupi; nawet jeśli nie był mądrzejszy niż wcześniej.

W ten sposób sprzedanie krowy św. Antoniemu uszczęśliwiło dwie rodziny”.

Moją pierwszą myślą po przeczytaniu książki było to, że Bóg ma poczucie humoru. Przez niezdarne zachowanie chłopa zostało pobłogosławione jego życie. A nawet ten, któremu zaszkodził, został przez szkodę sowicie wynagrodzony.

Bóg ma poczucie humoru.

Nie była to ani mądrość, ani pobożność, które pomogły chłopu wydostać się z nieprzyjemnej sytuacji. Nic nie wiedział on o świętych. Mnicha Antoniego wziął za handlarza świń, znak tego, że wszystko co nieczyste, w nim zostało przemienione. I dzięki temu stał się dla niego cud. Żona zmieniła o nim zdanie. Już nie uważała go za głupka. Teraz razem mogli pracować na swoje utrzymanie. Ich związek przemienił się i tym samym ułożyło się ich zewnętrzne życie. Kościelny też nie był przykładem dobrego męża. Schował pieniądze przed swoją żoną. I ta, wydawałoby się, zła zamiana jego wszystkich oszczędności na krowę mimo wszystko przynosi mu błogosławieństwo. Żona dzięki prezentowi nauczyła się pracować. Odnalazła radość w pracy i życie małżonków przemieniło się. Wszystko wydaje się przypadkiem, niekoniecznie wyrazem cnoty i nowego zrozumienia. A mimo to obie rodziny przeżywają cud przemiany. Stosunek małżonków do siebie zmienia się. Teraz razem pracują, nie czyniąc sobie wyrzutów i niczego przed sobą nie ukrywając. Zamiast kłótni i podejrzliwości panują teraz radość i pokój.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama