Dar uczuć

Fragmenty rozważań p.t. "Człowiek arcydziełem Boga", zmierzających do poznania siebie samego, harmonii wszystkiego co cielesne i duchowe w człowieku

Dar uczuć

ks. Edward Staniek

Człowiek arcydziełem Boga

ISBN: 978-83-61533-24-5
wyd.: Wydawnictwo PETRUS 2008

Spis wybranych fragmentów
Tajemnica zdrowia
Dziękczynienie za oczy
Dziękczynienie za kręgosłup
Dziękczynienie za krew
Dziękczynienie za odporność naszego organizmu
Dar uczuć
Świadomość i podświadomość

XXIV. Dar uczuć

Z dotychczasowych rozważań wiemy, że rozum karmi się prawdą i wprowadza nas w świat prawdy, że wola karmi się dobrem i wprowadza nas w świat dobra. Uczucia karmią się pięknem i wprowadzają nas w świat piękna.

Dziś dziękujemy właśnie za uczucia. Nie jest łatwo o nich mówić. Mimo że na świecie jest wielu psychologów i psychiatrów, specjalistów od życia uczuciowego, jego bogactwo i głębia jest wciąż okryta wielką tajemnicą. Równocześnie dobrze wiemy, że uczucia odgrywają znacznie poważniejszą rolę w naszym życiu, niż się to powszechnie sądzi. Ludzie są głodni przede wszystkim przyjemnych przeżyć. Oglądają się za nimi znacznie częściej niż za prawdą i dobrem.

Dziś apetyty na to co przyjemne dyktują programy odpowiedzialne za ekonomię świata. Konsumpcja nie liczy się z prawdą ani z dobrem. Liczy się z tym, co przyjemne. Karmi więc emocje i uczucia.

Emocje mają swe źródło w naszym ciele. Często są ściśle połączone z popędami i tak zwanymi potrzebami niższymi. Uczucia są związane z potrzebami wyższymi, rodzą się w głębi ducha, ale zawsze zalewają swą falą całe ciało. Emocje w dużej mierze są wrodzone. Uczucia trzeba wychowywać, pielęgnować, ich trzeba się uczyć.

Czym jest uczucie? Jest stanem psychicznym, którego istotę stanowi wewnętrzne odniesienie do trzech rzeczywistości. Pierwsze uczucia to bodźce, jakie do nas dochodzą od otaczającego nas świata tu i teraz, a więc w chwili obecnej. To odniesienie do bogactwa przeżyć zapisanych w naszej uczuciowej pamięci; a więc liczy się nasza przeszłość. Wieczne uczucia to odniesienia do czekającego nas jutra, które może promieniować nadzieją lub rodzić stresy. W nich liczy się przyszłość.

Już te przestrzenie: teraźniejszość, przeszłość, przyszłość są tak szerokie i tak bogate, że nie sposób ich ogarnąć.

Uczucie szczególną rolę odgrywa w ustosunkowaniu się do otaczających nas ludzi. I to jest to drugie odniesienie. Komunikacja z ludźmi dokonuje się głównie drogą uczuć; logika rozumu i decyzje woli w tej komunikacji wbrew pozorom zajmują drugie i trzecie miejsce. Uczucie albo otwiera nas na drugą osobę, albo zamyka wypełniając nasze wnętrze lękiem przed nią. Bywa że rzuca gromy agresji niszcząc innych i nie rzadko siebie.

Trzecie odniesienie. Uczucia decydują o stanie psychicznym w relacji do osobistych, wewnętrznych przeżyć. Rodzą się w poznawaniu prawdy, w obcowaniu z ideałami, z poglądami; w doświadczaniu dobra i w jego tworzeniu; a zwłaszcza w samoocenie, którą podpowiada nasze sumienie.

Mogą to być uczucia wielkiego szczęścia płynące z serca wypełnionego pokojem lub uczucia lęku i kompleksów z powodu przeżywanego poczucia winy.

Uczucia są zawsze żywe. Prawda może być ustawiona jakby obok nas. Posiada wymiar obiektywny. Dobro może być w naszych rękach. Ono również posiada wymiar obiektywny. Ale piękno i reagujące na nie uczucie zawsze jest w sercu. Ono posiada wymiar subiektywny. To właśnie sprawia, że uczucia w dużej mierze określają naszą tożsamość. Uczucie jest zawsze moje i tylko moje.

Uczucia mają wielką skalę. Dzielimy je na przyjemne lub nieprzyjemne, radosne i bolesne. W praktyce zabiegamy o to, by tych przyjemnych było maksymalnie wiele, a tych bolesnych jak najmniej.

Prawdziwe jednak szczęście człowieka jest ukryte w harmonii uczuć. Trzeba opanować umiejętność przeżywania zarówno szczęścia jak i nieszczęścia. Trzeba być panem jednego i drugiego. Mówi o tym Kohelet, mędrzec Starego Testamentu, odwołując się do sztuki odkrywania wartości czasu przeżywania uczuć przyjemnych i czasu przeżywania uczuć bolesnych. Jest czas radości i czas cierpienia, czas śmiechu i czas płaczu. Czas wesela i czas żałoby.

Wychowanie uczuć zmierza w tym kierunku, by rozum i wola panowały nad uczuciami. Uczucia bowiem mają tendencję zapanowania i nad rozumem i nad wolą. Wtedy jednak z reguły człowiek popełnia wiele błędów. Traci z oczu zarówno prawdę jak i dobro. Dziś można to na wielką skalę obserwować w błędnie interpretowanym odreagowywaniu na tak zwane na stresy.

Odwołujemy się do Ewangelii, mimo że czytamy ją dwa tysiące lat, wciąż nie umiemy opanować sztuki wychowania uczuć, której Mistrzem jest Jezus. Dostrzegamy prawdę i związane z nią normy. Widzimy dobro i związaną z nim zapłatę, nagrodą lub karą. Nie widzimy natomiast uczucia. Skutkiem tego nie widzimy człowieka. Ani siebie, ani drugiego człowieka.

Tymczasem Jezus nieustannie tego uczył i wzywał do opanowania sztuki pielęgnowania uczuć. A pielęgnować trzeba uczucia przyjemne i opanować uczucia bólu, lęku czy nienawiści. Wychowywanie uczuć to jest podstawowy przedmiot w szkole Jezusa.

Ewangeliści ukazali Mistrza z Nazaretu jako osobowość idealnie zrównoważoną i opanowaną. Jako Człowiek Jezus posiada psychikę tak mocną i zdrową, że trudno znaleźć osobę podobną do Niego. Czego w dziedzinie pielęgnowania uczuć można się uczyć od Chrystusa? Uczucia do swego rozwoju wymagają obecności drugiej osoby, która jest oparciem. Jezus takie oparcie miał w Swoim Ojcu. To gwarantowało harmonię Jego wnętrza. Obecność Ojca pomagała Mu wyjść z kryzysu i sytuacji stresowych. Objawił to w Getsemani i na Golgocie.

Podstawowym warunkiem pielęgnowania uczuć, odbierania ich bogactwa oraz umiejętności ich wykorzystania, zarówno dla dobra własnego, jak i dobra innych ludzi, jest obecność kogoś, kto posiada osobowość promieniującą harmonię uczuć i opanowanie. Troska o kontakt z takim człowiekiem należy do istotnych zadań w życiu. Dla człowieka wierzącego takim oparciem jest Bóg, o ile jest On konkretną, kochającą Osobą o jasno określonych rysach Twarzy, a nie tylko mglistym pojęciem — „a jakiś tam Bóg”.

Drugą umiejętnością, którą należy pielęgnować jest sztuka wypowiedzenia swego wnętrza. Otwarcia serca ze świadomością tego, że ktoś rozumie moje wewnętrzne przeżycia. Jezus to objawia na dwa sposoby. Gdy sam przelewa wnętrze w serce Ojca. Spędzał czas na modlitwie, czyli na rozmowie z Ojcem. Mówił w niej o swoich własnych przeżyciach. Bo tylko Ojciec rozumiał Jego przeżycia. Nikt z ludzi do tego nie dorastał. Równocześnie Chrystus odsłania drugi sposób, gdy sam wiele razy wysłuchiwał tych, którzy szukali kogoś, kto ich zrozumie. Samarytanka zeskoczyła z wielkiej huśtawki i stanęła na nogi, gdy odkryła, że Jezus wszystko o niej wie, że znalazła kogoś, kto ją rozumie. Podobnie prostytutka, odnalazła pokój, gdy namaściła nogi Jezusa, wiedząc że On w pełni ją rozumie. Uczniowie idący do Emaus. Jakże cierpliwie Jezus słuchał ich zwierzeń. On to wszystko znał, a jednak pozwolił im na to, by przed Nim odsłonili zawiedzioną nadzieję i lęk, który wypełniał ich serca. Pielęgnowanie uczuć wymaga wytworzenia takiej atmosfery, w której serce się otwiera, bo jest rozumiane.

Trzecia umiejętność pielęgnowania uczuć, to sztuka leczenia ran serca na bieżąco, by nie dopuścić do zablokowania uczuć bolesnych.

Uraz należy darować, o ile jest raną zadaną przez drugiego człowieka. Innej drogi nie ma.

To uczuciowe przebaczenie jest tysiące razy trudniejsze niż przebaczenie rozumiane jako akt rozumu i woli. Dokonuje się ono w miarę rozumienia mechanizmu postępowania tego, kto zranił oraz odkrywania w imię czego zranił, a w wielu wypadkach odkrywamy, że jest to tylko złudzenie, że tamten faktycznie nie ranił.

Takie podejście wymaga rezygnacji z oskarżenia. Jak długo ktoś oskarża, tak długo jest uczuciowo poraniony, chory.

Już te trzy zasygnalizowane przeze mnie umiejętności, które należy opanować w szkole uczuć, jaką prowadził Chrystus, zmuszają do głębokiego zastanowienia. Dotykamy rzeczy wyjątkowo ważnej. Uczucia potrzebują pokarmu, a pokarm ten dla zdrowia człowieka jest tak konieczny jak codzienny chleb, a może nawet jak tlen. Nie szukajmy go w proponowanych przez świat kremówkach, lodach, drinkach. Posłuchajmy Jezusa. Powtarzam; tym pokarmem jest bliskość człowieka mocnego duchem i pełnego harmonii uczuć. Jest w nim umiejętność otwarcia się i przelania swego wnętrza w ucho i serce tego, kto nas rozumie. Jest nim sztuka leczenia uraz od ręki, by wbite w psychikę nie ropiały, bo wówczas nawet duchowa chirurgia nie pomoże.

Zaryzykuję stwierdzenie, że w naszym świecie ludzi o poranionej psychice, o niewychowanych uczuciach, ludzi psychicznie niedojrzałych, a nawet poważnie kalekich jest znacznie więcej niż ludzi dotkniętych kalectwem i chorobą ciała.

Ponieważ Jezus przybył na ziemię, aby wprowadzić nas w prawdziwe szczęście, zmierza przede wszystkim do uleczenia naszej psychiki, do wprowadzenia harmonii w nasze uczucia. Na tym polega w dużej mierze nasze zbawienie.

W oparciu o Ewangelię można wygłosić cykl kazań o zdrowiu psychicznym. Ukazało się nawet niebezpiecznie dużo publikacji na ten temat. W nich Jezus jest ukazany jako największy Psycholog i Psychiatra wszechczasów. Najczęściej jednak w tych publikacjach mamy do czynienia z psychologizowaniem Ewangelii, a nie z ewangelizacją psychologii. Kto straci z oczu Bóstwo Jezusa, widzi w Nim tylko wielkiego Lekarza, Psychologa, Psychiatrę, ten nigdy nie doświadczy uzdrawiającej mocy, która On jest wypełniony.

Jezus przelał w swe ludzkie uczucia Boską moc i Boskie uczucia, a jeśli się z nami spotyka, chce tę Boską moc i Boskie uczucia przelać w nasze serce. Bo ta Boska moc uzdrawia. Przywraca harmonię uczuć i ich zdrowie. Jezus leczy Boską energią, a nie tylko terapią. Nie lekceważy terapii, ale nie w niej upatruje szansy na sukces. Nigdy nie stosuje psychotropów. Jezus promieniuje Boskim życiem i tym życiem przywraca zdrowie. Oczywiście z całym szacunkiem odnoszę się do człowieka, który korzysta z lekarstw psychotropowych. Dla wielu one są koniecznie potrzebne do życia. Mówię jednak, że Jezus nie stosuje tych lekarstw. Kończąc to rozważanie. Wrócę do tematu jeszcze raz mówiąc o miłości, do której uzdalnia nas Bóg. W miłości bowiem uczucie ma swoje miejsce i spełnia doniosłą rolę.

Dziś wzywam wszystkich do dziękczynienia za nasze uczucia i do prośby o ich uleczenie.

dalej >>

 

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama