Jubileusz katechetów. Zapiski na marginesie kalendarza

Cykl wydawnictwa "Katecheta" - forum Katechety

Jedyne, co możemy światu zaoferować,
a czego jeszcze nie słyszał,
to naszą własną historię.
                (Izaak Baschevis Singer)

Ks. Tadeusz Panuś - Dyrektor Wydziału Katechetycznego Kurii Metropolitalnej w Krakowie - pytany o genezę wyjazdu katechetów z Polski na Jubileusz Katechetów do Rzymu mówi: - Zrodził się on z inicjatywy Stolicy Apostolskiej. Do każdej diecezji przyszło zaproszenie, by wybrano jedną osobę, która będzie reprezentowała katechetów danego Kościoła lokalnego. W sierpniu zostało skierowane zaproszenie do każdego biskupa odpowiedzialnego za daną diecezję w Polsce proponując, by organizatorem wyjazdu była Komisja Wychowania Episkopatu Polski. Wtedy też powstał program ramowy tego wyjazdu.

5 grudnia.  Na miejsce zbiórki przybywam prawie w ostatniej chwili. Zaraz potem udajemy się na Mszę św. do katedry na Wawel. Nie wiem, kto jedzie, a kto kogo odprowadza, ale to nieważne. Najważniejsze, że pielgrzymujemy od konfesji św. Stanisława do konfesji św. Piotra. Każdy z tych świętych ma przecież coś ważnego do powiedzenia katechetom.

Wyjeżdżamy. Jest nas blisko 50 osób. Są wśród nas osoby odpowiedzialne za katechizację i katecheci: księża, siostry zakonne i świeccy. Reprezentujemy ostatecznie 29 diecezji (na 39 istniejących). Patrząc przez szybę autokaru, myślę o słowach bulli ogłaszającej Wielki Jubileusz Roku 2000: pielgrzymka jest świadectwem wiary i wspomaga religijność. Zadaję sobie pytania: Jaka będzie ta adwentowa droga? Co w czasie tej drogi zrozumiem i odkryję? Jednego jestem pewien: nie wrócę już taki sam.

Łapiemy się na tym, że po krótkim rozpoznaniu nasze rozmowy koncentrują się przede wszystkim na sprawach dotyczących katechizacji: Co nas cieszy? Co jest największą radością? Różnymi słowami wyrażamy to, co w nas jest.

Co nas najbardziej boli? Jest kilka spraw, ale powtarza się jedno słowo: chamstwo... A jak to widzą księża z wydziałów katechetycznych? - Największym problemem dla katechetów są problemy związane z laicyzacją. Rodziny są nastawione często przeciwko katechezie. Widać to już w klasach komunijnych. Rodzice buntują się, nie chcą przychodzić na spotkania - mówi ks. Tadeusz Walewski z Wydziału Katechetycznego Kurii Metropolitalnej w Warszawie. - Problemem jest brak harmonii w procesie wychowania: szkoła - katecheta - rodzice. Dziś rodzice mają pretensje do katechety, że stawia wymagania. Rodzice winni traktować katechetę nie jako wroga, lecz jako kogoś, kto im pomaga. Gdyby była harmonia w układzie: szkoła - katecheta - rodzice, wtedy byłoby lepsze i skuteczniejsze wychowanie dzieci i młodzieży - podkreśla ks. Marian Szczerba, dyrektor Wydziału Katechetycznego Kurii Metropolitalnej w Częstochowie.

Byliśmy zgodni, że aby być dobrym katechetą, należy być najpierw dobrym człowiekiem, a potem dobrym chrześcijaninem. Jeśli te dwie sprawy udadzą się, to jest szansa, że ktoś będzie dobrym katechetą. Dobry katecheta - to świadek. To ktoś, który mówi uczniom: Karmię was tym, czym sam żyję. To ktoś, kto pamięta, że najlepsze metody nie zastąpią osobistego kontaktu z Jezusem na modlitwie.

Bycie katechetą jest dla nas jakąś tajemnicą. Dlaczego z tysiąca dróg wybraliśmy tę właśnie? Można powiedzieć, że tak jakoś potoczyły się nasze drogi, ale to za mało. Ta droga jest po prostu odkryciem naszego powołania... Wioleta Wojtkiewicz, katechetka z archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej, mówi wprost: - Nie traktuję tego, co robię, jako zawód. To jest powołanie - ja czuję się powołana. To jest misja, którą zlecił mi Chrystus przez Kościół.

6 grudnia.  Noc w autobusie minęła szybko. Kiedy zaczyna świtać, dojeżdżamy do Padwy - miasta św. Antoniego. To jeden z najbardziej popularnych świętych - orędownik w poszukiwaniu zguby i wybitny kaznodzieja. W Bazylice św. Antoniego widać ludzi czekających w kolejce do spowiedzi. W czasie Mszy św. odprawianej przy grobie świętego proszę o jedno: abym nie zgubił się w życiu. Zgubić bowiem jakąś rzecz, to pół biedy, ale zgubić się w życiu, to dopiero prawdziwa bieda. Po opuszczeniu Bazyliki kierujemy się w stronę uniwersytetu. Po prostu nie można nie być w miejscu, gdzie studiował Kopernik i Kochanowski. Spacer po Padwie jest dość krótki, bo przed nami dziś jeszcze Wenecja - miasto św. Marka.

W hotelu mamy nocne Polaków rozmowy pt.: Co trzeba robić, aby być świeżym, a nie zjełczałym katechetą? - Myślę, że najważniejsze to starać się o swoją formację duchową - mówi Andrzej Omieczyński, katecheta ze Sztumu. - Chodzi o to, by nie być tylko nauczycielem, ale świadkiem. Starać się być blisko Boga. Ważne jest doskonalenie swego warsztatu i wykształcenie, ale ono samo nie wystarczy. Jeśli zaniedbam się duchowo, to trudno być wiarygodnym. Katecheza jest w jakimś sensie krzyżem i bez wiary trudno byłoby go nieść. Chciałoby się go zrzucić i wpaść w pułapkę różnych sztuczek. Najważniejsze to przybliżać się do Tego, którego chce się przybliżyć. - Ks. Tadeusz Panuś dodaje: - Trzeba się uczyć od św. Piotra, który idąc po wodzie, usłyszał wezwanie, by nie tracił wiary. Trzeba bardziej patrzeć w Jezusa niż w świat. A jeśli chodzi o proces wypalenia i zmęczenia, to ważne tu jest dobre przeżycie rekolekcji, ustawiczna formacja i podnoszenie swego warsztatu. Dla niektórych katechetów może to być znak, że nie nadają się do katechezy. Chciał, wydawało mu się, że jest to jego droga, ale odkrywa, że to nie jest jego powołanie. Trzeba umieć się do tego przyznać i rozstać się z tą drogą. Związek katechety z katechezą nie jest nierozerwalny, na zasadzie małżeństwa ważnie zawartego.

7 grudnia.  Włoskie śniadanie i w drogę. Rytm naszych modlitw, oprócz Mszy św., wyznaczają: jutrznia, koronka do Miłosierdzia Bożego, Nieszpory i Różaniec. Jest też czas na osobistą modlitwę. Dziś przystanki w Pizie i Orvieto. W Pizie chcemy zobaczyć baptysterium, katedrę, no i Krzywą Wieżę na Polu Cudów. Jej odchylenie od pionu wynosi przeszło 5 m. To tu przeprowadzał swe słynne doświadczenia, badając prędkość spadania ciał Galileusz. W Orvieto naszym celem jest katedra. Budowana od 1290 roku przez około 300 lat jest jedną z największych katedr we Włoszech. Świątynię tę wzniesiono dla upamiętnienia cudu w pobliskiej Bolsenie, kiedy to w tamtejszym kościele w czasie Mszy św. spłynęła z hostii na korporał rozłożony na ołtarzu prawdziwa krew. Korporał ten wystawiony jest tam na widok publiczny.

W czasie drogi poruszamy sprawę formacji katechetów. Ma ona niejedno imię.

Kraków: - Katecheci przeznaczają na nią siedem dni w roku. Są to trzydniowe rekolekcje zamknięte, trzy dni skupienia w ciągu roku i dzień katechetyczny w sierpniu. Łączy się na nich zawsze aspekty: religijny, formacyjny i dydaktyczny.

Kielce: - Rekolekcje dla katechetów odbywają się w czterech terminach do wyboru: dwa w styczniu i dwa w czerwcu. Oprócz rekolekcji katecheci uczestniczą w trzech spotkaniach formacyjnych w ciągu roku: we wrześniu, na jesieni i na wiosnę. Jeśli uczestniczą w rekolekcjach i tych trzech spotkaniach, wypisuje się im zaświadczenie 35 godzin zajęć dydaktyczno-formacyjnych.

Częstochowa: - Wszyscy katecheci, a więc księża, siostry zakonne i świeccy są objęci troską, aby pogłębiali swoją wiarę i równocześnie udoskonalali swój warsztat nauczycielski. Formacja księży, to formacja typowo kapłańska, lecz w jej ramach odbywają się także spotkania dydaktyczne dotyczące katechezy. Wszyscy pozostali katecheci muszą uczestniczyć w ciągu roku szkolnego obowiązkowo jeden raz w trzydniowych rekolekcjach zamkniętych. Oprócz rekolekcji każdy katecheta winien uczestniczyć cztery razy w roku w dniach skupienia: we wrześniu, w adwencie, w styczniu i w Wielkim Poście. Są to spotkania typowo formacyjne, gdzie jest: konferencja, nabożeństwo pokutne, okazja do spowiedzi, Msza św. Za te dni odpowiada powołany specjalnie ojciec duchowny katechetów. Wrześniowy dzień skupienia połączony jest zawsze z pielgrzymką do sanktuarium diecezjalnego. Ma to na celu poznanie przez katechetów sanktuariów w diecezji, w której pracują - a później, aby z dziećmi i młodzieżą mogli się tam udać. Oprócz tego każdy katecheta jest zobowiązany uczestniczyć raz w miesiącu w warsztatach katechetycznych. Te warsztaty są organizowane co tydzień przez cały rok szkolny w Częstochowie i raz w miesiącu w większych miastach. Są to tematyczne warsztaty i lekcje pokazowe. Katecheta wybiera sobie sam warsztaty, które go interesują. Oprócz tego katecheci winni uczestniczyć raz w roku w dwudniowym sympozjum katechetycznym organizowanym w styczniu. Każdy katecheta otrzymuje w sierpniu kartę formacyjną, gdzie musi mieć znak obecności na rekolekcjach, dniach skupienia, warsztatach i sympozjum katechetycznym. Kartę tę oddaje w czerwcu do wydziału katechetycznego. To jest znak jego związku z Kościołem, wydziałem katechetycznym i znak podnoszenia swoich kwalifikacji nauczycielskich.

8 grudnia - Niepokalane Poczęcie N.M.P. Jest czwarta nad ranem, wszyscy śpią, a ja kończę list do Ojca Świętego - to na wypadek, gdyby nie udało nam się z Nim spotkać.

Nawiedzenie Rzymu zaczynamy od Mszy św. w kościele Ducha Świętego. A później już to, co trzeba: Ołtarz Ojczyzny, Kapitol, kościół Santa Maria in Aracoeli z figurką Santo Bambino, Forum Romanum, Koloseum, Panteon, Bazylika św. Jana na Lateranie i Święte Schody, kościół św. Ludwika z obrazami Caravaggia, Zamek Anioła... Śpieszymy się, bo chcemy dotrzeć na Plac Hiszpański, gdzie - jak co roku - Jan Paweł II złoży późnym popołudniem u stóp figury Matki Bożej bukiet róż (prasa włoska podała, że było ich 250). Figura ta została ustawiona w 1857 roku i upamiętnia uroczyste ogłoszenie przez Piusa IX dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi. Jak się dowiadujemy, dla Włochów jest to święto, co w połączeniu z sobotą i niedzielą dało im trzy dni wolnego. Tłok na Placu Hiszpańskim jest tak duży, że nie widzimy Jana Pawła II, ale cieszymy się, że tego dnia możemy tu z Nim być. Kiedy Ojciec Św. odjeżdża, wyruszamy na spacer po uliczkach i placach Rzymu. Nocą mają swój dodatkowy urok.

9 grudnia.  Jest piękna pogoda, świeci słońce... Plac przed Bazyliką św. Pawła za Murami wypełnia się. To za chwilę w tej Bazylice nastąpi otwarcie Jubileuszu Katechetów. Miejsce nieprzypadkowe. Apostoł Narodów pozostaje dla wszystkich katechetów wzorem gorliwości w głoszeniu Ewangelii, a w tej Bazylice znajduje się krypta, w której prawdopodobnie pochowano św. Pawła. Widać katechetów z różnych części świata. Obok mnie katecheci z Brazylii, Kanady, Stanów Zjednoczonych, Austrii, Czech. Oczekując na procesję wejścia, wymieniamy ze sobą słowa powitania. Gdyby Jubileusz Katechetów miał się odbyć tylko po to, aby doświadczyć powszechności Kościoła, to byłby to wystarczający powód, aby go zorganizować.

Procesja wejścia. Przechodzimy przez Święte Drzwi. Wzruszenie... wzbudzenie intencji... Polecam moich uczniów i ich rodziców, nauczycieli, katechetów dekanatu i diecezji, wydział katechetyczny, księży z parafii, księży biskupów...

Bazylika wypełniona po brzegi. Są polscy biskupi - K. Nycz i G. Kusz. Wita wszystkich kard. Dario Castrillón Hoyos, Prefekt Kongregacji do Spraw Duchowieństwa. - Wiedzcie, że jesteście szanowani i kochani! - mówi. Pewnie nie wie jak bardzo te słowa są potrzebne. - Do was - mówi dalej - są szczególnie skierowane słowa archanioła Gabriela: "Pan jest z Tobą!" - bo to, co zaczęło się w poczęciu Słowa jest przez was kontynuowane.

Msza święta. Przewodniczy kard. James Fransis Stafford - Przewodniczący Papieskiej Rady do Spraw Świeckich. Kazanie wygłasza po włosku. - Kochani słudzy Prawdy! Nakaz misyjny otrzymaliście od Chrystusa. W waszych twarzach odzwierciedlają się słowa Jezusa: "Dana jest mi wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przekazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata". Pamiętajcie! Jezus powiedział, że jest z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata. Katecheci, jak uczniowie Jezusa, winni mieć świadomość posłania. Przekazujcie więc z wiarą ewangeliczne bogactwo. Słowo, które od Boga pochodzi nie można przekazywać sucho. Niech każda z waszych katechez zawiera tajemnicę nadejścia Słowa Bożego. Niech wasze katechezy dają okazję do spotkania z Boskim Emmanuelem. Podejmijcie drogę, którą podjęła Maryja - weźcie do kołyski swej katechezy Jezusa. Po Mszy św. opuszczamy kościół, a na dziedzińcu mamy spotkanie z naszymi biskupami. Wszystkich wypełnia radość.

Przypadkowe spotkanie z góralami z Zakopanego. Przywieźli choinki dla Ojca Świętego - Takie dorodne, metr osiemdziesiąt - mówi jeden z nich. Przyjeżdżają co roku od dwudziestu dwóch lat.

Popołudnie. Sala Pawła VI. Spotkanie studyjne. Do wyboru język angielski, francuski, niemiecki, hiszpański i włoski. Wybieram francuski. Obok mnie katecheta z Francji, który jest jednocześnie dyrektorem Centrum Ekonomicznego pewnej znanej firmy. Spotkanie otwiera bp Csaba Ternyak, sekretarz Kongregacji do Spraw Duchowieństwa. - Najbardziej wyrafinowane przygotowanie spotkania ewangelizującego - mówi - nie znaczy nic bez Chrystusa. Katecheci winni wsłuchiwać się w głos Ducha Świętego, aby ukazać w sposób widzialny łaskę Bożego synostwa, biorącego początek z chrztu. To do katechetów Apostoł Paweł zwraca się nieustannie z trudnym wezwaniem jak niegdyś do Efezjan: "Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który jest i działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich". Mówiąc słowami św. Ireneusza - podkreśla stanowczym głosem - nie możemy pozwolić, by świat widział w nas obraz jałowej ziemi, skoro otrzymaliśmy Słowo Boże, które jak deszcz zstąpiło z nieba - nigdy też nie będziemy mogli stać się jednym chlebem, jeśli nie sprawimy, aby mąka stała się ciastem za sprawą wody, która została na nas wylana.

Po tym wprowadzeniu przemawia kard. Dario Castrillón Hoyos. Czyta pełnym głosem. Zdania krótkie, zdania hasła. Wydaje się, że każde zdanie, jakie wypowiada o Kościele jest głęboko przemyślane i przemodlone. Najpierw przypomina słowa Apostoła Pawła skierowane niegdyś do Rzymian: "Każdy, kto wezwie imienia Pańskiego będzie zbawiony. Jakże więc mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? Jakże mogliby im głosić, jeśli by nie zostali posłani". - Macie zaszczyt być katechetami - mówi. Otrzymaliście zadanie w imieniu Kościoła wypełniać urząd katechetyczny. To jest łaska. To nie jest uczenie historii. Kościół jest żywym organizmem Ducha Świętego. Katecheza jest bogatsza i skuteczniejsza, im bardziej jest inspirowana przemyśleniami 2000-letniej historii Kościoła. Jesteście powołani, by być odważnymi apostołami nowej ewangelizacji. Nowa ewangelizacja musi być obecna tam, gdzie jest człowiek ze swymi bólami, lękami, radościami i nadziejami. W was i wśród was niech urzeczywistnia się wierność i miłość do Kościoła - Matki i Nauczycielki. Wierność i miłość do Kościoła będzie znakiem waszej tożsamości i misji jako katechetów.

Chwila przerwy. Sekretarz spotkania zapowiada wystąpienia zaproszonych gości - świadków. Widać, że wszyscy czekają na nie z wielkim zainteresowaniem. Przypomina mi się Paweł VI, który miał powiedzieć, że światu nie potrzeba dziś nauczycieli, ale świadków, a jeśli nauczycieli, to o tyle, o ile byliby świadkami. W pośpiechu notuję to, co płynie z ich serca. Ferdinando Nazzaro - muzyk i kompozytor. - Każdy, obojętnie jaki ma zawód, winien odpowiedzieć na słowa Apostoła Pawła: "Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii". Muzyka i śpiew winny być na służbie katechizacji i ewangelizacji. Dziś widać dramat rozbicia między Ewangelią a kulturą. Katecheza - to ewangelizacja kultury. Katecheci nie powinni bać się konfrontacji ze współczesną kulturą. Muzyka i śpiew mogą w tym pomóc. S. Maria Feiste opowiada o praktykowaniu wiary w latach 70. i 80. w Kazachstanie, gdzie jest katechetką. - Wiarą można było wtedy żyć tylko w podziemiu. Msze św. odprawiane były w domach prywatnych w nocy. Poza ochrzczonymi nikt nie mógł o nich wiedzieć. Panował ciągły lęk przed policją. Nie było materiałów do katechezy. Dzieciom nie wolno było nic dać do ręki. Występował tylko słowny przekaz. Dzieci i młodzież słuchały z wielkim zainteresowaniem, bo w ich rodzinach sprawy wiary były sprawami najwyższej wagi, a rodzice szanowali katechetów. Dr Manfred Lütz - psychiatra i psychoterapeuta. - Zazdroszczę katechetom, bo mówią ludziom słowa, którymi można żyć i umierać. Piotr powiedział przecież do Jezusa: "Ty masz słowa życia wiecznego". W mojej pracy używam słów, ale nie mają one mocy życia wiecznego. Używam słów, by użyć ich do form psychoterapii. Psychoterapeuta używa technik, których się nauczył. Różnica między słowem psychoterapeuty a słowem katechety jest taka, jak między sztucznym a żywym kwiatem. Respektujcie psychologię, ale kochajcie słowo Boże. To, co mówił zrobiło na wielu duże wrażenie. Jego świadectwo było przerywane oklaskami. Powtarzał nam kilka razy, że katecheta jest przewodnikiem wiary, gdy sam posiada w sobie doświadczenie wiary. Prof. Tim z IBM podkreślał, że praca katechety ma pomagać innym. Pomocą do tego jest nowa technologia informatyczna. Dziś nie wystarczy wykład - mówił. - Trzeba uczyć się stosowania nowych technik, takich jak: film, komputer, Internet, muzyka... Prof. Stefano Gorgi. - Wiem jedno, czymś bardzo ważnym jest, by w szkole żyć życiem Bożym. Ewangelizacja, to nic innego jak bycie wierzącym wśród ludzi. To najlepsza i najprostsza definicja ewangelizacji, jaką usłyszałem.

Udajemy się do Bazyliki Santa Maria Maggiore na specjalny koncert, gdzie przy wejściu sprawdzane są zaproszenia. Oczekując na koncert, oglądam cudownie oświetlone mozaiki. Bazylika została zbudowana po Soborze w Efezie w 431 roku, który stwierdził, że Maryja jest Matką Boga - Człowieka Jezusa - Theotokos. Miejsce, na którym zbudowano Bazylikę związane jest z legendą. Według niej Madonna miała ukazać się we śnie pewnemu bogatemu patrycjuszowi, który pragnął ofiarować swój majątek Matce Bożej. Madonna chciała, aby postawić Jej świątynię w miejscu, w którym tej nocy - a był to sierpień - spadnie śnieg. Śnieg pokrył tej nocy to właśnie wzgórze. Na pamiątkę tego wydarzenia co roku 5 sierpnia odprawia się w Bazylice liturgię "śnieżnego cudu": spod sufitu wysypuje się deszcz białych płatków jaśminu i róży. Przerywam moje zamyślenia, bo rozpoczyna się koncert. W programie utwory G. F. Haendla, W. A. Mozarta, F. Nazzara.

10 grudnia.  Wstajemy wcześnie, ale i tak chyba za późno, bo na Placu Świętego Piotra już spory tłum pielgrzymów. Kolejki do kontroli wydłużają się niemiłosiernie. Sprawdzane są bagaże. Udaje mi się w końcu dotrzeć aż do pierwszego sektora. Obok mnie katecheci ze Słowenii. Trwa przygotowanie liturgii. Plac Świętego Piotra wypełniony po brzegi. Staram się wyciszyć. Wzbudzam intencję. Rozpoczyna się Msza św. Chór śpiewa Rorate caeli... To przecież adwent. Nigdy nie przypuszczałem, że kiedyś dane mi będzie spędzać adwent w Rzymie. Ojca Świętego wita kard. Dario Castrillón Hoyos i jeden z katechetów, potem słowa Ojca Świętego, których nie zapomnimy (cały tekst został opublikowany).

Za chwilę modlitwa Anioł Pański. Ojciec Święty kieruje najpierw do różnych grup językowych kilka zdań. Kiedy zaczyna po polsku, wiwatujemy na całe gardło. Mówi: - Serdecznie pozdrawiam katechetów z Polski - kapłanów, siostry zakonne i świeckich nauczycieli. Kościół powierzył wam odpowiedzialne zadanie przekazywania nauki Jezusa Chrystusa i dawania świadectwa o Jego zbawczej Miłości. Niech to Jubileuszowe spotkanie u grobów apostolskich będzie dla was czasem szczególnego otwarcia na światło Ducha Świętego, abyście umocnieni łaską owocnie pełnili waszą apostolską posługę w nowym tysiącleciu. Niech Bóg błogosławi wam i wszystkim katechetom w Polsce. Odmawiamy Anioł Pański. Po nim uroczyste błogosławieństwo.

Popołudnie. Udajemy się na spotkanie studyjne. Przy wejściu do sali Pawła VI otrzymujemy informację o zaproszeniu nas dziś wieczorem na prywatną audiencję do Ojca Świętego. Wiadomość ta elektryzuje wszystkich. Tymczasem w sali Pawła VI brakuje miejsc. Ludzie siedzą już na schodach. Wszyscy czekają na wykład kard. Józefa Ratzingera, Prefekta Kongregacji Doktryny Wiary. Kiedy wchodzi, wszyscy wstają i biją mu długie brawa. Mówi pięknie po włosku z lekkim niemieckim akcentem. Notuję w pośpiechu kilka jego myśli. - Zadaniem katechetów jest przekazywać zbawienie. Linią programową dla katechetów jest nowa ewangelizacja. Każdy winien znaleźć swoje miejsce w dziele ewangelizacji. Przez dzieło Nowej Ewangelizacji ma wzrastać Kościół. Katecheci są zobowiązani do ciągłego poznawania Ewangelii. Dziś o Królestwie Bożym należy mówić posługując się nowymi metodami. Jezus przepowiadał w ciągu dnia, a w nocy się modlił. W posługiwaniu ewangelizacyjnym bardzo ważna jest modlitwa - bez niej żadne metody nie przyniosą owocu. Pełnię modlitwy stanowi liturgia Kościoła. Fundament ewangelizacji jest opisany u Świętego Pawła - do nawrócenia potrzebna jest wspólnota. Ewangelizując, trzeba pamiętać o tym, że to Bóg ma wzrastać, a ja się umniejszać. Przesłanie chrześcijańskie jest proste - Bóg jest Miłością - Bóg ciebie kocha. Ostatecznie ewangelizacja dotyczy życia wiecznego. Po wykładzie Kardynała następuje blok świadectw. Głos mają zabrać: Armin i Roswitha Schedler - wędrujący katechiści, Alessandro Romano - rzeźbiarz, Kiko Arguello - założyciel drogi neokatechumenalnej oraz Iliano Piccolo i Lee Sang Duk. Opuszczamy jednak salę i udajemy się na spotkanie z Ojcem Świętym.

Spiżowa Brama. Pokazujemy przepustki gwardii szwajcarskiej. Krętymi schodami dochodzimy do Sali Klemensowskiej. Chwila oczekiwania. Dochodzi prawie dwudziesta. Ojciec Święty idzie powoli w naszym kierunku. Obok ks. bp Stanisław Dziwisz i o. Konrad Hejmo OP. Dyskretnie podążają też papiescy fotografowie. Śpiewamy Apel Jasnogórski. Błogosławieństwo. Wspólne zdjęcie. Przepuszczam wszystkich, bo chcę opowiedzieć Ojcu Świętemu o tym, co napisałem do Niego w liście. W głowie układam, co chcę powiedzieć. Całe szczęście, że rozmowę zaczyna Ojciec Święty. - Skąd? - Ze Śremu... - Wiem, gdzie Śrem - niedaleko Poznania. Przejeżdżałem tam często jako kardynał jadąc do Poznania... Ośmielony przez Ojca Świętego opowiadam o moich uczniach - o Wielkopolskim Przeglądzie Piosenki Religijnej organizowanym w okolicy Jego urodzin - o temacie mojej pracy doktorskiej, której jest głównym bohaterem... Ojciec Święty zadaje mi od czasu do czasu pytanie o coś, co dla Niego jest szczególnie ważne. Noszę w sobie wypowiedziane przez Niego słowa. Na koniec proszę o błogosławieństwo i modlitwę za moją chorą mamę. Otrzymuję błogosławieństwo. Całuję pierścień i tak po prostu przytulam się. W oczach mam łzy. Powoli odchodzę z otrzymaną książką. Schodzę tymi samymi krętymi schodami. Plac Świętego Piotra już opustoszał. Spoglądam na oświetlone okna pokoju Ojca Świętego. Jadąc do hotelu, odmawiamy różaniec.

11 grudnia.  Dziś w planie zwiedzanie Muzeum Watykańskiego i Msza św. w Bazylice Świętego Piotra. Każdy ma świadomość, że to, co najważniejsze już się dokonało. Jest pięknie. Świeci słońce. Temperatura dochodzi do 20ºC. To dziw, ale do muzeum nie ma w ogóle kolejki. Jest pusto. To nie ten sam Rzym, co w sierpniu, kiedy nie szło praktycznie nigdzie wejść. Nie jestem w stanie wchłonąć w siebie tego, co widzę. Czekam właściwie tylko na zobaczenie Kaplicy Sykstyńskiej.

12 grudnia.  Wyruszamy do San Giovanni Rotondo. To tu Ojciec Pio otrzymał w wieku 31 lat stygmaty i tu otworzył Dom Ulgi w Cierpieniu. Msza św. przy grobie błogosławionego stygmatyka, potem chwila wolnego czasu. Spotykam księdza, który czasami spowiada tych, którzy spowiadali się u Ojca Pio. Mówi, że bardzo boi się tych spowiedzi, bo ludzie często go porównują z Ojcem Pio.

13 grudnia.  Dziś wyjeżdżamy do Asyżu. Nie byłem tu od czasu trzęsienia ziemi. Wybierałem się wtedy do niedalekiego Spello na sympozjum. W ostatniej chwili ze względu na trzęsienie ziemi zmieniono miejsce spotkania. Dziś widzę jeszcze pozostałości po tamtej tragedii. Jak musiało wyglądać tu wtedy? W czasie Mszy św. polecam Bogu, za wstawiennictwem Franciszka i Klary, wszystkich zakochanych. Modlimy się też za naszą Ojczyznę. Dziś 19. rocznica wprowadzenia stanu wojennego.

14 grudnia.  Wyruszamy do Florencji, kolebki Renesansu. Chcemy zobaczyć katedrę Santa Maria del Fiore i słynne drzwi Baptysterium wykonane przez Gehibertiego. Michał Anioł nazwał je "Bramą Raju". Nie mogę uwierzyć, że te drzwi zajęły mu 48 lat pracy. Skąd on miał tyle cierpliwości? Bocznymi uliczkami dochodzimy do słynnego Ponte Vecchio - najstarszego mostu nad rzeką Arno.

Droga powrotna do kraju. Ewangelista zanotował, że Apostołowie wrócili i opowiedzieli o wszystkim, co ich spotkało w drodze. Co w nas zostało z tej adwentowej drogi? Co było dla nas najważniejsze? Odpowiedzi padają różne:

  • Spotkanie z Ojcem Świętym. Kontakt ze świętością. Bardzo ważne było też spotkanie z Ojcem Pio. Pochodzę z parafii Braci Kapucynów. Wydawało mi się, że go znam. Odkryłem go jako tego, który przyjął krzyż, mimo że Bóg obdarował go tak bardzo. Wzrusza mnie do łez. Pozwolił się uniżyć i przyjął zakaz korespondencji i publicznego odprawiania Mszy św. To trwało długo, a on się nie skarżył. To jest dla mnie niesamowite.
  • Mogłem dotknąć świętości innych ludzi. Pokazali mi, że warto siać, choć katecheza to często orka na ugorze.
  • Katakumby. Ogromna odwaga połączona z niesamowitą wolnością tych ludzi. Przeniosłam to sobie na swój własny grunt.
  • To był czas łaski. Dla mnie najważniejsze było ponowienie wezwania: to jest powołanie. Przez cały czas robiłam sobie rachunek sumienia, aby coraz lepiej dawać świadectwo do pełniejszego służenia Chrystusowi. To łaska, że mogłam dotrzeć do Świętych, którzy wypełnili swoje powołanie. Odczułam wezwanie do nawrócenia, do dawania świadectwa, do modlitwy.
  • Doświadczenie osobistego momentu nawrócenia w chwili, kiedy była możliwość przejścia przez Drzwi Święte wszystkich czterech Bazylik. Dla mnie to były momenty, w których wzbudzałam w sobie intencje osobistego spotkania z Panem.
  • Zostały mi słowa kard. Ratzingera, że trzeba przepowiadanie łączyć z modlitwą, bo bez tego staję się niczym. Jeśli chodzi o miejsca - to Asyż. Odnowił we mnie doświadczenie, które jest mi bliskie przez różne wydarzenia w moim życiu.
  • Chciałem podziękować Panu Bogu za 25 lat kapłaństwa i 50 lat życia, a jednocześnie pomodlić się za mego zmarłego w tym roku ojca.
  • Doświadczenie Kościoła, który jest naszą rodziną i wspólnotą, którego jesteśmy żywymi komórkami; strunami głosowymi, które mają przepowiadać. Doświadczenie spotkania z Piotrem naszych czasów. W Dziejach Apostolskich zapisano, że wynoszono chorych, aby choć cień przechodzącego Piotra padł na nich. Doświadczyliśmy, że nie tylko cień Piotra padł na nas, ale mogliśmy go słuchać i spotkać się z Nim.

Mamy świadomość, że tą pielgrzymką zamykamy pierwsze dziesięć lat od powrotu katechezy do szkół i przedszkoli. Jakie było te dziesięć lat? Każdy z nas ma swoje własne doświadczenie tego czasu. Ks. Tadeusz Panuś mówi: - Kościół w Polsce przez te dziesięć lat w aspekcie katechezy zrobił ogromny krok w kierunku udoskonalenia swego warsztatu dydaktycznego przekazu wiary. Do ewangelizacji zostały zaproszone tysiące nowych osób, które podjęły to zaproszenie traktując je jako powołanie. W ten sposób mamy w Polsce 36 tysięcy katechetów - połowa zaś z nich to katecheci świeccy. Tego przed rokiem 1990 nie było. To jest ogromny plus. Plusem jest też to, że katecheza stała się normalnym elementem szkolnego krajobrazu. Miejsce, gdzie kształtuje się młody człowiek zostało wzbogacone o świat wartości religijnych. Nie wolno przejść obojętnie obok tego, że minął czas dysonansu dla młodego człowieka, że w pewnych środowiskach można było mówić o Bogu a w innych nie wypadało. Z punktu widzenia wychowawczego szkoła - rodzina - parafia mogą mówić jednym językiem. Ważne jest też to, że zdecydowana większość młodych ludzi ma możliwość usłyszenia o Dobrej Nowinie. Następnym blaskiem jest obecność katechetów w środowisku nauczycielskim. Oczywiście nie ma samych blasków - są też cienie. Takim cieniem jest desakralizacja katechezy - uszkolnienie katechezy. Katecheza była do tej pory przeprowadzana w środowisku parafialnym - niejako "w cieniu kolegiaty". To powodowało, że łatwiej doświadczało się tutaj sacrum. No, ale zawsze jest coś za coś.

Po upływie dziesięciu lat, mimo obecności katechetów w środowisku nauczycielskim, widać nadal opór wielu nauczycieli (nawet katolików) przy angażowaniu się w rekolekcje szkolne czy inne formy stricte religijne. Czy obecność katechetów w pokoju nauczycielskim nie jest taka, jaka powinna być? Czy potrzeba tu więcej czasu? - Ewangelia będzie zawsze znakiem sprzeciwu. Jeżeli jest to z powodu tego, że ktoś odrzuca wartości, jakie głosi Kościół ma do tego prawo, należy to uszanować. Trzeba świadczyć życzliwością i miłością. Odrzucenie Ewangelii może jednak wynikać także z tego, że ktoś źle ją podaje - podaje tak, że ona odpycha, razi swoim napuszonym tonem czy kaznodziejskim stylem. Dotykamy tu też kwestii wiary. I w bezgrzesznym Jezusie nie wszyscy odkrywali Syna Bożego. Dziś wielu katechetów przynosi do pokoju nauczycielskiego, oprócz świata wartości, także swoje różne słabości. Kiedyś, kiedy katechizowało się w parafii, nie było widać tych pęknięć i niedoskonałości. Teraz, kiedy katecheta siedzi przy jednym stole z innymi uczącymi, kiedy jest widoczny na przerwie czy radzie pedagogicznej, te pęknięcia dochodzą do głosu i wielu ludzi odpychają od Kościoła. Oni nie rozumieją, że "nosimy skarb w naczyniach glinianych". W tym kontekście pozostaje tylko jedno: starać się podejmować wysiłek głoszenia Ewangelii całym życiem w oparciu o współpracę z łaską Bożą - dodaje ksiądz Tadeusz.

15 grudnia.  Do Krakowa dojeżdżamy dość późno. Żegnamy się w pośpiechu. Mówię wszystkim: Do zobaczenia najpóźniej w Niebie. Z mozołem docieram na nocleg do klasztoru braci kapucynów. Czeka na mnie z herbatą brat Rafał. Nie ma chyba nic piękniejszego jak po dalekiej podróży wypić gorący kubek herbaty z przyjacielem. Zasypiając myślę, jak ze swego życia zrobić piękną mozaikę na wzór tych cudownych, które dane było mi zobaczyć.

19 grudnia.  Po przybyciu do domu przeglądam nadesłaną korespondencję. Moją uwagę przykuwa koperta z Watykanu. Otwieram... Czytam kilka razy i nie wierzę - to życzenia i opłatek od Ojca Świętego. Z mokrymi od łez oczyma biegnę z kartką do moich rodziców...

21 grudnia.  Boję się iść do szkoły. Po prostu boję się, że ktoś zbyt szybko zabierze mi to wszystko, co dane mi było doświadczyć.

 
Rzym, grudzień 2000.


Janusz Tadeusz Skotarczak - mgr lic. teologii, katecheta i nauczyciel przedmiotu Wychowania do życia w rodzinie w Szkole Podstawowej i Gimnazjum w Śremie, doktorant na WT UAM w Poznaniu, publicysta i współautor książek, twórca i animator Śremsongu - Wielkopolskiego Przeglądu Piosenki Religijnej w Śremie.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama