5 niedziela zwykła

Zbiór homilii niedzielnych na rok C

5 niedziela zwykła

Ks. Zdzisław Wietrzak SJ

JEZUS ŻYJE

Homilie niedzielne i świąteczne - Rok B

NIHIL OBSTAT. Prowincja Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego, ks. Adam Żak SJ, prowincjał. Kraków 11 września 2002 r., l.dz. 179/02.



5 NIEDZIELA ZWYKŁA

Iz 6,1—2a.3—8; 1 Kor 15,1—11; Łk 5,1—11

... [Jezus] rzekł do Szymona: „Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów”. A Szymon odpowiedział: „Mistrzu, przez całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać... Widząc to, Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”... Lecz Jezus rzekł do Szymona: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”. I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.

WPROWADZENIE

Co nas pociąga ku Bogu? Czyste oczy dziecka? Szczere przyznanie się do winy? Piękne nauki rodziców, katechetów, misjonarzy? Po trosze — każda z tych rzeczy. Niewinność jest piękna, a piękno pociąga. Natomiast zdecydowanie porusza nas szczere świadectwo. Coś w nas wtedy mięknie, tak że zaczynamy się dzielić swoją grzesznością i ufnością w miłosierdzie Boże. I o tych świadectwach są dzisiejsze czytania. Są to wyznania proroka Izajasza, wypowiedzi Apostołów Piotra i Pawła o dobroci Boga, powołującego do apostolstwa.

Wyznajmy naszą grzeszność, by doświadczyć Bożego miłosierdzia...

HOMILIA

„Oto ja, poślij mnie!”

Różne są historie ludzi świadczących o Bogu: jedni z mlekiem matki wyssali miłość do Boga i nie wyobrażają sobie życia bez Niego, inni obudzili się z duchowej martwoty na skutek cierpienia lub głębokiego przeżycia, ale na pewno niejednego poruszyło czyjeś świadectwo. Posłuchajmy pewnego zwierzenia:

Nigdy nie myślałam o życiu zakonnym, chociaż je szanowałam. To nie dla mnie. Raz nawet, mijając siostrę zakonną, powiedziałam do koleżanki: «Nigdy nie chciałabym być zakonnicą». Myślałam przecież o małżeństwie i rodzinie...

Raz do parafii przyjechali zakonnicy, by głosić misje święte. Słuchałam ich nauk i urzekał mnie ich zapał apostolski oraz pokój i radość ze służby Bożej. Na nauce stanowej dla młodzieży jeden z nich powiedział, że jest też inne życie, piękne i oddane Bogu — życie zakonne. Tak mną to wstrząsnęło, że zrozumiałam, że to jedyna droga, która może mnie uszczęśliwić. Postanowiłam zatem wstąpić do zakonu, co zaskoczyło moich rodziców i otoczenie...

Dziś tego życia w zażyłości z Bogiem nie zmieniłabym za żadne skarby świata. Opuszczając niewiele, zyskałam wszystko. Proszę pokornie Pana mego życia, by to moje przekonanie nigdy nie osłabło25.

Piękne wyznanie o radosnym świadczeniu o Bogu. Musieli ci zakonnicy szczerze służyć Bogu, że wywołało to taki oddźwięk u młodej dziewczyny. A przecież nie zawsze i nie każdy ma ochotę dawać świadectwo.

„Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”

O dawaniu świadectwa mówią dzisiejsze czytania. Izajasz przeraził się tym, że ujrzał Pana, i dopiero zapewnienie o zmazaniu jego winy otworzyło go na Boże wezwanie. Podobnie Piotr po cudownym rozmnożeniu ryb poczuł się niegodny swego Mistrza. Jezus jednak go przygarnął i to pozwoliło mu podążyć za Mistrzem. Nawrócony Paweł natomiast nazwał siebie poronionym płodem, niegodnym apostolstwa. Ale i on, pociągnięty Bożą miłością, odpowiedział na powołanie.

A czy w naszym życiu nie doświadczyliśmy jakiegoś zahamowania z powodu zniewolenia czy poczucia winy? Czuliśmy się wtedy nieswojo, wewnętrznie zablokowani, brak nam było zapału. A cóż dopiero mówić o życiu w grzechu tygodniami czy miesiącami. Czyż nie jest to przeszkoda w ewangelizacji? Przeszkoda w mówieniu o miłości Bożej? Oczywiście, że tak. Dopiero przyznanie się przed sobą i wyznanie winy przed Bogiem i przed bliźnim dawało nam radość i pozwalało mówić, że Bóg nas kocha. Czuliśmy się wtedy kochanym dzieckiem Bożym. Zatem oddanie Jezusowi grzechów i zniewoleń uwalnia od lęku. Doświadczamy wtedy coś z tego, co przeżyli Izajasz i Piotr.

„Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”

Podobnie jest i dzisiaj. W sierpniu 2002 r. prasa katolicka podawała relacje z pracy ewangelizacyjnej w Żarach na „Woodstock 2002”. Oto ewangelizatorzy z „Przystanku Jezus” przed rozpoczęciem Woodstocku sami najpierw odprawiali rekolekcje i napełnieni Bogiem szli do młodych, by służyć im, dawać chleb, zabierać do lazaretu, rozmawiać, świadczyć o miłości Bożej. Młodzież przeważnie pozytywnie odnosiła się do świeckich i duchownych ewangelizatorów. Nie wypalały apostołów zdarzające się ekscesy, nie peszyły ich. Bo jak się ma Boga w sercu, to czego się lękać? Bóg przecież z nami.

Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki tak sformułował warunki owocnego świadectwa o Chrystusie:

1. Być pewnym, że Chrystus jest moim Panem i Zbawicielem, że jest w moim życiu, żyje we mnie, a ja w Nim.

2. Upewnić się, że wszystkie moje grzechy są uznane i wyznane przed Bogiem w wierze w przebaczającą moc Krwi Chrystusa wylanej na krzyżu (inaczej nie będę radosnym świadkiem).

3. Upewnić się, że prowadzę życie w Duchu, że Chrystus zasiada na tronie mojego serca, a moje „ja” jest Mu poddane.

4. Przy każdej okazji w prosty sposób dzielić się swoją wiarą w Chrystusa z innymi.

5. Modlić się.

6. Iść, to znaczy wziąć inicjatywę w swoje ręce (iść, a nie czekać).

7. Iść w miłości, w przekonaniu, że jestem narzędziem miłości Boga.

8. Rozmawiać o Jezusie (mówić wprost o Nim).

9. Pozostawić Bogu rezultaty i Jemu przypisywać owoce („słudzy nieużyteczni jesteśmy”).

Jeżeli będziemy stosować wszystkie wymienione zasady — mówi ks. Blachnicki — to nasze świadectwo na pewno będzie owocne i będziemy przeżywać wielką radość.

Zakończenie

Popatrzmy na ludzi wychodzących w niedzielę z kościoła. Są pogodni, radośni, są napełnieni Bogiem, jeśli szczerze uczestniczyli we Mszy św. Wnoszą do domu miłość. A już po przyjęciu komunii św. uważamy, żeby kulturalnie odpowiadać, żeby usłużyć. I to jest dawanie świadectwa. To jest ewangelizacja — mimo naszej grzeszności.

Przypomnijmy sobie, jacy wracaliśmy z pielgrzymki czy z obchodów jakiegoś święta na Kalwarii. Ile w nas było pokoju, jak inni byli do nas życzliwi. To też była ewangelizacja — mimo naszej grzeszności.

Oby tylko nie było w nas trwania w grzechu, oby było ciągłe powracanie do Boga. Bóg nie pamięta grzesznej przeszłości. Nie pamiętają też ludzkie, widząc nas szczęśliwych Bogiem. Amen.

PRZED ROZESŁANIEM

Ktoś powiedział, że kataru i miłości nie da się ukryć. Jezus, widząc nasze kochające serce, nie pamięta grzechów, bo prawdziwa miłość wybacza. Nasza grzeszność nie jest przeszkodą dla Jezusa. Przeszkodą jest brak wiary w miłosierdzie Boże. Ufajmy i oczyszczajmy się, a będziemy świadczyć, że Bóg jest miłością miłosierną. Tak robili zawsze ludzie kochający Boga: prorocy, apostołowie, wyznawcy Jezusa.

Przypisy

25 Zakony i zgromadzenia żeńskie. Informator, Poznań 1992, Wydawnictwo Akwilon, ss. 83—85.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama