Wakacyjne żniwa sekt [N]

Rozmowa z koordynatorem Śląskiego Centrum Informacji o Sektach i Grupach Psychomanipulacyjnych "Kana" w Katowicach

Anna Janowska: — Czy istnieje realne niebezpieczeństwo, że podczas wakacji nasze dzieci zetkną się z przedstawicielami sekt, którzy będą usiłowali je zwerbować?

Dariusz Pietrek: — Wakacje to dla sekt czas żniw, młodzi ludzie szukają atrakcyjnych okazji spędzenia czasu, wyjeżdżają z domu. Wobec nieletnich, których chroni kodeks rodzinny, sekty nie stosują technik głębokiego werbunku. Najważniejsze wobec osób, które nie ukończyły 18. roku życia, jest stworzenie pozytywnego wizerunku tej grupy, nawiązanie kontaktu. Wiele sekt stosuje tzw. technikę oswajania, zapraszając na organizowane w lecie atrakcyjne wyjazdy, w których programie jest to, co modne i ciekawe, np. nauka języków obcych, szeroki wachlarz zajęć rekreacyjnych. Pierwszym obowiązkiem rodziców jest sprawdzenie, kto jest organizatorem takich wyjazdów. Wiele razy docierały do nas sygnały o obozach językowych, za którymi kryły się różne dziwne, sprytnie zakamuflowane grupy, które oprócz języka obcego przemycały w programie ważne dla siebie treści. Kilka lat temu stowarzyszenie powiązane z Bractwem Zakonnym Himawanti próbowało na przykład zorganizować kolonie dla dzieci z programem ekologicznym. Rodzice powinni sprawdzić w kuratorium lub w wydziale edukacji, czy obóz został zgłoszony, kim jest organizator, czy uzyskał zgodę sanepidu. Jako rodzice mamy obowiązek sprawdzania i zadawania pytań. Oferta na ulotce wspaniała, cena niewygórowana, a potem okazuje się, że młody człowiek wraca do domu zupełnie odmieniony. Zdarzało się, że później, po skończeniu 18 lat, taka osoba postanawiała radykalnie zmienić swoje życie, znikała z domu, bywało, że oddawała sprawę do sądu, żądając alimentów od rodziców lub wytaczała sprawę o spadek. W tych działaniach była oczywiście odpowiednio sterowana, a uzyskane pieniądze trafiały do sekty. Wiele sekt ma także swoich wysłanników, którzy wędrują po miejscowościach wypoczynkowych i oferują np. szkołę jogi, zajęcia z informatyki, techniki uzdrawiania, relaksację i wiele innych. Cel jest zawsze ten sam — nawiązać kontakt, oswoić.

— Jak uchronić młodych ludzi przed zainfekowaniem sektami?

— W raporcie MSWiA jest podana definicja sekty. Jednym z punktów tej definicji jest „rozbieżność celów deklarowanych od realizowanych”. Potencjalna ofiara oczywiście nie wie, że ma do czynienia z sektą, bo jest werbowana dla szczytnych celów techniką małych kroków, tak aby nie zorientowała się, kiedy wpadła w sidła. Młody człowiek, wrażliwy i idealistycznie nastawiony do świata, w dodatku często na etapie buntu przeciwko autorytetowi rodziców i nauczycieli, jest łatwym celem dla tych, którzy są szkoleni do celów werbunkowych.

Aby dać odpór, trzeba zdobyć wiedzę o sektach i metodach ich działania. Wiedza rodziców na ten temat jest często stereotypowa, płytka. Gdy na spotkaniach pytam: Czy dalibyście się zwerbować do sekty? — pada zdecydowana odpowiedź: Nie. Ale gdy zadaję kolejne pytanie: A co wiecie o sektach? — zapada cisza. Trzeba wiedzieć, że są sekty religijne, ekonomiczne, terapeutyczne, edukacyjne. Ich cechą charakterystyczną jest silnie rozwinięta struktura władzy, która przypomina mrowisko. Bezwzględną władzę ma przywódca, „mrówki” mają tylko wykonywać polecenia, m.in. werbować nowych członków. Na etapie werbunku młody człowiek jest zafascynowany i szczęśliwy, bo poznał nowych ludzi, którzy słuchają go z uwagą, dowartościowują na różne sposoby. Fakt, że ma do czynienia z członkami sekty, jest głęboko ukryty.

— Rodzice mogą poczuć się zdezorientowani: bo jak odróżnić dobre i złe oferty wypoczynku, grupę, która będzie miała pozytywny wpływ na nasze dziecko, od grupy, której przyszłościowym celem jest wciągnięcie go do sekty? Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że wielu nastolatków chce samodzielnie decydować o sposobie spędzenia wakacji.

— Punktem wyjścia do bezpiecznego rozwiązania tych i innych problemów rodzicielskich jest wspomniana wcześniej znajomość tematu, a także dobre relacje w rodzinie, silne więzy dające dziecku poczucie, że jest kochane. Te relacje trzeba świadomie budować, równie świadomie trzeba się troszczyć o swoją wiarę. Chodzi nie tylko o emocje związane z wiarą, ale o wiarę intelektualną, zbudowaną na wiedzy. Brak wiedzy powoduje, że wielu katolików po rozmowie ze świadkami Jehowy czy reprezentantami „New Age” ma mętlik w głowie, nie potrafi też dyskutować na te tematy ze swoimi dziećmi. Konieczna jest również wiedza na temat sekt. O nią jest coraz łatwiej, jest sporo publikacji. Warto sięgnąć choćby po książki Piotra Tomasza Nowakowskiego „Sekty — oblicza werbunku” oraz „Sekty — co każdy powinien wiedzieć”. Są również poradnie i ośrodki dla osób uwikłanych w działalność sekt, takie jak nasz, udzielające bezpłatnie informacji i pomocy.

— Od jak dawna zajmuje się Pan problematyką sekt?

— Moja „przygoda” z sektami rozpoczęła się w 1992 r. od zjazdów w Niepokalanowie w ramach Ruchu „Effatha”. W 1995 r. przy parafii św. Józefa w Chorzowie za zgodą księdza proboszcza Antoniego Klemensa otworzyłem Punkt Poradnictwa Religijnego, który po trzech latach został przeniesiony do Katolickiego Centrum Edukacji Młodzieży „KANA” w Katowicach i funkcjonuje tam do dziś jako Śląskie Centrum Informacji o Sektach i Grupach Psychomanipulacyjnych. Centrum specjalizuje się w psychoterapii ofiar sekt, pracujemy w ramach terapii systemowej rodzin (niezwiązanej z teoriami Berta Hellingera!!!), staramy się pracować z całą rodziną, bo odejście do sekty to przecież problem całej rodziny.

Jednym z najtrudniejszych moich doświadczeń był pamiętny mord satanistyczny w Rudzie Śląskiej, a także wieloletnie prześladowanie mnie i mojej rodziny przez członków sekty Bractwa Zakonnego Himawanti. Centrum współpracuje ze śląskimi egzorcystami. Średnio w roku zgłasza się do nas ok. 250 osób poszkodowanych przez sekty.

Uwaga: W Internecie oprócz oficjalnej strony Dariusza Pietrka: www.dariuszpietrek.pl znaleźć można strony zakładane przez sekty — nawet o podobnym adresie — w celu zdyskredytowania.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama