Powszechne braterstwo

Chrześcijańskie wezwanie "Ojcze nasz" zawiera w sobie jedną z fundamentalnych zasad naszej religii: zasadę powszechnego braterstwa. Na ile w praktyce życia, w naszym podejściu do ekonomii i spraw społecznych faktycznie zasadę tę realizujemy?

Powszechne braterstwo

„Ojcze nasz ...” — tak zwracają się każdego dnia do jedynego Boga miliony ludzi na świecie, nie tylko my, chrześcijanie, katolicy. Ojcze nasz..., Ojcze mój — ale także Ojcze mojego współmałżonka, mojej teściowej, sąsiada, współpracownika; także Ojcze Rosjanina, Niemca, Ukraińca, Żyda, Araba; Ojcze niewierzącego, komunisty, liberała, Ojcze milionera i Ojcze nędzarza.

Niektórzy być może nie są świadomi wypowiadanych słów lub raczej ich konsekwencji. Mając bowiem jednego Ojca, jesteśmy braćmi i siostrami, bez względu na rasę, pochodzenie, religię, wykształcenie czy stan materialny. Ale co to oznacza być bratem, siostrą dla drugiego? Czym jest braterstwo?

Braterstwo

Wielu z nas wie doskonale, że braterstwo nie jest rzeczą łatwą. I tkwi w tym jakiś swoisty paradoks — bracia czy siostry, choć często bardzo różniący się od siebie, wychowywani w jednej rodzinie, tworzą niezapomnianą wspólnotę — często jednak dochodzi pomiędzy nimi do nienajlepszych stosunków czy wręcz konfliktów a równocześnie dobre i trwałe relacje tworzą się poza naturalną rodziną, z osobami o podobnych poglądach czy systemach wartości. Dlaczego tak jest?

Bycie braćmi zawsze było trudne. Zabicie Abla przez Kaina, podstępne wykradzenie przez Jakuba ojcowskiego błogosławieństwa, przeznaczonego dla Ezawa, sprzedaż Józefa przez braci do Egiptu, zazdrość starszego brata po powrocie marnotrawnego syna do domu ojca — to wybrane przykłady z Biblii, ukazujące trudne, braterskie relacje.

Chyba nie przypadkiem złamanie Bożego prawa przez pierwszych rodziców „owocuje” złem zabójstwa w następnym pokoleniu:

Rzekł Kain do Abla, brata swego: Chodźmy na pole. A gdy byli na polu, Kain rzucił się na swego brata Abla i zabił go. Wtedy Bóg zapytał Kaina: Gdzie jest brat twój, Abel? On odpowiedział: Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego? (Ks. Rodzaju 4:8-9).

Ta odpowiedź jest szczególnym przykładem zdrady, odrzucenia istoty braterstwa - wzajemnej troski i odpowiedzialności jednego za drugiego. A wszystko z powodu zazdrości i chęci dominowania. A przecież jeden był rolnikiem, drugi pasterzem, mogli każdy na swój sposób „czynić sobie ziemię poddaną” na chwałę Stwórcy, bo przecież nawet istotne różnice między braćmi tworzą bogactwo i piękno rodziny.

Ta odpowiedź Kaina ma jeszcze inny wymiar — jeżeli nie wiemy, gdzie jest nasz brat, jeżeli uchylamy się od tego, by mieć świadomość, co się z nim dzieje, nie chcemy odpowiadać za niego, to jest pewne, że nigdy nie dowiemy się, gdzie jest Ojciec. Bowiem odrzucanie komunii z braćmi oznacza odseparowywanie się od komunii z Ojcem [A. Pronzato — Ojcze nasz; str.59-60].

I druga „braterska” scena z Ewangelii: wzorowy syn, który nigdy nie przekroczył ojcowskiego rozkazu, wyrzuca ojcu: „Ten twój syn roztrwonił twoje dobra z nierządnicami ... — a ojciec odpowiada mu: Ten brat twój był umarły i wrócił do życia, zaginął a odnalazł się. Wzorowy syn nie akceptuje brata, który zbłądził, nie uznaje go, odrzuca go. Rzuca ojcu w twarz - ten twój syn... A ojciec — odsyła mu go nie jako własnego syna ale jako brata, którego powinien przyjąć i przebaczyć mu (ten twój brat...). Jakby chciał powiedzieć: jeśli to nie jest twój brat, to ja nie mogę być twoim ojcem. Jeżeli syn odcina się od brata, automatycznie przestaje być synem, zostaje bez ojca. [A. Pronzato — Ojcze nasz].

Dzisiejszy świat

Człowiek, na przestrzeni dziejów a także dziś, wykazuje jakieś dziwne rozdwojenie zachowań — z jednej strony, będąc istotą społeczną, szuka wspólnoty, łączy się z innymi, chce razem z innymi tworzyć, kształtować nowe oblicze ziemi i przemieniać świat; z drugiej strony, tak łatwo zamyka się we wspólnocie narodowej czy lokalnej, ma tendencję do wykluczania innych, do pogardzania innymi, do tworzenia podziałów ze względu na rasę, kulturę, religię czy poziom wykształcenia drugiego.

Dzisiejszy świat jest pełen niezrozumienia i sprzeczności, wręcz pewnego rodzaju schizofrenii:

  • w jednych miejscach niszczy się żywność wyłącznie w celu zwiększenia zysków, podczas gdy miliony ludzi na świecie umiera z głodu; mówi się o 900 osobach umierających z głodu na świecie ... w ciągu jednej godziny;
  • produkuje się dobra materialne niewspółmierne do ludzkich potrzeb, buduje się pałace, których właściciele nie potrafią się doliczyć pokoi a miliony ludzi żyje w skrajnej nędzy, mieszka w warunkach urągających godności człowieka;
  • państwa bogate udzielają pożyczek krajom rozwijającym się, których one nie są w stanie nigdy spłacić, wpadając tym samym w uzależnienie od pożyczkodawcy, który bez skrupułów niszczy je ekonomicznie, np. eksploatując rabunkowo surowce danego kraju;
  • wywołuje się zbrojne konflikty i niszczy dobra materialne jakiegoś kraju, by potem „pomagać” w ich odbudowie (niestety zabitych ludzi nie da się wskrzesić);
  • aby przedłużyć o parę tygodni czy miesięcy czyjeś życie morduje się miliony poczętych, niewinnych istot —

— czy to jest normalne?

Wśród polityków, wybranych przez naród w celu troski o dobro wspólne, ujawniają się jedna po drugiej złodziejskie afery, i to nie tylko na skalę jednego kraju; przedsiębiorcy są zdolni do nieludzkiego wykorzystywania pracowników jedynie w celu osiągnięcia własnych zysków, życie pojedynczego człowieka przestało mieć jakąkolwiek wartość.

A w skali międzynarodowej stosuje się „ekonomię rabunku” — jedne kraje bogacą się kosztem innych, wykorzystując uzależnienie ekonomiczne lub polityczne, tworzą nowy, kolonialny system dominacji, nie respektując żadnych praw ani jednostki ani wspólnot narodowych. Wystarczy zobaczyć działania Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego, powiązania pomiędzy międzynarodowym biznesem finansowym i gospodarczym.

Czy można się zatem dziwić, że coraz powszechniej jako jedyny środek do rozwiązywania wszelkich problemów niesprawiedliwości społecznej stosuje się przemoc, wojnę i terroryzm? A te metody powodują nakręcanie się spirali wzajemnej nienawiści.

Czyż trzeba jeszcze mnożyć ewidentne przykłady, aby postawić diagnozę, że świat zwariował?

Ale my nie jesteśmy ze świata, świat jest nam zadany do przemiany, do czynienia go sobie poddanym. Czy możemy zatem bezczynnie patrzeć jak dąży on do samozniszczenia? Co robić?

Przede wszystkim należy zmienić mentalność — oczywiście tych, którzy decydują o relacjach międzyludzkich i międzynarodowych w dzisiejszym świecie, ale lepiej byłoby zacząć od siebie. Jeżeli będę umiał zobaczyć w każdym bliźnim brata, który ma — podobnie jak ja — potrzeby i pragnienia, który obawia się istniejących zagrożeń, któremu brakuje czasem chleba, mieszkania, pracy, życzliwości, który — chociaż wychowany w innej kulturze, w innym kraju, i religii — tak samo jak ja oczekuje miłości, bo chce kochać i być kochanym — to jest nadzieja, że moja braterska miłość poruszy innych, rozpali ogień wzajemnej miłości pomiędzy wszystkimi ludźmi i zacznie przemieniać świat. Jest tylko jeden warunek — trzeba zacząć i wierzyć, że powszechne braterstwo to nie utopia, ale możliwa do realizacji rzeczywistość.

Ale czy każdy napotkany człowiek to bliźni? W kim mam widzieć brata? Jezus mówi nam, że bliźni to ktoś najbliższy, ten kto uczestniczy we wspólnocie i za którego trzeba przyjąć odpowiedzialność, to konkretna, żywa, bliska nam osoba. Czasami jesteśmy chętni do solidaryzowania się z ludźmi z innych kontynentów lub odległych krajów a tak trudno zobaczyć bliźniego w najbliższym sąsiedzie, w koledze ze szkoły czy uczelni, w urzędniku, u którego załatwiam jakąś sprawę.

Idea tak rozumianego bliźniego została ukazana przez Jezusa w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie, tym, który był innym, był obcym, ale także bratem. O braterstwie decyduje bowiem nie tyle przynależność do danej wspólnoty ale sposób odnoszenia się do bliźniego, relacja do drugiego człowieka, wynikająca z faktu bycia dziećmi jednego Ojca.

Św. Jan Apostoł (w swoim 1-szym liście) wyraźnie utożsamia miłość do brata z miłością do Boga:

„Jeśliby kto mówił: 'Miłuję Boga', a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. Takie zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też i brata swego.” [ 1 J 4, 20].

Potrzeba powszechnego braterstwa

Dzisiaj, jak nigdy dotąd, potrzebne jest na świecie, żyjącym w ciągłym strachu przed terroryzmem, wcielenie idei jedności, solidarności, powszechnego braterstwa.

Potrzeba powszechnego braterstwa jest tak mocna we współczesnym świecie, że dążą do jego realizacji nie tylko katolicy czy chrześcijanie innych Kościołów — wyraźne jest też dążenie wśród wyznawców innych religii oraz pomiędzy ludźmi dobrej woli. Natomiast przesłanie chrześcijaństwa daje szczególny paradygmat braterstwa, ukazuje wzorzec bycia bratem: widzieć w bliźnim Jezusa i tak jak On kochać drugiego bezinteresownie.

Charyzmat jedności, podarowany nam od Boga przez Chiarę Lubich, realizuje się już na świecie od blisko 60 lat i działa w tym właśnie kierunku — budując powszechne braterstwo. Już w pierwszych latach rozwoju Dzieła, w roku 1946, Chiara pisze, że każdy z nas powinien być drugim Jezusem, a potem ukazuje wyraźnie plan, który Bóg ma względem nas:

"Dusza powinna przede wszystkim mieć wzrok zwrócony stale na jedynego Ojca wielu dzieci. Potem patrzeć na ludzi jak na dzieci jednego Ojca. Przekraczać zawsze myślą i sercem wszelkie ograniczenia stawiane przez życie czysto ludzkie i dążyć nieustannie, z wyrobionego nawyku, do powszechnego braterstwa w jedynym Ojcu - Bogu" .

I dalej: "Jezus — nasz wzór, nauczył nas dwóch rzeczy, które są jednym: być dziećmi jednego Ojca i być braćmi jedni dla drugich" [Mondadori s.57].

Igino Giordani — Foco, nazwany przez Chiarę współzałożycielem Dzieła Maryi, pisał:

„Bracie wygnany, obejmijmy się, gdziekolwiek jesteś — jesteś moim bratem. Nie poznajesz mnie? Może jesteś żółty, czerwony, czarny, ale czy to ważne? Jesteś z innego kraju lecz co to ma za znaczenie — natura jest matką wszystkich poczętych.” [Przewrót Katolicki 1925].

O powszechnym braterstwie w proroczej wizji nadchodzących czasów pisał Kard. August Hlond, w odezwie z września 1948 roku:

„Nadchodzą czasy, których cechą społeczną będzie braterstwo. Nienawiść i postawa samolubna będą powszechnie piętnowane jako szkodnictwo. Poczucie ludzkiej wspólnoty uwrażliwi człowieka na prawa i potrzeby drugich. Wytęskniony pokój światowy będzie po tylu kłótniach pieczętowaniem zbratania ras a po tylu nieprawościach - aktem sprawiedliwości wobec wszystkich.

W Polsce serca przeobrażone miłością stworzą cud zgody. Ale trzeba bezustannie torować drogę braterskości a solidarność narodową realizować jako powszechną i nieprzymusową służbę społeczną! W praktyce chrześcijańskiego życia musimy przywrócić prymat przykazania miłości bliźniego.”[Kard. August Hlond - Odezwa na Caritasowy Tydzień Miłosierdzia, 1.09.1948]

W jednej z biografii o błogosławionym Pier Giorgio Frassatim czytamy:

Jego wiara karmiła się samą substancją chrześcijaństwa: Bóg istnieje, modlitwa to zaczyn istnienia, sakramenty są pokarmem na życie wieczne, powszechne braterstwo jest prawem związków ludzkich.”

Potwierdzeniem tych dążeń wybitnych chrześcijan jest zapis w Konstytucji Soboru Watykańskiego II Gaudium et Spes:

„Musimy wierzyć, że nasza idea współczesnego powrotu do ducha pierwszych chrześcijan nie jest utopią. Jest ona istotna dla urzeczywistnienia naszego programu: 'Aby wszyscy byli jedno' [J 17,21].”

I dalej Sobór mówi, że jest to możliwe:

„Prawem fundamentalnym doskonałości ludzkiej, a w następstwie tego i prawem przekształcania świata, jest nowe przykazanie miłości. Tych więc, którzy wierzą miłości Bożej, Chrystus upewnia, że droga miłości otwiera się dla wszystkich ludzi oraz, że nie jest daremny wysiłek skierowany ku przywróceniu powszechnego braterstwa” [Gaudium et spes, 38].

Pragnienie powszechnego braterstwa było na przestrzeni dziejów widoczne w każdej niemal epoce. Polska chlubiła się zawsze nie tyle tolerancją wobec przybyszów, sąsiadów czy też obcokrajowców zamieszkujących nasz kraj, co właśnie wielką życzliwością, konkretną pomocą, otwartością na drugiego człowieka — bez względu na jego stan czy narodowość.

Wojciech Bogusławski, ojciec polskiego teatru, w swojej sztuce Cud mniemany czyli Krakowiacy i górale, na przełomie XVIII i XIX wieku, daje taką radę:

Nie pogardzaj ubogimi, że jesteś bogaty,

bo nie czynią nas wielkimi klejnoty ni szaty.

Nie wydzieraj, co cudzego, szanuj wszystkie stany,

poznaj w człeku brata twego, a będziesz kochany.

Wolność, równość, braterstwo

Potrzeba braterstwa jest tak głęboko wpisana w naszą egzystencję, że nawet ideologie, które chciały zastąpić religię, odwoływały się do niego: hasłem Rewolucji Francuskiej było przecież: „równość, wolność, braterstwo”. O ile jednak dwie pierwsze zasady w ostatnich wiekach zostały częściowo zrealizowane, to o braterstwie, na płaszczyźnie politycznej prawie zapomniano. Odwoływano się do braterstwa bardziej w aspekcie propagandowym niż w trosce o rzeczywiste braterskie relacje międzyludzkie — braterstwo broni, bratnia pomoc, bratnie partie, itp.

Wydawać by się mogło, że te trzy hasła Rewolucji Francuskiej były czymś nowym w określeniu właściwych stosunków międzyludzkich, a przecież hasła te są głęboko zakorzenione w ewangelicznych tradycjach Europy, a poważne i uczciwe potraktowanie trzeciego z nich - braterstwa opisane jest w przypowieści o dobrym Samarytaninie.

Jakie są wzajemne relacje pomiędzy tymi trzema hasłami a raczej trzema rzeczywistościami? Gdyby udawało się nam praktykowanie braterstwa wynikającego z nauczania Kościoła, upominanie się o wolność i równość nie byłoby tak bardzo potrzebne. Brat tylko wtedy ogranicza wolność bratu, gdy chroni go przed krzywdą. Bracia nie muszą dzielić się równo, gdy dzielą się z miłością, widząc swoje możliwości i potrzeby. W braterstwie zatem można odnaleźć podstawy dla rozwoju tych innych wartości — sama równość bez braterstwa sprowadza się bowiem do ujednolicenia, wolność zaś, pozostawiona sama sobie, staje się indywidualizmem, a czasami swobodą. Braterstwo, będące przede wszystkim uznaniem w drugim brata, członka tej samej ludzkiej rodziny, nadaje nowe znaczenie także równości i wolności.

Powszechna Deklaracja Praw Człowieka stwierdza:

„Wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi godnością i prawami. Powinni (...) odnosić się do siebie wzajemnie w duchu braterstwa”.

Do tej deklaracji nawiązuje także Chiara Lubich w wypowiedzi z okazji nadania jej Europejskiej Nagrody Praw Człowieka w 1998 roku:

„Wszyscy ludzie winni więc żyć jako bracia, jeśli chcą być wolni i równi. Jako że Ruch Focolari stawia sobie za cel właśnie powszechne braterstwo, oczywistym jest, że przez to pracuje na rzecz praw człowieka. Czyni to przede wszystkim szerząc w świecie miłość, która jest streszczeniem wszystkich nakazów Ewangelii, a tam, gdzie Ewangelia nie jest znana, podkreślając wzajemną życzliwość.” [Chiara — Powszechne braterstwo, NM 5/6, 1998].

Przesłanie chrześcijaństwa — Jezus Opuszczony - Jezus w bracie

Przesłanie chrześcijaństwa ukazuje paradygmat braterstwa, bowiem Jezus Chrystus stając się naszym Bratem, uczynił nas dziećmi jednego Ojca. To On wołając na krzyżu: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił stał się jedno z każdym, zwłaszcza z tym najbardziej zagubionym, samotnym; to On w tym krzyku opuszczenia czyni ludzkość jedną rodziną.

Jezus Opuszczony jest nie tylko kluczem do jedności naszej duszy z Bogiem, lecz jest także kluczem do jedności z braćmi. A podstawą tej jedności jest miłość wzajemna: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali” [J 13,34]. Ta miłość do braci, którą nakazuje Jezus to nie tylko następujące po sobie czyny, lecz pewien stan, który chrześcijanin powinien osiągnąć i w którym powinien trwać; służba bliźniemu jest najlepszą drogą do doskonałości chrześcijańskiej — mamy przecież tak wiele przykładów świętych, którzy w ten właśnie sposób osiągnęli doskonałość życia.

Nikt tak jak Jezus Opuszczony nie stał się jedno z braćmi; dlatego On jest wzorem tego, kto kocha, jest drogą i kluczem do jedności z bliźnimi.

Chiara w Kluczu do jedności pisze:

Nie można wniknąć w duszę brata, aby go pojąć, aby go zrozumieć, aby dzielić z nim jego cierpienie, jeśli nasza dusza jest zajęta jakimś zmartwieniem, jakimś osądem, myślą ... czymkolwiek. Jednoczenie się wymaga dusz ubogich, ludzi ubogich duchem” — [str.357 i następne].

„Jak nauczyć się tej sztuki ubóstwa ducha, sztuki, która niesie ze sobą — jak mówi Ewangelia — Królestwo Boże? Trzeba patrzeć na Jezusa Opuszczonego. Nikt nie jest bardziej ubogi niż On: straciwszy prawie wszystkich uczniów, oddawszy Matkę, oddaje za nas również życie i doświadcza straszliwego poczucia, że także Ojciec Go opuścił.

Patrząc na Niego rozumie się, że trzeba oddać lub odsunąć z miłości do braci wszystkie rzeczy ziemskie, a także — jeśli trzeba — w pewnym sensie, dobra niebieskie. Kiedy patrzymy na Niego, który czuje się opuszczony przez Boga, możliwe jest dla nas każde wyrzeczenie, o ile miłość do braci wymaga od nas pozostawienia nawet Boga dla Boga, na przykład Boga w modlitwie, aby zjednoczyć się z bratem w potrzebie” [tamże].

Ważna jest modlitwa i uwielbienie Jezusa w Eucharystii, ale również ważna jest miłość do Jezusa w drugim człowieku. Służba Jezusowi w bracie jest naszym zadaniem, danym nam przez Boga i które powinniśmy realizować.

I jeszcze raz Chiara:

Jezus Opuszczony jest także źródłem jedności z braćmi. Widzi się Go w uciśnionych, w wyrzutkach społeczeństwa, w prześladowanych, w potrzebujących, w głodnych i spragnionych, w nagich, chorych, umierających, w bezdomnych. Widzi się Go w wątpiących. Jaka wątpliwość może być większa od wątpliwości Tego, który dla nas, zdaje się wierzyć w największy absurd: że Bóg może opuścić Boga? Widzi się Go w udręczonych, zatroskanych, opuszczonych, przegranych, zdradzonych, odsuniętych na margines, w przeżywających niepowodzenia lub znajdujących się w sytuacjach bez wyjścia, w zdezorientowanych, bezbronnych lub zrozpaczonych, albo owładniętych strachem [Chiara — Klucz do jedności].

W Ewangelii Jezus wielokrotnie utożsamia się z bliźnim, zarówno ze swoimi uczniami jak i z każdym Jego wyznawcą:

Począwszy od:

„Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje”; „Kto was słucha, Mnie słucha”;

„Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?”;

aż do:

„Wszystko co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” [Mt 25,40].

Jezus identyfikuje się więc z każdym człowiekiem, nadając mu wartość, jakiej mu nigdy nie dał żaden humanizm: wartość samego Boga.

A w innym miejscu Jezus wprost powiedział, kim są Jego bracia: „Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką” [Mt, 12, 50]. A więc i tutaj otrzymujemy od Jezusa wyjaśnienie, jak stać się Jego bratem — pełniąc wolę Ojca niebieskiego.

Powszechne braterstwo — celem Dzieła Maryi.

Już na początku historii Dzieła Chiara zrozumiała, że jedyną odpowiedzią na nieskończoną miłość Boga powinno być pełnienie Jego woli. W ten sposób stajemy się wszyscy braćmi Jezusa; wszyscy — zatem braterstwo powinno mieć charakter powszechny.

Powszechne braterstwo jest zamysłem Boga wobec człowieka i wobec ludzi. Ponieważ Jezus, dla zrealizowania planu swego Ojca, oddał życie za każdego człowieka, zbudował więzi pomiędzy wszystkimi, dając im jednego wspólnego Ojca, który wszystkich czyni braćmi.

 

W Statutach Dzieła (w art. 6) zapisano później jako cel specyficzny Dzieła:

Dzieło Maryi, wierne doświadczeniu Ducha, który kierował jego założeniem i rozwojem, stara się stale w swoim wewnętrznym życiu zasługiwać na dar jedności, zgodnie z modlitwą Jezusa do Ojca: «Aby wszyscy stanowili jedno» (J 17,21).

W oparciu o ten fundament Dzieło:

  • angażuje się w pogłębianie jedności wśród wiernych Kościoła katolickiego;
  • w nawiązywanie i umacnianie braterskiej wspólnoty i wspólnego świadectwa na drodze do przywrócenia pełnej jedności.
  • do prowadzenia dialogu z ludźmi dobrej woli i współpracowania z nimi we wspólnych celach tak, aby umocnić na całej ziemi powszechne braterstwo i otworzyć ich serca na Chrystusa.

Chiara tak objaśnia ten zapis:

Pragniemy w obrębie religii ... abyśmy wszyscy doszli do zjednoczenia w wierze w Boga. A na razie, z niewierzącymi w Boga, chcemy przynajmniej zbudować powszechne braterstwo.

W innym miejscu Chiara mówi:

Gdy spotykamy osoby wyznające inne religie, np. buddystów, hinduistów, muzułmanów ... zaprzyjaźniamy się, zaczynamy kochać. Dzięki temu powstają pierwsze zalążki powszechnego braterstwa, tak potrzebnego zwłaszcza obecnie po tragicznych wydarzeniach 11 września 2001 roku, gdzie nie wystarczy już sprawiedliwość wymierzana zbrojnie. Wcześniej czy później trzeba dojść do komunii, do wspólnoty. Podstawą jej osiągnięcia jest budowanie braterstwa, budowanie „cząstek” powszechnego braterstwa.

Jak dążyć do budowania tych „cząstek” powszechnego braterstwa?

Złota reguła.

Chiara przywołuje tzw. „złotą regułę”, którą znajduje się we wszystkich prawie religiach czy kulturach. Chrześcijaństwo wyraża ją w ten sposób: „Jak chcesz, żeby ludzie tobie czynili, tak i ty czyń im podobnie”[Łk 6,31].

U Żydów spotykamy to powiedzenie: „Czym sam się brzydzisz, tego nie czyń nikomu!” [Tb 4,15] — jest to analogia do naszego znanego powiedzenia: „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”.

W Islamie: „Nikt z was nie jest prawdziwie wierzącym, jeśli nie pragnie dla brata tego, czego pragnie dla siebie” [Hadith 13, Bukhari]. A Hinduiści mówią: „Nie czyń drugiemu tego, co byłoby przyczyną cierpienia dla ciebie” [Mahabharata 5:1517].

Dzięki tej „złotej regule”, wspomnianej w Asyżu również przez Ojca Świętego, staje się już możliwe postawienie miłości wzajemnej u podstaw naszych relacji - tak oto rozkwitają oazy powszechnego braterstwa. To właśnie czyni nasz Ruch, obecny w 184 krajach na świecie — tworzy zalążki powszechnego braterstwa, pomiędzy chrześcijanami, katolikami, wyznawcami innych religii, a nawet braterstwo z osobami dalekimi od Boga.

Kochać

Powstaje pytanie: jak to robić?

Bóg, który jest Miłością, odcisnął znamię tej miłości w każdym człowieku, nawet w osobach niewierzących. W kodzie genetycznym każdego człowieka jest zapis: „kochaj!” (...) Zostaliśmy stworzeni do życia w jedności z innymi, dlatego jeśli zapytasz osoby niewierzące: „Czy i ty czujesz, że twoim powołaniem jest żyć dla drugich?”, odpowiadają „tak”. Wystarczy ich kochać a oni dzięki tej miłości — kładą nacisk na ważne wartości ogólnoludzkie, takie jak: pokój, solidarność, jedność, wolność, prawa człowieka — wszystkie te wartości, dla których żyją, ponieważ jakiś wewnętrzny nakaz każe im kochać. Nie znają jeszcze wartości nadprzyrodzonych, ale cierpliwości! Dojdą do nich! Tymczasem my szanujmy ich miłość do wartości ogólnoludzkich, gdyż Jezus był nie tylko Bogiem, był także Człowiekiem, zatem dla nas chrześcijan te wartości mają ogromną wagę.

A więc wobec tych wszystkich ludzi: i katolików, i chrześcijan, i wyznawców innych religii, i niewierzących — trzeba stanąć w postawie partnera, na tym samym poziomie. Pierwszą rzeczą, którą trzeba zrobić, jest stać się jedno z nim, zrozumieć go. To jest bardzo ważne, ponieważ „inkulturujemy się” „wnikamy w jego kulturę”, uczymy się sposobów jego wyrażania, jego przysłów, jego kultury; tak że kiedy będziesz miał mówić ty, użyjesz jego terminów i on cię zrozumie. Jest to bardzo istotne! Ważne jest wypełnić tę naszą część, czyli zjednoczyć się z nim, bo jeśli to czynimy, on także będzie gotów nas słuchać. (...) Trzeba kochać, jednoczyć się z tą osobą, nawiązać przyjaźń, budować przestrzenie braterstwa.

Tak prosto wyraża to znana piosenka:

Kochany bracie, kochana siostro,

Nie wiem, kim jesteś, nie wiem, gdzie żyjesz,

lecz chcę dla Ciebie poświęcić wszystko, chcę dać Ci siebie.

Takie jest prawo miłości, które dał Pan!

Takie jest prawo miłości, jest kluczem do nieba bram.

Takie jest prawo miłości, i jego strzeżmy!

I miłość wszystkim dokoła ze sobą nieśmy!

Ale kochać brata, to także przyznawać mu prawo do bycia innym, niż jestem ja. Akceptuję drugiego człowieka tylko wtedy, gdy cieszy mnie, że jest on sobą, a nie kimś takim, jakim ja chciałbym go widzieć. Żyję dobrze duchem rodziny, jeśli szanuję rozmaitość, jeśli dobrze się czuję pośród różnic. Wszak jedność nie ma nic wspólnego z ujednoliceniem [A. Pronzato — Ojcze nasz].

Taka miłość do brata pozwoli nam doświadczyć coraz piękniejszych relacji z Bogiem, bowiem tak, jak roślina, im głębiej wzrasta korzeniami w glebę, tym wyżej wystrzela w górę, tak podobnie im bardziej dusza koncentruje się na kochaniu brata — tym bardziej doświadcza zjednoczenia z Bogiem.

Ekonomia komunii i braterstwo w polityce

Szczególnym wyrazem braterstwa jest zaangażowanie Ruchu Focolari w dziedzinach — wydawałoby się jakże dalekich od braterskich relacji międzyludzkich — w ekonomii i polityce.

Ekonomia Komunii, oparta na innej niż dotychczas kulturze, zamiast kultury „posiadania” proponuje kulturę „dawania” i udowadnia, że w warunkach gospodarki rynkowej także można dobrze się rozwijać dzieląc się zyskiem z potrzebującymi braćmi, usuwając w ten sposób przepaść dzielącą bogatych od biednych i przemieniają ludzkość w jedną rodzinę.

Braterstwo w polityce to inicjatywa Ruchu, proponująca by mentalność partyjną, według której przeciwnik nigdy nie może mieć racji i zawsze trzeba mu się przeciwstawiać, zastąpić mentalnością chrześcijańską, według której także przeciwnik jest moim bratem, również z nim mogę starać się działać dla dobra wspólnego a jego partię kochać jak własną.

Konkretne osiągnięcia zarówno w ekonomii komunii, zmieniające dotychczasowe relacje międzyludzkie w ponad 800 przedsiębiorstwach na całym świecie, jak też w polityce — żeby wspomnieć tylko powstanie i rozwój Ruchu Politycznego dla Jedności, czy spotkanie samorządowców europejskich pod hasłem 1000 miast dla Europy w Innsbrucku i jego późniejsze konsekwencje — dają nadzieję, że oparta na powszechnym braterstwie ekonomiczna i polityczna przemiana oblicza świata jest możliwa.

W lutym 2003 roku odbyło się w Castelgandolfo spotkanie biskupów, przyjaciół Ruchu Focolari pod hasłem: Duchowość komunii: kościelna jedność i powszechne braterstwo. Zwracając się do uczestników spotkania Ojciec Święty, Jan Paweł II powiedział:

„Wysiłek wprowadzania w życie 'duchowości komunii' wymaga przezwyciężenia każdej ewentualnej trudności. Trzeba bez wytchnienia postępować obraną drogą, ufając w pomoc łaski Bożej, aby zbudować prawdziwą 'jedność Kościoła' i trwałe 'powszechne braterstwo'. ”

Jesteśmy przekonani, że rozszerzanie powszechnego braterstwa w świecie jest zadaniem zgodnym z wolą Bożą dla każdego z nas, jest bowiem realizowaniem Królestwa Bożego już tu na ziemi. A owoce takich działań, zarówno w skali lokalnej jak i międzynarodowej, potwierdzają jak aktualne jest przesłanie chrześcijaństwa na potrzeby dzisiejszego świata.

Mariapoli 2003, Rzeszów - Opole

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama