Księga nadziei

Można czuć się szczęśliwym, odczytując Apokalipsę!

Recenzja książki: Beata Urbanek „Apokalipsa”, Edycja Świętego Pawła 2012.

Księga nadziei

Beata Urbanek napisała niezwykłą książkę „Apokalipsa. Szczęśliwy, kto ją odczytuje”. Wielu ludzi boi się końca świata. Wystarczy wspomnieć w mediach o jakiejś konkretnej dacie i zaczyna rodzić się w tak wielu umysłach niewyjaśniona panika. A autorka przypomina nam prawdę, że końca świata bać się nie trzeba, gdy stawia się Chrystusa na pierwszym miejscu swego życia. Więcej: można czuć się szczęśliwym, odczytując Apokalipsę!

Tak, co chwilę straszą „takim”, czy „innym” końcem świata. A Pan Jezus mówi w Ewangelii, że będą różne znaki na niebie i ziemi, "ale nie zaraz nastąpi koniec". Nie znamy dnia i godziny końca świata. Wielu "fałszywych proroków" próbowało i próbuje wmawiać nam konkretne dni i godziny. Jezus mówi: "nie chodźcie za nimi". Nie wiemy, kiedy będzie Paruzja. Może za minutkę? Może za sto lat? A może tysiąc...? Nie wiemy! Oby więc chodzić po tym świecie z czystym i kochającym sercem. Wypełniać jak najlepiej codzienne zadania, Bożą wolę. Żyć w łasce uświęcającej. Bo Paruzja przyjdzie wówczas, gdy ktoś będzie robił „coś” na polu, ktoś „coś” na dachu... Pan zastanie ludzi przy pełnieniu codziennych obowiązków. O tym też jasno mówi Ewangelia. Warto pamiętać, że "nie znamy dnia ani godziny" kiedy Syn Człowieczy powtórnie przyjdzie, aby "sądzić żywych i umarłych". Ale to będzie początek... wieczności.

Książka Beaty Urbanek to niełatwa lektura, aczkolwiek bardzo ciekawa. Jest w niej dość sporo trudnych pojęć, wiele symboli, które jednak autorka stara się nam wyjaśnić. Stara się to czynić w przystępny dla czytelnika sposób, budząc zarazem pewne refleksje. Trafne jest zdanie: „Lubię mieć wszystko pod kontrolą: co, gdzie, kiedy się dzieje. A Jezus nie chce dać mi poznać czasu swojego przyjścia. Temat ten zdaje się być tak top secret, że nawet On sam tego nie wie. Nauczał bowiem: „O tym jednak, kiedy nadejdzie ten dzień i godzina, nikt nie wie: ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec”." Być może Bóg, nie ujawniając nam daty, chce nas chronić przed nami samymi. Bóg nie chce bowiem byśmy żyli w lęku, ale byśmy z miłości do Niego i do ludzi, wypełniali Jego doskonały plan. Najwyraźniej nie chce, by ludzie robili coś „pod koniec świata”, ale by w swojej wolnej woli oddawali się każdego dnia Jego woli.

Zauważyliście, że Ewangelia mówi, iż Jezus ma przyjść, kiedy jeszcze nie nastąpią wydarzenia, o których mówi? Chrystus bowiem powiada: "Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi". I co? Nic nie pisze o "wielkim bum". Kiedy ludzie będą "w oczekiwaniu" to: „wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą”. Ludzie wciąż oczekują i będą oczekiwać nie wiadomo jakich rzeczy (od pierwszych wieków zresztą tak jest), ale Jezus najwyraźniej nie chce jakiejś jednej wielkiej światowej masakry, bo kiedy ludzie „będą czekali”, to On wtedy już przyjdzie... I to właśnie jest ta prawda, że nie znamy dnia ani godziny, bo ludzie ciągle oczekują jakiś zmian, od momentu kiedy Jezus wstąpił do Nieba. Ciągle coś miało zagrażać ziemi, a nie raz nawet zagrażało... Syn przyjdzie wtedy, kiedy Ojciec zechce. Apokalipsa to Księga pełna nadziei i oczekiwania. Pan przyjdzie powtórnie wtedy, kiedy ludzie będą "w oczekiwaniu". I jeszcze odnajdziemy w Ewangelii taki oto fragment: "Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym". To nie będzie masakryczny dzień, ale to będzie piękny dzień! Jezus przyjdzie sądzić "żywych i umarłych", powtarzamy w Credo. No właśnie... To będzie po prostu czas wielkiej przemiany kiedy to "stare niebo i ziemia" zamienią się "w nowe niebo i nową ziemię" i będzie zmartwychwstanie... To właśnie się dziać zacznie: zmarli zaczną powstawać do Życia!

Ewangelie są nam bliskie, a Apokalipsa? Beata Urbanek we Wstępie zachęca: „Zapraszam więc serdecznie i Ciebie, Szanowny Czytelniku, do jednej z bardziej niesamowitych komnat, jakim jest Biblia. Budynek ten ma wiele sal (…). Niektóre są przez nas dość często nawiedzane, a przez to znane. Bliskie są nam szczególnie Ewangelie – i dobrze, bo to one są sercem domu. Inne pomieszczenia zdają się być odległe, gdzieś na końcu korytarza (…). Do takich miejsc zaliczyć na pewno można Apokalipsę św. Jana. Zacznijmy więc otwieranie bram do jej wnętrza i przekonajmy się, że w tym pokoju nic nie straszy!”. Nie straszy, bo Bóg mówi: „Nie lękajcie się!”. Nie straszy, bo to pokój pełen nadziei. Nadziei na wieczne szczęście z Bogiem. Apokalipsa zachęca też do zmiany swego postępowania, jeśli nie jest ono dobre, ale złe. Beata Urbanek stara się włożyć w nasze ręce klucz do tegoż pokoju, jakim jest ta Księga, spisana przez św. Jana. Przytacza zdanie z Apokalipsy, po czym je obszernie wyjaśnia. I tak czyni aż do ostatnich słów tej Księgi: „To mówi świadek: „Tak. Wkrótce przyjdę”. Amen. Przyjdź, Panie Jezu! Łaska Pana Jezusa ze wszystkimi”. Czy to nie są optymistyczne słowa? Są. To słowa pełne nadziei. Bóg jest z nami. Będzie z nami. I przyjdzie powtórnie: aby dać nam coś, czego „oko nie widziało”, coś, o czym żadne „ucho nie słyszało”. Bo „wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują”. Do Nieba trzeba dorastać miłością do Boga i człowieka, którego stawia obok nas. Dorastać całe życie.

Spróbujmy już tu starać się żyć tak, aby już tutaj "smakować", czym może być Niebo: czystą miłością, prowadzeni przez Jezusa konkretną drogą do świętości. A wtedy Paruzja będzie tylko naturalnym przejściem dalej... do pełni Miłości. Miłość pozna miłość... Obyśmy wszyscy dorośli do Nieba, zanim nastanie Sąd Ostateczny. A wówczas będziemy szczęśliwi, że odczytaliśmy Apokalipsę…

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama